Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'praded' .
-
Nigdy nie jeździłem ""na Pradziadku", ale od kilku sezonów chciałem właśnie tam zakończyć zimę (oczywiście - lokalną, bo dla mnie sezon trwa cały rok ). W ostatnią sobotę w końcu się wybrałem, by przekonać się, co oferuje tzw . "Morawski Lodowiec". Bądź co bądź, to właśnie Pradziad, a nie żaden z karkonoskich ośrodków, jest najwyżej położonym ośrodkiem narciarskich w Czechach. Pierwsze podobieństwo do lodowca znalazłem już przy wjeździe. Nie sprawdziłem tego wczesniej, a okazało się, że wjazd wąską drogą prowadzącą do ośrodka jest płatny i kosztuje 450CZK. To jakieś 18EUR - tyle samo, co opłata za dojazd do lodowca Rettenbach w Soelden Wybrałem opcję tańszą - porzuciłem samochód na parkingu (70CZK) i do ośrodka pojechałem autobusem (28CZK w jedną stronę). Co ciekawe, w autobusie można płacić zbliżeniowo kartą, natomiast opłata za wjazd jest tylko w gotówce. W samym ośrodku powiew nostalgii, co prawda także można płacić kartą, ale poza tym infrastruktura trąci myszką. Karnety na gumce, drewniane domki z kasą i przy wyciągach, a same wyciągi to powolne POMY zawieszone na obdrapanych słupach i jeden orczyk, także upiornie powolny. Za to bardzo przyjemnie zaskoczyły mnie trasy. Nie są zbyt długie (500-800m), ale w przeciwieństwie do Zieleńca i Koprivnej, gdzie za dużo było dla mnie wypłaszczeń, trasy na Pradziadku mają bardzo fajne nachylenie na całej długości. Nawet na niebieskiej, najłagodniejszej, zjeżdżało się przyjemnie dynamicznie. Śnieg z czasem robił się w ciągu dnia mokry i miękki, ale trzymał się lepiej niż śnieg w Jańskich tydzień wcześniej. Górne części tras (jakieś 2/3 długości) znajdują się ponad linią lasu, dlatego faktycznie panuje tam trochę "lodowcowy klimat" Ogólnie, było strasznie fajnie Świetna, kameralna, "oldskulowa" stacja, ciekawie położona, z ładnymi widokami i faktycznie lekko "trąci" lodowcem
-