-
Liczba zawartości
545 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Zawartość dodana przez Marxx74
-
1. Dążyć do reakcji malucha na słowo "STOP". 2. Dążyć do reakcji na proste polecenia "trzymamy się z prawej/lewej", "jedziemy wolno", "jedź na wprost". 3. Dobrać porę dnia/stok do zabawy w narciarstwo maluchem. 4. W sytuacjach wątpliwych "ruchowo" jechać za dzieckiem ale nie zasłaniać go nadjeżdżającym z góry (idiotyczny zwyczaj robienia skrętu "na kimś" może ustawić trajektorię zjazdu kretyna wprost na malucha, lepiej kiedy maluch jest widoczny - w sytuacjach krytycznych skracamy dystans osłaniając malca lub bierzemy uderzenie na siebie). 5. Nie spieszyć się - puścić grupki, namierzyć kamikadze, dać im przejechać delektując się widokiem wywrotek. Akcja ratunkowa po idiotę będzie dodatkową atrakcją dla malucha, dzieci lubią kolorowe światełka i ratowników. 6. W przypadku zagrożenia spowodowanego nieodpowiedzialnym zachowaniem odkrywającego w sobie talent na miarę Svindala delikwenta postępować zgodnie z sumieniem - ja np. lubię wyrzucać narty do lasu o ile las występuje w pobliżu. Czas poświęcony na szukanie zguby, to czas na który pogromca stoków przestaje stanowić zagrożenie dla innych. 7. Ty jesteś dodatkowymi oczami dziecka. Z życia - bula na Goryczkowej, pusto, ja, 4,5 letnia córka i ujeżdżacz gigantek. Ujeżdżacz wykonujący rozpaczliwe figury poza granicami swoich umiejętności mając do wyłącznej dyspozycji 2/3 szerokości buli wykłada się +-15 metrów nad córką i w sposób niezbyt kontrolowany sunie w dół z nartą elegancko ułożoną na wysokości kolan dziecka. Pomogło hasło "stop" rodzielające kursy kolizyjne. Zderzenie będące skutkiem upadku toleruję pod warunkiem, że upadek nie jest pochodną przesadnej brawury i niedostosowania sposobu jazdy do umiejętności/warunków/ilości osób na stoku. Nartę znalazł, w Kuźnicach widziałem go z obiema. Pozdrawiam, M.
-
... paradoksalnie, ze względu na rutynę i brak uwagi, po schodach chodzimy nieustannie, ryzyko "schodów" niekoniecznie jest mniejsze .. małe dziecko, 2-3 lata może przebywać na śniegu. W ramach tego przebywania może mieć dopięte narty, coś tam się bawić - w zależności od predyspozycji, formy, miejsca, czasu, otoczenia przyjmie to postać "nauki jazdy na nartach" bądź po prostu "zabawy na śniegu". Trwać będzie 10 minut lub godzinę. Nie planuj, nic nie zakładaj, nie rozpisuj "szkolenia". Po prostu niech się dziecko bawi a jeżeli trafisz na instruktora, który ma talent pedagogiczny pod taką grupę wiekową i fajnie nawiązuje kontakt z maluchem to efekty zbliżone do "jazdy" zaczną się pojawiać pozornie bez "ćwiczeń". Argumentem dla mojego młodszego był wyciąg krzesełkowy. Odmawiał jeżdżenia na nartach, nie było problemu, ale chciał wjechać na górę krzesłem. Umówiliśmy się, że wjedzie ale z nartami na nogach. Potem poszło szybko, bo żeby znów wjechać, trzeba było zjechać na dół. Tym sposobem, mimowolnie, etap oślej łączki i orczyków ominął. Jedynym problemem był kask, który zakładał będąc jeszcze w pidżami, żeby być ready od rana .. Pozdrawiam, M.
-
... odwiedź Ligę Śląską, popatrz kto tam jeździ, co się dzieje, jak wyglądają relacje dzieciaki-rodzice-trenerzy .. popytaj w okolicy .. ewentualnie - weź sprawy we własne ręce , niekiedy to najlepsze wyjście Pozdrawiam, M.
