Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'klimat' .
-
Wybrane cytaty z wywiadu z prof. dr hab. Szymonem Malinowskim – fizyk atmosfery, dyrektor Instytutu Geofizyki na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, przewodniczący Komitetu Geofizyki PAN. Zajmuje się fizyką chmur. Wyginiemy w ciągu jednego pokolenia. W następnym pokoleniu. Oczywiście, jeżeli zaraz nie użyjemy absolutnie wszelkich możliwych środków, żeby temu zapobiec. Rok 2050. Wtedy to już się będzie dziać. Na wielką skalę. Koncentracja gazów cieplarnianych w atmosferze. Jeżeli napompujemy ją jeszcze trochę, uruchomimy mechanizmy, nad którymi nie będziemy już w stanie zapanować – wtedy samoczynnie zaczną się uwalniać ogromne ilości gazów cieplarnianych z materii organicznej zdeponowanej w morzach i na powierzchni naszej planety. No więc jesteśmy te pięćdziesiąt parę milionów lat temu, wiemy, że Ziemia wcześniej była chłodniejsza. I wtedy na dnie oceanów odłożyły się ogromne ilości klatratów metanu. Czyli związku metanu z wodą, który jest stabilny pod wysokim ciśnieniem w stosunkowo niskich temperaturach. Wiemy też, że potem, na skutek wybuchów wulkanów, doszło do wzrostu zawartości dwutlenku węgla w atmosferze, a co za tym idzie – zaczęło się robić cieplej. W związku z tym woda w oceanach się podgrzała i nastąpiło szybkie uwolnienie ogromnych ilości metanu – z tych klatratów metanu – do atmosfery. Metan, jak już wiemy, jest gazem cieplarnianym. Atmosfera się więc jeszcze bardziej podgrzała. W rezultacie bardzo szybko uwolnione zostało jeszcze więcej metanu. I to jest właśnie to, co nazywamy paleoceńsko-eoceńskim maksimum termicznym, które spowodowało jedno z wielkich wymierań. Średnia temperatura globu jest dziś o 1,2 stopnia wyższa niż 150 lat temu. 5 tysięcy lat temu też było tak, że mieliśmy jakieś 0,4 stopnia Celsjusza mniej niż teraz – kiedy było to tak zwane holoceńskie optimum klimatyczne, czyli ten temperaturowy top, który nastąpił po poprzednim ochłodzeniu. I potem, zgodnie z naturalnym cyklem Ziemi, ona powolutku zaczęła się staczać w kolejną epokę lodowcową. I nagle, sto kilkadziesiąt lat temu, ten trend został powstrzymany. Gwałtownie w stronę ocieplenia. Co jest kontra wszystkim naturalnym procesom, wymuszeniom, które się odbywają. A więc został uruchomiony proces całkowicie nienaturalny. Polega on na tym, że my, ludzie, zaczęliśmy spalać węgiel zgromadzony w skałach osadowych, przepompowując go do atmosfery. W każdym razie ostatnio pojawia się coraz więcej prac pokazujących, że warunek, przy którym zostanie uruchomiony proces jak podczas paleoceńsko-eoceńskiego maksimum termicznego, czyli gwałtownego, już bez naszego udziału, uwalniania się gazów cieplarnianych do atmosfery, to jest kwestia około stopnia powyżej tego, co już mamy. Ostatnio podniesienie o tyle temperatury zajęło nam 150 lat. A teraz jesteśmy to w stanie zrobić plus minus w ciągu 30 (czyli rok 2050). Wielka warstwa śniegu zimą, a przez długi czas również latem, nie pozwalała się tej warstwie (ogromne masy związków organicznych...) rozpuścić na większą głębokość. Nie mogło więc dojść do jej rozkładu. Jak jest przykryta wodą, to zachodzi tam beztlenowy rozkład tej materii organicznej. Czyli do atmosfery zaczyna się uwalniać metan. A jak woda wyparowuje, to następuje proces utleniania i uwalnia się dwutlenek węgla. Dziś metanu w atmosferze jest wciąż bardzo mało, ale jego potencjalne zasoby, czyli to, co się może wytworzyć właśnie w tej wiecznej zmarzlinie, są gigantyczne. A więc my uruchamiamy przepotężny proces, i to na skalę planetarną, który jak już ruszy, będzie nie do powstrzymania. Wielka warstwa śniegu zimą, a przez długi czas również latem, nie pozwalała się tej warstwie rozpuścić na większą głębokość. Nie mogło więc dojść do jej rozkładu. Teraz ta warstwa zaczyna rozmarzać. No dobra, a jak to będzie wyglądało z punktu widzenia mieszkańca Polski? Ale największym dla nas zagrożeniem w krótkiej perspektywie jest to, że będzie bardzo gorąco i bardzo sucho. Co wynika z tego, że mamy duży stacjonarny wyż, który z kolei wynika z tego, że jest słaba cyrkulacja atmosferyczna. A to dlatego, że jest niewielka różnica temperatur między ciepłym latem biegunem a równikiem. Zaczynamy mieć kłopoty najpierw z wodociągami, aż w pewnym momencie tej wody jest tak mało, że nie możemy jej użyć do chłodzenia elektrowni. I w tym momencie załamuje się system energetyczny. Wysiada łączność, klimatyzacja, transport, bo na stacjach paliw pompy są przecież elektryczne. Lasy płoną na potęgę. Żywność w supermarketach, magazynach, domach zaczyna się psuć... Czyli perspektywa Gdańska? Jak prądu nie będą mieli, to i tak nic nie będą mieli. Ale najpierw będzie regularnie zalewany, a potem już zupełnie zniknie pod wodą. Tak samo jak Holandia, duża część Niemiec, Wielkiej Brytanii, w tym Londyn, do tego cała Floryda. Generalnie zmieni się linia brzegowa, bo wody mniej będzie w lodzie, a więcej w oceanach. Wiele upraw padnie. Zwierzęta zaczną wymierać. W ogóle spadnie produktywność biologiczna, czyli zacznie brakować żywności, zaczną wymierać lasy. Oczywiście życie przetrwa. Się dostosuje. Tylko ono już nie będzie takie jak teraz. Inne pomysły to na przykład rozpylanie aerozoli, które będą odbijać promieniowanie słoneczne. Albo z mojej dziedziny – zajmuję się fizyką chmur – generowanie większej ilości chmur nad oceanem, które będą odbijały promieniowanie słoneczne. Tylko te chmury to jest coś, co kosztuje trochę energii i trochę nakładu. Ale ma tę zaletę, że można to dostosowywać do warunków. Natomiast rozpylenie aerozolu w atmosferze jest dramatycznie proste i tanie, ale po pierwsze, raz rozpoczęte musiałoby być ciągle kontynuowane, bo ten aerozol opada. A po drugie, wiadomo, że w sposób niekontrolowany zaburzyłoby cyrkulacje atmosferyczne. Na przykład wyłączając monsun, od którego zależy życie 2, 3 mld ludzi. Aerozolu odbija promieniowanie słoneczne. Czyli niebo już nie będzie niebieskie, tylko białe, a zachody słońca będą fantastycznie kolorowe. Generalnie będzie dużo promieniowania rozproszonego, mało bezpośredniego. Co może też wpłynąć na produktywność rolną. W ogóle na faunę i florę. Na przykład w ten sposób, że pojawią się nowe gatunki roślin, bakterii, grzybów, które z reguły nie są dla nas zbyt miłe. Sęk w tym, że to i tak nie rozwiązuje problemu na przykład zakwaszenia oceanów czy właśnie zwiększenia ilości dwutlenku węgla w atmosferze. Tylko to jest sytuacja, która nam może pozwolić kupić trochę więcej czasu. Ale bardzo dużym kosztem. Całość wywiadu w: http://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,24144162,35-stopni-w-cieniu-na-razie-jest-super-nie-niebawem-wyginiemy.html
- 237 odpowiedzi
-
- 6
-
- klimat
- ocieplenie
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Lodowiec nie będzie już dostępny dla narciarzy zjazdowych, przez ocielenie klimatu dalsza działalność nie ma sensu, orczyki będą zdemontowane https://24hoursworlds.com/international/385882/ I po polsku u konkurencji -> https://www.skiinfo.pl/news/ocieplenie-klimatu-lodowiec-dachstein-na-zawsze-zamkniety-dla-narciarzy/
-
Jakbyś miał jakąś sensowną/merytorczyną analizę tego planu, to podrzuć. Mnie na razie zadziwia że Europa się ma poświęcać, a reszta świata ma generalnie klimat w dupie. Katastrofa klimatyczna jest raczej nieuchronna. Świat nie jest w stanie się globalnie porozumieć. A jak wogóle wg Ciebie ten plan zagraża narciarstwu ?
-
"Górnicza orkiestra na powitanie? Ten szczyt to farsa" - gorzkie komentarze uczestników COP24 Węgiel, węgiel, i jeszcze raz węgiel - na razie wszytko wskazuje na to, że wielu uczestnikom COP24, którzy przyjechali do Katowic z całego świata będzie się on śnił po nocach. COP24 to 24. Konferencja Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu - Nie ma dziś strategii całkowitej rezygnacji z węgla w Polsce - mówił podczas swojego wystąpienia na szczycie w Katowicach Andrzej Duda. Jak dodał, rząd planuje "zmienianie miksu energetycznego" i "rozwój ferm wiatrowych na Bałtyku. Ale to "węgiel jest naszym strategicznym surowcem" - Mamy węgla na 200 lat i trudno, żebyśmy z tego naszego surowca, który daje nam suwerenność energetyczną, zrezygnowali - dodawał prezydent. Nic dziwnego, że tak zdecydowane słowa nie umknęły uwadze komentatorów. Greenpeace Polska: "Prezydent Andrzej Duda powiedział dziś na COP24, że zasoby węgla wystarczą nam na 200 lat. Tymczasem, żeby uniknąć katastrofy klimatycznej musimy przestać go spalać w ciągu 12 lat. Takimi słowami Andrzej Duda naraża na szwank powodzenie negocjacji klimatycznych". Nic dziwnego, że w dużej mierze te słowa Andrzeja Dudy, który chwali się, że mamy czym palić przez dwa stulecia zmroziły zagranicznych obserwatorów szczytu. Fakt, że szczyt odbywa się w Polsce, która 80 procent energii czerpie z węgla nie umknął ich uwadze. Tak samo nie dało się ukryć, że w najbliższych dziesięcioleciach Polska nie ma konkretnych planów ograniczających jego spalanie. Uwagę przykuwa też stoisko Katowic ustrojone bryłami węgla. "Węgiel w podłodze, stosy węgla na ściany, ekspozycje mydła węglowego, węglowy żel pod prysznic i biżuteria z węgla. Przypomnijmy, że odbywa się to podczas szczytu klimatycznego" - przecierała oczy ze zdumienia szkocka aktywistka "COP24 otwiera górnicza orkiestra. Ten absurd oddaje, dlaczego uważam ten szczyt za farsę" - to kolejny komentarz. Zachęcam do komentowania szczytu w tym wątku. p.s. źródło powyższego to Wyborcza
- 178 odpowiedzi
-
- 6
-
https://climate.copernicus.eu/temperature-animations
-
- 3
-
- klimat
- ocieplenie
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: