Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'dzień niepodległości' .
-
Po szybkiej wyprawie w Pieniny z piątku: W dzień Niepodległości postanowiliśmy wejść po raz drugi na Turbacz - pierwsze wejście było na początku naszej drodze ku Koronie Gór Polskich, było w zasadzie już nocą, w deszczu i nawet fotki z samego szczytu nam nie wyszły... ...postanowiliśmy Turbacz zaatakować raz jeszcze - tym razem nie z samej Rabki i przez Maciejową, a z Nowego Targu zaliczając dwa szlaki: zielony i żółty. Jak się później okazało - był to o wiele ciekawszy szlak Wystartowaliśmy spod niewielkiego kościółka i na początku szliśmy asfaltem. Potem zaatakował nas jakiś wściekły burek i ponownie przydały się kije trekkingowe Oczywiście kije były jedynie formą straszaka. Po wygranej przez nas walce ukazał nam się stok narciarski Długa Polana w Nowym Targu - wygląda ona tak: Po minięciu kilku zabudowań, stada owiec i odpoczywających biegaczy weszliśmy na właściwy szlak. Na jego początku malowniczy potok... ...tuż za nim kolorowa kapliczka: Z drugiej strony pnącej się w górę ścieżki? Kolejny piesek, tym razem raczej przyjaźnie nastawiony i odgrodzony od nas siatką Kilkaset metrów w górę i niespodzianka - pierwszy dla nas w tym roku śnieg. A oto walka pór roku: jesieni z zimą Czym byliśmy wyżej, tym białego więcej. Dotarliśmy do pierwszej polanki gdzie napotkaliśmy poświęcony Św. Maksymilianowi Kolbe ołtarzyk. Oddychamy pełną piersią. Coraz więcej śniegu, temperatura -1... i jak tu nie tęsknić za nartami? Tylko w lesie na drogach błoto - cóż? Rozjechały auta, ludzie rozdeptali... stopniało trochę Tuż przed kolejną polanką taki oto cudak w lesie: A z samej polany - taki widok... ...gdy to ujrzałem - zatęskniłem za Alpami. A Alpy, to daleko, daleko... za górą, za rzeką Pierwszy śniegowy bałwan Znowu trochę drogi przez las i kolejna polana usiana bacówkami. Tu przerwa na ciepłą herbatkę z termosa i banany. Idziemy nieco dalej i co widzimy? Całkiem spora łąka przyprószona śniegiem No to co? Bitwa na śnieżki Dość tych harców! Idziemy dalej, ale dalej nie jest tak daleko - zatrzymuje nas widok, nie jakiś taki sobie widok... Widok na Pieniny i Jezioro Czorsztyńskie - jeden z najpiękniejszych widoków jakie widziałem w polskich Górach! Gorce mają swój urok! Jesteśmy coraz bliżej schroniska... ...gdzieś wśród drzew ukazują się Tatry. Groźne, spowite chmurami i zjawiskowo oświetlone promieniami słońca. Pięknie! Idziemy zachwyceni i zadowoleni z siebie, że mimo złych prognoz i zapowiadanych opadów deszczu pada śnieg i jest tak niesamowicie zimowo! Docieramy do schroniska. Tu szybka fotka... ...i obchodzimy budynek wchodząc na szlak prowadzący do Rabki. Robimy okrążenie wierzchołka nie przypadkowo - kierujemy się ku padającym z nieba płatkom śniegu. Cudownie! I nawet jaskółkę udało się zdjąć aparatem Skręcamy w lewo i kierujemy się na czerwony szlak prowadzący na szczyt Turbacza. Widoki w stronę północy wyglądają tak: Po kilku minutach jesteśmy. Turbacz 1310 m npm zdobyty. Mimo zimowej aury, tym razem udaje się zrobić kilka fotek na szczycie Rower nie nasz - fotografa Taki już urok Turbacza, jak nie rzęsisty deszcz, to śnieg nas tutaj gości Kilka fotek: I kijkowiec marboru: Idziemy na wprost czerwonym szlakiem i lądujemy w schronisku. Gorący rosołek i kwaśnica są pyszne! Nie zwlekając zbyt długo tuż po posiłku wracamy na szlak. Na rozstaju dróg, wybieramy żółty kolor. Po kilkuset metrach docieramy do miejsca gdzie widok z Pieninami i Jeziorem Czorsztyńskim jest idealnie oświetlony i widoczny. Wchodzimy w las... ...i znowu po kilkuset metrach, a może kilometrach docieramy do takiego oto malowniczego miejsca Takie barwy i kolor biały świetnie kontrastują na tle zielonych drzew. Schodzimy w dół. Mijają nas crossowcy, jakieś auta terenowe - w tym miejscu jakoś nie pasuje mi kompletnie motoryzacja. Od czasu do czasu pośród drzew jest prześwit i można uchwycić coś ciekawego Takie widoki i takie światło uwielbiam! Tatry daleko i groźnie: ...i trochę z innej perspektywy: Odwracamy się i żegnamy powoli z Gorcami. Schodzimy na dół a nasz wzrok przykuwają nasze najwyższe góry. Im niżej, tym jesieni przybywa a zima zanika: Gdy opuszczamy góry, robimy się sentymentalni, prawie nie rozmawiamy tylko idziemy... ...idziemy i zastanawiamy się w myślach kiedy do nich wrócimy? Do Nowego Targu i do auta docieramy tuż przez zmierzchem. Żegna nas taki obraz: Wsiadamy do samochodu i kierujemy się do domu. W drodze planujemy kolejne wyprawy, kolejne Góry - czy to będą już narty? Zobaczymy... Ten przedłużany, aktywny weekend kończy się dla mnie dzisiaj - mimo, że temperatura ok +3 wyprawiam się na rowerek Zaliczam 63 kilometry zaliczając tym samym weekendową stówkę o własnych siłach. Jest forma i aż szkoda tę nogę ruszać i operować ...no i dotarliśmy do końca tej opowieści pozdrawiamy marboru i Paula