-
.. spostrzeżenie "bawią się" cieszy mnie najbardziej, bo lekko nie mają .. Pozdrowienia od gościa, który stał gdzieś po drodze prawdopodobnie w czarnym płaszczu M.
-
Wybacz .. narciarstwo podobnie jak chodzenie po ulicy, zabawy na drabinkach, gra w piłkę, kosza, zbijaka, skakanie przez gumę jest czynnością, w trakcie której może dojść do kontuzji. Uraz jest urazem. Po prostu. O ile nie wydarzył się z powodu głupiego ćwiczenia, nie dostosowania zajęć do warunków, kolizji, złego ustawienia sprzętu (dość względne) to można napisać krótko - pech, zdarza się i jeszcze nie raz się wydarzy. Wiek jest bez znaczenia, pomóc może jedynie przygotowanie, które zwiększa tolerancję (choć bez szału) organizmu na rozmaite, dziwne sytuacje. Żeby nie brzmiało "sucho" - mam nadzieję, że uraz minie i będziecie razem śmigać - czego serdecznie życzę. M.
-
Zależy jaki samochód .. ale jeżeli wszyscy się z tym dobrze czują to ja mogę marznąć na stoku i stawiać tyki , dzieciaki niech śmigają .. wesoły autobus z 4 dzieciaków wraca właśnie z Jurgowa , szału dziś nie było ale coś tam się nauczyli dostając w tyłek ... a teraz najmłodsi pobawią się na "warszawskim" Koziołku ... Pozdrawiam, M. p.s. na coś wydawać trzeba. wolę hasło "nowe gogle" niż "nowy tablet" .. a tekst "fajnie zrobiłeś narty" to coś, co rodzic lubi słyszeć
-
Szczerze - nie wiem, nigdy nie podliczyłem. Wyjaśnię. Sezon trwa dla nas cały rok . Jedni jadą do Egiptu , my na Litwę. W przypadku klubu - nie działalności gospodarczej z metką "klubu" - inaczej wyglądają koszty sprzętu, serwisu, smarowania, dojazdu w góry, noclegów. Marże na sprzęt są okrutne .. Nie śpimy w czterech gwiazdkach, od grudnia do kwietnia żyjemy "koczowniczo" - Junior w Suchem na "skąd jesteś chłopczyku" odpowiadał "z Tylicza" .. na stoku często jeździmy przed "oficjalnym" otwarciem stacji, korzystamy ze zniżek czy sezonówek. Dzieciaki o których była mowa wchodziły na stok, dzięki uprzejmości obsługi stacji dużo wcześniej - pominę, że po zamknięciu stacji "pomagały" ratrakować . Przy ogólnorozwojówce kosztów brak, przy wynajmie sali korzystamy ze statusu stowarzyszenia. Sprzęt, serwis, smarowanie, niekiedy ciuchy - dobra współpraca ze sponsorami/partnerami. Przy dzieciakach do 9-10 lat można koszty utrzymać w ryzach, chyba że klub je sztucznie i często niepotrzebnie pompuje uciekając w działalność komercyjną bo musi utrzymać etatową kadrę - nas to chwilowo omija. Istotne koszty generują dojazdy, noclegi i wyciągi - tutaj trzeba kombinować ale przy zgranej ekipie kadra+rodzice i znalezieniu fajnych partnerów można coś ogarnąć. Wkładamy sporo wysiłku w temat "co zrobić, żeby było taniej" - tragedii nie ma. Nie kwestionuję, że narciarstwo alpejskie "drogim sportem jest". Z drugiej strony, jeżeli Rodzice są "normalni" pakujesz 8 dzieci do czwórki i jak zapewne wiesz, żadne z nich nie zaprotestuje bo to super frajda . Polecam "Streif" - na poziomie WC, jak trzeba to można nocować w samochodzie Do tego jeździmy inaczej. Nie idziemy na stok "na cały dzień" bo wolę iść na