Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'canzei cavalese' .
-
Predazzo, 27 stycznia - 1 lutego Witam wszystkich! Postanowiłem i ja podzielić się swoimi wrażeniami z zagranicznego wyjazdu - do Predazzo, Canazei i Cavalese. Robię to pierwszy raz i z pewnym opóźnieniem, ale podczas pobytu we Włoszech życie (towarzyskie☺️) toczyło się zbyt szybko, żeby znaleźć czas na relacje z każdego dnia pobytu... Z Radomia wyjechaliśmy autokarem w piątek 25 stycznia po południu. Hotel mieliśmy w Predazzo, jazdę na nartach rozpoczęliśmy w niedzielę 27 stycznia, w San Pellegrino. Pogoda była średnia, choć czasem słońce przebijało się przez chmury. Trasy, jak to we Włoszech, rano przygotowane były perfekcyjnie. Przez pierwszą godzinę jeździliśmy po sztruksie. Po drugiej stronie widać było czarne i czerwone trasy z Col Margherita. A to już zjazd z Col Margherita. Po skręcie w lewo wjeżdżało się na czarną trasę, która do południa była na tyle dobrze przygotowana, że jakoś dałem radę zjechać...☺️ Drugiego dnia (poniedziałek 28 stycznia) wyjechaliśmy kolejką z Predazzo, spod skoczni, na której Adam Małysz i Kamil Stoch zdobywali złote medale mistrzostw świata i na której Dawid Kubacki niedawno wygrał zawody Pucharu Świata. Jeździliśmy w Ski Center Latemar, czyli między Predazzo, Pampeago i Obereggen. Przed powrotem do Predazzo był odpoczynek przy stacji Rifugio Gardone. Wtorek 29 stycznia: Sella Ronda. To był mój pierwszy raz.☺️ Pojechaliśmy ze znajomymi zieloną trasą (podobno łatwiejszą), ze startem w Canazei. Kilka zdjęć na zachętę dla tych, którzy jeszcze tam nie byli...☺️ Kolejny dzień (środa 30 stycznia) spędziliśmy na Alpe Cermis, gdzie Justyna Kowalczyk kilka razy pieczętowała wygraną w Tour de Ski. Ludzi było stosunkowo niewiele, za to trasy szerokie, przygotowane palce lizać. Jeden z dwóch najlepszych dni tego wyjazdu (razem z Sella Rondą). Na zdjęciu czarna trasa, która pod koniec staje się czerwona, z widokiem na Cavalese. Miodzio!... W czwartek 31 stycznia pojechaliśmy do Canazei, skąd wciągnęliśmy się na Buffaure. Stamtąd jazda w różne strony, przeważnie czerwonymi trasami. W piątek, 1 lutego znów miało być Predazzo, Pampeago i Obereggen. Niestety, w nocy nastąpiło załamanie pogody. Zaczął padać gęsty śnieg. Wjeżdżaliśmy na górę bez przekonania i rzeczywiście - warunki były bardzo trudne. Na zdjęciu poniżej tego nie widać, ale musicie uwierzyć na słowo, że wyżej, po zjechaniu z wyciągu, kontrastu nie było prawie wcale. Zjechaliśmy dwa razy i uznaliśmy, że nie ma sensu ryzykować kontuzji. Tym bardziej, że był to już ostatni dzień jazdy... To właściwie jedyny minus tego wyjazdu. Drugi to powrót do Radomia. Jak na pewno wiecie, z powodu lawiny zamknięta była autostrada przez Brenner. Staliśmy na niej w korku ponad 7 godzin zanim zjechaliśmy na drogę do Dobiacco. W domu mieliśmy być w niedzielę rano, ok. 5-6, a przyjechaliśmy dopiero o 13, po 27 godzinach jazdy!☹️ Pozdrawiam wszystkich Andrzej
- 5 odpowiedzi
-
- 14
-
- predazzo
- canzei cavalese
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: