Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Wujot

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    2 774
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    117

Zawartość dodana przez Wujot

  1. Wujot

    Można? Można!

    Narty nie są podstawowym problemem. Zdecydowanie ważniejsze jest przemyślenie koncepcji but - wiązanie bo tu są kluczowe koszty i błędy najwięcej kosztują na trasie. Ja rozwiązałem to tak: - jeśli chodzi o turowanie - buty TLT5, Verticale i dwie narty - Hagan Trial (72 mm, 165 cm) - jako podstawowa i Amaruq (88mm, 177 cm). W obu założyłem inserty dzięki czemu mogę przekładać wiązania. W Haganach na razie jest prosta foka 65 mm, ma być też taliowana ( a prosta na rezerwę i łatwiejsze górki) a w Amaruqach taliowana. - zjazd tradycyjny i freeride - buty Factor i 2-3 deski na różne okazje. Ponieważ factor ma wymienną podeszwę to mogę go używać z wszystkimi wiązaniami (szynowe, zwykłe, insertowe - kłowe). Docelowo myślę (ciągle zbieram opinie) o kupnie Onyx-ów do wszystkich cięższych nart - to przekładane wiązania kłowe - obniżyłoby to koszty utrzymania wielu nart no i mógłbym używać TLT5 do całego sprzętu. A poza trochę zbyt wysoką wagą Onyxy to chyba najwygodniejszy i najmocniejszy sprzęt. Wbrew pozorom to wszystko są bardzo nieoczywiste zagadnienia i bardzo ciężko ustrzec się błędów, które wychodzą w trakcie użytkowania. Sam popełniłem ich już sporo. Radzę więc dobrze doczytać opinie doświadczonych pozaboiskowych śmigantów np www.skitury.fora.pl . Podstawa to buty i wiązania. Tradycyjni narciarze nawet nie mają pojęcia jak dobre buty są produkowane w segmencie skitur/freeride ale decyzja ich zakupu powiązana jest automatycznie z odpowiedzią jakie wiązania a to z ile podchodzę na fokach i w którym kierunku idę czyli narciarstwo wysokogórskie czy przytrasowe. Pozdro Wiesiek
  2. Wujot

    Ischgl czy Zillertal

    Tux jest szczególnie przereklamowany w lipcu... szczególnie, że jest to wtedy prawie jedyne miejsce do jazdy (w Europie). Na pewno Pozdro Wiesiek
  3. Wujot

    Ischgl czy Zillertal

    Dzięki takim opiniom jest PRZEREKLAMOWANE Ale jak dla mnie to wszyscy mogą jeździć do Ischgla - będzie mniejszy tłok gdzie indziej. Już teraz tam w szczycie sezonu bywa masakra - JurekByd pokazywał mi fotę gdzie do gondoli 16 osobowej stoi ciżba ludzie (jeszcze sporo przed zakrętem) głowa przy głowie, bywają dni, że jest tam 100 000 narciarzy. Sam kiedyś trafiłem na sytuację gdzie narciarze obok mnie na wyciągnięcie kijków, ze trzy metry przede mną i trzy za mną. Ale oczywiście czasem jest spokojniej - trzeba unikać sobót, wielkich koncertów i szczytu sezonu. Ischgl to znana imprezowania a sceny, które w klubach można zobaczyć na pewno nie nadają się do opisywania na publicznym forum. Pozdro Wiesiek
  4. Wujot

    Można? Można!

    Producenci nart próbują (raczej skutecznie) wmówić narciarzom jak bardzo skomplikowanym procesem jest produkcja współczesnych nart. Tymczasem w porównaniu z poprzednikami technologię uproszczono i to bardzo. Klejenie "na mokro" zastąpiono "suchym" zyskując na czasie, tracąc na jakości (a skąd kłopoty z D2 Atomica?) a wyrafinowane profile skrzynkowe i inne - wszechobecnym sandwichem. Jeszcze podnosząc to uproszczenie do rangi symbolu jakości! Zaoszczędzone pieniądze poszły w marketing. Oczywiście bardzo dużo zrobiono na polu geometrii i dlatego współczesne narty są innymi jak te dawne. Ale technologicznie to spory krok w tył. Wbrew pozorom nie ma specjalnej filozofii w produkcji nart a ceny są tak wysokie, że powstaje pole popisu dla manufaktur, które robią bardzo dobre narty. co najmniej nie gorsze od "firmowych". A jeśli trafi się manufaktura robiąca wg "starych" technologi to łatwo uwierzę, że ich narty będą dużo lepsze od tych masowo produkowanych. W zeszłym sezonie we Wrocławiu u Koeniga widziałem amerykańskie narty (marki niestety nie pamiętam) Fr - intarsjowane w cenie ok 3000 zł. Wygląd powalający, istne cuda - dzieła sztuki, w dodatku można było zamówić wg własnego projektu. Tutaj macie kanadyjską firmę http://www.skilogik.com która także tak wykańcza swoje narty - myślę, że w realu wyglądają znacznie lepiej jak na fotografii. Pozdro Wiesiek
  5. Wujot

