Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'civetta' .
-
Jak miło jest wspominać piękne chwile, które pozostaną w człowieku na całe życie ...takich momentów w ostatnich trzech latach miałem wiele, może nie aż tak dużo na nartach, ale również związanych z Alpami. Dzisiaj Was zabiorę na mój 14 trzytysięcznik - tak, tak... na koncie mam już ich 15. Dlaczego akurat zaczynam pisać od 14go? Bo to, Monte Civetta, która jest bardzo mocno związana z narciarstwem (ośrodek narciarski z "sówką" u podnóża)... a ponad to? To moja wymarzona i przepiękna góra! Dlaczego jeszcze? Bo to trochę polski szczyt... W 1972 roku Jerzy Kukuczka po raz pierwszy pokonał tutaj jedną z kultowych wspinaczkowych ścian na Torre Trieste wytyczając Direttissimę dei Polacchi. Do dzisiaj wśród alpejskich wspinaczy, to jedno z trudniejszych wyzwań. Północna ściana robi już z oddali piorunujące wrażenie! Fascynuje i cieszy oczy... mógłbym na Civettę patrzeć godzinami. Mieszkamy w Alleghe... ostatnie moje dwa pobyty w Dolomitach związane są z tym miasteczkiem. Jest to świetna baza wypadowa latem, ale również dla narciarzy - zimą. Naprawdę, to doskonale położona miejscowość nie tylko dla trakersów ale również dla kolarzy. Oczywiście w ostatnie letnie wakacje mamy ze sobą nie tylko uprzęże, ale również rowery szosowe...ale opowieści rowerowe z tutejszych przełęczy, to zupełnie inna historia, którą postaram się Wam przybliżyć niebawem, w innych wpisach na blogu. Do naszego trekingu startujemy o świcie. Nasza ekipa: Michał, Jacek, Paula i ja. Jedziemy autem z Alleghe przez Selva di Cadore w pobliże (kilka kilometrów przed) miejscowości Pecol. Nasz wehikuł zostawiamy na parkingu narciarskim przy wyciągach krzesełkowych Pioda i Palafavera. Zakładamy na plecy plecaki i idziemy praktycznie po trasach narciarskich tutejszego ośrodka narciarskiego. Pniemy się w górę by z narciarskiej trasy Roa Bianca skręcić w pewnym momencie w stronę schroniska Coldai. Czas się dłuży i do Rifugio szlak jest ani ciekawy, ani trudny - mozolny. Powyżej schroniska jest już znacznie fajniej! Wchodzimy w teren "księżycowy" z nieziemskimi widokami - na tabliczkach już wyznaczony jest kierunek naszej ferraty. Trawersujemy i trawersujemy w stronę początku żelaznej drogi. Po kilku godzinach dochodzimy wreszcie na jej właściwy start. Zakładamy uprzęże. Tutejszy szlak w skali ferratowej wyceniany jest na D. Ktoś, kto nie ma obycia z ekspozycją, nie ma doświadczenia w trudnawej wspinaczce zdecydowanie powinien najpierw potrenować na drogach A, B i C. Oprócz wszędobylskich stalowych linek masę tu klamr i sztucznych ułatwień. Zdarzają się miejsca gdzie trzeba się trochę bardziej wysilić i powspinać bez ułatwień, w czystej skale. Uwielbiam to, a na fotkach wygląda to tak: Oczywiście obowiązkowe rękawiczki... bez tego na ferratach można szybko nabawić się kontuzji dłoni. Widoki? Proszę... Jest niesamowicie i magicznie! Poziom adrenaliny miesza się z serduszkami w oczach i w człowieku rodzi się miliony motylków... zupełnie jak przy zakochaniu. Obcowanie w górach, skałach... gdzie cisza i