Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

marboru

VIP
  • Liczba zawartości

    7 188
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    597

Zawartość dodana przez marboru

  1. Jak zwykle coś... ...co? Tym razem złośliwość przedmiotów martwych i awaria komputera. Miał być pisany blog "online" i niestety nie wyszło. Relację z podróży z @JC pisałem na telefonie - ehhh jak ja nie lubię tego robić, a ile pewnie błędów z tego pisania powstało. Wolę do tego samemu nie wracać, bo przecież edycji postów nie ma po takim czasie By zachować kontynuację bloga zamieszczę po kilka zdjęć z odwiedzonych miejsc oraz powstawiam linki dla osób, które relacji nie czytały, a zaglądają do mojego kącika na forum. Pierwsze trzy dni, to ośrodek Hochkonig. Geneza wyjazdu, hotel oraz skitury znajdziecie pod linkiem: Tak, tak... zdarzył mi się kolejny epizod skiturowy! Później było już narciarstwo trasowe i swoista tortura... Sztruksik O tym przeczytacie, tu: Kolejny dzień "na tronie:": I przenosiny do Gastein. W królewskim ośrodku jak widać było królewsko iiii? Cudnie było się tu zjawić ponownie marboru
  2. Szwajcaria Bałtowska 11 dzień na nartach, przypadł mi w Bałtowie. Kolejne spotkanie z @JCna nartach. Warunki jak na +5, dobre z samego rana. Później coraz więcej narciarzy, a ok 12 tłumy. W weekend dla zainteresowanych darmowe testy "Wilków". Czynne wszystkie trasy...dwa orczyki, kanapa i jedna gondola 😉 Tak, tak jest tu też gondola...to obejrzycie we Vlogu Jacka. Celebryta 😉 Główny wyciąg: Dolna stacja orczyków. Ruch mimo dużej frekwencji można powiedzieć, na bieżąco. Pozdrawiam marboru
  3. Andrzej 😱 nie poznajesz Motorhead i Ace of Spades? Klasyka Rocka 😀 To największy przebój świętej pamięci Lemmego.
  4. No i koniec przygody SkiAmade 😞 Po trudnej, podróży do domu ze względu na pogodę - dotarliśmy. Kiedy następny alpejski wyjazd? Zobaczymy 😉
  5. Dorfgastein - snow sztorm. Po wizycie w termach, w Bad Hofgastein, pora na narty. Wiatr w porywach do 70 km/h i intensywne opady śniegu - taką mamy pogodę. Mało filmowania, mało zdjęć. Idziemy... Przy samochodzie zadyma nie na żarty... Człowiek bez twarzy 😮 Jesteśmy pod ośrodkiem. Tak jakby się przejaśniło... Jeździmy na szerokich nartach: Górna stacja gondoli...Wiatr sztormowy, śnieg wchodzi wszędzie... Jedziemy... Na trasach ok 35 cm ciężkiego śniegu. Widoczności czasami brak. Jak jest jakaś knajpka, jest kontrast. @JC na trasie. Niżej jest odrobinę lepiej. Jedziemy do stacji dolnych w dolinie Grossarltal. Mapa tras: W lesie jest znośnie i jakby lżejszy śnieg. No to w dół! Zbliżamy się do stacji dolnej, żółtej kolejki. Jacek w śniegu: Chwila wytchnienia w gondoli. Docieramy do górnej stacji... Przedzieramy się do podwójnego krzesła. Po drodze stacja końcowa drugiej kabiny wyjeżdżającej z doliny, w której przed chwilą byliśmy. Nie wszystkie wyciągi działają. Wyprzęgana czwórka, tak. Wszyscy pouciekali do barów i innych przybytków z jedzeniem i piciem. Na grani głowę urywa... Zbliżenie... Ja sam w tym momencie niewiele widziałem. Podążamy na lunch. Szybę mam zamrożoną. W środku klimatycznie. I tradycyjne jedzenie 😀 Dzisiaj chyba więcej relacji, zdjęć że stoku nie będzie 😞 Sztorm 😮 VID-20220128-WA0000.mp4 Pozdrawiam marboru