    Ischgl czy Zillertal

    Krzysiek! Jak jest pusto to zawsze jest fantastycznie! Połowa marca to już moment, że powinno się rozrzedzać - gdyby przesunąć wyjazd o tydzień to można byłoby nawet ten Ischgl zaryzykować. A z innej beczki - kiedy startujesz (bo my za 20 dni).:smile: Pozdro Wiesiek
  6. Wujot

    Ischgl czy Zillertal

    W Zillertalu są ośrodki gdzie zawsze jest pusto (Gerlosstein - trochę skansen) lub prawie pusto (Spieljoch - mały ale świetny) więc można się tam schronić jeśli jest masakra. W Ischgl jest dużo gorzej - tłok może być wszędzie i pole manewru małe. W pierwszym jest też "rezerwowy" Tux gdzie można czasem znaleźć schronienie gdy jest mgła lub deszcz - bo można być nad chmurami a chociaż jeździć w padającym śniegu. Prywatnie uważam, że Ischgl jest mocno przereklamowany - prawie zawsze tłoczno a trasy w dużej mierze nudne (mam na myśli Idalp i Alptridę) reszta jest ok, ale to już mniejsza część oferty. Z wymienionych na początku ośrodków (zdecydowanie) najbardziej cenię SFL a później St Anton. Z zillertalowskich stacji Arena a później Hochfugen. Oczywiście jak gajowy01 napisał to wszystko są piękne ośrodki... Pozdro Wiesiek
  7. 1. Narciarstwo boiskowe - raczej oczywiste jest, że zestaw przy -20 i silnym wietrze musi różnić się od tego co masz w słoneczny dzień i przy 0 stopni. Czyli warto mieć np lekki SS, grubą i cienką bluzę z polaru i bieliznę. I to wystarczy aby dopasować się z grubsza do każdej temperatury. Mówienie o paroprzepuszczalności takiego zestawu jest nieporozumieniem więc nie należy na to zwracać większej uwagi, podobnie z wodoodpornością - kto jeździ w ulewnym deszczu? A nawet mżawki nikt nie wytrzyma przez cały dzień. Wystarczy więc SS za 300-500 zł, reszta też 300 zł. 2. Wyprawy poza boiskiem to zupełnie inna para kaloszy. Najkrócej proponuję ultralekkie paclite z Goretexu XCR lub eVentu (od 1000 zł), sweter puchowy (ok. 400 zł), bluza (ja używam rowerowej) i lekka bielizna. Pierwsze dwie pozycje są drogie, podatne na zniszczenie i mało trwałe (ale w minimalnej wadze dają ochronę przed deszczem i mrozem). Z tego powodu do głowy by mi nie przyszło brać to na tak zwane "normalne" narty. Po prostu szkoda bo na boisko wystarczy cokolwiek. 3. Ważne jest precyzyjne doregulowanie temperatury i najefektywniej jest to zrobić dogrzewając głowę i ręce (jest to nawet udowodnione). Warto więc zadbać o kominiarkę, dodatkowego bufa, dodatkowe wewnętrzne rękawice i dodatkową lekką koszulkę. Miejsca zajmuję tyle co nic, waży niewiele a jak trafi się tęgi mróz to wystarcza. Pozdro Wiesiek
  8. To się nazywa optymistyczne spojrzenie! :smile: Ale z odległością i czasem dojazdu to absolutnie prawda... Pozdro Wiesiek
  9. Na początku sezonu gdy jest mało śniegu i pod koniec (choć tu jest różnie). Ogólnie przed i po sezonowe "okazje" najłatwiej trafisz we Włoszech i Francji (szczególnie w mniejszych ośrodkach). Obarczone są one ryzykiem słabych warunków śniegowych i nie zawsze warto. Na pewno warto zakończyć sezon w topowych francuskich ośrodkach - 3V, espace killy (świetne warunki śniegowe i piękna pogoda i jest tanio). W Austrii o "okazje" trudniej ale np. początek sezonu w SFL karnet 4-dniowy kosztował 100 E. Noclegi są do znalezienia 15-18 E (choć na pewno z 30 km od stoku). Ale nawet w środku sezonu tydzień w Austrii z dojazdem powinien zamknąć się w 350 E + 300 zł - wyraźnie poniżej 2000 zł. pozdro Wiesiek
  10. Skitury zdecydowanie tak, za punkt wypadowy proponowałbym jednak Odrodzenie a nie Samotnię. Rzut beretem na czeską (zdecydowanie przyjaźniejszą narciarzom) stronę. Do tego do Spindla na nartach piękny zjazd powrót skibusem za 7 zł. w Samotni strażnicy co krok a dobrych do zjazdu terenów brak (tych na szlakach). Na Szrenicę też nie tak daleko więc można połączyć foczenie z jakimś wyciągowym śmiganiem. Pozdro Wiesiek
  11. Wujot

    Shishapangma Ski

    Na pewno wyczyn jest sportowy - chodziło o pokonanie Matterhornu na nartach (bez ich ściągania). Piszę o "pokonaniu" a nie "zjedzie". Co do nazwania tego "żenującym" to widać świadczy to o kompletnym braku znajomości tematu. Teren jest skrajnie eksponowany, śnieg nieprzyjazny ubity i twardy. Gwarantuję Wam, że nawet byście nie stanęli w pobliżu zjazdu a wykonanie obskoku (nota bena - przyjrzyjcie się jak jest robiony) i utrzymanie się po nim jest wielką sztuką. Na każdym metrze facet ryzykował życie będąc na nieprawdopodobnie stromej grani z wielką powietrznością. Ja jak zobaczyłem linię zjazdu to wydała mi się absolutnie nie do pokonania na nartach (no i w zasadzie tak było bo część była na linie). Oddzielną kwestią w ekstremalnych zjazdach jest ortodoksyjne nie ściąganie nart - więc narciarze pokonują szczeliny po drabinkach nie zdejmując desek... Naoglądaliście się filmów robionych w sprzyjających warunkach po dużych opadach w de facto przyjaznym terenie do tego montowanym nowocześnie i wydaje się Wam, że tak wygląda narciarstwo wysokogórskie. Ma to tyle wspólnego z rzeczywistością co naparzanka w filmie z mordobiciem w realu. Spróbujcie choć raz zjechać na początek choćby z Aiquille du Midi powiedzmy od góry to wam się oczy otworzą. Trzeba mieć megajaja żeby zjechać z Matterhornu. pozdro Wiesiek
  12. Wujot

    Kaczawy na rowerze

    Nex-3 Niektóre (parę) to wielozdjęciowy montaż, mają po 60 MPx oczywiście wszystko z RAW zamki to starsze foty z moich dawniejszych luster Pozdro Wiesiek
  13. Wujot

