Witam wszystkich, to mój pierwszy post na forum
Proponuję zwolennikom odsprzedawania karnetów spojrzeć na to z tej strony. W jednym z ośrodków narciarskich w Wiśle, karnet dwugodzinny kosztuje 40 PLN. załóżmy że ośrodek jest czynny 8 godzin, więc gdyby to była jedyna opcja, to za cały dzień jazdy zapłaciłbym 160 złotych. Ale właściciel "idzie" mi na rękę i daje mi jeszcze karnet czterogodzinny za 55 złotych i całodzienny za 65 złotych (oraz jeszcze inne opcje, ale szkoda pisania, żeby je wymieniać). Ceną za zniżkę o 95 złotych w stosunku do opcji karnet dwugodzinny razy cztery, jest ograniczenie w postaci przypisania karnetu do konkretnej osoby. Fakt, jest pułapka- trzeba oszacować czy bardziej opłaca się w danym dniu karnet całodzienny, czy inny, ale to już każdego głowa, żeby dobrać odpowiednią wersję.
Co do wymieniania się karnetami podczas opieki nad dzieckiem- wielka szkoda że nie słyszy się u nas o takim rozwiązaniu, jakie jest na przykład wspomniane wcześniej rozwiązanie z Dolomitów. Widać gestorzy wyciągów nie uważają takich ludzi za potencjalny target. Zamiast jednak jechać do wspomnianej Białki, można wyjechać na Słowację, gdzie niektóre ośrodki dopuszczają dzielenie się karnetem a nawet nie zabraniają w regulaminach odsprzedawania karnetu. Sam jeździłem w ten sposób- wymieniając się karnetem z żoną- na Słowacji, w ośrodku Malino Brdo. Wątpliwości nasze wyjaśnialiśmy zresztą w kasie ośrodka, gdzie popatrzyli na nas jak na idiotów i powiedzieli że oczywiście, że można się wymieniać karnetami w takiej sytuacji.
Co do wciąganie w sprawę UOKIK- obawiam się że ewentualna interwencja skończyłaby się tym, że karnety można by sprzedawać, ale ich koszt skoczyłby do ceny godziny pomnożonej przez ilość godzin, w których czynny jest ośrodek a ja bym raczej tego nie chciał
Pozdr
Marcin