  6. Dzień dobry 😀 Od rana zmiana pogody, wiatr i śnieg. Nim wybraliśmy się na narty, od rana zwiedzaliśmy tutejszy aquapark. Kilka fotek...a szczegóły oferty będą u Jacka na kanale. Jeśli zamieszkacie w jednym z hoteli w centrum, udajecie się bezpośrednio do aqua tunelem podziemnym w szlafroku. Pobyt wówczas jest w cenie doby hotelowej. Od zewnątrz wygląda, to tak: Kasy: By spędzić tu kilka godzin należy zapłacić ok 40 EUR. Plan wszystkich atrakcji: W środku dwa spore baseny: 😀 Drugi: Strefa saun, relaksu, sportu oraz obszar dla dzieci z kinem i rurami. Zabawki... Mostki: 😀 Kino i wejście: Finisz rur... Schody do startu: Baseny zewnętrzne, rzeki, jeziora... 😀 Strefa relaksu: W kiepski pogodowo dzień warto odpocząć... ...szkoda, że nie my 😞 Nie ma na to czasu na takim wyjeździe. CDN
  7. Grzaniec i sanki na koniec dnia. Z tyrolki bezpośrednio wybraliśmy się na sanki. Dusza dziecka tkwi i we mnie, i w @JC . Ile kosztuje taki pojedyńczy zjazd? 8 EUR, drogo? Moim zdaniem nie, jeśli przy okazji, w tej cenie jest podróż wyciągiem "ala" Koninki lub Myślenice. Jak to wyglądało? Dolna stacja: Krzesełka oczywiście jednoosobowe. Wyciąg podświetlony. Transport nart na górę 😀 Miska się cieszy, a w tle pięknie, oświetlone miasteczko. Jedzie się i jedzie: Górna stacja: Nim wsiedliśmy do swoich bolidów zwiedzanie tutejszej, klimatycznej knajpki. W środku takie atrakcje: Kominek na środku chaty. I pycha grzaniec. Ciekawe, czy to był polski wyrób? 😉 smakował identycznie jak u nas. Spotkaliśmy tu polską kelnerkę i szkoda, że nie zapytałem. Przy ogniu fajnie można było się ogrzać. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i wszystko co dobre, trzeba było skończyć. Odebraliśmy swoje sanki, porobiliśmy ostatnie zdjęcia i pomknęliśmy w dół. Radości mieliśmy przy tym masę! Dzień był mega intensywny i bardzo fajny. Do hotelu dotarliśmy po 19stej. Szybka regeneracja, bo jutro ostatnie szusy i ostatni ośrodek. W sobotę powrót. Pozdrawiam serdecznie marboru
  8. Bad Hofgastein - Ski and tyrolka. Po pysznym jedzeniu wsiadamy do gondoli i jedziemy na drugą część ośrodka. Na szczycie znajduje się charakterystyczna wieża. Wilk od jakiegoś czasu kojarzy mi się z Wiedźminem - prawda, że coś w tym miejscu jest takiego klimatycznego? Może Rzeźnik z Blaviken tu był? Jest też koza 😀 Zwiedzamy charakterystyczne miejsca dla tej części ośrodka. marboru nad przepaścią 😮 Taras widokowy... Kolejny mostek: Lodowa brama... Kapliczka 😀 Koniec tego zwiedzania - powrót na trasy! Sporo ich tu. Dojazd do głównego wyciągu tutaj. Piękne tereny narciarskie: Podgrzewane siedzenia. I w dół: Szeroko... Widoki na Taury: Trasy cd W lesie: Są też zwężenia: Zbliżamy się do miasteczka. Na dole. Czas nas nagli więc wracamy powoli do auta. Ne ma ludzi, jest przestrzeń na szybką jazdę. I koniec nart na dzisiaj... Pora na inne atrakcje 😀 Szybkie pakowanie i do miasteczka. Piękne widoki i super miejscówka! Tam będziemy lecieć...na linie! Sprzęcik 😮 Fly Live eagle 😀 Banan na twarzy! Koszt 20 EUR. Było warto! Z liny obserwujemy wodospad: Żegnamy BH... ...ale to jeszcze nie koniec relacji na dzisiaj. Siedzimy w aucie i czekamy na kolejną atrakcję 😉 CDN
  9. Dzisiaj niebo zwiastuje zmianę pogody. Część jest błękitna, część już w wysokich chmurach. Mamy za sobą jazdę w jednej z części ośrodka, teraz będziemy się kierować w stronę Bad. Mapka tras: Klimaty: I widoczki 😀 Tutejsze ratraki: Ski tereny: 😀 W stronę krzesła: Futurystyczna dolna stacja: Czynna, czy nieczynna stara gondola? Wagon na stacji, ale nie jeździła. Trochę szybkich szusów po całej szerokości. Pięknie! Jest gdzie pocisnąć. Warto tu przyjechać... ? Jasne, że tak!!! Live: I kierujemy się na lunch. Tu w dolince stoi nasze auto: Knajpka: I alpejski kebab 😮 Deserek: CDN
