Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

wielofish

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    202
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Zawartość dodana przez wielofish

  1. wielofish

    Kasprowy Wierch

    Ja już zarezerwowałem hotel na majówkę w Zakopane. Niestety znajomi zawiedli i w ten weekend nie zawitałem, ale kolejnej okazji nie odpuszczam. Zabieram też biegówki (pewnie po 4h to na KW będzie tłocznie), w które się w ostatnich latach bardzo wkręciłem, ponieważ widzę, że biegacze też nie zawiesili nart na kołku. Jakby ktoś biegał w Zakopane to chętnie skorzystam z doświadczenia, ponieważ kompletnie nie znam tras w Zakopane. Czy powinienem wykupić sobie karnety i godziny już na wszystkie dni na KW, czy zwrócą mi kasę, jak któregoś dnia będzie wiało? Czy mogą mi przełożyć na inny dzień kiedy już nie planowałem jeździć?
  2. Sypnęło zdrowo. Wczoraj Korbielów informował, że na Miziowej jest 40 cm. Krzesła mają działać dopiero na majówkę. Kasprowy zasypany i TOPR zakazał uruchamiać wyciągi z uwagi na 4 stopień zagrożenia lawinowego. Szczegóły można tu przeczytać: http://24tp.pl/n/38974 Rano podawali, że na Goryczkowej 70-200 cm, a dzisiaj cały dzień obficie pada w Kuźnicach. Trzeba odgarnąć te rowery i narty wyciągnąć. Nikt już nie jeździ?
  3. Ale jak patrzę na Kuźnice i czapy śniegu jakie już powstały, a sypie nadal, to mimo wszystko ciągnie na Kasprowy. Wiatr ma być nawet słabszy niż dzisiaj, ale widoczność może być podobna, czyli kilka metrów. We wtorek nadal będzie padać, ale już deszcz i 10 stopni.
  4. Już byłem pewien, że zrobię reaktywację sezonu na Kasprowym w ten weekend, ale trochę mnie odstrasza sobotni puchar. Z tego co pamiętam to cieszy się dużą popularnością. Na FB mocno podpytują o Goryczkową i nie mówią nie, ale dopiero na weekend. Pociąg z W-wy jest tak głupio ustawiony, że dopiero 8:48 przyjeżdża, czyli na stoku jest się z godzinnym opóźnieniem, ale chyba w sobotę i niedzielę śpię w TLK.
  5. Na górze może nawet i więcej, ale informują także co w dolnej części się dzieje i nie bez powodu nie działa Goryczkowa. I tak bym chętnie się tam teraz teleportował. Warunki pogodowe trudne:
  6. To już tylko Kasprowy? Działa tylko Gąsienicowa. Dzisiaj wprowadzili promocyjne karnety normalne 20% i ulgowe 10%.
  7. Zapomniałbym o jednej kwestii, która jednak bardzo irytuje i mimo, że bardzo lubię Jaworzynę to jednak to powoduje, że po sezonie nie koniecznie warto ich odwiedzać: z uwagi na frekwencję wyciąg działał na 2/3 prędkości. Normalnie wjazd zajmuje 7 minut. Obecnie 10-11. W piątek na początku dnia kolej jechała jeszcze w bardziej żółwim tempie. Nie wiem czy to po mojej interwencji i niezbyt ciepłych słowach wyciąg przyspieszył (nie szybciej niż 2/3 normalnej prędkości). Nadal jednak uważam, że skoro kasują ludzi 80 zł / dzień za 1,5 trasy to nie powinni tego robić.
