Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'krywań' .
-
Wakacje, wakacje...gdzie tu było się wybrać w czasach tak niepewnych, zawirusowanych? Oczywiście - w Tatry! Buty, rowery zapakowane i co? I dwa tygodnie w Zakopanym Taka baza wypadowa w różnych kierunkach... a na początek? Krywań 2495 m npm - święta góra Słowaków...dlaczego? Na to pytanie Wam nie odpowiem, ale liczę na komentarze do niniejszego wątku. W zeszłym roku @tanova była i nawet nie zrobiła relacji...no to, my postanowiliśmy być i zrobić Oczywiście żart - dziękuję Magda za wskazówki, do do szlaku. Jak było? Było słonecznie, był ostry cień mgły...a na koniec zlała nas burza 😮 Zdjęć jest dużo...50siąt! 😮 Więc nie zwlekając, bo i się piwo kończy zaczynam fotorelację. Nim ona...to ciekawostka - strava i mi i Pauli pokazała zupełnie inne wskazania co do kilometrażu szlaku, wysokości a nawet czasu. Przyjmę więc, że zrobiliśmy dzisiaj 22 kilometry oraz ok 1300 metrów przewyższenia, w czasie - cały dzień. Startujemy ze Strbskiego Plesa. szlakiem czerwonym, potem niebieskim - powrót tą samą drogą. Piękny hotel... Na początku dnia, taki oto widok... Hotel numer 2: I jeziorko w ww miejscowości - dość kultowy widok podobno. Skocznia narciarska: I tutejszy ośrodek narciarski - wygląda zachęcająco Paula na trasie I sam szlak...gdzieś po lewo nasz cel! Zbliżenie: Na skocznie też Humory dopisują! Blue turist Mijamy potok... Źródełko: I kolejne, pełne czystej wody miejsce... Idziemy sobie w góry, po drodze przegryzając polskie bułki z szynką z nogi Przerwę mamy pod dachem wówczas, gdy szlaki są jeszcze tą samą drogą. Zaraz za wiatami się rozchodzą. Z tego miejsca na szczyt mamy ponad 3 godziny. Paula śmiga w kosodrzewinie Powoli wychodzimy w miejsce z którego coś widać przed nami... ...a na dole? A na dole, pewnie Ludzie nie mają urlopu tak jak my Palulsen Widok w stronę Tatr Zachodnich...tak, tak - tam byliśmy! "Mały Krywań", a na drugim planie cel - Krywań! Widoki robią się kosmiczne 😮 Ostry cień mgły jest coraz bardziej zaawansowany Kwiatuszki... Czyżby Sasanka? Robi się coraz bardziej bajkowo... Chmura po lewej, chmura po prawej... w zasadzie, to chmury sobie pomykały dzisiaj przez nasz szlak w najlepsze! Kolejne charakterystyczne miejsce... Zostało nam do szczytu godzina i piętnaście minut! Idziemy i w odróżnieniu do polskich szlaków, turystów niewielu! Dobrze oznaczony trakt. A co tam na dole? Przepaść... Jeszcze troszkę wspinaczki na "łapanych skałach"...i jesteśmy na miejscu! Na szczycie Krywania 2495 m npm, inne źródła 2492 m npm. Widoki? Proszę... wyczekana chwila z prześwitem w chmurach. Zaraz za głównym wierzchołkiem miejsce pamięci? Takich jak my, na samej górze było sporo...jednak każdy zwlekał z zejściem licząc na lepsze widoki... Marboru i Paula - foto pamiątkowe! ...i nie widać, że je banana Bez nas: Potęga gór - foto w bieli i czerni: Schodzimy... ...schodzę! Paula w odwrocie: Gdzieś na dole jest nasz samochód... Chmur trochę jest, ale jeszcze nie przeczuwamy, że zostaniemy zlani przez ulewny deszcz... Wspólne zdjęcie dzięki uprzejmości włóczykijów z Polski. Mimo, że jesteśmy sporo niżej, szczyt Krywania nadal w chmurze. ...ot sobie przycapnąłem... I jest!!! Idzie na nas 😮 Deszcz i burza... Zbiegamy jak najszybciej. Żegnamy tatrzańskie klimaty. Do auta i Strbskiego wracamy, mimo kurtek przeciwdeszczowych, zlani co suchej nitki. Zimno i do domu daleko... Mimo tego, szczęśliwi!!! To był bardzo udany dzień i początek naszego urlopu Pozdrawiamy serdecznie marboru i Paula
- 3 komentarze
-
- 13