Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'puch' .
-
Poszukuję drugie pary nart. Jeżdżę od wielu lat na slalomkach, jednak jak spadnie świeży śnieg te narty nie dają rady. Jakie narty polecacie po opadzie śniegu?? Jeżdżę wyłącznie po trasach. Wzrost 175 cm, 75 kg wagi. Umiejętności 6/10 Będę wdzięczny za podanie konkretnych modeli wraz z ich długością.
-
Wybraliśmy się do ośrodka w skrócie nazywanego Laax w Szwajcarii (Gryzonia). Jego pełna nazwa to Flims-Laax-Falera i oferuje 224 kilometrów tras zjazdowych obsługiwanych przez 28 różnego rodzaju kolei. Do tej pory nazwa Laax kojarzyła mi się raczej z reklamówkami Zero Gravity, widoczkiem kwadratowych brązowych domków z żółtymi oknami i free-stylem. Dlaczego pojechałem do Laax, a nie do najczęstszych wyborów, czyli Lanzerheide-Arosa, St. Moritz, Lank-Adelboden, Andermatt, Verbier, Samnaun, Scuol? Nie wiem. Tak wyszło, w grę wyszło kilka czynników, jedne merytoryczne, inne pozamerytoryczne. Na początku powiem, że ośrodek z pewnością musi być bardzo dobry i musi spełniać wszelakie najbardziej oryginalne wymagania. Musi, a czy spełnia? Tego niestety nie wiem😀. Pokrótce wytłumaczę i na końcu sporządzę wnioski. Ośrodek terytorialnie jest bardzo duży i rozległy. Nad poziomem morza sięga od 1100 m do 3018 m. Wjazd następuje z trzech miasteczek: Flims (1100 m npm) gondolą ArenaExpress oraz 3 os dwusekcyjnym krzesłem, z Laax (1100 m npm) dwoma gondolami oraz z Falery (1220 m npm) 4 os krzesłem. Widok na Flims: Okolice dolnej stacji obu gondol w Laax wyglądają natomiast tak: I trochę z oddali: Falera natomiast, najbardzej urokliwa ma taką oto urodę: Zdjęcia zdradzają nieco kulisy pogodowe, ale o tym później. Głównym terenem narciarsko-logistyczn-kulturalnym jest Crap Sogn Gion (2252 m npm), to płaskowyż, w którym obok obowiązkowego dużego molocha zawierającego restauracje, wypożyczalnie, depozyty, masę innych rzeczy, ogromną szafę pełną winyli, drugą szafę ze sprzętem do ich słuchania jest rozległy obszar free-stylowy: różne half-pipe'y, skiparki i inna infrastruktura niekoniecznie trasowa. Notabene w sobotę 23. stycznia kończyło się właśnie LaaxOpen 2021. Główny budynek jest bardzo efektowny i budzi przeróżne skojarzenia od dziecięcych klocków do bunkra. Mi się podoba i już. Inne obrazki z Crap Sogn Gion: Innymi regionami są Naraus-Foppa (maks. 1842 m npm), La Siala z Mutta Rodunda i Grauberg (maks. 2810 m npm), Vorab z wyjazdem na lodowiec o tej samej nazwie (3018 m npm) oraz Fuorcla da Sagogn z Crap Masegn (maks. 2528 m npm). Podział jest mój i wynika z analizy mapki i częściowo z ich funkcjonalnym połączeniem. Ci, którzy wciągają się z Flims mogą dotrzeć gondolą do punktu przesiadkowego Plaun (1630 m npm), skąd wjechać można do Crap Sogn Gion lub drugą sekcją gondoli do Nagens lub krzesłem do Naraus. Nie ma powrotu narciarskiego bezpośrednio z Plaun do Flims. Trzeba wciągnąć się na Nagens i tam kombinacją tras 12-18-10 można zjechać pod gondolę. To jest sześć kilometrów w sumie fajnego zjazdu sekwencją niebieska-czerwona-niebieska, trochę wąsko, ale nie ma kłopotu. Dolna stacja gondoli Flims: Gondola ArenaExpress produkcji firmy Garaventa: Plaun: Z kolei wjazd z Laax dużą, nowoczesną gondolą jest zapewniony do Crap Sogn Gion, a starszą, drugą, mniejszą do kolejnego centrum przesiadkowego Curnius (1644 m npm). Uwaga!