pustka, to przeżycie niemal mistyczne. Poza nami nie spotykamy zbyt wielu turystów. Człowiek jest malutki, tyciutki w bezkresie tej kosmicznej krainy... Ferrata Alleghesi jest naprawdę trudna i wymagająca nie tylko kondycyjnie ale również siłowo. Ręce równie ciężko pracują co nogi. Góra często również oszukuje...gdy już jesteś mega zmęczony i myślisz, że to szczyt, że już dochodzisz... ona płata figle, bo to nie jest jej zwieńczenie...to tylko tak wygląda, złudzenie. Iść trzeba dalej! Od zmęczenia jednakże ważniejsze jest to, co się dzieje w człowieku. Radość z pokonywania kolejnych metrów jest olbrzymia. W drodze oczywiście ważne jest by mieć odpowiedni zapas wody i jedzenia. W skład naszego, każdego plecaka wchodzą (prowiant): - 3 litry wody (uzupełniana woda w każdym napotkanym schronisku), - 4 hamburgery własnej roboty (ze schabowym i dodatkami w środku), - 3 batony energetyczne, - paczka kabanosów, - puszka Coca-Coli (naszym rytuałem jest jej wypicie na szczycie góry), Ferratomaniaczka Sprzęt na sobie: - dobre buty trekkingowe (z rekomendacją na ferraty) wraz ze skarpetkami trekkingowymi, - bielizna i spodnie turystyczne (moje z rozsuwanymi nogawkami - można z nich zrobić spodenki krótkie), - koszulka termiczna, bluza termiczna, - uprzęż, kask, rękawiczki, okulary przeciwsłoneczne. Dochodzimy do szczytu... Pozostałości w plecaku: - lekki polar, koszulka termiczna na zmianę oraz kurtka przeciwdeszczowa, przeciwwiatrowa, czapeczka, - nóż, telefon, powerbank z latarką, czołówka, - dokumenty oraz ubezpieczenie, kasa Mamy to!!! Szczyt zdobyty! Można napić się zimnej Coli 3220 metrów... niby niedużo, a jednak ktoś, kto nigdy nie był na takiej wysokości (mimo olbrzymiego doświadczenia w Tatrach) na tej wysokości może mieć kryzys. Jeden z kolegów taki ma... no i niestety zejście jest utrudnione. Brak siły, lekkie zaburzenia równowagi i trzeba być ostrożnym. Asekurujemy kumpla i robimy częste postoje. Schodzimy Via Normala mimo tego, że w planach było zejście ferratą Rif. Torrani. Na szczęście wraz z utratą wysokości kolega odzyskuje siły i zdecydowanie przyśpieszamy. Po tej stronie góry mamy sporo (na wymienionej drugiej ferracie) śniegu. Nie mając raków, tak, czy inaczej musielibyśmy zawrócić z tej drogi. Widoczek ze szczytu w stronę Alleghe - miejscowości, nieopodal której mieszkamy. Godziny mijają, a przed nami jeszcze szmat drogi. Na szczęście bez niemiłych przygód, a z pozytywnymi emocjami. Do aut dochodzimy tuż przed zmrokiem. Szczęśliwi z naszej zdobyczy i przygody!!! GPS tego dnia pokazał: - przebyta odległość 28,66 kilometra - przewyższenie 2413 metrów - czas w ruchu 12:12:54 - całkowity czas 14:50:14 Ślad i mapa trasy (plus dodatkowe zdjęcia) pod linkiem ze Strava: Monte Civetta 3220 m npm | Hike | Strava Jesteście ciekawi innych trzytysięczników, na których byliśmy? Dajcie znać w komentarzach Pozdrawiam Mariusz "marboru"
- 16 komentarzy
-
- 15
-
- monte civetta
- civetta
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Biało i pusto- raport fotograficzny z jądra zarazy (The Carnival Is Over)
