Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'realizacja' .
-
Wstęp do dalszego ciągu... Mam mnóstwo zdjęć i opisów związanych z trzema pobytami: - wyjazd i pobyt w Iranie -1972 r, główny cel-góry Elburs, -wyprawa alpinistyczna do Afganistanu, Hindukusz Wysoki-1973 r, -trekking w Himalajach, na północ od stolicy Indii, oraz objazd subkontynentu pociągiem-1976 r. Prowadziłem dziennik w Iranie i w Indiach. Na podstawie tych zapisków, mając w pamięci, pojawiające się obrazy, spisywałem na nowo swoje wspomnienia. W pewnym okresie miałem nawet zamiar napisać jakąś książkę podróżniczą. Czytało się czasem coś takiego. Tylko proste relacje z czynności dnia bieżącego. Był to okres, gdy już wyjazd w Alpy, był marzeniem. Nie tylko z powodu braku zielonych. Pierwsze pytanie, przy staraniu się o paszport, wisiało w powietrzu. "Po co chcecie tam jechać" ? Zarejestrowani sportowcy mieli przywileje. Jechali na zawody. Z rzadka ktoś jechał służbowo. Ale indywidualnie, turystycznie można było tylko do "demoludów". Coś z relacji, z szerokiego świata, się wtedy jednak pojawiało. Były wyprawy alpinistyczne, czy też w innych dziedzinach(żeglarstwo). Ale to się podciągało pod wyczyn, rozsławiający imię Polski Ludowej na całym świecie. Czytałem "Poznaj Świat". Tam się czasem pisało o dalekich podróżach indywidualnych. "Orbis"-owszem - umożliwiał wyjazdy daleko w świat. Nie tanie i porządnie zorganizowane, bezpieczne. Egzotyka głównie się ograniczała do paru zabytków i kultury w wydaniu cepeliowskim. W wspomnianym periodyku czytałem relacje pewnego autora, którego później poznałem osobiście. Rysiu-mówię, jak to pisałeś. Tyle wiadomości o kraju, kulturze, zabytkach. Rozmowy z ludźmi spotkanymi na ulicy. Stary! Ja mam dobrą Practikę. Robi się parę zdjęć na miejscu. Idziesz do Biblioteki Jagielońskiej i szukasz materiałów o tym kraju. Rozmowa na ulicy jest dziecinnie prosta. Jak masz nieco wyobraźni to bez trudu tworzysz taki dialog. Ja nie jechałem z Orbisem. Sam ze swoimi kolegami organizowaliśmy taki wyjazd. Zdobywało się wcześniej informacje o danych górach, kraju,...Maksymalnie ile się da. Na ulicy nie robiłem reportażu, ale w ścisku, z miejscowymi, siedziałem w telepiącym się gruchocie. Zwanym autobusem. Lub też przez dwa tygodnie, objeżdżając Indie i docierając do przylądka Komorin - zmieniałem pociągi. Było wystarczająco dużo czasu na rozmowy ze współpasażerami. Więc sobie myślałem - moja książka będzie bardziej prawdziwa. W zapiskach nie jestem jedynym bohaterem. Raczej unikam pisania o sobie. "Selfi" to można policzyć na palcach jednej ręki. Zawsze mnie interesowali ludzie. Jak żyje przeciętny człowiek. Bez upiększeń dla celów propagandy tyrystycznej. Geografia - czyli teren, pogoda, zabytki. To się samo przez się rozumie. Książek przygodowych czytałem w tym okresie, jak wyżej, sporo. Ja zawsze szukałem w takiej literaturze nie tylko "reportażu". Przykład - to jest takie miasto, takie zabytki itp. Szukałem bardzo osobistych przeżyć autora. Strachu, zwątpienia, wyrzutów(po co się w to wkopałem?). Jeśli chodzi o góry to mam osobisty pogląd, że generalnie jest to marna "literatura". To są reportaże. Alpiniści cierpią z zimna, z braku powietrza. Ale gdyby zarejestrować im wszystkie te myśli, które przelatują przez ich głowę, w bezsenną noc, gdzieś w namiocie, oczekujących na wątpliwą pomoc...A dostajemy opis trudności technicznych ze wspinaczki. I że jest to osiągnięcie. Jest. Chwała za to! Ale to nie jest literatura. I teraz się kiwam. Wykorzystać serwer "Online" na archiwum. Napisać w odcinkach "książkę". Będzie ich sporo. Stąd perfida. Materiału mam dużo. Jest napisany i sfotografowany. Drobne korekty, jak opisanie publikowanych zdjęć(kolor). Co, gdzie, kiedy? Nie będzie to wielki wysiłek z mojej strony. Więc bez żalu mogę to zawsze przerwać. Nie potrzebuję "lików". Nie wszystkim moja relacja musi się podobać. Ale czasem jakieś "thanks" może świadczyć, że ktoś z ciekawości to przeczytał. Zagronie
- 4 komentarze
-
- 7
-
- marzenia
- realizacja
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: