My wrócliliśmy z Leogang w sobotę i jesteśmy bardzo zadowoleni z naszego pobytu.
Dojazd z Warszawy bezproblemowy, jedyną uciążliwością jest przejazd przez Czechy i tam trzeba się nastawić na wolną jazdę za tirami. Słowacja i Austria to już stała prędkość przelotowa na autostradach. W tamtą stronę nawigacja pokierowała nas do Leogang przez Hochpflizen, momentami wątpiliśmy czy dojedziemy bo jechaliśmy wąziutkimi, zaśnieżonymi drogami przez małe wioski i osady, ale była to ostatecznie droga lepsza niż ta którą jechaliśmy z powrotem. Wracaliśmy przez Saalfelden i Lofer i tam trafiliśmy na olbrzmymi korek. W sumie 40km dojazd do autostrady zajął nam prawie 2 godziny.
Poprzez stronę internetową znaleźliśmy kwaterę w pensjonacie za 22 Euro. Pokoje czyściutkie, śniadania przepyszne, jak dla nas bomba.
Dla mnie był to pierwszy wyjazd w Alpy, w zeszłym roku uczyłam się jeździć na Słowacji więc sama jazda na nartach była wielkim przeżyciem. Jak było napisane wcześniej w tym wątku, trasy niebieskie mogą być dość trudne dla osoby początkującej, na pewno nie ma porównania z trasami niebieskimi np.na Chopoku. Z rana wszystkie trasy były bardzo dobrze przygotowane, około 14 mi jeździło się już ciężej ze względu na śnieg i tworzące się muldy. W Leogang rzeczywiście najczęściej jeździliśmy trasą 88 przechodzącą w 90, ale bardzo sympatyczne są też krótkie trasy 87 i 85.
Dla urozmaicenia wybraliśmy się też na rodzinne trasy do Hinterglemm. Tam na Zwolferkogel są doskonałe do nauki długie trasy 11 i 18.
Ciekawe jest też to, że ceny posiłków na stokach nie odbiegają cenowe od tego, co jest oferowane w miasteczkach. Za posiłek bez napoju trzeba liczyć jakieś 7-10 Euro. Jedliśmy bardzo smacznie i w knajpach na stoku, i w Saalfelden i w Leogang, gdzie chodziliśmy do sympatycznej knajpki z włoskim kucharzem.
Ogólnie, podobało nam się bardzo i jesteśmy prawie pewni, że za rok pojedziemy tam znowu.