- fajna knajpka, która w czasie pandemii zorganizowała polową kuchnię z nienajgorszym jedzeniem. Na dół prowadzi czerwona trasa 64 znakomita od początku do końca i czarny wariant nr 65. Jeszcze zdjęcia Laax: Curnius (za mną restauracja Curnius Bar): Kilka strzałów trasy nr 64: Od strony Falery wjazd jest tylko wolnym starym krzesłem firmy Garaventa, które mocno trąci myszką, ale jest oldskulowe i ma przyspawany z boku uchwyt na narty, więc jedziemy na krześle bez nart. Na marginesie obecnie Garaventa występuje łącznie z Doppelmayerem. Jedyna trasa z góry do Falery jest długa, baaardzo niebieska, wąska, nie nadaje się w zasadzie do niczego tylko do kontemplacji otoczenia, a to w okolicy tej trasy mocno przypomina Alpe di Siusi, piękne wrażenia. Jak widać na zdjęciach można odnieść wrażenie, że pogoda była w kratkę, że były piękne słoneczne dni i takie urokliwie pochmurne. Otóż w pierwszym dniu było słońce, fantastyczna widoczność, żeby zapoznać się z trasami, w drugim dniu słońce walczyło dzielnie rano, by polec bezpotomnie po południu i już do samego końca było tak: I wtedy wyszedł z ukrycia prawdziwy target takich warunków, ludzie z szerokimi nartami i snowboardziści. Trzeba jeszcze dodać, że ośrodek ma pokaźną ofertę tras żółtych czyli free. Ja też na taki monstrualny powder alert zareagowałem z entuzjazmem, po czym w miarę moich umiejętności używałem już tylko drugiej pary swoich nart 80 mm pod butem. I zabawy było co niemiara, chociaż z upływem dni śniegu przybywało, a widoczności ubywało. Rano witał nas taki obrazek na balkonie: W związku z tym nart SL używałem tylko w pierwszym dniu, pozostałe dni należały do nich: Jeszcze kilka obrazków, gdy coś było widać: Dlaczego moja ocena musi być mocno subiektywna? Otóż dlatego, że w zasadzie większej części ośrodka nie miałem szans zobaczyć. Z uwagi na warunki pogodowe z 224 kilometrów tras w pierwszym dniu otwartych było 170, potem 100, w ostatnim dniu 15. W ostatnim dniu padał ulewny deszcz na dole, a na stacji pośredniej sypał grubopłatowy śnieg. Większość wyciągów nie chodziła, stąd do eksploracji Vorab, jego lodowca, La Siala, Fuorcla de Sagogn w ogóle nie doszło. Z tego co widziałem, to: 1. Trasy są długie, długaśne. Na warunki dolomickie wręcz nieprzyzwoicie długie. 2. Miejscami bywają wąskie (w niskim sezonie to nie problem). 3. Bogata sieć gastronomiczna (w okresie pandemii to wniosek niestosowny) 4. Dość nowoczesna infrastruktura Ciężko polecić szczególnie konkretne trasy, większość wymagających tras była zamknięta. Mi osobiście przypadły do gustu dwie fajne długie, ciekawe czerwone. Nr 64 z Crap Sogn Gion do Laax i nr 66 z Crap Sogn Gion do Plaun. Dla mnie (subiektywnie!!!) pod względem narciarskim ośrodek absolutnie spełnił wymagania, które mógłbym ustanowić. Było tam wszystko, co mógłbym chcieć, plus to o czym nawet nie mogłem marzyć, czyli sposobność potrenowania do upojenia jazdy w głębokim śniegu. Oczywiście biorąc pod uwagę, że nie miałem narty free, tylko AM z genem free. Było jedno miejsce, które urzekło mnie szczególnie, i o którym zrobię osobny wpis w ciągu kilku dni. Oprócz mnie było też jedno super zadowolone z takiego rozwoju sytuacji stworzenie: Polecam ten ośrodek, jeżeli nawet tylko zbadałem jego "dolną" część. Pozdrawiam Waldek
- 5 komentarzy
-
- 17
-
- szwajcaria
- flims
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na weekend miałem zaplanowane szkolenie zimowe w Tatrach. W środę ostateczne pakowanie do plecaka i ciach przychodzi mail ze Szkoły Górskiej: “Bardzo nam przykro ale właśnie zdecydowaliśmy się odwołać najbliższy kurs, decyzja podyktowana jest troską o Wasze bezpieczeństwo. Dzisiaj po południu został ogłoszony 3 (znaczny) stopień zagrożenia lawinowego a prognozowane są dalsze opady śniegu, co w połączeniu z wiatrem i silnym mrozem może uczynić dojście do schroniska naprawdę niebezpiecznym.” I jestem w czarnej dziurze. Koledzy pojechali na wcześniej zaplanowane wyjazdy, a ja skiturowo zostałem sam Musiałem sobie ten brak Tatr jakoś zrekompensować, nie wytrzymałbym całego długiego weekendu bez gór Córce coś, chwilowo mam nadzieję, opadły chęci narciarskie, no i bardzo zimno. Więc wyłączyłem lobbing narciarski w domu. Rozpoznanie terenu i decyzja kierunek Śnieżnik. Ruszam z Wrocławia rano w sobotę, temperatura -13C, dobry