  10. Gastrin - pierwszy wpis. Dzisiaj nieco inaczej, online...przecież, to Skionline właśnie 😀 Dzień od rana słoneczny, temperatura -8 i zaczyna rosnąć. Narciarzy tutaj znacznie więcej niż w miejscach, które wcześniej odwiedziliśmy. Jakie narty? Takie, najlepsze 😉 Widoczki na trasy: 😀 Po pierwszych zjazdach już wiemy, że dzień będzie wspaniały! Wybaczcie błędy, piszę szybko tam, gdzie jest WiFi. No to w górę, do najdłuższej trasy. Retro górna stacja starego krzesła. Jest twardo i równo, super narty trzymają. Oznaczenie, gdzie i co? 😉 Piękne skały. I w dół! Super! Celebryta w pracy 😀 Tutejsze knajpki mają wiele uroku. Lecimy dalej! Kolejka i miasteczko gdzie śpimy. Charakterystyczny mostek: Dolna stacja... I jedziemy właśnie w górę 😀 CDN
  11. Sportgastein - dla wytrawnych narciarzy. Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, gdzieś na końcu doliny jest narciarski raj. Choć nie ma tutaj nastu wyciągów, a w zasadzie jest tylko jedna gondola i orczyk (dzisiaj był nieczynny) Sportgastein jest fantastyczny. Dlaczego? Narciarze free mają do dyspozycji całe pola pozatrasowej jazdy z widokiem na Wysokie Taury...I nie tylko. Kilka tras mają skimaniacy sztruksowi. Jest szeroko, bystro i długo. Frekwencja? Jaka frekwencja? Idealnie do długich skrętów i GS. Jest sporo garbów, przełamań i zakrętów. Dwie świetne, czarne ściany. Trasa niebieska w zasadzie...pół trasy. Dlatego, to miejsce raczej dla dobrych narciarzy. Przewaga czerwonego koloru na znakach. No i jeszcze dwie zalety: Pierwszą jest wysokość - górna stacja jest położona powyżej 2600 m npm. Lodowcowe klimaty. Mocno trzyma nawet gdy jest ciepło. Druga - południowe nachylenie. W słoneczny dzień, taki jak dzisiaj, jeździ się tu od rana do wieczora w słońcu. Jak było? Zapraszam do poniższej fotorelacji. Parking zajęty w 1/10, to tak na oko. Wiem, wiem Chłop itd... Dolna stacja i wyciąg: Mapa tras: Co zrobiliśmy na początku? Przeszliśmy z buta jakieś 200 metrów w górę i zdobyliśmy tutejszy szczyt: Kreuzkogel 2686 m npm. Widoki? Moltek: Dolina: W oddali jedyny lodowiec SkiAmade, taki na D 😉 No i jak ktoś się przypatrzy, to Dzwonnika wypatrzy... Wiało mocno, był mróz, a przyroda zabawiła się w oryginalnego rzeźbiarza. marboru na szczycie: Oczywiście, jak widać, jeździłem na GS. Przy górnej stacji i nie tylko znajdują się tu charakterystyczne kjuby 😉 Wyglądają kosmicznie! Górna stacja gondoli: Panorama ośrodka: Trochę fotek z tras: Piękna locha 😀 ...a w oddali narciarze free podchodzą do zjazdu z jednego z wierzchołków. I lufa... Myk, do stacji pośredniej... Pierwsze wyzwanie - czarno! Od połowy ośrodka kilka armatek śnieżnych: Tuż obok czarnej, czerwony wariant...raczej ciemno czerwony. Tylko dla dobrych narciarzy 😮 Te 70% wygląda tak: @JCna dojeździe do "odchłani" 😉 Czerwono i różne warianty czerwieni: Lotnisko z drugiej strony gondoli: Motyl? Ryjek się cieszy jak dobrze poszusuje 😀 Lustrzany dojazd do stacji pośredniej: Przy samym dole jest trochę drzew. W tle tutejsze trasy biegowe: I strumyczek na dole: Idziemy kawałek z buta, do klimatycznej knajpy. Skionline 😀 Dania główne: I drugie, bardziej austriackie: Deserki: Zasłużyliśmy na dużo kalorii, bo pojeżdżone było dobrze! Drugi budynek "nie z tego świata". I na koniec zbliżenie góry, na którą się wybieram z buta...niebawem mam nadzieję. Kończymy dzień spełnieni narciarsko. Było świetnie! Muszę tu zabrać Paulę i wrócę na bank w to miejsce. Polecam każdemu! Na koniec relacji... kolacja. Danie główne: I kolejny deser 😀 Jutro postaram się pisać relacje Online. Zobaczymy, czy się uda. Pozdrawiam serdecznie marboru