waldek71 dodał wpis na blogu → w >> z buta <<
Z cyklu "...wielkieś mi uczynił pustki w sercu mojem, mój drogi sezonie tym nieodbyciem swojem..." Myślę, że dość już mazgajenia się nad smutnym losem alpejskiego sezonu narciarskiego, który musiał zginąć, zanim poszedł na wojnę. Koniec końców, wcale taki fatalny nie był; pod pewnymi względami nawet był ekscytujący. Jeżeli chodzi o ilość wylanych łez, to zanim chusteczka wyschnie, chciałbym jeszcze przez chwilę pozostać w smutku, po to tylko by podzielić się zdjęciami, które wykonałem pod koniec lutego podczas pobytu w Veneto. To z pewnością będzie dobrym katharsis przed wyzwaniami przyszłych sezonów, i tych zimowych, i letnich😎 Pod względem narciarskim ten region oferuje wcale sporo atrakcji. I tak: jest Cortina d'Ampezzo jako taka plus przyległości, czyli Cinque Torri i Lagazuoi. Poniżej południowo-wschodni wierzchołek Sellarondy na przełęczy Campolongo i jeszcze poniżej cała Arabba, która poprzez przełęcz Padon komunikuje się z królestwem Marmolady. A jeszcze na wschód jest do dyspozycji wcale niemały ośrodek Civetta. I całe to dobro stało bezczynnie w ciszy, białe, przygotowane do sezonu, który nie nastąpił. Stało w milczeniu. Zresztą, gdyby nawet chciało się komuś poskarżyć, to nie byłoby komu. Wybraliśmy się tam w takim momencie, po to by tam po prostu kilka dni pobyć, po prostu. Przy okazji liznęliśmy nieco skiturowego rzemiosła, a przede wszystkim doświadczyliśmy bycia ekskluzywnymi turystami dlatego, że praktycznie nie mieliśmy konkurencji. I to uczucie, cokolwiek przyjemne, było stale łamane przez dojmujący smutek z powodu tego, co widzieliśmy, czyli stojącej bezczynnie infrastruktury, w ogóle zatrzymanej w czasie całej maszyny turystycznej tego regionu. Na początek Marmolada: Pod nią opuszczona dolna stacja gondoli, na parkingu dwa samochody: W trakcie wędrówki u jej podnóża takie oto widoki: Alleghe: Podjazd samochodem z miasta do Piani di Pezze, czyli wejście do ośrodka Civetta: Trasa: Ośrodek Civetta we wczesnopopołudniowym słońcu: Teraz krótki wypad do Lagazuoi, w zasadzie na przełęcz Falzarego, po pokonaniu której natykamy się na piękny masyw Lagazoui: Gdy aparat obraca się na zachód: Kilka kilometrów w stronę Cortiny zajmuje, by dostać się do Cinque Torri, w głębszym planie charakterystyczne pięć wież: Ośrodek narciarski: Skok do Arabby, najpierw przełęcz Campolongo, ale jeszcze wcześniej tablica: Teraz już Campolongo i opuszczona, bezsilnie trwająca infrastruktura: Arabba to piękne miejsce: Tyle śniegu: Nad wszystkim czuwa Sella: Porta Vescovo (trudno komentować): Smutny znak czasu: Jak pisałem, ekskluzywny turyści: Jeszcze kilka depresyjnych zdjęć: Na koniec kilkanaście minut na Passo Pordoi: Tęskne spojrzenie w stronę Val di Fassa: Na pożegnanie potężna Civetta w oczekiwaniu na enrosadirę: To tyle. Skoro chusteczki już wyschły, to teraz planujemy nowe wyzwania, life goes on👍 Pozdrawiam Waldek- 7 komentarzy
-
- 16
-
Ja już prawie w Cortnie, jeszcze parę spraw w Modenie i jutro melduję się gotowy do testowania areny przyszłorocznych zmagań forumowiczowów na WZF 2020.
