Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'koniec' .
-
Post 20 Powrót z gór I na tym był koniec! Dalej było prosto. Znieść z góry sprzęt do bazy. Do bazy przyszli kulisi ze wsi Qadzi Deh, po resztę wyposażenia. Okazało się, że i tak nie można było dłużej tu być. Skończyło się pozwolenie. Jeszcze przed zejściem do Qazi Deh robię kolegom portrety. Hindukusz zostawił na nas swój ślad. Na mnie też. Z Qazi Deh do Iskaszimu idziemy na piechotę. Tam będzie łatwiej o pojazd. To tylko paręnaście kilometrów. Przy drodze rosną afgańskie topole. Muszą być nawadniane. Piękna plantacja.Zdjęcie pokazuje, że wleczemy się drogą, bez pośpiechu. Ostatnie spojrzenia do tyłu na góry. Hindukusz Wysoki zostaje za nami. Dominuje bardzo wysoki Noszak. Osiołek niesie nam bagaż. Skrzydła mi urosły. Przybyło dużo czerwonych ciałek w mojej krwi. Idzie mi się dziwnie lekko. Nie muszę też nic praktycznie nieść. Załatwia to za nas to sympatyczne zwierzę. I tylko tak sobie rozmyślam. Nie osiągnęliśmy, jako wyprawa, sukcesu. Nie napiszą w gazetach, że taki poważny problem alpinistyczny został rozwiązany przez alpinistów z małego Klubu Tatrzańskiego PTTK w Krakowie. Środowisko też wzruszy ramionami. Wyprawa wyszła na cztery szczyty - M2(6460 m), M5(6076 m), bez nazwy(6021 m) i M3b(5918 m). Te dwa ostatnie były moim udziałem. Może to nie najgorzej, jak na „tragarza”. Ale to mnie prawie nie obchodzi. Ja miałem swój cel. Zobaczyć te góry. Wyjść jak najwyżej. A może przekroczyć nawet te siedem kilometrów. Ja tu przyjechałem prawie jak turysta. Zobaczyłem je, dotknąłem ich i żyję. Ponieważ i takie miałem obawy. Ale jakiś żal jednak pozostał! Zdjęcia: 1. Koniec. Likwidacja bazy, pakowanie. 2. Łąka. Tragarze znoszą bębny do Qadzi Deh. Portrety kolegów, zdjęcia nr: 3-Jurek, 4-Karol, 5-Leszek, 6-Maciek, 7-Rysiu, 8-Andrzej, 9-Janusz, 10-Wojtek, 11-Gienek 12. Resztki. Sortowanie potrzebnych rzeczy w Qadzi Deh 13. Topole. Topola afgańska. Plantacja nawadnina. 14. Piechotą. Droga do Iskaszimu. 15. Osty. Pasowały do mojego nastroju. 16. Powrót. Ostatnie spojrzenia na Hindukusz Wysoki. 17. Osiołek. Nasz dzielny osiołek
-
Tradycyjnie w kwietniu Livigno to mój ulubiony kierunek na krótki wypad na prognozę,i nie ze względu na ceny alkoholu ale stan tras-strome,nielodowcowe a twarde bo wysoko. Podstawowym problemem jest znalezienie ofiar,które zechcą pojechać,bo większość ludzi uważa tak daleką podróż na 3 dni,w środku tygodnia-bez weekendu,jazdę nocą-3 dni jazdy,2 noclegi, za zbyt ekscentryczną. Profilaktycznie rozpocząłem więc łowy na tym portalu,na portalu konkurencyjnym ,Facebooku,Blablacar a nawet portalu podróżniczo-towarzyskim olneo.pl. Otrzymałem sporo propozycji komercyjnych i niekomercyjnych,niestety niezbyt kompatybilnych z moim planem,bo proponowano mi Francję na tydzień,wyjazdy na weekend a nie prognozę i tak dalej,najciekawsze propozycje przyszły z portalu podróżniczo-towarzyskiego ale te ze względu na moralność publiczną zatrzymam dla siebie. We wtorek o 13 w obliczu braku ludzi zdecydowałem zostać w domu,ale o 14 zadzwonił młody deskarz freestylowy ze Śląska,z którym podróżowałem już 2 razy,złamał się,znalazł młodych freestylowych kolegów i w czwórkę wyruszyliśmy. Livigno przywitało nas świetnymi warunkami,czarnymi trasami twardymi praktycznie przez cały dzień mimo lipcowych temperatur i niepowtarzalną atmosferą,tworzoną przez naszych rodaków,stanowiących tam 90 % populacji kwietniowo-narciarsko-snowboardowo-alkoholowej... Przymierzyłem się,by to powtórzyć w następnym tygodniu,ale prognoza się wali,więc łowienie następnych ofiar chyba oszczędzone... Dla ciekawych-jak podliczył jeden z kolegów deskarzy,nasz wyjazd zamknął się kwotą 717 zł...
- 4 odpowiedzi
-
- 11
-
Wybieram się w ostatnim tygodniu marca na ski safari,ograniczone czasowo-przestrzennie .Zaczynam od San Candido (Innichen),w którym mam gigant na 4,2 km na Monte Helmo 25go marca,potem tydzień przerwy do następnych zawodów 1go kwietnia w Val Gardena. Chciałem w międzyczasie odwiedzić kilka ośrodków-ostatnim razem w tej przerwie zaliczyłem Kronplatz,dojechałem do Livigno i stamtąd powrót do Val Gardeny. Czy ktoś znający lepiej region mógłby coś jeszcze zasugerować-do Livigno chciałbym dotrzeć a PO DRODZE (mniej więcej) coś,dokąd nie trzeba byłoby bardzo zbaczać,wysoko,bo koniec marca,strome,szerokie trasy,jak w Livigno???