  8. Weekend był bardzo intensywny, ale nie do końca narciarsko. Od piątku do niedzieli gościłem w Krynicy. W piątek ciepło, prawdopodobnie w nocy nie było mrozu. 9-11:00 Jaworzyna Krynicka i 18-20:00 Słotwiny. W obu ośrodkach śniegu ilości minimalne. Na Jaworzynie od samego początku śnieg mokry, ale z uwagi na to, że narciarzy korzystało między 20-30 osób trasy dawały trochę radości, choć dłuższy przejazd na krawędzi niósł za sobą groźbę, że się wejdzie za głęboko pod śnieg (jazda ostrożna). Na Słotwinach śniegu jeszcze trochę mniej, otwarta była tylko trasa przy wyciągu i nie na całej jej szerokości można było bezpiecznie zjechać. Ratrak co prawda wyjechał w przerwie 16-18:00, ale nie na całej szerokości i delikatnie, więc nie było zbyt równo + temp. dodatnia - miękko. Naliczyłem 5 osób obsługi, narciarzy było 4 osoby (w tym 2 osoby na Skki Trikke - ciekawe urządzenie na 3-ech nartach, świetnie się wcina krawędziami, gdyby nie to, że nie mógłbym żyć bez nart, chętnie bym się i w to wciągnął). Słotwiny nie definitywnie zakończyły sezon, przynajmniej do weekendu. Sobota na Jaworzynie. 4 godziny. Pierwsza godzina bardzo przyjemna - twardo na górze i już od środka rozmiękało. Później już wiosennie, ale ludzi nadal bardzo mało, więc można było trochę potrenować. Niedziela również Jaworzynie, ale już po spory mrozie w nocy i utrzymującym się na górze przez cały dzień, a na dole przynajmniej do południa, a może dłużej. Było na prawdę twardo, więc wreszcie jazda w 100% na krawędziach, ale niestety po 4 godzinach musiałem wrócić do rodziny. Na trasie nr 6 sztruks do końca dnia - podglądałem z hotelu. Tamtędy prawie nikt nie jeździł z uwagi na początek trasy (widoczny na zdj.), który był wytarty i pozostawiony dość wąski przejazd. Bardzo przyjemne zakończenie sezonu. Pewnie lepiej jest na Pilsku, Kasprowym, Czorsztynie, ale jeśli jest ktoś w okolicy to nadal można na Jaworzynie zrobić sobie niezły trening. Już nie sypią armatkami, ale mają sporo zgromadzonego śniegu, który dostarczają ratrakami. Z uwagi na przemieszczanie gondolą i dużą intensywność - pogodzenie nart i potrzeb rodziny, nie zrobiłem dużo zdjęć (jedno stopklatka z wideo), ale oba pokazują miejsca, gdzie śniegu najbardziej brakuje.
  9. Właśnie rozmawiałem z ośrodkiem Jaworzyna Krynicka i została tylko główna trasa z rozwidleniem na nr 6. Trasy nr 2 i 5 nie zostaną ponoć otwarte na weekend - brak śniegu. Teraz kwota 80 zł... no na jednej trasie to po 4h będę miał dosyć wydaje się mocno przesadzona. Działają jeszcze Słotwiny i to do 22:00, a w przerwie 16:00-18:00 wypuszczają ratraki bez względu na temperaturę. Tam 4h = 60 zł. W piątek porównam przygotowanie tras w ośrodkach.
  10. A możesz źródło tych informacji podać na jasna.sk widnieją ceny, które ja podałem. Nie wiem też skąd sformułowanie "znowu", ponieważ wcześniej nie podałem żadnych nieprawidłowych informacji. Teraz też cytują informacje z oficjalnej strony. Kolejki są wówczas, gdy wieje wiatr, bo wówczas działają zwykle same orczyki - nie raz byłem w takiej sytuacji (już po okresie kiedy puścili kolej na dwóch linach).
  11. Gdyby nie to, że sobie hotel zarezerwowałem już w Krynicy (no i rodzina chyba wodę tamtejszą lubi) to bym walił na Pilsko.
  12. Chopok kosztuje obecnie 31 EUR, a w sezonie 38 EUR. Obecnie różnica w cenie rzeczywiście nie jest duża. Oba miejsca łączy jedna kwestia, która mnie zniechęca - wrażliwość na wiatr. Na Kasprowy to jeszcze można wcześniej zadzwonić - mają stację meteorologiczną, ale prognozy odnośnie Chopoka często się nie sprawdzają. W sezonie oznacza to korzystanie z kilku wyciągów i gigantyczne kolejki - kasy nie zwracają przy zakupie na kilka dni. Można jeszcze uciec do Szczyrbskie pleso, ale to 60 km dalej.