    Kaczawy na rowerze

    Szukając interesującego pomysłu na kolejną eskapadę rowerową "przypomniałem" sobie o Górach i Pogórzu Kaczawskim z szczególnym naciskiem na to drugie. Kraina to trochę magiczna a łatwo się o tym przekonać znajdując na mapie takie słowa jak Wilkołak, Wilcza Góra, Czarcia Góra, Czartowska Skała, Trupień (Góra Śmierci), Diabelska Góra, Diabłak, jest też Ostrzyca (czyli polska Fudżijama). Nazwy te nieprzypadkowe bo teren pokryty jest charakterystycznymi niewysokimi, wygasłymi, starymi stożkami wulkanicznymi przypominając, że nie zawsze było tu spokojnie. Określenie - Kraina Wygasłych Wulkanów ma więc solidne uzasadnienie. Znajdziemy tutaj sporo interesujących pozostałości procesów górotwórczych a także śladów dawnej ludzkiej działalności górniczej i hutniczej. Oprócz tego podkreśliłbym wspaniałe walory krajobrazowe związane z pofałdowanym terenem i przyrodnicze. Znaczną część Pogórza zajmuje mocno pokryty lasem Park Krajobrazowy Chełmy z paroma interesującymi wąwozami. Jest tutaj sporo różnych rezerwatów (pewnie z kilkanaście). Można jeszcze wspomnieć o trzech, raczej "obowiązkowych", architektonicznych perełkach na obrzeżach opisywanego rejonu a mianowicie zamkach Grodziec i Bolków oraz kościele Pokoju W Jaworze.Obszar Pogórza wydał mi się szczególnie perspektywiczny na spokojne wyprawy z moją lepszą połową bo jest rowerowo umiarkowanie łatwy. Podjazdy przeważnie nie przekraczają 200 m w pionie, zjazdy nie wymagają klamek ale puścić się można całkiem szybko. Oczywiście robiąc parę takich podjazdów i trasę 100 km po duktach leśnych można się też solidnie zmęczyć. Jest tutaj wyznaczonych parę dłuższych "tematycznych" ciekawych szlaków (np rowerowy waloński, złoty szlak rowerowy, szlak wygasłych wulkanów, agatów). Korzystaliśmy z nich tworząc własne pętle. Za punkt wypadowy wybrałem okolice Świerzawy a nocleg znalazłem w Sędziszowej. To dobry punkt wypadowy na cały region, potencjał oceniłbym na 5 nie powtarzających się całodziennych wycieczek o minimalnym kilometrażu powyżej 40 km ale jeśli ktoś chciałby więcej (wycieczek i kilometrów) to zdecydowanie można. Pewnym minusem była konieczność korzystania z ruchliwej 328 z której odbijaliśmy na znacznie mniej oblegane drogi czy dukty. Na szczęście najdłuższy odcinek 328 liczył ok. 6 km więc szło wytrzymać. Na drogach lokalnych było już bardzo spokojnie. Ponieważ trasy nasze były skomplikowane a i trochę improwizowane w zależności od humoru to nie będę ich opisywał dokładnie ale opowiem o naszych celach i miejscach, które szczególnie warto odwiedzić: - Wilkołak - to kamieniołom na Wilczej Górze w połowie już rozebranej (przez człowieka). Odstrzał odsłonił tam bardzo ciekawy układ słupów bazaltowych a konserwator ustanowił rezerwat. Z szczytu jest piękny widok na Pogórze i Góry Kaczawskie, piętro środkowe to wspomniana róża bazaltowa a na dole mamy bardzo ciekawy kamieniołom, nie wiem czy nie najefektowniejszy. Ze względu na prace strzeleckie warto miejsce to odwiedzić w sobotę lub niedzielę - choć prawdę powiedziawszy nie wiem czy i jak intensywnie jest on eksploatowany. - Ostrzyca (trzeba pchać rower w końcówce). Ta charakterystyczna i zewsząd widoczna góra okazuje się całkiem niewysokim (150 m) wzniesieniem, który położony jest na sporej wysoczyźnie "pracującej" na tę "kultową" górkę* - wąwóz Myśliborski i pozostałe wąwozy (Lipy, Siedmicy). Tutaj jednak muszę zaznaczyć, że to szlaki piesze i o ile myśliborski na rowerze spoko, Lipy już trudniej (trzeba trochę pchać) to w Siedmicy wpadliśmy w wąską ścieżynkę, pokrzywy powyżej głowy i co jakiś czas potężne