Niektórzy pochowali już narty na lato i zakończyli sezon. Nasz główny wyjazd natomiast przesunął się w tym roku - z powodów szkolno-zawodowych - na wiosnę. Córka ma tydzień wolnego - bo tak wypadają w szkole egzaminy gimnazjalne, u mnie w pracy też zdecydowanie spokojniej niż w zimie, trzeba więc korzystać! Jutro wyruszamy, bladym świtem, przed nami ponad 1000 km.
Prognozy dobre, coraz lepsze, choć jeszcze tydzień temu zapowiadano zimno i cały tydzień opadów. Teraz zimno, nawet ma być porządny mróz w połowie tygodnia, ale przeważnie słonecznie . Hurra!
Pakujemy więc wielkanocne smakołyki, ciepłe rzeczy, krem z filtrem i nastawiamy się na intensywne jeżdżenie. Śnieg w Livigno ponoć jakoś przetrwał wiosenne upały, wg strony internetowej jest do 90cm, otwarte 90% tras. Nie wytrzymały stoki przy orczykach w dolinie, co zrozumiałe i jakoś specjalnie nam nie przeszkadza. Mam nadzieję, że nie będzie dużego tłoku, choć to początek free ski i ferie wielkanocne.
Ależ się cieszę!