Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'polska' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Pogadajmy
    • Tematy narciarskie
    • Chcę Wam o tym powiedzieć
  • Sprzęt narciarski
    • Sprzęt narciarski
    • Dobór sprzętu
    • Tuning sprzętu
    • Testy sprzętu
    • Giełda sprzętu narciarskiego
  • Stacje narciarskie
    • Polska
    • Alpy
    • Słowacja, Czechy
    • Samochodem na narty
    • Warunki narciarskie - pogoda
    • Reszta świata
  • Technika jazdy na nartach
    • Race
    • Carving, funcarving
    • Freeride, freestyle
    • Poczatkujący na nartach
  • Wyjazdy na narty
    • Relacje z wyjazdów forumowiczów na narty
    • Wolne miejsce w samochodzie
    • Wspólne wyjazdy, odstapię kwaterę, szukam kwatery.
  • Sport
    • Zawody, wyniki, kalendarze, sylwetki ...
    • Zawody dla amatorów
  • Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
    • Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
  • Aktywne Lato
    • Rowery
    • Rolki
    • Wypoczynek w górach
    • Wypoczynek nad wodą
    • Bieganie
  • Nasze sprawy
    • Forum info
    • Tematy dot. skionline.pl
    • WZF skionline.pl
    • Konkursy
  • Stare forum
    • Ogólne
    • Sprzęt
    • Technika jazdy
    • Wyjazdy i ośrodki
    • Euro 2008
    • Lato 2008
    • Olimpiada Pekin 2008

Blogi

  • JC w podróży
  • Nogi bolo
  • Na białym i na zielonym
  • Zagronie, wspomnienia
  • Chrumcia tu i tam
  • >> z buta <<

Kalendarze

  • Kalendarz Forum
  • Alpejskie Mistrzostwa Świata
  • Alpejski Puchar Świata
  • Puchar Świata w Skokach
  • Puchar Świata w Biegach Narciarskich

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Imię


Miejscowość


Strona WWW


O mnie


Narty marka


Buty marka


Gogle


Styl jazdy


Poziom umiejętności


Dni na nartach

  1. Przedwczoraj w nocy z 2 na 3 listopada, UFO Ski w Bukowinie Tatrzańskiej odpaliło armaty jako pierwsi(?) w Polsce. Czyli tradycyjnie jak co roku jako pierwsi lub jedni z pierwszych w kraju. Im dużo czasu z mrozem w nocy nie trzeba aby kawałek stoku otworzyć. Do sezonu "właściwego" pewnie jeszcze około miesiąca, może na początku grudnia stacje zaczną systematycznie już ruszać. Master Ski w Tyliczu planuje start sezonu na 23 listopada, czy się uda czy nie to się okaże. Ufo Ski
  2. Lato to dla większości z nas sezon ogórkowy, może warto zacząć wątek o nowych inwestycjach w polskich górach. No chyba, że kryzys i nic się nie dzieje. Może komuś coś się obiło o uszy?
  3. [video=youtube;Gktdr6yeGho] najbliżej mam na tą górkę, jak tylko dopisze śnieg:cheerful: filmik nie mój, ale rewelacja
  4. Zakładam wątek, a aby nie umknęło. Podjęliśmy zakład z @MarioJ. Żebym wygrał w Polsce muszą w ciągu dziesięciu lat powstać więcej niż dwie nowe wyprzegane wyciagi o długości co najmniej 1000m. Jak powstaną, to wygrywam ja, a jak nie to On. Stawka to butelka wina lub miodu pitnego.
  5. Pewnie sporo osób o tym miejscu słyszało i korzystało. Ja pierwszy raz miałem możliwość w weekend tam być z rodzinką i powiem Wam że jestem bardzo miło zaskoczony Dwie godziny jazdy autem praktycznie do centrum Krakowa-kąpielisko znajduje się ok 3,5 km od Wawelu i jakże inne bardzo pozytywne doświadczenia…jak by nie z PL, ładne widoki, błękitna woda-Polska Chorwacja 🤭 Kąpielisko-( pozostałości kamieniołomu) jest spore , darmowe z pełnym węzłem sanitarnym , ratownikami i różne strefy do kąpieli.Przy wejściu dostaje się opaskę i zostaje wpuszczonych max 600 osób . Jest i strefa dla naszych milusińskich zwierzaków. Didatkowo jest miejsce do wspinaczki po skałkach i wyznaczone miejsce na biwakowanie,a i na rowerku jest gdzie pochasać Ogólnie jestem pod wrażeniem i na bank odwiedzę to miejsce jeszcze 👌
  6. Złoty Groń Zapraszam do kibicowania i oglądania zawodów skiturowych Puchar Polski w skialpinizmie 15.12.2023 SKITUR ATAK 2023 - Złoty Groń, Istebna Start piątek 15.12.23 godz. 18:30 Złoty Groń OŚRODEK CZYNNY OD 15.12 (piątek) 8:00 – 21:00 PRZERWA NA RATRAKOWANIE 16:00 – 17:00
  7. Bończa

    Kasprowy Wierch

    Ciekawe czy pojeździmy w tym sezonie na Kasprowym. Jak na razie widoki są marne. Zapowiadane opady śniegu nie dotarły jeszcze w Tatry. Jest tam ok. 45 cm śniegu, co jak wiadomo jest za małą ilością. Trzeba przyznać, że PKL chciał polepszyć nam warunki, ale: "PKL chciałyby mieć gwarancję dobrych warunków śniegowym na Kasprowym Wierchu. Dlatego firma zwróciła się jeszcze przed sezonem zimowym do dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego o zgodę na sztuczne naśnieżanie tatrzańskich stoków i zawężanie obszaru objętego ścisłą ochroną przyrody. Rada naukowa TPN-u negatywnie zaopiniowała te wnioski, a dyrekcja parku odrzuciła takie pomysły. - Ochrona przyrody jest najważniejszym zadaniem Tatrzańskiego Parku Narodowego. Dlatego nie może być zgody na nowe inwestycje narciarskie w Tatrach - argumentuje Paweł Skawiński, dyrektor TPN-u. Polskim Kolejom Linowym pozostaje więc cierpliwe oczekiwanie na naturalne opady. Nie przeszkadza to w kursowaniu kolejki na Kasprowy według rozkładu jazdy dla narciarzy. Na Kasprowym Wierchu trwa narciarska fikcja. Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków" Tak więc jest "szansa" w tym sezonie dla ekologów, że będą w pełni usatysfakcjonowani, ponieważ narciarze poza nielicznymi, nie pojawią się na Górze. Nie pamiętam takiego sezonu!
  8. Wspaniała walka naszych siatkarzy. W finale Brazylia zmieciona. W półfinale najtrudniejszy, ale zwycięski mecz z faworyzowanymi Amerykanami. Dodatkowo obronione złoto sprzed 4 lat. Jestem pod wrażeniem drużyny i jej nowego trenera. Vital Heynen odbudował Bartosza Kurka i całą drużynę!
  9. W ramach zabawy - Accuweather wydał prognozę sezonową na jesień dla Europy: https://www.accuweather.com/en/weather-news/accuweathers-2019-europe-autumn-forecast/70009041 To tylko zabawa, bo prognozy aż tak bardzo długoterminowe to kompletna loteria, ale .... prognozują wtargnięcie chłodu znad Rosji w drugiej połowie listopada oraz zwiększone prawdopodobieństwo opadów śniegu
  10. Czy państwowe jest lepsze... na nartach? Nie, na nartach prywatne jest lepsze, choć... nie powinno! Do napisania tego tekstu, przyznam: kontrowersyjnego, zabierałem się już od pewnego czasu. Temat dotyczy różnic między zarządzaniem państwowymi i prywatnymi stacjami narciarskimi. Były już wicepremier i minister w jednym, Jacek Sasin, miał na wszystko gotową receptę: — Państwowe jest lepsze! Niestety dla pana Sasina społeczeństwo głosujące chyba nie podzieliło tej koncepcji. Ale zastanówmy się... narciarsko: — Czy premier Sasin miał rację? Czy państwowe narty są lepsze? Na to postawię tezę osobistą do obronienia w dalszej części tekstu: — Premier Sasin nie miał racji? To prywatne narty są lepsze, choć... nie powinny! — Dlaczego prywatne narty są lepsze? Dlaczego nie powinny? — zapytacie. Omówię to niżej 1) Na nartach prywatne jest lepsze Mamy w Polsce ośrodki zarządzane przez różny typ operatorów: państwowi (PKL, COS, PGE) miejscy (Ustroń) korporacyjni (Pingwin, TMR) oraz inni, stricte prywatni Przyznam, że w ostatnim czasie trwają głównie inwestycje państwowe (Jaworzyna Krynicka [PKL] oraz Skrzyczne [COS]). Zapowiadane są też niemal wyłącznie (choć są wyjątki: Ski Dolina Brenna) inwestycje państwowe. Fakt posiadania morza pieniędzy do wydania nie stanowi jednak o jakości tych inwestycji i nie stanowi o jakości zarządzania stacjami. Co z tego bowiem, że wybudujemy nowe koleje i wyciągi, jeśli: a) nie wybudujemy ich przed sezonem – co ma miejsce w obu wyżej omawianych przypadkach; b) wybudujemy wyciągi, ale nie naśnieżymy tras – co miało miejsce przy pierwszym ataku zimy w tym sezonie; c) wybudujemy co popadnie, a nie mądrze – tu jest pole do wielu opinii i interpretacji, ale krążą komentarze wśród narciarzy, że to co jest budowane, to niekoniecznie jest to, na co najbardziej się czeka. Natomiast dla mnie miernikiem jakości zarządzania nie jest morze wydanych pieniędzy, tylko efekt pod nogami, a precyzyjniej: pod nartami. I tu na państwowe spadła... druga pod rząd dziwna zima. Zostawmy zresztą poprzednią, skupmy się na aktualnej. Otóż zima narciarska w Polsce zaczęła się na stoku Master Ski w Tyliczu 25. listopada, co dokumentuję własnym zdjęciem. Mróz złapał w zasadzie parę dni wcześniej. Potem jeszcze dosypało może ze 20 cm śniegu w górach. I taka porządna zima trwała mniej więcej 3 tygodnie. A potem? Potem nastała tradycyjna świąteczno-noworoczna odwilż. Jak to wpłynęło na działanie stacji narciarskich? Otóż większość prywatnych stacji natychmiast (na przełomie listopada i grudnia) wykorzystało sprzyjające warunki i uruchomiło (w niektórych przypadkach na ogromną skalę) swoje systemy naśnieżania. Mnie osobiście pozwoliło to na jazdę bez przerwy począwszy od wspomnianego 25. listopada. Odwiedziłem od tego czasu następujące stacje Siglany, Skolnity, Soszów, Cieńków, Stok, BSA, SMR, Klepki, Mały Rachowiec oraz Dębowiec. Niektóre odwiedziłem kilkakrotnie. Wszystkie (poza Dębowcem) to stoki prywatne. Dlaczego nie odwiedziłem państwowych? Bo ich nie lubię? Nie, nie odwiedziłem ich z innego powodu. Bo w okresie, kiedy jeszcze ma sens podróżowanie po całej Polsce i zwiedzanie stacji, nie było po co. W większości przypadków stacje państwowe nie zauważyły pierwszych objawów zimy na przełomie listopada i grudnia, zebrały się na decyzje przed świętami i... przyszła (jak co roku) odwilż. Stan na koniec grudnia był taki, że na większości z nich... nie było śniegu, w tym na większości tras na Jaworzynie Krynickiej, w całości na COS w Szczyrku, w całości w różnych Międzybrodziach oraz Zawojach. Wyciągi więc budują tam piękne, tylko zima musi przyjść zgodnie z planami w ministerstwie, bo jak przyjdzie wcześniej lub później, to... trudno. Będą wyciągi (wybudowane za grube miliony), nie będzie śniegu. Sukces dla narciarzy będzie połowiczny: będzie można wjechać, ale nie będzie można zjechać. I czy tak jest wyjątkowo w tym roku? Nie, rok temu było... niemal tak samo! Wyjątkowo silną odwilż w styczniu przetrwało... kilka stacji prywatnych, w tym np. Klepki i Siglany, które chodziły bez tzw. pauzy operacyjnej. Do tego dochodzi jeszcze niepewność polityczna. Skoro były wybory i minister Sasin już nie zarządza wszystkim co państwowe, to może się okazać, że nowy minister ma zupełnie inną koncepcję funkcjonowania wszystkiego co państwowe, w tym np. PKL-u oraz COS-u. Może się okazać, że zaplanowane inwestycje są niezasadne dla nowego ministra, a zupełnie inne, wcześniej niebrane pod uwagę, staną się priorytetowe. Więc te stare się wygasi, następne namaluje nowe w power-poincie. A jeśli za 4 lata znów wymieni się skład rządu, wówczas wyrzuci się tego starego power-pointa, a zainstaluje