spacer. Dwa intensywne bloki po dwie godziny to dla dzieciaków <9 lat całkiem sporo. Później zabawa na stoku lub znikamy do domu, żeby porobić inne "głupoty" lub odrobić lekcje. Trzeba porozmawiać z obsługą stacji, wyjaśnić, uzgodnić .. i ceny się zmieniają. Wyjątkiem są dni "fun" kiedy błąkamy się gdzie popadnie, pakujemy się w puch i robimy inne dziwne rzeczy. Przykład Tylicza - mamy fajne noclegi, życzliwą obsługę stacji narciarskiej, możemy szaleć. Stok stromizną nie powala, ale do 2009 pożyteczny a starsi uczą się miękkiej pracy na nogach. W odwodzie jest ścianka u konkurencji i 20 minut drogi na Słotwiny, można trenować. Analogicznie Litwa - sympatyczny nocleg pod Druskiennikami, latem namioty i dom w odwodzie do suszenia ciuchów, dobrze ułożone relacje ze SnowArena, budżet się spina .. dalej, podobnie Austria - doskonały treningowy stok, bo znaleźliśmy czas żeby porozmawiać z managerem i za 30 euro za tydzień są ich tyczki i 1,5km górki dla nas ... w zasadzie nie wiem po co te 30 euro, chyba tak symbolicznie .. Oczywiście (z perspektywy ojca dwójki dzieci) jakieś koszty generuje sprzęt bo o "startówki" trzeba dbać, dopiąć do buta boostera i zrobić inne głupoty dające +10 do ego, ale Junior na OLP śmiga na "n" letnich RSX (tyle, że przygotowanych ) i jak tylko przestanie szpanować hamowaniem będzie wyższe pudło .. w sumie niech szpanuje, tylko niech hamuje za a nie przed kreską .. Pozdrawiam, M.
-
.. nie szkoły a małego, kameralnego klubiku .. w wieku 2.5-3 lat. Pierwszy rok - dużo zabawy, jak najczęściej na śniegu/nartach. Przez cały rok dużo aktywności ogólnorozwojowej (wiosna-wczesna jesień 2x w tygodniu zajęcia na powietrzu, od jesieni igielit/hala na Litwie (lodowcom mówimy w tym wieku "nie"), przez cały rok 1x w tygodniu sala gimnastyczna - oczywiście wszystko w formie dostosowanej do wieku, dużo zabawy ustawionej pod koordynację, równowagę, szybkość, gibkość i skoczność, mało elementów siłowych, do tego spory wysiłek rodziców w inne, uzupełniające formy ruchu - od gimnastyki, przez kung-fu, rowery i co tam jeszcze kto wymyśli). W okresie, kiedy je spotkałeś, miały narty na nogach +- 35 dzień - licząc od września. Roczniki do 2009 bawią się na wspaniałym cyklu Ogólnopolskiej Ligi Przedszkolaków, starsi "walczą" na Lidze MOZN bądź innych imprezach, dostosowanych formą/poziomem/częstotliwością startów do bieżących umiejętności. W Kluszkach poszło fajnie, na OLP nawet bardzo fajnie. Na FB stacji w Tyliczu udostępniliśmy, krótki trailer filmiku z naszych tylickich zabaw , możesz powspominać .. W imieniu dzieciaków i własnym pozdrawiam,M.p.s. to zapewne jeden z tych dżentelmenów .. zdjęcie retuszowane, służyło jako materiał edukacyjny dla młodego człowieka, ale je lubię
-
.. wariant 5 - normalny rodzic z dzieckiem w normalnym klubie, w którym ktoś doradzi jak dobra narty nie pod to, jak dziecko jeździ tylko pod to jak ma zacząć jeździć. Mit kilku par nart wynika z czegoś zupelnie innego. 6 lat - do wzrostu z małym + i cierpliwą praca, aby to ogarnac. Pozdrawiam M.
-
Mała szpilka - krótka narta to wygoda dla krótkoterminowego instruktora, który będzie miał okazję pochwalić się krótkoterminowy efektem. Z perspektywy "klubowej" - jak najszybciej w górę, bo nikt się nie spieszy. 5/6 latek (rocznik 2010) bez problemu "ogarnia" 120tkę multievent. Zapnie, odepnie, podejdzie, weźmie na ramię i przejdzie nie za długi dystans no i zjedzie bawiąc się krawędziami bez zrywania skrętu - tyle, że to praca nie w perspektywie 5x3h i bijemy brawo bo dziecko "jedzie". Za rok pojedzie tak samo.. i za dwa lata też.. a za trzy mając więcej sił będzie ziuum w dół bez kontroli nad sytuacją. I znów ktoś powie - mniejszy promień, krótka narta, 5 dni po 3 godzinki i będzie pan zadowolony... Pozdrawiam, M.
-
Narta gigantowa to narta gigantowa. Może być juniorska, może być Masters, może być na starszych bądź obecnych normach FIS. Nie może mieć jednak R=14m, chyba że mówimy o narcie gigantowej do 10latka. Nie ma czegoś takiego, jak "nie sportowa" narta GS bo narta GS, z definicji jest narta sportową. Reszta to tylko szata graficzna dodająca +10pkt do ego posiadacza i tani marketing. Dłuższa narta, wąska pod butem nie staje się "gigantką" bo projektant dopisał GS. Poszukaj Mastersow, przy Twojej wadze i delikatnej jeździe można zaryzykować coś "juniorskiego" (nie mylić z dziecięcym") - ewentualnie historie typu LT Rossi bądź odpowiedniki innych producentow. Pozdrawiam, M.
-
Opcja 4 - można ją rozciągnąć na większość napisanych powyżej spekulacji. Zasady finansowania działalności PZN przez MSiT. Presja - można powiedzieć, że finansowa - na odmłodzenie kadry (przy jednoczesnym poszerzeniu składu). Pozostawienie (zaproponowanie) statusu zawodnik-demonstrator na wyraźną prośbę Trenera i jednocześnie jako obejście ograniczeń związanych z modelem działania kadry. M.
-
Zwyczajowo po lewej (patrząc od góry) stawiane są tyczki - gdyby problemy były poważne szybko byłoby to widać i czuć. Środkowy i naprawdę skrajny odcinek (nieco powyżej stanowiska ratraków) bywa suchy i/lub brudny. Żeby mogło mieć to wpływ na upadek? Nie spotkałem się z taką sytuacją. Większe problemy sprawiają kamienie narzucone na trasę bądź odgięte fragmenty igielitu z wystającym metalowym fragmentem "kratki". Nieprzyjemny wpływ "suchego" czuć w zasadzie dopiero po wjeździe na przeciwstok. Powtórzę - ludwik (np. na szmatce/dywaniku), przygotowane narty i można jeździć. A w odwodzie, bliżej niż lodowiec, są Druskienniki które idealnie "posprzątają" igielitowe nawyki. Pozdrawiam, M.
-
"Suche" przy działającym nawadnianiu? O bolączkach Górki mogę rozmawiać godzinami ale z takim zarzutem jeszcze się nie spotkałem.. może 2-3 razy w tygodniu to za mało, żeby znaleźć suche i zaliczyć "mityczną" glebę . A tak poważniej - ludwik, unikanie lewej strony od środka stoku, zrobione pod igielit narty i można się bawić - przyda się jeszcze świadomość, jakie nawyki pomogą a jakie przeszkodzą na przesiadce na białe. Pozdrawiam, M.
-
Soczi wygrani - przegrani
Marxx74 odpowiedział juice → na temat → Zawody, wyniki, kalendarze, sylwetki ...
W wypadku "stylu" MH problem dla sędziów to interpretacja przejechania nartą wewnętrzną po położonej tyczce. W świetle regulaminu światło bramki nie jest ograniczone tyczką lecz punktami osadzenia tyczek. Narta nad tyczką zanim swiatło bramki miną stopy nie jest sytuacją prawidłową - od interpretacji sędziów zależy, czy uznają że miał miejsce przejazd poza światłem bramki czy nie. (FIS ICR ,661.4 a konkretnie 661.4.1.3) Pozdrawiam Marek -
Sprzęt dla 4 ltniej dziewczynki - prosba o pomoc w doborze
Marxx74 odpowiedział ziom10 → na temat → Dobór sprzętu
Z praktyki : ładny. Brzmi to może niezbyt poważnie ale rzeczywistość nie zawsze jest poważna. 3.5 letnia córka dostrzegła w klepie biało-różowe Rossi. Przymiarki pomarańczowo-czarnych (żeby syn za 2 lata miał buty) skończyły się porażką (niewygodne, okropne, nie wchodzą na nogę, nie daje się stać, narciarstwo jest beee), czerwone odpadły (tata są bee mają mało klamer - skąd ona to wie ??), czarne były zupełnie niewygodne (i też coś o klamrach) .. a biało-różowe Rossi - dodam, że konstrukcyjnie identyczne z pomarańczowo-różowymi to strzał w dziesiątkę. Biegała w nich po sklepie, prawie poszła w nich spać .. Na but poszły jeszcze jakieś naklejki z motylkami i sprawa załatwiona. Z perspektywy mojej młodej (obecnie 5 lat) wybór kolorów pozostał, podobają jej się Rossi, Lang i Dalbello (to ostatnie bez różu ale za to jakieś odblaskowe zielone akcenty). Klamry 3, nawet dla 3,5 letniego dziecka nie ma problemu z 3 klamrami, buty są dość miękkie i szerokie, niekoniecznie muszą być odpinane z tyłu. A dziś jedziemy wybierać buty dla Juniora .. zobaczymy co się będzie działo Narty. Do Polski szał nie dotarł ale można się podczepić. Królową jest Lindsay. Ma różowe lub złote gogle, uśmiecha się, robi sobie fotki z dziećmi, jest miła i sympatyczna. Jeździmy z Lindsay więc z wyborem nart problemu nie ma - narty są super bo takie ma Lindsay . Długość wedle uznania. Oczywiście można na nie coś jeszcze nakleić wtedy stają się jeszcze bardziej super - opcja ta pozwala kupić model bez wściekle komiksowej grafiki a elementy ozdobne dodać samemu. Uwaga na parę buty-narty : u wielu producentów od pewnej długości nart pojawiaja się problemy z krótszym butem, ale to temat raczej dla 4,5 latka niż dla 3,5 latki. Kask - najlepiej różowy/fioletowy, do samodzielnego ozdobienia. Odblaskowe naklejki uczynią go niepowtarzalnym i sprawią, że co pewien czas na stoku ktoś powie coś miłego a nie ma to jak komplementy pod adresem młodej narciarki.+10 punktów do "Wyglądam szałowo" gwarantowane a ty łatwo odróżnisz swoją pociechę od innych w podobnych kaskach. Kijki - bez znaczenia, nie będzie z nich często korzystać. Niech będą pod kolor Detale - przemyślana kieszonka w rękawie na karnet, może uda się samodzielnie przechodzić przez bramki (+10 punktów do "Jestem samodzielna!"). 3 pary rękawiczek na 2 godziny tak na wszelki wypadek bo lepienie bałwana może się okazać ciekawsze od jeżdżenia . Cienka kominiarka - oczywiście nie czarna plus czapa na głowę kiedy zdejmie kask. Chustka lub ostatnio modna wściekle kolorowa opaska na szyję - przyjemne z pożytecznym, za wygląd +10 do "Super wyglądam, czuję się dobrze". Dziecko na nartach ma się czuć dobrze. Dobre samopoczucie to kwestia detali - pozwól, żeby od początku narty były jej wyborem a dużo chętniej wsiąknie w to szaleństwo Pozdrawiam M.