  12. Jaka dzisiaj pogoda w Alpach? Proszę 😀
  13. Trochę sportu, mniej jedzenia - kolejny dzień w Hochkonig. Po wczorajszych frykasach nastąpił wyczekiwany, bardziej sportowy dzień. Długa narta po mroźnej nocy, to doskonała recepta i antidotum na kalorie. Od rana słońce, delikatny mróz i doskonałe warunki. Coś co każdy narciarz trasowy lubi najbardziej? Proszę: GS, to GS...jak się rozpędzi, to idzie jak czołg. Człowiek czuje się wówczas jak na torach. Wyraźnie ubyło ludzi w ośrodku. Było mało, ale dzisiaj, to prawie wogóle. Szerokie lotniska na wyłączność - marzenie! Widoki w pełnej krasie: Lekka, wiosenna kurteczka i gładko jak na stole. Nic tylko ciąć te dobrodziejstwa natury! Już po kilku zjazdach stwierdzam, że GS, to zupełnie inna bajka niż SL. Przy dużych prędkościach bezpieczeństwo i stabilność są bezcenne w gigantce. Długie skręty w poprzek całych tras, są o niebo przyjemniejsze, niż krótkie zamiatanie slalomką. Alpejskie klimaty...ehhh szkoda, że tego nie ma na codzień. Dzisiaj pokonujemy sporo zjazdów bocznych, które nie znajdują się w głównych ciągach komunikacyjnych ośrodka. Mimo, że miejscami są wąskie, to i tak przyjemność z jazdy jest na nich fantastyczna. Zagubiony domek gdzieś przy trasie...marzenie w takim spędzić kilka nocy. Ktoś miał tą przyjemność? Hochkonig, to ośrodek raczej dla zaawansowanych narciarzy. Ktoś, kto tu jeszcze nie był, a lubi poszaleć, będzie mega zadowolony z tutejszych szusów. 😀 Dla każdego znajdzie się miejsce. Przewaga tras czerwonych, kilka świetnych fragmentów czarnych, a niebieskie, to takie marchewkowe w zasadzie 😉 Praktycznie każdą z tutejszych ścieżek można by ujeżdżać w nieskończoność. Dla tych, którzy lubią katować tylko kilka tras w czasie wyjazdu - byłby duży problem, którą do tego wybrać. Malowniczo: I trochę jak w Dolomitach: Tutejsze koleje... Z oddali wygląda, to tak: Można zwariować...nawet drzewa do góry nogami 😮 A w oddali Wielki Dzwonnik: Tronów Ci tutaj dostatek 😉 I z posiłkami dzisiaj również skromnie. Jedyne danie: Z przystawki i dania głównego zrezygnowaliśmy. Trzeba być twardym! 😀 Kończymy jazdę z przebiegiem 71 km - nie jest źle, jak na pracowity dzień pełen nagrań i zdjęć. Po nartach zmieniamy hotel. Przenosimy się do centrum miasteczka...ktoś zgadnie jakiego? I tutaj duże brawa dla szefa kuchni. Porcje są skromne ale bardzo smaczne. Przystawka: Krem marchwiowy: Sorbet w winie na oczyszczenie kubków smakowych: Danie główne i cielęcina: Deserek: Dzień był świetny! Waga w łazience niestety pokazała 81 kg... o parę jednostek miary za dużo. Jutro również GS i palenie sadełka. Tym razem w ośrodku, w którym będę miał debiut...ośrodku ze słowem sport w nazwie. @tanova będę podążał Twoim śladem. Pozdrawiam wszystkich. marboru
