Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'paradiski' .
-
witam, jadę za tydzień do Les Arcs (w moim wypadku pierwszy raz Francja) i chciałbym odwołać się do waszych doswiadczeń. - czy warto kupować karnet rozszerzony o "prioriti queues" (dopłata 40 E) - czy faktycznie kolejki do wyciągów są na tyle duże? - czy przy wszystklich wyciągach są bramki "prioriti" i jak skracają oczekiwanie? - a może jest tak, że w sezonie większość praktycznie ma ten priorytet i bez niego stoi się godzinę? z gory dziękuję za podzielenie się doświadczeniami, przy okazji pytanie o aktualne ceny i możliwośc zjedzenia "na stoku" ??
-
Na wstępie pragnę Wam wszystkim dać do zrozumienia, że to moja pierwsza relacja, więc kilka błędów i gaf zapewne się pojawi. Jednak myślę, że mój opis z tego kurortu narciarskiego będzie przydatny dla większości użytkowników. Termin i dojazd: Nasza przygoda ( mój tata, wujek i ja) rozpoczęła się dokładnie w piątek 27 stycznia. O godzinie 17:15 wyruszyliśmy autokarem biura podróży Sport Centrum z Bielska Białej w stronę La Plagne. Trasa przebiegała troszkę okrężną drogą, ponieważ po drodze zbieraliśmy większą grupkę ludzi z Katowic, oraz kilka osób z Wrocławia. Następnie droga wiodła przez Niemcy, krótki odcinek Austrii, a na koniec jak wiadomo Szwajcaria i Francja. Po drodze mijaliśmy m.in. Przepiękne Jezioro Genewskie i równie cudowne Annecy, a następnie przejazd przez Albertville. Pod wspaniałymi serpentynami, które otwierały drogę do La Plagne byliśmy około godziny 14:00 co było na prawdę niezłym wynikiem. Wspinaczka zajęła nam dokładnie 45 min, a więc około godziny 15:00 byliśmy u celu podróży. Zakwaterowanie Miejscem naszego zamieszkania był duży kilku piętrowy budynek w Plagne Bellecote. Budynek składał się z kilku rezydencji. Nam przypadła Residence 3000. Plagne Bellecote to prawdopodobnie jedno z najlepszych miejsc do startu w najlepsze rejony ośrodka. Kilkadziesiąt metrów do kanapy Arpette i gondoli Roche de Mio, którymi można przemieścić się w stronę Les Arc i lodowca Bellecote daje dużą przewagę nad osobami zakwaterowanymi w Plagne Solei, Plagne Centre i dalej. Sam apartament to stardardowy pokój z czterema lóżkami. Oprócz tego łazienka, toaleta, kuchnia i balkon. Typowo po francusku, ale nie ma co narzekać, nie przyjechało się tutaj żeby siedzieć w pokoju! Dzień 1 Pierwszy poranek w La Plagne przywitał nas błękitnym niebem (dopiero po południu zaczęły pojawiać się chmury). Warunki idealne. Lekki mrozik, słoneczko, szturks na większości tras, czyli to co każdy lubi najbardziej. Na pierwszy ogień ruszamy gondolą Roche de Mio. Z niej śmigamy czerwoną trasą Inversens. Wracamy na górę i próbujemy niebieską trasę Tunnel. Wracamy znów na Roche de Mio i zwiedzamy Sector Champagny. Tam też zaliczamy pierwszy postój na piwko. Po kilku fajnych zjazdach wracamy znów na Roche de Mio z którego przemieszczamy się na lodowiec. Po sesji zdjęciowej i kilku zjazdach wracamy w strony Plagne Bellecote trasą Sources. Tam wskakujemy na kanapę Les Blanchets i zaliczamy ostatni zjazd w tym dniu. Dzień 2 Podobnie jak dzień wcześniej budzimy się widząc niebieskie niebo. Jednak z godziny na godzinę, pogoda zaczyna się załamywać, około godziny 12 słońca już nie było widać w ogóle, ale na widoczność nie można było narzekać. Widać jednak było, że dzień 3 może nie być za ciekawy. W dzisiejszym dniu pojeździliśmy podobnymi trasami jak dzień wcześniej, dodaliśmy do tego kilka wyjazdów kanapą Arpette, Colosses i Les Blanchets. Dzień 3 Pobudka standardowo o godzinie 7:00. Za oknem niestety duże zachmurzenie i opady. W dolinach lekki deszcz, a w wyższych partiach gór śnieg do tego gęsta mgła, która uniemożliwiała bezpieczną jazdę. W ten dzień postanowiliśmy zwiedzić rejony Montchavin i Les Coches. Mimo lekkiego deszczu jazdę tamtymi trasami można zaliczyć do udanych. Jedyną bolączką były spadające krople wody na gogle, które utrudniały widoczność, ale jakoś przeżyliśmy. Około południa wróciliśmy do Plagne Bellecote. Zdecydowaliśmy się na wyjazd kanapą Colosses i zjazd w stronę Plagne Solei i Plagne Centre. Niestety nie był to zbyt dobry pomysł. W tym rejonie najgorszym wrogiem nie był deszcz, ale ludzie których było tam po prostu zatrzęsienie. Bardzo szybko ewakuowaliśmy się z powrotem w nasze strony. Jazdę skończyliśmy około godziny 13:30 co i tak można nazwać dobrym rezultatem biorąc pod uwagę warunki jakie panowały w dzisiejszym dniu. Dzień 4 Dzień wcześniej dowiedzieliśmy się, że pogoda ma się diametralnie zmienić. Na środę zapowiadali piękny dzień. Dlatego też zdecydowaliśmy się na wykorzystanie naszego jednego dnia w Les Arcs. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę. Nasz plan był prosty: Jak najszybciej dostać się do Vanoise Express, następnie kolejno Poisey, Derby i TransArc. Szybki zjazd pod Varet, przesiadka do wagonika Aguille Rogue i meldujemy się na szczycie. Zakładałem, że na górze będziemy o godzinie 12:00. Pomyliłem się o 30 minut. Byliśmy 11:30. Gdyby nie duża kolejka do ostatniego wagonika, prawdopodobnie bylibyśmy tam o 11:00, ale cóż nie można mieć wszystkiego. Porobiliśmy zdjęcia, troszkę ponagrywaliśmy obejrzeliśmy wspaniały Mont Blanc i ruszyliśmy w dół w stronę kolejki Grand Col. Następnie pośmigaliśmy na dużej polanie na przemian wyjeżdżając kanapami Arcabulle i Plagnettes. Trasy przygotowany bajecznie, dużo naturalnego śniegu, po prostu bajka. Około godziny 14:30 powoli kierowaliśmy się w stronę La Plagne. Po drodze pojeździliśmy jeszcze na trasach Grand Renard, Belette i Reches. Następnie wróciliśmy do Vanoise Express z którego poraz kolejny mogliśmy podziwiać cudowne krajobrazy, a przede wszystkim Mont Blanc. Do Plagne Bellecote wróciliśmy około 16:30, wypiliśmy zasłużone piwko ( w Les Arcu również była obowiązkowa przerwa na złoty trunek) i udaliśmy się do pokoju. Dzień 5 Po raz kolejny dzień przywitał nas wspaniałą aurą. Głównie jeździliśmy na trasach już przez nas znanych. ( wycieczkę w strone Plagne 1800 i Plagne Aime 2000 zostawiliśmy sobie na piątek) Warunki na trasie w wyższych partiach bardzo fajne. Niestety na trasach leśnych dużo oblodzeń spowodowanych wtorkowym deszczem, ale nawet to nie przeszkodziło nam w narciarskim szaleństwie. Dzień 6 Standardowo budzimy się o 7:00, za oknem widzimy słońce. Każdy ucieszony, jemy śniadanie, ogarniamy się, ubieramy i przed 9:00 jesteśmy w narciarni. Wychodzimy na dwór, a tu piękna niespodzianka. Około 20 cm świeżego śniegu. Dla mnie i dla ojca prawdziwa bajka, gorzej dla wujka bo nie miał doświadczenia w jeździe w takich warunkach. Tak jak pisałem wyruszamy w stronę Plagne 1800 i Plagne Aime 2000, tam robimy kilka szusów na trasach Emille Allais i Cornegldoulle. Następnie kierujemy się w stronę La Grande Rochette z którego przemieszczamy się w nasze strony. Kilka zjazdów przez snowpark i wyjazd kanapą Arpette w stronę tras Dos Rond i Mont Blanc. Zaliczamy tam również Teppes i Carolley. Wykwaterowanie i powrót do domu Wykwaterowanie przebiegło sprawnie. Pani posprawdzała czy w apartamencie wszystko jest w porządku i mogliśmy udać się do naszego autokaru. Około godziny 10:00 wyjechaliśmy z pod naszego hotelu. Niestety przez noc i cały ranek padał śnieg co znacząco utrudniło nam zjazd po serpentynach. Trwało to około 2,5 godziny. Następnie postój w Carrefour w Albertville na małe zakupy i potem śmigaliśmy prosto do Polski. W Bielsku byliśmy troszkę po godzinie 10 następnego dnia. Powrót trwał troszkę dłużej, ale to tylko ze względu na fatalną pogodę w samym La Plagne. Podsumowanie Podsumowując, wyjazd był na prawdę udany. Było to moje pierwsze doświadczenie z Alpami Francuskimi, ale muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Ośrodek jak najbardziej dla każdego. Rodziny z dziećmi mają mnóstwo tras do nauki i rekreacyjnej jazdy. Doświadczeni narciarze i miłośnicy jazdy poza trasami także znajdą coś dla siebie. Duża ilość nie ratrakowanych czarnych tras to frajda dla weteranów stoków i miłośników jazdy po muldach. Niestety nie miałem okazji pojeździć na takich, ponieważ wujek jeszcze nie posiada wystarczających umiejętności i jazdy poza trasą, bądź na muldach byłaby dla niego walką o życie. Generalnie robiłem za przewodnika, także cały czas jeździliśmy razem :P. Co do Les Arcs trasy jak dla mnie są jeszcze lepsze. Przede wszystkim można tam znaleźć więcej czerwonych tras, na których można na prawdę super pośmigać. Z mojego punktu widzenia było tam o wiele więcej naturalnego śniegu, co również przyczyniło się do komfortu jazdy. Moja końcowa ocena do kurortu Paradiski to mocne 8,5/10.
- 2 odpowiedzi
-
- 13