nowego. Z kolejnymi wizualizacjami. Przesadzam? Chciałbym, naprawdę, ale obawiam się, że mam rację. Zresztą może teraz ktoś znów sprzeda PKL oraz COS za złotówkę, a za jakiś czas ktoś inny w tej samej osobie prawnej (państwo) odkupi te firmy za grube setki milionów (już euro, nie złotych?), kto wie. Dla narciarzy oznacza to, że na konkretne inwestycje poczekają kolejne lata, a jeśli jednak inwestycje będą, to pewnie po ich zakończeniu tras nie będzie miał kto naśnieżyć, albo zapomną tam kupić ratraki. — Gdyby to państwo budowało londyński The Shards [MS: najwyższy biurowiec], nie działałyby w nim windy — twierdził Jeremy Clarkson i... miał rację. 2) Wyjaśniam dlaczego lepsze powinno być państwowe, chociaż nie jest Mimo to uważam, że na logikę państwowe narty powinny być lepsze, choć nie są. Dlaczego? Udowodnił to burmistrz Muszyny, który od 2-3 lat (prawdopodobnie w końcu z sukcesem) chodzi za ponownym uruchomieniem wyciągów w Szczawniku (jego teren). Parę lat temu umarła tam połowa ośrodka narciarskiego Dwie Doliny [MS: Wierchomla i Szczawnik właśnie] i mamy już tylko... 1 dolinę. Po czym po śmierci ośrodka w Szczawniku, burmistrz zorientował się, że... wygenerowało mu się bezrobocie: kwatery prywatne padły, instruktorzy nie mieli klientów, restauracje padły. To udowadnia, że narty nie są zwykłym biznesem, są jak kluby piłkarskie: interesem całej społeczności. Tymczasem prywatny właściciel ośrodka patrzy na prostą kalkulację: przychody contra koszty. W ogóle nie bierze pod uwagę czynnika społecznego, bo nikt mu do niego nie dopłaci. A wydaje się, być może... powinien. Bo jak padną jak najbardziej prywatne wyciągi np. w Wiśle, to pracę stracą restauratorzy, instruktorzy, nawet ekspedientki w różnych lidlach, które padną bez klientów. Państwowy może więc sobie dodać do rachunku ekonomicznego czynnik społeczny. I jeszcze jedna kwestia: państwowym powinno być łatwiej załatwiać (w swoich urzędach) różne pozwolenia, dopuszczenia, mają lepszy (łatwiejszy) dostęp do pieniędzy, mają prostsze przełożenie na decyzje polityczne. Łatwiej im wyciąć las, pobrać wodę i nie muszą się liczyć z kosztami przy zatrudnieniu ludzi. Mogą więc zatrudnić liczniejszą obsługę. Wyciągi państwowe (i miejskie) powinny więc być lepsze. Nawet nie tyle mogą, co powinny. Ale nie są. Szkoda. Koniec. Kropka. Twój instruktor Maciek Link: Czy państwowe jest lepsze... na nartach? Nie, na nartach prywatne jest lepsze, choć... nie powinno! | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)
  11. Przy kasie meldujemy się przed 9 Kupujemy karnety 3 godzinne czasowe,cena 45zł Temperatura około -5,słonecznie,prawie bezwietrznie Stok bardzo dobrze przygotowany,twardo,równo,żadnych przetarć Narciarzy przez pierwszą godzinkę paru,póżniej zdecydowanie więcej Ale ogólnie bez stania w kolejce Piękna zima,niech trwa
  12. Cudów się dziś nie spodziewałem ale nosiło mnie okrutnie. Zjazd niemożliwy ale wejście po trawce omijając kamienie możliwe Pare.fotek z dzisiejszego podejścia z Soliska na M.Skrzyczne.
  13. Czy byliscie kiedys na wyciagu BESKID w Szczyrku? Jakie sa wasze opinie o nim, podobno mozna jezdzic wieczorem
  14. Z uwagi na kryzys energetyczny, w tym sezonie wyciągi będą nieczynne.
  15. Ktoś musiał wreszcie zacząć ten wątek. Mam nadzieje ze w tym roku Master-Ski wystartuje zgodnie z planem.
  16. JC

    Słotwiny Arena

    Na Ogólnopolskie Otwarcie Sezonu Zimowego co roku zaprasza Województwo Małopolskie i Małopolska Organizacja Turystyczna. Tym razem miłośnicy białego szaleństwa spotkają się 14 grudnia w Ośrodku Narciarskim Słotwiny Arena w Krynicy-Zdroju, a sezon 2018/2019 rozpoczną wspólnie z Andrzejem Bargielem. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj
  17. Ratownik udzielał pomocy poszkodowanemu. W tym czasie ukradziono mu narty. "Łudziłem się, że to pomyłka" (gazeta.pl) Skur********* nie ma granic 🤬 Podawajcie dalej, może się uda znaleźć pasera, albo sprzęt w jakimś komisie.
  18. Hej, Po ostatnim wyjeździe narciarskim stwierdziłem że zrobienie Kursu Kwalifikacyjnego i ewentualnie Pomocnika Instruktora byłoby dobrym celem, motywującym mnie do poprawienia moich ogólnych umiejętności narciarskich. Aktualnie - jestem bardzo "przeciętny" (długie skręty cięte na niebieskiej trasie - "ujdą", śmig na czerwonej trasie - "cośtam czasem", czarne trasy - pokonuję mistrzowsko na youtube 🙂). Ponieważ mam dosyć ograniczony czas - chciałbym wybrać się na kilka dni intensywnych zajęć prywatnych do jakiegoś polecanego instruktora (a nie np. długi kurs grupowy etc.), który pomógłby mi poprawić moją technikę. Im logistycznie "bliżej" od Warszawy, tym lepiej. Byłbym wdzięczny za polecenie szkół i/lub instruktorów i/lub miejsc. Z góry ślicznie dziękuję!
  19. Narty w Master-Ski w tym sezonie będą jeszcze lepsze. Materiał do tego filmu nagrywałem 12 dni temu, kiedy termometry pokazywały kilkanaście stopni na plusie. Mówiłem wtedy, że wkrótce pojeździmy tu na nartach. I proszę! Dziś w Master Ski można już jeździć na nartach. Jakie nowości czekają na Was? Zapraszam do oglądania.
  20. Tak zimę widzi IMGW https://www.imgw.pl/wydarzenia/imgw-pib-prognoza-dlugoterminowa-temperatury-i-opadu-na-grudzien-2020-r-luty-2021-r
  21. Hej czy ma ktos jakies sugestie na najlepsze miejsce w Polsce do nauki jazdy na nartach (w miare łatwe) I moze polecic jakas szkole instruktorow? Dziekuje
  22. Nigdy do tej pory nie wędrowałam jeszcze po górach długodystansowo, z plecakiem - więc chciałam sprawdzić, czy to coś dla mnie. Wybraliśmy Główny Szlak Sudecki - bo lubimy z Darkiem Sudety, bo jest względnie blisko ze Szczecina, bo dobrze skomunikowany i można go robić etapami. Całość to ok. 440 km od Świeradowa-Zdroju do Prudnika (albo odwrotnie - jak, kto woli) i w zależności od kondycji można go pokonać w turystycznym tempie w dwa-trzy tygodnie. My akurat zdecydowaliśmy się na początek na trzydniówkę, z opcją, że jak nam się spodoba, to za jakiś czas będziemy kontynuować. Tydzień temu, we środę po pracy przyjechaliśmy do Jeleniej Góry, gdzie zanocowaliśmy i zostawiliśmy auto. Do Świeradowa jeżdżą ze cztery PKS-y dziennie, ostatni około 17.00, więc niestety nie było opcji, aby wieczorem dostać się tam transportem publicznym. Pojechaliśmy zatem pierwszym kursem, około 8.00 rano - autobus kluczył po wioskach, więc podróż trwała ponad godzinę. O 9.30 byliśmy w Świeradowie - trzeba poszukać początku szlaku. Czerwona "kropka" znajduje się naprzeciwko budynku dawnego dworca kolejowego (pociągi nie jeżdżą od lat 90-tych), przerobionej na "Stację Kultury": Idziemy najpierw przez park zdrojowy, robimy ostatnie zakupy spożywcze, a następnie szlak wspina się na Stóg Izerski, znany doskonale narciarzom. Na szczycie Stogu Izerskiego odpoczywamy chwilę w schronisku, posilając się zupą dnia - to ostatnia "cywilizacja" na długim odcinku szlaku przez Góry Izerskie. Szlak prowadzi głównie drogami - szutrowymi, czasami asfaltowymi - przez las. Świetna opcja na rower - i rzeczywiście trochę osób tutaj jeździ, natomiast pieszo marsz trochę się dłuży. Na Polanie Izerskiej dochodzimy do szlaku narciarskiego: Za Rozdrożem pod Kopą szlak biegnie po większych wzniesieniach - docieramy do jednego z widokowych miejsc przy Sinych Skałkach: Słońce grzeje mocno, a ja czuję, że rozchodzone przez trzy lata buty niestety zaczynają mocno mnie obcierać. Niedobrze. Dochodzimy pod Wysoką Kopę, należącą do Korony Gór Polskich. Sam wierzchołek jest nieco w bok od szlaku, ale jest porośnięty lasem i nic z niego nie widać. Kawałek dalej wchodzimy na drogę, która zimą jest jedną z tras biegowych wokół Jakuszyc - do kopalni kwarcu "Stanisław". Ładnie jest latem w Izerach, ale zgodnie dochodzimy z Darkiem do wniosku, że to zimą, ze śniegiem nabierają prawdziwej magii. Widok na Szrenicę: Teraz maszerujemy do schroniska na Wysokim Kamieniu. Buty cisną, nogi bolą po dwudziestu paru kilometrach, pić się chce. Na miejscu okazuje się, że bar czynny tylko do 17.00, ale właściciel krzątający się wokół schroniska bez problemu sprzedaje nam jeszcze dwa zimne radlery. Siedząc na ławeczce przed schroniskiem podziwiamy postępy w budowie kamiennej wieży widokowej. Gdy byliśmy tutaj w styczniu - dachu jeszcze nie było. Schodzimy czerwonym szlakiem do Szklarskiej Poręby, która pod wieczór jest głośna i tłoczna. Już w mieście przelatuje lekki deszcz, który przeczekujemy w karczmie. W nogach mamy ponad 30 km, a następnego dnia - Karkonosze. [cdn.]
  23. Niedawno natknęłam się na opis szlaku rowerowego Magistrala Bobru na stronie kolegi @Wujot "Dolny Śląsk Rowerem". Planowaliśmy i tak krótki wypad do Jeleniej Góry, były dwa dni do zagospodarowania - może to jest jakiś pomysł? Wrzuciliśmy więc rowery do auta, a że w niedzielę rano nie bardzo mogłam chodzić, lecz mogłam jeździć - to wybraliśmy się z moją drugą połówką tą trasą w górę rzeki. Miało być rekreacyjnie, widokowo i na luzie. Magistrala Bobru jest zaklasyfikowana jako Euroregionalny Szlak Rowerowy - stąd skrót ER-6 na pomarańczowych tabliczkach (lub starszych biało-zielonych), który towarzyszył nam przez cały czas. Bardzo dobrze oznakowana w terenie - poza jednym miejscem, gdzie jakiś dowcipniś poprzekręcał drogowskazy i ze dwoma miejscami w terenie, gdy trzeba było skonfrontować mapy.cz, można było jechać na znaki. Cała trasa ma ok. 120 km długości od granicy polsko-czeskiej w okolicach Lubawki do Bolesławca i dość urozmaicony charakter. Tuż za rogatkami miasta można było podziwiać piękną panoramę Karkonoszy, po których wędrowaliśmy w poprzednie dni, w tym oczywiście Śnieżkę: Kilka kilometrów pedałowania i zbliżamy się do Rudawskiego Parku Krajobrazowego. Rudawy Janowickie "odkryłam" rok temu, w czasie rodzinnego wyjazdu, gdy chodziliśmy głównie pieszo po szlakach, teraz przyszła kolej na poznanie ich z siodełka. Na początek - dwa wspaniałe pałace w Łomnicy i w Wojanowie. Ten pierwszy udostępniony jest do zwiedzania, w tym drugim mieści się luksusowy hotel. Obydwa otoczone są pięknymi ogrodami, malowniczo położonymi nad rzeką. Łomnica: i Wojanów: Po przejechaniu mostu docieramy do trzeciego pałacu - w Bobrowie - który niestety jest w kompletnej ruinie, szkoda: Trasa trzyma się bardzo blisko rzeki, wykorzystując lokalne, boczne drogi o znikomym natężeniu ruchu. Jedzie się bardzo dobrze, a widoki? Sami zobaczcie! W Janowicach Wielkich zatrzymujemy się na piknik na półwyspie przy ładnie zagospodarowanym stawie w centrum wioski: Potem wracamy na szlak, który na chwilę odchodzi od rzeki, płynącej ponoć głębokim i wąskim przełomem. Szkoda, że nie ma tam szlaku rowerowego, tylko pieszy - teraz czeka nas za to najostrzejszy podjazd do Miedzianki. Ponad 1.5 km, na których trzeba pokonać 125 m wysokości. Można dostać zadyszki. Na górze można się posilić lub uzupełnić izotoniki w lokalnym browarze, tym razem jednak nie zatrzymujemy się tutaj. Zjeżdżamy w stronę Ciechanowic szutrową i asfaltową drogą, ale zdecydowanie gorszej jakości niż podjazd. I kolejny most na Bobrze: Znajdujemy w Ciechanowicach również pałac, ale że wstęp na ogrody kosztuje aż 30 zł od osoby, to nie decydujemy się na zwiedzanie, tylko zaglądamy po drodze przez murek: Tak malowniczo się jedzie: Dojeżdżamy do Kamiennej Góry - pora na drobne zakupy spożywcze na stacji benzynowej (niedziela). Samo miasteczko nie robi na nas jakiegoś wybitnego wrażenia. Szlak prowadzi trochę bokiem, możliwie blisko koryta rzeki, gdzie od czasu do czasu można zobaczyć jakieś stare urządzenia hydrotechniczne: Na odcinku do Lubawki trzy razy przeprawiamy się przez plac budowy drogi ekspresowej S3 - na szczęście jest weekend i nikt tam nie pracuje: Ostatnie kilometry przed Lubawką prowadzą śliczną drogą przez Janiszów i Błażkową - Bóbr jest tutaj ledwie szerszym strumykiem: I w końcu dojeżdżamy do Lubawki. Mamy jeszcze trochę czasu do odjazdu pociągu, więc kręcimy się trochę po rynku i okolicach - ładna, historyczna zabudowa, choć mocno zaniedbana, a samo miasteczko sprawia wrażenie sennego i wyludnionego. Fasadę ratusza zdobi figura św. Krzysztofa - patrona podróżników, więc pewnie i rowerzystów? Ale prawdziwą osobliwością Lubawki jest dworzec. Budynek wywalony w kosmos - monumentalnych gabarytów dworca sporego miasta wojewódzkiego. Obecnie niszczejący pustostan, a do jedynej linii kolejowej, łączącej czeski Trutnov ze stacją Sędzisław trzeba przedzierać się bokiem przez jakieś krzaki: Sam pociąg też jest ciekawy - czeski spalinowy wagonik, warczący jak traktor i sapiący jak stary autobus: W Sędzisławiu przesiedliśmy się do pociągu Kolei Dolnośląskich - niemiłosiernie zatłoczonego sprintera "Chojnik". Oczywiście miejsca dla rowerów były pozajmowane przez innych podróżnych, więc staliśmy wciśnięci w przejście koło WC. Dawno nie podróżowałam w tak nabitym ludźmi pociągu - dobrze, że to tylko pół godziny do Jeleniej Góry. I mapka:
  24. W długi weekend czerwcowy wybrałam się ze swoją drugą połówką i ze Szczecińskim Klubem Rowerowym "Gryfus" na czterodniowy rajd wokół Tatr. Do tej pory bywaliśmy z Gryfusami na imprezach dookoła Zalewu Szczecińskiego, które są bardziej masowe, a że szlak wokół Tatr kusił mnie od jakiegoś czasu - właściwie to od czasu, gdy w blogu opisał go @marboru, to nie wahaliśmy się długo, gdy klub ogłosił zapisy w pasującym nam terminie. Trasa rowerowa wokół Tatr ma kilka wariantów - z jednej strony szosowy, który co ambitniejsi pokonują w jeden dzień, z drugiej ekstremalny mtb po górskich ścieżkach i różne warianty pomiędzy. Ten nasz był właśnie taki "z gestem" - 3/4 asfaltu bardzo różnej jakości, a reszta to szutry, terenowe drogi a nawet kamieniste górskie szlaki. Mapka? Proszę: Dystans - ponad 330 km, przy blisko 2.500 m przewyższenia. Zasadniczo trzy dni na objechanie Tatr, bo ostatni dzień to objazd Jeziora Czorsztyńskiego i fragment Velo Dunajec. Czwartek: Nowy Targ - Liptowski Mikulasz Pojechało nas czterdzieści parę osób - dwoma busikami z przyczepami na rowery. Parę osób miało elektryki, były gravele, rowery górskie - chyba najwięcej, crossy i kilka trekkingów (między innymi nasze). Wyjazd ze Szczecina był we środę wieczorem - noc w podróży, a w Nowym Targu byliśmy ok. siódmej rano. Przepak na rowery, śniadanie w oberży i przed dziewiątą ruszamy na szlak. Pogoda super - słońce świeci od rana. Pierwszy odcinek prowadzi DDR-ką, dawną trasą kolejową do Trsteny. Po drodze ładne wiaty, w góralskim stylu. W Chochołowie miejscowi górale w pięknych, odświętnych strojach zmierzają na nabożeństwo z okazji Bożego Ciała: Przejeżdżamy przez granicę do Słowacji. Szlak prowadzi do Trsteny, my jednak odbijamy w kierunku na Vitanovą - to znaczy taki był plan, ale część grupy się zgubiła i trochę potrwało, zanim wszyscy wrócili na ślad. Mieliśmy więc nadprogramowy postój w takich okolicznościach przyrody - po jednej stronie Babia Góra: ... a po drugiej Tatry. I mój towarzysz drogi, po raz pierwszy na wyjeździe: Z Vitanovej jest kawałek drogą publiczną do Oravic. Wioska ta jest znana z kąpieliska termalnego, ośrodka narciarskiego - w którym jeszcze nie byliśmy - i ślicznej Doliny Juranovej, w której byliśmy na pieszej wycieczce. Tym razem nie było ani kąpieli, ani nart, ani wędrówek, tylko postój w barze i zimna kofola. Mniam! I tutaj koniec zabawy - trzeba było nabrać sił przed dwoma solidnymi podjazdami do Zuberca. Zdjęć nie robiłam, będąc zajęta mozolnym pokonywaniem kolejnych metrów przewyższenia w czerwcowym upale. Dopóki dało radę to rowerem, a stromsze odcinki pieszo. Nagrodą były spektakularne zjazdy, ale najlepsze czaiło się jeszcze za rogiem. Minęliśmy wioskę Huty i znów zjechaliśmy z asfaltu - tym razem wgłąb przepięknego wąwozu Doliny Prosieckiej: Po fragmencie równej, żwirowej ścieżki, zrobiło się bardziej terenowo. Darek jedzie z górki: Na widocznym w dole zakręcie jest rozwidlenie szlaków. Zostawiamy rowery i kawałeczek idziemy spacerkiem do pięknego, zabytkowego młyna: Powrót bardzo ekstremalną ścieżką w górę - dobre kilkaset jeśli nie więcej metrów pchania rowerów pod strome zbocze: Uff, jesteśmy - dalej jedziemy w dół Kvacańską Doliną - zjazd był też bardzo wymagający i prawie nie robiłam zdjęć, ale było bardzo ładnie. Widok w dół wąwozu: Od wlotu doliny do Liptowskiego Mikulasza - gdzie czekał na nas nocleg - mieliśmy jeszcze trochę kilometrów, a na niebie gęstniała warstwa ciemnych chmur: Znów pod górę ... Do hotelu dotarliśmy przy pierwszych kroplach deszczu, po pokonaniu blisko 100 km i ponad 1000 m przewyższenia - to mój rekord, choć nie na długo. Zdążyliśmy się zakwaterować, gdy rozpętała się burza i nawałnica. Padało całą noc i rano. [cdn.]
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...