  14. Tortury w Hochkonig Cóż za intensywny dzień był dzisiaj? Ile musiałem znieść i z iloma tysiącami kalorii miałem doczynienia...istna tortura. Działo się wiele. Były oczywiście narty, była oczywiście piękna pogoda, atrakcje i powrót do hotelu po wielu przygodach dopiero po 21:30. Coś co jednak mnie pokonało dzisiaj, to jedzenie. Wielu z Was napewno powie, napisze - co ten marboru opowiada, już mu całkiem odbiło z tego luksusu...a tu, nie ma co się śmiać. Całkiem na serio i poważnie...to nie jest łatwe dla kogoś, kto nie potrafi sobie odpuścić, odmówić. Kilogramy przybywają choć po czterdziestce nie łatwo się ich potem pozbyć. Też macie taki problem? Ja mam i jestem z tego powodu bardzo niezadowolony. Ruszamy na stoki punktualnie o 9. Na dole mgła, a po wjechaniu pierwszą gondolą, na górę, zupełnie inna bajka. I tu znowu ból...zdjęcia. Kolejna moja mania, bo mało zdjęć robić nie umiem, robię zawsze dużo. Wiecie ile razy trzeba zdjąć rękawice, ile razy odsunąć suwak kieszeni? Ile to czasu? Dużo. Na tyle wiele, że odmówił współpracy zamek błyskawiczny i się wziął i rozjechał 😞 Czy to nie kolejna tortura? No tak... Ja na sztruksie, a w domu? A w domu płacz. Mówi przesyłaj zdjęcia, a potem co? Tragedia! Lament... - ja też chcę w Alpy...a Ty to jesteś świnia i jak wrócisz, to przez miesiąc na mopie będziesz jeździł w domu. A ja przecież niewinny i tyle kresek z mapy musiałem dzisiaj zaliczyć: I tak całe życie dylematy. Jechać, czy poddawać się torturom z każdej strony? A może odpuścić przy kolejnej sposobności? Ale, że najbliższa osoba tak...prawie bohatera 😉 ...a niech ją tak tysiące armat schłodzą 😀 Nie, nie ma co...bo jakby rzeczywiście się tak stało, to przyszłoby mi pewnie sprzątać nie miesiąc, ale pewnie i rok. Nie tylko nowy dom, ale też pewnie i ten stary, co do dobrych ludzi pójdzie. Wysłałem zdjęcie poniższe i? Odpisuje Paula: - byłam tam siku w tej chacie. Kobiety, to jednak pamiętliwe są. I w życiu, i na nartach...lepiej zawsze na górze być. Bo można zawsze zjechać, i do słoneczka bliżej. Wyciągnąć się też lepiej niż na nartach człapać pod górę. Człowiek zawsze mniej się umorduje 😉 i na sztruks załapie. I zaraz radość jest! 😀 Na nogach dzisiaj nareszcie narty, a nie jakieś tam piórka do niby freeridów. Prawda jest taka, że w dół na skiturach, to człowiek się bardziej umorduje niż na tym podejściu. A slalomka, to przecież wszechstronna deska. Szczyty też można zdobywać. No i z jazdy dużo większa przyjemność. Udawać prawdziwego narciarza nie trzeba, bo skręty wychodzą całkiem normalnie, a nie rozpaczliwe. Tylko te tłumy na tych trasach ośrodków narciarskich...to jest zawsze pewien proble. A w SkiAmade, to niebywały problem. Jest alternatywa, bo jak rzeczywiście tyle ludzi - można do knajpy podjechać. Albo do kościoła, jak kto woli? Patrzę, patrzę i jakbym Jaworzynę widział 😀 No to tam jadę! Oj przydało by nam się kilka takich "Jaworzyn" w Polsce! Z takimi trasami... ...i widokami. Ooo znajoma twarz przemknęła 😉 No to ją gonię po czarnej 1ce! Choć z kamerą - szybki! Na dole dopiero dopadłem! Spowalniam na stare lata. Jak to mówią na południu kraju: trasa marzenie. W Radomiu, na taką szeroką, długą mówi się potocznie: locha 😀 W królewskim ośrodku takie dominują, dlatego my radomianie go lubimy. Hochkonig King! W oddali, po horyzont...góry. Za dużo tu tego i zdecydowanie większość powinna być przeniesiona do nas, na Mazowsze...apeluję o taki narciarski "nowy ład". Przy okazji trochę wyciągów też byśmy wzięli w ramach poprawki, albo innego rozporządzenia. I tak niepostrzeżenie w czasie naszej sielanki rozpoczęły się wspomniane na początku niniejszego posta, tortury. Restaurant niepozorny. Wszystko marketingowo ładnie, pięknie. I ładnie, i lekko...smacznie. To tak samo jak z narkotykami: spróbuje się raz, to potem trudno odmówić. Podobno - sam nigdy specyfików od Pablo Escobara, bądź innego Chapo nie brałem. Zjedliśmy i nie zdając sobie sprawy z tego co się dzieje powędrowaliśmy do kolejnej knajpy na dalszy ciąg. Ciepło, miło, przyjemnie...i kolejna dawka. I poczułem się jak Król. Syty. 😀 I znów te tłumy 😉 Szusujemy już nosem... ...ku kolejnym kaloriom, które przywołują zapachem z oddali. Jeszcze nieświadomi tego, że to dopiero początek kulinarnej tortury. Nagrywamy materiał na żywo i w kulisach wychodzi jak wszechstronną i znakomitą nartą jest deska na S, z kraju na S. Slalomka wiadomo, dobra do wszystkiego...już pisałem przecież 😀 Deserek, to takie niewinne słowo. Ooo i jaki ładny, i duży... Tak. Po tym poczuliśmy się jak bokserzy wagi ciężkiej po pierwszym nogdałnie. Grzecznie więc pojechaliśmy do hotelu... Maria Alm - ostatni zjazd. Chwilę tylko dane było odpocząć. Podstępni kulinarianie wywieźli nas... ...traktorem: Na kolejną mega rundę z paszą 😮 Prawie do stodoły. No i dali... Runda 4: "Stodoła" w środku: Do herbaty ładny, zachęcający do skosztowania cukier na patyku... ...runda 5, przeleciała lekko. W 6 starciu poleciałem na deski... Nokałt i koniec walki nastąpił przy 7ce. Tortury się skończyły... ...karetka mimo słabego zdrowia po przegranej walce nie odwiozła do miejsca spoczynku. Trzeba było wykrzesać z siebie resztki sił i ruszyć samemu. Na sankach w dół! 😀 Tych, którzy dobrnęli do końca tej dziwnej opowieści serdecznie pozdrawiam i przesyłam ostatni widok, adekwatny do pory tworzenia niniejszych słów. marboru
  15. Blog będzie uzupełniony jak tylko uporam się z komputerem. Magda, dziękuję i pozdrawiam serdecznie 😀
  16. Dzięki @Ratrak. Postaram się nie zawieźć i coś pojeździć w tym sezonie 😀 Moje łóżko Artur 😀 Paula by się zmieściła, ale ona musi teraz pilnować fachowców na budowie 😀
  17. Powrót do królewskiego ośrodka. Ten sezon narciarski jest dla mnie inny niż wszystkie. Po pierwsze, budowa. To w moim życiu przyśpieszyło i realizacja marzenia o mieszkaniu na wsi przykryła wszystkie inne rzeczy. Nawet narty? Czy to możliwe? Pewnie nie byłoby to takie oczywiste gdyby nie "po drugie" - choroba. Nie COVID, ale przewlekłe, ciągnące się w czasie kłopoty. Na szczęście wyniki badań się poprawiły na tyle, że dostałem zielone światło od Pani Doktor na uprawianie sportu. Sezon rozpoczęty późno (do tej pory 4 dni na lokalnych ośrodkach, bliskich Radomia) ale dosyć ciekawie, bo aktualnie w podróży razem z @JC. SkiAmade!!! W ostatnim roku przed pandemią miałem okazję zwiedzić ten region razem z Paulą (poszukajcie wpisów 😉). Teraz będę podążał swoimi śladami i z całą pewnością będzie również ciekawie. Jak to się zaczęło? Telefon od Jacka... - jedziesz? - jasne, że jadę! Potem chwila refleksji...budowa, sprzedaż starego domu - czy ja to ogarnę przed wyjazdem, czy zdążę? Masakra. Na szczęście, przy pomocy bliskich, przyjaciół wszystko się udało. Dzień przed podróżą fachowcy od schodów skończyli swoją robotę, przekazałem klucze elektrykom - jedna sprawa ogarnięta. Druga? Sprzedaż domu i dokumenty do kredytu dla nabywców. Wykonałem kilka telefonów z olbrzymią prośbą o przyśpieszenie spraw w Urzędzie Miejskim i udało się wszystkie odebrać. Umowa przedwstępna podpisana o 20:30...pakowanie, pobudka o 3 i jazda do Bielska. Jestem punktualnie tak jak się umawiałem z JC. Szybkie przepakowanie aut i w drogę. Mogę nareszcie odsapnąć. Przejazd przez wszystkie granice bez problemu. W Austrii raz śnieg, raz bez śniegu, zielono na polach. Im bliżej Alp, tym więcej chmur, im więcej chmur, to zaczęło też walić śniegiem. Autostrady raz czarne, raz białe. Taki kogiel-mogiel. Przejazd do Maria Alm i przełęcz, to wręcz armagedon białego. Jak później się okazało spadło blisko metr śniegu. Do hotelu docieramy szczęśliwie. Jest ciekawie. Wygląda na to, że standard jest bardzo ok. Tylko co na dachu robi przyczepa kampingowa? Jak się później okazało, to tylko sauna 😀 Pokoju nie dostałem takiego wypasionego jak inicjator tej wyprawy, ale jest równie dobrze. Cóż, że nie mam prywatnej narciarni...to Jacek musi gościć u siebie moje buty 😀 Kiedy ja je odświeżałem? Niech się zastanowię... Hotel dla gości +21 lat. Spokój cisza i luźna atmosfera - pasuje. Co bardzo ciekawe pod prysznicem dwa szampony - jeden dla nart, drugi dla rowerów. Ryzykuję i myję się tym dla dech. Żyję i resztka siwych włosów nie wypadła, jest dobrze! W barze jakoś pusto... ...ale początkujący influenser na stanowisku i pracuje 😀 Wieczór, to oczywiście miłe spotkanie biznesowe zapoznawcze i plany. Ja wolę oczywiście tą drugą stronę medalu - narty. W planie na początek? Zgadnijcie... Powrót do królewskiego ośrodka i? Skitury 😮 Kocham 😉 😀 Cóż? Dzień dzisiejszy. Początek smaczny. A potem? Krótka jazda autem - mniej więcej na środek ośrodka. Spotkanie z Krisem naszym przewodnikiem. Dobór nart dla mnie i... w górę! Ociągam się 😉 a tak naprawdę sił brak. Choroba zrobiła swoje 😞 Początek mamy prosty, bo po wyratrakowanej trasie saneczkowej 😮 Podchodzimy wyżej i odsłaniają się widoki. Pogoda walczy o błękitne niebo. Docieramy do górnej "stacji" saneczkowej oraz restauracji, w której będziemy jeść po turze. Ja akurat krem czosnkowy. Po prostu lubię dobrze pachnieć 😀 Idziemy dalej, ale ciąg dalszy naszej przygody, już w lesie, w kopnym śniegu. Ciuchy zjazdowe, do takiego typu narciarstwa są średnie. Cóż zrobić? Nie mam innych. Wychodzi słonko - są też klimaty Mordoru. W oddali czarno i tylko oka Saurona brakuje. Linię mamy ładną na podejściu. Styl gąsek 😉 Ci co mnie czytają wiedzą jak kocham tury... ...no ale obcowanie w górach z przyrodą, to dla mnie bajka. Cóż, że na nogach nie mam SL, bądź GS 😀 Jest pięknie i ryjek się cieszy! ...całkiem bym zapomniał. Sunęłem dzisiaj na czymś takim: Marboru...inni mówią na mnie Boruta...zła Boruta... więc co? Po wertikalu 666 metrów pora na zjazd. Fajnie 😮 Jest ciepło, śnieg się zsiadł...będzie pół metra pod nartą, ciężkiego, nieubitego białego...w dodatku między drzewami. Bajka! Raz kozie śmierć - jadę! Nic innego zrobić nie mogę... Co się okazuje? 1. Jazda free tylko na filmach jest fajna, w rzeczywistości to ciężka orka. 2. Wolę podchodzić... 3. ...ale w butach latem. 4. Trasy ze sztruksem są super! 5. Zaliczam tylko jedną glebę, @JC, trzy... 6. Nasz przewodnik nie zalicza gleby. Dzień pierwszy super! Żyję 😀 Kocham góry! Zakwasy są...ale nastąpiła po powrocie do hotelu próba regeneracji nóg. Udana. Jutro ruszamy na trasy...dokładnie tam gdzie pokazuję 😀 Będzie fajnie, bo fajna była również kolacja! Po wczorajszej chińszczyźnie, shusi nareszcie coś dla normalnych ludzi. Kalorie uzupełnione. I deserek 😀 ...a co? Trzeba o siebie dbać! I tak oto dobiega koniec pierwszego dnia. Komputer szwankuje, na szczęście telefon działa. Wyglądajcie relacji jutro! Pozdrawiam marboru
  18. marboru

    Wspomnienie z Pitztalu - short video

    Narta zrobiona. Miałem do wyboru, oddać ją do naprawy tam gdzie mają prasy...czas oczekiwania na naprawę ok 1,5 miesiąca, bądź naprawa tradycyjnymi metodami stolarskimi (zacisk, żywica). Wybrałem 2 metodę, która była wizualnie znacznie mniej efektowna. Ale przecież tu nie o to chodzi. Cel został osiągnięty, obiecana fotka niżej.
  19. marboru

    Wspomnienie z Pitztalu - short video

    Piotr współczuję i mogę napisać śmiało... znam ten ból. W zeszłym roku przecież złamane miałem 2 sztuki żeber. Pocieszę Cię, że nim spadnie śnieg w Polsce, to się wyliżesz i na nartkach będziesz śmigał jak baletnica Zdrowia Stary dla Ciebie!
  20. marboru

    Koleją na narty.

    Na razie ten sezon stoi po wielkim znakiem zapytania dla nas. Dużo ważniejszych spraw niż narty... zobaczymy. Zastanawiam się nad Innsbruckiem i karnetem Ski Plus City Pass.
  21. marboru

    Koleją na narty.

    Z Katowic w Alpy na narty pojedziemy pociągiem. RegioJet otrzymał zgodę na połączenie z Warszawy do austriackich kurortów narciarskich Landeck-Zams w Austrii i Brenner. Link: https://dziennikzachodni.pl/z-katowic-w-alpy-na-narty-pojedziemy-pociagiem-regiojet-otrzymal-zgode-na-polaczenie-z-warszawy-do-austriackich-kurortow/ar/c1-15902423
  22. Od stycznia wszyscy narciarze na włoskich stokach, tak miejscowi jak turyści, będą musieli wykupić ubezpieczenie. Kary za ich brak będą dotkliwe, bowiem wyniosą od 100 do 150 euro. Link do artykułu: Na narty tylko z ubezpieczeniem. Nowe prawo od stycznia - Money.pl
  23. marboru

    Zasady na forum!!!

    Czytam i się zastanawiam... ...a czy nie lepiej omijać tematy związane z polityką, religią i pandemią? Na forum będzie porządek, będzie ciekawie, a @JC roboty miał nie będzie. Po prostu jak ktoś nie ma czegoś ciekawego do napisania, niech zwyczajnie nie pisze i nie śmieci.
  24. @mysiauek współrzędne geograficzne na parking (bezpłatny, zadaszona wiata turystyczna) 50.8019 20.3821 Początek szlakiem żółtym - wyjście na Górę Bolmińską po przekroczeniu szutrowej drogi skręca się na prawo i kierujesz się wysokością. Z samej góry gdy pogoda jest słoneczna - piękny widok, szczyt jest odsłonięty. Później powrót do drogi kamiennej i zejście w kierunku Bolmina i ruin dworu obronnego - ten położony jest przy szkole, po lewej stronie (widać go z asfaltowej drogi).nowin Później dojście do szlaku niebieskiego - kilkaset metrów, to właśnie się nim idzie, później szlak skręca w lewo (nasza droga powrotna), a my poszliśmy prosto wzdłuż Nowin (trasa rowerowa). Ciekawostka - na końcu wsi bardzo ciekawy obiekt architektoniczny z nutą egzotyki... Nowoczesny dom: Dlaczego egzotyczny? Proszę... Swoją drogą - ciekawe ja właściciel sprowadził do Polski te palmy...i ciekawe, jak one wytrzymują polskie zimy? W każdym bądź razie...w tym miejscu takie rośliny, to jakaś porażka i disco polo ogrodnictwa (nasza subiektywna opinia). By dojść do rzeki i zalewu trzeba iść prosto, później by wrócić i zaatakować Czubatkę należy się cofnąć i wejść na szlak niebieski. To nim kierujemy się już do samego samochodu i auta. Poniżej mapa. Pozdrowienia serdeczne.
  25. marboru

    Wspomnienie z Pitztalu - short video

    Andrzej, dla nas, to chyba nie ma sensu. W zeszłym roku byliśmy tam kilka razy, w tym kolejny pechowy wyjazd (złamane żebra), w zbliżającym się sezonie też pewnie pojedziemy kilka razy. Zima zapowiada się słaba, tak mówią niestety prognozy długoterminowe, więc?... Pewnie stacją numer jeden będzie Kazimierz, a jak uruchomią Tumlin, to pewnie tam będziemy częściej. Bałtów przy tej przepustowości i nawarstwieniu się ilości instruktorów narciarskich jest coraz bardziej tłoczny i dla nas, dla naszego bezpieczeństwa raczej nie jest bezpieczny. Zobaczymy co przyniesie czas. Plany mamy na ten rok dość ograniczony ze względu na to, że kończymy budowę, robimy sporo wykończeniówki i to pochłania sporo naszego czasu. Bardziej patrzymy na kierunki alpejskie. Sezon pod wielkim znakiem zapytania.
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...