  13. Kasprowy tani nie jest, ale 150 jeszcze nie kosztuje. Po wyrobieniu karty PKLPASS to koszt 117 zł.
  14. W tygodniu nie ma ludzi i np. widziałem, że Krynica zamknęła w zeszłym tygodniu trasę czerwona nr 2, a w weekend ona działała. Może Zieleniec też taką politykę prowadzi.
  15. Info z FB w Krynicy Jedynka rewelacyjna Szóstka jak marzenie Niestety jestem uziemiony w Warszawie. Jeśli utrzymają te 2 trasy przez tydzień to jadę tam w czwartek do końca weekendu. Jeszcze na początku tygodnia była trasa nr 2, ale już wszystko co nasłonecznione spłynęło.
  16. Ja regularnie raz w tygodniu odwiedzam Szczęśliwice, ale niestety w godzinach treningów córki - 15:00-17:00. Wówczas już warunki są raczej słabe: śnieg ciężki + muldy (w zależności od pogody: im cieplej i słoneczniej tym ludzi więcej, co kumuluje się i wpływa na ich wielkość). Jedna rzecz irytuje mnie jednak bezdyskusyjnie. ZASADY OŚRODKA. Kolejka do 15 minut - nie uruchamiają krzeseł. Sam ten fakt jest już irytujący, bo może to się = 4 przejazdy po 10 skrętów / 20 sek zjazd = 1 min. 20 sek. jazdy na godzinę. WOW. Ale teraz te zasady to już irytują znacznie bardziej, GDYŻ pod orczykiem nie ma śniegu. Ludzi mało, więc oczywiście krzesła mają wolne do przyszłego sezonu. Nie można też polewać igelitu wodą, bo przy okazji podlewali by śnieg od dołu (jak mniemam). Więc mamy zielony podkład wysuszony przez słońce na wiór i po tym jeżdżą nasze narty, a ślizgi pęcznieją, już nie wspomnę o wysiłku dla nóg, aby przeciwdziałać sile tarcia. No chyba w takiej sytuacji krzesła powinny być włączone obowiązkowo. Fota z dzisiaj:
  17. Ma 7 lat. Ze Sporteum zaczęła dopiero w tym roku, a są tam dzieciaki, które trenują od 3-ego roku życia. Wcześniej uczyłem ją sam + dorywcze lekcje gdzieś na wyjazdach. Grupy dopasowują wg umiejętności i wieku. Na co dzień trenują 1 lub 2 x w tygodniu (w zależności od tego, jak chcą) na Szczęśliwicach. Przynajmniej raz w miesiącu jest organizowany wyjazd na który może jechać sama lub z rodzicem.
  18. Nawet tam nie wjeżdżałem, ponieważ poza trasami nie było warunków do jeżdżenia, a ten zjazd nigdy nie był przygotowywany przez ratraki. To służy jako punkt widokowy. Lubie jeździć poza trasami, ale w tym celu nie ma po co jechać w Dolomity teraz.
  19. Catinaccio jest cudownym ośrodkiem, ale więcej niż 4 godziny to trochę nie ma sensu. Alpe Lusia ma świetną trasę Pivac, ale siedzieć tam cały dzień tylko dla niej? Jakby połączyli się z San Pellegrino to byłby ośrodek na cały dzień. Wówczas w ogóle bym tam dotarł, a tak odpuściłem (ten drugi). Nie wszystko, ale część warto. Ale może lepiej niech sobie będą trochę mniej doceniane to ludzi będzie tyle ile trzeba.
  20. Popatrz na mapę: http://www.fassa.com/en/skimap/ Carezzy nie da się połaczyć, ale resztę? To się też dzieje. Jak ostatnio byłem do do Ciampak musiałem dojechać autobusem, ale dzisiaj już jest kolej. Co prawda nie ma do niej trasy, a wydaje mi się, że też można by stworzyć, ale już skomunikowane ośrodki są.
  21. Spenetrowałem ten region, wydaje mi się, dogłębnie i jako podsumowanie powiem, że jest piękny, zdecydowanie mniej oblegany niż Sella Ronda, ale narciarsko wcale mu nie ustępuje, a nawet jest uważam lepszy. Jedyna wada to porozrzucanie ośrodków niby nie daleko, ale za każdym razem trzeba korzystać z samochodu. Z Vigo di Fassa do Catinaccio tylko 1 km, do Aloch 3 km, do Carezza 7 km, do Alpe Lusia 10 km, po Predazzo 15 km, Cavalese 30 km i do San Pellegrino 20 km. Niby nie daleko, ale jednak przyjemnie byłoby wyciągami się przemieszczać.
  22. 3 dzień zacząłem od Aloch. To jest konkretny ośrodek: jedna czarna i czerwona. Wszystko wydzielone siatką, idealnie przygotowana do trenowania, ale często właśnie niedostępna ponieważ ustawione są 4 trasy obok siebie (2 giganty i 2 slalomy specjalne), ponieważ dwie różne szkoły trenują. Ja miałem to szczęście, że jedna część była wyodrębniona dla szkoły córki, więc też aktywnie trenowałem. W porównaniu do trasy Tomby, o której później znacznie bardziej twardo, po 2 godzinach wymaga b. ostrych krawędzi, ale daje świetne możliwości do treningu. Jest jeden kłopot - stary wyciąg o prędkości 8 km/h (zarejestrowany na nast. zdj.). W porównaniu do krzesła, które biegnie wzdłuż Tomby 16 km/h. Potem trzeba przejść około 300 m lekko pod górę do Buffaure (fajna pierwsza czarna, ale bardzo długa i kończy się na samym dnie, gdzie pod koniec dnia robi się już ciepło, reszta do zapomnienia), skąd można przejechać na Ciampak (słynna długa czarna trasa, która jest bardziej czerwona, za długa, za malo konkretna), a dalej na Belvedere (ogrom tras w jednej dolinie, a la lodowiec, ale otoczona charakterystycznymi dla Dolomitów skałami, z czego jedna tylko czarna, ale ciekawa - ładnie, ale bez szału), a stamtąd można objechać całą Selle Rondę, poczynając od Arraby. Ja się powstrzymałem na Arrabie ponieważ uwielbiam ten ośrodek - wszystkie trasy o słusznym nachyleniu, obsługiwane przez bardzo szybkie wyciągi. Oczywiście przejechanie całej Sella Rondy od Buffaure to już bardzo duży wyczyn. Do Arraby i z powrotem zajęło mi 87 km (z czego na Aloch-u minimum 10 i Arrabie 25-30). 4 dnia odwiedziłem Catinaccio i to jest jedno z lepszych miejsc jakich byłem. Ośrodek bardzo mały, ponieważ poza czarna trasą i dwoma czerwonymi, nie ma za wiele do zwiedzania. Natomiast ośrodek daje niesamowite możliwości do trenowania. Ludzi praktycznie brak, więc trasy utrzymują się w stanie idealnym do końca dnia, chociaż nigdy do końca tego nie sprawdziłem, ponieważ w połowie nie miałem już sił i jechałem odwiedzić inne ośrodki, aby pozwiedzać, odpocząć. Bardzo dużo trenerów jeździ, bez problemu można ich zatrudnić od ręki. Ja szkolę się sam, ale obserwacja ich z wyciągu, jak się bawią na stoku, albo jak szkolą bardzo dużo mi dawała i motywowała. Bez problemu można też było ich zagadać. Trasa TOMBA jest bajeczna stroma od początku, a dodatkowe 2 przegrabienia dają złudzenie pionu. Ciężko opisać warunki śniegowe. Jest twardo, ale jednocześnie na tyle plastycznie, że idealnie zapada się krawędź. Z tego samego wyciągu można pojechać czerwoną. Mają idealną długość, gdzie nie trzeba się zatrzymywać, a pod wyciągiem uda pieczą. IDEAŁ. Generalnie wspaniałe miejsce, do którego wracałem na kilka godzin, aby skupić się na technice, ale i świetnie bawić. Drugą część dnia spędziłem w Alpe Lusia. Ośrodek wyraźnie podzielony na dwie strony, z których ta na którą dopiero trzeba przejechać znacznie bardziej uczęszczana. Dość nudna z jedną czarną i tylko na fragmencie, zacieśnioną przez wyodrębniony oblegany slalom gigant, a z drugiej strony punkt pomiaru prędkości (można się rozpędzić). Jest wysoko (jeździ się na wysokości 2 000 - 2 500), ale wszystkie trasy nasłonecznione, klimat lodowca - nie to co lubię. Druga strona, a raczej pierwsza, od której się rozpoczyna zwiedzanie znacznie ciekawsza. Szczególnie trasa Piavac. Bardzo fajna czarna z 3-ema ściankami, szkoda, że są poprzecinane wypłaszczeniami czerwono-niebieskimi. Trochę przez to za długa, ale tu zatrzymałem się na około 2 godziny. Niestety nie zrobiłem tam zdjęć, ale stok na prawdę godny uwagi. 5 dzień to największe rozczarowanie, ponieważ wybrałem się najpierw do Predazzo i Obereggen, a później do Cavaleze, na którą co roku wspina się Justyna Kowalczyk z koleżankami po fachu. Pierwszy ośrodek na prawdę duży, ale jaki nudny... Nawet czarne przerywane niebieskimi łącznikami, trasy skomunikowane w sposób mało czytelny... ciężko opisać, ale ten ośrodek w ogóle nie zrobił na mnie wrażenia, a wyjeżdżałem z poczuciem zmarnowania 1/2 dnia. Liczyłem, że odbije sobie to w Cavalese, ale ten ośrodek mimo, że bardzo czytelny, to dla osoby, która przede wszystkim slalom kocha trochę ma za mało stromych tras. Dużym plusem jest mała frekwencja i szybkie wyciągi, więc się wyjeździłem. Zdjęć z tych miejsc nie mam, ponieważ nie bardzo się było czym zachwycać, poza: Pogoda iście wiosenna, więc dalsza część dnia upływa pod znakiem kąpieli słonecznych, a po dotarciu do hotelu przelałem sobie kawę na świeżym powietrzu, a na koniec sauna. I tak dzień okazał się udany. Ostatni dzień narciarski to już powtórka Tomby, Aloch i na koniec zwiedzanie Belevedere z córką. Na koniec zaplanowałem jeszcze zwiedzanie Wenecji przed wylotem i 7:30 przejeżdżałem koło San Pellegrino. Z mapy wynikało, że czarne 2 i w tym jedna zamknięta i odpuściłem. Z parkingu ośrodek bardzo fajnie się prezentował i trochę żałowałem, że tam się nie wybrałem wcześniej.
  23. Po raz kolejny udało mi się odwiedzić Dolomity i poniżej przedstawiam moje spostrzeżenia dotyczące innych ośrodków dostępnych w ramach skipass-u Dolomiti Superski. Tym razem okolice Val di Fassa! 11-18.02.2017. Warunki, w których przystało mi jeździć: Mieszkałem i wszystkie podróże rozpoczynałem z Vigo di Fassa. Przez cały okres towarzyszyła słoneczna pogoda. Podczas pierwszego dnia mróz był cały dzień, drugiego po południu już okolice zera i na słońcu powyżej. Następne dni rozpoczynały się niewielkim mrozem, a w ciągu dnia temperatura w cieniu dochodziła do 7 stopni, a na słońcu można było chodzić w podkoszulku. Średnio przejeżdżałem miedzy 70, a 85 km (licząc z wyciągami). Mimo mało zimowej aury, warunki na trasach bardzo dobre, bardzo mało cukru, który się kojarzy ze sztucznym śniegiem, praktycznie bez muld. Są tego 2 przyczyny: po pierwsze około 2 tygodnie przed wyjazdem spadło jakieś 30 cm śniegu, który bardzo dobrze się połączył się ze sztucznym oraz mała frekwencja w ośrodkach Val di Fassa. Takie miejsca jak Catinaccio w Vigo, czy Carezza, albo Cavalese wyglądają niemalże na nieopłacalne interesy. Nie ma mowy o kolejkach, a nawet na niektórych trasach jeździ się osamotnionym. Tu jazda na większości tras do samego końca była idealna. Belveder, Buffaure, Ciampak, które są połączone z Sella Rondą już mają większą frekwencję i po południu trasy ulegały zniszczeniu, ale ciężko mówić o muldach, ale zmrożonych przetarciach, odsypach i tego typu sprawach, już tak, co dość skutecznie przeszkadzało w intensywnej jeździe na krawędziach. Większym zainteresowaniem cieszy się także Alpe Lusia i Predazzo/Oberegge. Ale po kolei: 2 pierwsze dni spędziłem w Carezza, trochę za sprawą tego, że moja córka (wraz ze Sporteum) tam trenowała, ale i dlatego, że to świetny ośrodek i warunki tam są bez wątpienia jedna z najlepszych, w jakich kiedykolwiek przyszło mi jeździć. Dużo czarnych tras (6), ciekawe czerwone i sporo łączników, ale z szybkimi wyciągani. Ludzi jak na lekarstwo. Ten ośrodek ma początek w Passo Costalunga i większość nie dojeżdża na koniec ośrodka, a tam 2 piękne czarne trasy. Bez ściemy, na trasach jest idealne od 8:30 do 15:00, a myślę, że i jeszcze dłużej ale tego nie sprawdziłem. Drugiego dnia zrobiło się trochę cieplej, więc niektóre nasłonecznione łączniki robiły się miękkie, ale wszędzie i tak można idealnie na krawędziach jechać. Śnieg na trasach wygląda jakby był w 100% naturalny. Całkowity brak cukru i tam gdzie jest twardo i tam gdzie zrobiło się ciepło. Wiadomo, że koło 13:00 trasy robią się twardsze, bo znika sztruks (tu bardzo późno), ale to miód na moje slalomki - można wycinać co się chce. Nie ma mowy o lodzie, niewielkie muldy tylko na jednej trasie (łączniku).
  24. 2 pierwsze dni w Carezza spędziłem, jutro znacznie intensywniej bo Ciampak-Belvedere-Arraba. Intensywniej, bo bardziej objazdówka. W Carezzie się zakochałem: dużo czarnych tras (6), ciekawe czerwone i sporo łączników, ale z szybkimi wyciągani. Ludzi jak na lekarstwo. Ten ośrodek ma początek w Passo Costalunga i większość nie dojeżdża na koniec ośrodka, a tam 2 piękne czarne trasy. Bez ściemy, ale na trasach jest idealne od 8:30 do 15:00, a myślę, że i jeszcze dłużej ale tego nie sprawdziłem. Dzisiaj zrobiło się trochę cieplej, więc niektóre nasłonecznione łączniki robiły się miękkie, ale wszędzie i tak można idealnie na krawędziach jechać. Śnieg na trasach wygląda jakby był w 100% naturalny. Prawdopodobnie dlatego, że długo go w ogóle nie mieli (trochę z relacji, ale i obserwacji, poza trasami nie pojeździsz) i bazowali na sztucznym. Powstał, jak się domyślam gruby podkład, na który bardzo niedawno spadło sporo śniegu. Nigdzie jeszcze nie widziałem, żeby komuś tak udało się połączyć ze sztucznym. Całkowity brak cukru i tam gdzie jest lud i tam gdzie zrobiło się ciepło. Wiadomo, że koło 13:00 trasy robią się twardsze, bo znika sztruks (tu bardzo późno), ale to miód na moje slalomki - można wycinać co się chce. Nie ma mowy o lodzie, niewielkie muldy tylko na jednej trasie (łączniku). Dzisiaj zrobiłem 73 km (razem z wyciągami - inaczej nie pokazuje mój zegarek), ale powtarzając dużą część tras, więc liczę, że jutro uda mi się zrobić zaplanowana objazdówkę. Zdjęcia postaram się później.
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...