zwalone drzewa przez które musieliśmy przenosić rowery więc się trochę umordowaliśmy, pokłóliśmy i podrapaliśmy. Moja żona zamiast mi przywalić drągiem stwierdziła "ale drugi raz tu już (na rowerach) nie przyjedziemy".Ale jak ktoś chce mieć namiastkę marszu w dżungli to Siedmicę polecam. - przełęcz komarnicką i najwyższy szczyt Gór Kaczawskich Skopiec. Tutaj rowerowy wjazd z Wojcieszowa (niebieski) jest trudny, dla naprawdę mocnych cyklistów. Za to widoki na przełęczy i dochodzących szlakach - przepiękne - organy Wielisławskie (te mieliśmy na widoku podczas posiłków) - zamki Grodziec i Bolków to na pewno perły Dolnego Śląska (w swojej kategorii). Pierwszy to w zasadzie, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, dekonstrukcja - gdzie na bazie podupadłej, częściowo spalonej starej budowli, XIX w architekt stworzył bardzo malowniczy obiekt o trochę "hiczkokowskiej" proweniencji. To mój "best DS zamek". Bolków - ważny książęcy obiekt, poważna historia, piękne widoki, też w pierwszej piątce zamków DS. Obok zbójnickie Świny i już w Rudawach Janowickich cyklopi Bolczów i jeśli ktoś lubi zamki to też warto, szczególnie drugi. - refleksji nad rywalizacją protestancko-katolicką na DS a także o tym, że ograniczenia można twórczo pokonywać - posłużyć może wizyta w kościele Pokoju w Jaworze. Można też zajrzeć na zamek w Jaworze - też ku refleksji zupełnie innego rodzaju - o upadku. - podczas naszego pobytu trwała akcja żniwna, wszędy, aż po horyzont, potężne maszyny żęły i młóciły wzniecając gęste tumany. Jak dziecko na stacji kolejowej zatrzymywałem się i fotografowałem te polne potwory. Raz nawet "upolowałem" Bizona, który przy innych maszynach wyglądał jak ubogi PRL-owski kuzyn. Dla mnie wypoczynek oznacza rozsądne wyważenie między aktywnością (czyli miłym uczuciem zmęczenia po całodziennej aktywności) a pewną dozą wrażeń estetycznych na które składa się głównie możliwość delektowania pięknem i zmiennością krajobrazu (budowle, miasta itp mało mnie interesują, tłumów też nie znoszę za to maliny prosto z krzaka albo gruszkę z przydrożnego drzewa uwielbiam). Jeśli ktoś ma podobne preferencje a do tego uważa, że Polska ze swoją przyjazną roślinnością i zielonym krajobrazem jest najpiękniejsza to opisane Kaczawy nie powinny go zawieść. PozdroWiesiekzamieszczone zdjęcia chronione są prawami autorskimi
  14. Rzadko kiedy pierwszy but jest trafiony więc zwrócić szczególną uwagę na: - rozmiar. Kupuje się buty najmniejsze (ale dobre) jak to możliwe. Sprawdzasz samą skorupę (2 cm luzu), wyciągasz wkładkę i porównujesz do stopy. Przymierzasz rozmiarówkę w dół do momentu jak but ewidentnie jest za ciasny i bierzesz ten niewiele większy. W praktyce powinno wyjść Ci to co w butach trekingowych (ja mam nawet mniej) - objętość - różne buty mają różną objętość czyli szerokość i podbicie. Należy zmierzyć szerokość stopy i wybierać modele o określonej szerokości (producenci to podają), za szeroki but jest nie do naprawienia - przyjrzeć się kształtowi stopy (ci co mają typ B i C ) łatwiej dobiorą, przy typie A można poszukać asymetrycznych przodów (nie wiem jak to jest w Twoim segmencie) - sprawdzić czy masz nogi szpotawe lub koślawe - wtedy canting jest wskazany (choć można zrobić podkładki) - z najwyższą nieufnością traktować buty z grubym botkiem - pozornie komfortowy szybko się ubija i but jest wtedy do wyrzucenia. Czyli możliwie cienka wkładka - punktowe uciski można zlikwidować poprzez odbarczanie skorupy (lub frezowanie). Jeśli cały but jest idealny a tylko gdzieś Cię ciśnie to nie warto z niego rezygnować. - zrób przysiad w butach - obowiązkowo powinieneś dojść do 90 stopni (bez upadku) - na kupno butów poświęć parę razy po parę godzin - nie musisz kupić pierwszego buta, który wydaje Ci się właściwy Są jeszcze inne czynniki np. ugięcie buta pod wpływem nacisku na cholewkę, wymienność stopek i piętek - dla początkującego mniej istotna. Możesz zwrócić uwagę jeszcze na ski/walk (wg mnie przydatne - jeśli się nie psuje-sprawdź to) no i waga buta - dla mnie to ważny parametr. Jest sporo sensownych tekstów o doborze butów na różnych forach, poszukaj i przeczytaj bo dobry but to najważniejsza (bo trudno zmienialna) część ekwipunku narciarza. Lepiej kupić bardzo dobry but i kiepskie narty niż średni but i średnie narty. pozdro Wiesiek
  15. Wcale nie uważam, że na krótszych nartach nie da się pojechać i że czasem nawet mogą być z tego korzyści. Zważ jednak czy facetowi o wzroście 175 i wadze 100 kg poleciłbyś nartę powiedzmy 155-160 cm (jeśli nie jeździ SL). Z zupełnie innego bieguna - prawie 2 m, "tylko" 104 mm i r-26 m. http://www.zagskis.com/en/our-products/skis/7-h112.html a tutaj już normalne AM a długość chyba ujdzie 186 cm, 88 mm, r-17 m http://www.zagskis.com/en/our-products/skis/9-big.html Pozdro Wiesiek
  16. Mitku! Traktuj to jako głos w dyskusji a nie próbę obrony pozycji za wszelką cenę. 1. Co do wagi to wszystkie znane mi buty zjazdowe z górnej półki są cięższe od Factora nawet do kilograma. Ponieważ to but do chodzenia to mechanizm zwalniający/blokujący cholewkę jest zrobiony bardzo porządnie jak we wszystkich butach freeridowych i skialpinistycznych (choć znam jeszcze lepsze rozwiązania - np Scarpa Allien, czy Dynafit TLT5). A ponieważ jednak czasem trzeba dać trochę "z buta" to lepiej zrobić to wygodnie. Botek ma BOA oczywiście ze względu na chodzenie ale wykorzystano ten fakt usztywniając jego górną część w ten sposób współpracuje on ze skorupą wystając znacząco ponad jej brzeg. Noga trzymana jest więc wyjątkowo wysoko. Dobrodziejstwo zmiany kąta cholewki w bucie mogą docenić bardzo nieliczni narciarze bo to wielka rzadkość a pozwala dopasować to do stylu jazdy i budowy ciała. Czyli jeśli w cenie porównywalnej z innymi mogę mieć inną ligę to może warto to rozważyć 2. Masz rację pisząc o małych wymaganiach wobec buta przy jeździe sportowej na krawędzi (nie mówię to o perfekcyjnym dopasowaniu). Ale jeśli zaczynamy opuszczać boisko to te wymagania gwałtownie rosną. Nigdy nie wiadomo czy za rok nasze preferencje się nie zmienią. I "normalni" ludzie w przeciwieństwie do zawodników przebywają w nich cały dzień i jeszcze w dodatku chodzą. Zawodnik zakłada na bieg na górze stoku. Wobec tego dla "normalnego" narciarza but sportowy wydaje mi się złym kierunkiem. A w moich Factorach zdarzyło mi się zapiąć go na maksa i zwolnić blokadę cholewki tak aby zyskać trochę luzu w nierównym terenie. 3. Jestem "cięty" na tradycyjne firmy narciarskie robiące buty. Jest tak od czasu gdy dobrze poznałem ofertę butów do skiturów, skialpinizmu, freeride. Scarpa, Dynafit, Black Diamond robią buty o niebo bardziej zaawansowane technologicznie, staranniej wykończone, rozwiązujące złożone funkcje i niezawodne (bo od tego zależy życie) a do tego bardzo lekkie w cenach porównywalnych z tradycyjnymi topowymi modelami. Factor to jest totalny grzmot na tym rynku bo standard to 3.3 kg na mocny but zjazdowy (np Zzeus). A w wadze 2.5 kg - czujesz się w tym prawie jak w ciężkich butach trekingowych - szedłem w tym po skałach kiedyś 12 km - są buty w których się jeździ normalnie. Może myślisz, że to kres? Nic z tych rzeczy - 1.8 kg (para!) i dalej jest but do zjazdu w terenie