znak Po 2h spokojnej jazdy temperatura spadła do magicznego -20C. Droga od Stronia cała w śniegu, jest zima, bardo sroga. Po drodze wystawiam rękę przez okno, żeby zobaczyć jak czuć -20C. Było baaaardzo zimno. Cieszyłem się że w czwartek doszła do mnie kurtka puchowa za 100zł. Chyba jeszcze nie jeździłem nigdy na nartach w tak niskiej temperaturze, pora się sprawdzić. Dojeżdżam do Kletna, czyli celu mojego auta. Patrzę na parking, a tu mamy zakaz wjazdu. Pytam się Pana parkingowego czy skitury łapią się pod biegówki, a Pan po chwili zastanowienia odpowiada: “Możemy podciągnąć”. Na zdjęciu po prawej widać parking płatny za jedyne 15zł za dobę, nieco dalej jest magiczny parking tylko dla sportowców. Wow, co za promocja. Stronie Śląskie-Aktywni Z Natury - takie tutaj mają hasło. Już się lubimy! Na stronie Stronia mamy nawet odpowiednią zakładkę. Dojechałem na parking, wyłączam silnik, ale odwlekam wyjście na zewnątrz. Ubieram buty skiturowe w środku, konfiguruję ubranie na start i smaruję twarz grubą warstwą kremu. Nie ryzykuję, na początek pełna puchówka. Wychodzę na dwór, dajemy rady, da się wytrzymać. Jest mroźno, ale sucho i bezwietrznie. Może pójdę się ogrzać do jaskini, tam jest plus 4. Parking sportowy jest przy takiej charakterystycznej tablicy (zdjęcie jest z powrotu, stąd inna temperatura). Z tego miejsca rusza właśnie trasa biegówkowa. Przy okazji info, wszystkie trasy biegowe (70km) zostały przygotowane w noc sobotnią przez ratraki. Można wbiec na nartach nawet do schroniska pod Śnieżnikiem ! Przypominam sobie, dzisiaj foki, wracam do tematu Ruszam żółtym szlakiem. Najpierw jest to szeroka droga przykryta ubitym śniegiem lekko pod górę. I ta droga prowadzi mnie aż do Jaskini Niedźwiedziej. Gdzieś koło jaskini już widzę ile napadało tego śniegu. Koło jaskini zaczyna się normalny szlak górski, przetarta jest tylko wąska ścieżka w śniegu. Dwie narty akurat w tym śladzie się mieszczą, więc wchodzi się bardzo przyjemnie. Zza drzew wygląda słońce, czuję że temperatura też powoli rośnie. Dochodzę do schroniska, widzę akurat jak ktoś zjeżdża ze szczytu. Jest kilku skiturowców, wcześniej nikogo nie spotkałem. Chyba większość przychodzi z Międzygórza, jest też jedna grupa czeska. Tutaj już mamy otwartą przestrzeń, zimą jest cudownie. Podejście na Śnieżnik w pełnym słońcu. Szlak prowadzi poza lasem. Chyba wchodziłem dość długo, co chwilę się rozglądam i podziwiam widoki, robię zdjęcia. Widoczność niesamowita, rzadkość na Śnieżniku. Tutaj widok na stronę czeską: Turyści tuż przed szczytem. I ja docieram na szczyt Śnieżnika w wysokości 1426m, widać wszystko dookoła. Na zdjęciach Pradziad, Czarna Góra i wiele więcej. Co tam słychać na kopule szczytowej? Skiturowcy szykują się do zjazdu Ja też się przygotowałem, kask pod kapturem, gogle na oczy, jazda. Na samej kopule twardo, puch wywiany. Ale już kilkadziesiąt metrów niżej wspaniały puch. Nie decydowałem się na ostre linie, gdyż ogłoszona była trójka, i byłem sam. Tak że wybierałem raczej bezpieczne miejsca. Zjechałem generalnie w stronę schroniska na wprost. W schronisku odpoczynek, dwie sale do dyspozycji zgłodniałych turystów, ale wszystko zajęte. Turyści piesi, narciarze wąscy i szersi, jak również rakieciarze. Chwila na zjedzenie czegoś i jadę walczyć dalej. W planach zjazdy lasem. Drogę powrotną trochę zmodyfikowałem. Szlak schodzi łagodnie trawersem zbocza w dół, ja w pewnym miejscu pojechałem linią spadku zbocza. Z trasy biegowej która szła po grzbiecie (od schroniska do Żmijowca) "spadłem" prosto w dół na żółty szlak. To by było na tyle. Skończyłem już o 15, ale mróz jednak dał trochę wycisk i większe plany skończyły się na jednym podejściu i jednym zjeździe. W imieniu Stronia Śląskiego zapraszam tutaj również na biegówki. A piesi i skiturowcy nie niszczcie proszę śladów do biegania!