- 93 odpowiedzi
-
Wielkimi krokami zbliża się nasza kolejna przygoda z Dolomitami 9 marca wyjeżdżamy i jeździmy siedem dni do kolejnej soboty włącznie. Będziemy mieszkać w Selva di Cadore. Miał być to spory wyjazd ale niestety znowu życie pokrzyżowało nam plany @johnny_narciarz operacja... @Piotr_67 zdezerterował @artix pracuje... Na chwilę obecną jedziemy w trójkę Ja z @Paula i @mifilim. W planach mamy Skisafari po miejscach, które nam się podobały najbardziej w tym rejonie (mój jest to już 4 wyjazd w tamte strony). Odwiedzimy Cortinę (dwa dni) tą, w której już byliśmy... ...oraz tej, w której jeszcze nie byliśmy (tą z vloga @JC), od strony Monte Cristallo. Powtórzymy Cinque Torri, czyli Lagazoi (jeden dzień) Moim zdaniem najpiękniejsze miejsce w Dolomitach. Kolejne plany, to Civetta (2 dni), San Martino di Castorozza (1 dzień) oraz Moena (1 dzień). Taki jest wstępny plan @Chrumcia, czy może ktoś jeszcze wybiera się w tym terminie, w tamte strony? Mamy nadzieję, że prognozy pogody okażą się błędne i tak jak zwykle będziemy jeździć w słoneczku. Wspomnienie ostatniego naszego pobytu w Italii: Nie możemy się już doczekać
- 226 odpowiedzi
-
- 3
-
Umknęło mi aby wstawić na forum informację, że na moim kanale zamieściłem także film z Civetty
-
Witam, chciałbym się podzielić wrażeniami z wyjazdu do Civetty i Marmolady/Arabby z ostatniego tygodnia. Mieszkaliśmy 900 m od stacji gondoli w Alleghe w budżetowym apartamencie 70 euro za 6 nocy! Dzień zawsze zaczynał się tak samo wjazd o 8.30 jedną z pierwszy gondoli na szczyt. Następnie szybkie wpięcie narty płaski zjazd i wjazd większą gondolą do góry do Col Baldi. Pogoda fajna lekkie chmurki przebija słońce. Pierwszy zjazd trasą 9 następnie kilka zjazdów na 16. Wrażenia pozytywne stoki fajnie zróżnicowane, szerokie poziom przygotowania tras najwyższy! Następnie trasy 21, 23, 29 - uśmiech na twarzy pozostaje. Udajemy się w stronę Zoldo, biała gondolka wprowadza nas na szczyt trasy 38, 39. Objeżdżamy wszystkie trasy w tym rejonie wszystkie fajne. Następnie 41, 40 super do carvingu od góry można cisnąc praktycznie zero ludzi! Kolejne dni mijają podobnie. Trasy z Col Baldi 14, 8, 14 do gondoli są super szerokie, brak lodu ludzi za każdym razem zero kolejek do gondoli. W dzień 4 udało nam się przetestować narty Fischera za free. Jeżdzę na starych Progessorach 800 z sezonu 13/14 teraz skusiłem się na slalomowe dokładnie te http://www.skionline.pl/worldskitest/wc-sc,testy,17-18,narty-race-sl-mezczyzni,1068.html, bo nigdy nie jeździłem na pożądnych tego typu. Super narta do krótkich skrętów! Następnie testowałem coś 'zbliżonego' do moich - RC4 DTX http://www.skionline.pl/worldskitest/rc4-the-curv-dtx,testy,17-18,narty-high-performance-mezczyzni,1080.html . Super narta łatwiejsza w prowadzeniu do moich, lepsza stabilność większa prędkość. Żal było oddawać te narty. Niby można było testować 1 h każdą nartę, ale nikt czasu nie liczył. Miasteczko testowe promowało jeszcze markę Spyder i stało kilka Mercedesów jakiś sportowy i SUV. Kończymy 4 dzień na Civetcie. Dzień 5 Marmolada/Arabba. Pierwszy zjazd Marmoladą ciekawa trasa czerwona chociaż brak słońca na trasie doskwiera. Widok z góry zapiera dech w piersiach. Następnie po zjeździe 7 km udajemy się długą kanapą do Arabby. Na trasach z górnych części Arabby muldy i dużo ludzi udajemy się na Belvedere nową gondolą 10 os. jeszcze pachnąca nowością tutaj są fajne, szerokie trasy. Po przewie udajemy się na Cherz i następnie do samochodu w Malga Ciapela. Ilość km w dół każdego dnia ok. 45-50. Arabba mnie nie zachwyciła ogrom ludzi i muldy bardzo wcześnie. Jadąc wyciągami obsługa upycha ludzi jak do Japońskiego metra. 10 osób mniej by weszło a komfort byłyby lepszy! Podsumowując: Civetta numer 1 w moim prywatnym rankingu. Mało ludzi zero kolejek i miejscami sztruks do godz. 14! Na stromych częściach stoków brak lodu. Na koniec kilka zdjęć.
-
Gdzie najlepiej zamieszkać w regionie Civetty ? Jak wygląda sytuacja z skibusami w regionie , oraz czy busami można dostać do Malga Ciapelli oraz na 5 torri? Godne polecenia namiary noclegowe w rozsądnej cenie? Będę wdzięczny za odpowiedzi
-
Witam, w tym sezonie wybieram się min. do Civetty. Ktoś podzieli się ze mną opinią nt. tego ośrodka? Pozdrawiam