a nie na boisku - tylko tutaj już cena rośnie choć nie tak bardzo (we Wro były okazyjne Allieny za 1800 zł w sklepie). Oczywiście w większości wypadków te buty przystosowane są do wiązań kłowych (dodatkowa komplikacja wykonania) i dlatego wymagają już przemyślenia całego zestawu. W każdym razie patrząc na "tradycyjną" ofertę mam nieprzeparte wrażenie, że ktoś mnie robi w bambuko. Teraz trochę się to zmienia i widać, że tradycyjne firmy powoli zabrały się do roboty (co mnie cieszy) czego efektem jest np wspomniany przez Jurka 4. Uważam, że w butach jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia i za 20 lat będziemy jeździli w o niebo lepszych butach. Czego nie spodziewam się w nartach. Pozdro Wiesiek
  17. Czyli proponujesz nartę - 20 cm do wzrostu! A jeszcze przypomnę o wadze i umiejętnościach. Bardzo ciekawy zwrot w dyskusji - dla mnie jednak... co najmniej dziwny. Śmiem twierdzić - wpierw geometria - później produkt. Pozdro Wiesiek
  18. Jeśli tak to zaproponuję Ci rozważenie właśnie Factor Black Diamond (firma wśród narciarzy mało znana ale w skialpiniźmie, alpiniźmie to top). moim zdaniem ten but jest dużo lepszy od klasycznego narciarskiego: - wysoki i (jak na standardy zjazdowe) lekki (para 4400 G) - regulowany kąt pochylenia cholewki (14, 18, 22 stopnie - nie mylić z cantingiem) - bardzo udany mechanizm ski/walk - duży zakres ruchomości - rewelacyjny anatomiczny botek (głębokie profilowanie pod achilesa, anatomiczne ustawienie kostki, w dolnej części ruchomy na górze z grubszego plastiku sztywny. Ma mechanizm BOA (jak w rolkach) więc trzyma stopę niezwykle dokładnie. Ma własną podeszwę do chodzenia po schronisku i strefy do termoformowania - tania wymienna podeszwa do wiązań insertowych lub z regulowaną podkładką. - bardzo solidne wykonanie. można powiedzieć, że to 3 w jednym - normalny, wysoki i dość lekki but zjazdowy najwyższej klasy, but do podchodzenia - jak na standardy skialpinistyczne ciężki i toporny ale o niebo lepszy od zjazdowego i wreszcie but do wiązań kłowych i szynowych. Nawet jeśli nie skorzystasz z trzeciej cechy to zalety świetnego zjazdu i wygodnego łażenia powinieneś docenić. A nigdy nie wiesz czy Ci się nie odmieni i polubisz off piste. Factory "idzie" wyrwać posezonowo i przedsezonowo za 200 E normalna cena 500 E. Poleciłem ten but paru znajomym z "sąsiedniego" forum i wszyscy do dzisiaj mi dziękują. Pozdro Wiesiek
  19. Widzę tu parę problemów więc po kolei: - nikt Ci nie poda konkretnej marki i modelu bo buty się po prostu dobiera do stopy. Różne firmy dla określonej długości produkują buty o różnej objętości. Poszczególne modele mocno różnią się od siebie. Ogólna zasada jest taka wyższa sztywność mniejsza szerokość buta. Można pomierzyć stopę i wytypować ewentualne modele - do przymiarki. - przy jeździe sportowej rzeczywiście odpowiedniejsze są sztywniejsze buty a powodem jest możliwość impulsowego mocnego obciążenia i odciążenia przodów. I jest to jedyna zaleta sztywniejszych butów reszta to wyłącznie straty co bardzo odczuwa się przy jeździe po nierównym. - zamiast koncentrować się na "magicznym" flexie skup się na dopasowaniu. Doskonale dopasowany but o flexie 90 będzie o niebo właściwszy od trochę luźnej 130. Jestem prawie pewien, że dyskomfort jaki teraz odczuwasz wynika z nadmiernego luzu a nie zbyt dużej sztywności - wada w budowie stopy o jakiej napisałeś będzie wymagała prawdopodobnie interwencji w skorupie (poszerzenia) Ja sam po paru latach jazdy w butach o flexie 130 (wpierw Speedmachine 14 a później Factor BD) doceniłem lekki niezwykle dobrze dopasowany but o flexie ok 80 (TLT5). i jak zużyję Factora to już więcej bardzo sztywnego buta nie kupię. Pozdro Wiesiek
  20. Zajrzałem i lekko się zdziwiłem u Rossignola to nawet w pierwszej chwili nie wiedziałem co to za grupy :biggrin: Gigantki rzeczywiście są w dłuższych rozmiarach ale promień powyżej 30 m (pewnie dobrze bo podawany jest dla 183 cm) jak na nartę do jazdy na krawędzi uznałbym jednak za zbyt duży - przynajmniej jak dla mnie mimo, że na stoku rzadko kiedy ktoś jedzie szybciej ode mnie. U Dynastara jest znacznie normalniej jeśli chodzi o nazwy i układ grup ale dłuższe GS także mają promienie dobrze powyżej 30 m. Czyli zong. W tym momencie grupa Fr/Fs z promieniami typu 25 m przy długich nartach jawi się całkiem interesująco. O ile kwestia szerokości nart zawsze jest dyskusyjna bo coś zyskujemy a coś tracimy przy określonym wyborze to w długości mam przekonanie, że krótka narta pogarsza jednak przekazywanie sił na śnieg . A wychodzi mi, że przy wzroście 195 cm wszystko poniżej 190 cm jest krótkie. Doradzając szerszą nartę brałem też pod uwagę ciężar pytającego - obciążenie śniegu jest u niego 2x większe jak u innych narciarzy a z doświadczenia wiem, że już przy 2 cm szerszej narcie idzie ona dużo płycej i zdecydowanie łatwiej się prowadzi na miękkim podłożu (choćby odsypach). Ogólnie pole manewru jest mocno ograniczone - jak widać ponadnormatywni mimo rozdmuchanej oferty o której piszesz nie mają zbyt dobrze... Pozdro Wiesiek
  21. Pierwsza pewnie tak ale niekoniecznie z grupy race. Najdłuższa gigantka Volki ma np tylko 185 cm co przy parametrach pytającego wygląda zgoła humorystycznie. Szukałbym w grupie Fr/Fs - tutaj jest zdecydowanie lepiej. Wybrałbym pierwszą, "wąską" np 98 mm nartę o długości powyżej 190 cm. W stajni Volkie byłaby to Mantra czy jeszcze szersza i dłuższa Katana (198 cm, 112 mm). Mantra to moim zdaniem bardzo uniwersalna narta doskonała także na twardym. Jeździłem na tych i innych podobnych nartach, także w maksymalnych rozmiarach i nie miałem problemów z ich "obsługą" mimo, ze ważę ca 48% tego co założyciel wątku. Pozdro Wiesiek
  22. W 100% zgadzam się z Mitkiem. Sam wolę narty dłuższe (+10 cm) i szersze (choć rasowe wąskie gigantki na twardym też lubię) ale w momencie gdy mam narty nosić lub na nich podchodzić (skitury) to musi wystarczyć -5cm i 72 mm. Widziałem też dla odmiany na off piste ludzi z 120 cm bardzo szerokimi big footami mimo, że "rzekomo" w puchu warto mieć długie narty. Tak jak poprzednik napisał - lepiej nauczyć się adaptacji do każdej nawet "najdziwniejszej" narty niż szukać nieistniejącego "zawsze dobrego" rozwiązania. Pozdro Wiesiek
  23. Na przykład do zjazdu bardzo wąskimi żlebami (tzw "żlebówki") Pozdro Wiesiek
  24. Wujot

    Kto biega?

    A czego się spodziewałaś??? Początki są trudne ale jeśli przetrwasz pierwszych kilka tygodni biegając 3-4x tygodniowo, stopniowo przyzwyczajając się do wysiłku to jest wielka szansa, że przy bieganiu zostaniesz. Może trener coś wie czego nie napisałaś - bieganie nie jest wskazane m.in. przy chorobach stawów, kręgosłupa i serca. Po 50-ce zalecany jest bardziej marsz, rower ale nie oznacza to, że bieganie jest złe! Każdy długotrwały aerobowy wysiłek jest bezcenny. W bieganiu warto jest zwrócić uwagę po czym biegasz (teren miękki) i wybrać obuwie z amortyzacją tak aby oszczędzać stawy. Zacznij od truchtu 15 min, przerwa na ćwiczenia rozciągające, Stopniowo zwiększaj obciążenie (szybkość). Wyznacz sobie zadania (dzisiaj dotąd a za tydzień dalej). No i nie rozczulaj się nad sobą Pozdro Wiesiek
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...