-
Liczba zawartości
7 188 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
597
Zawartość dodana przez marboru
-
Na przyśpieszony proces starczy wiecznie zaganianych, jeszcze w miarę młodych StresManów lekarstwa chyba nie ma...jedyne co, to Słoneczny dzień, sztruksik, Ty i Góra...ewentualnie Babeczka:D
-
W głowie się nie mieści...
-
Wysiadłem z auta, kluczyki położyłem na parę minut na mrozie - wcześniej były w rozgrzanym aucie...włożyłem do zamka i kluczyk pękł...praktycznie bez wywierania na niego siły:(nie zdążyłem nawet go przekręcić Czary jakieś, czy co? ...no ale mi się wiecznie takie rzeczy przytrafiają...dzisiaj np po otwarciu bramy...zgubiłem w ciągu minuty kłódkę do niej...nie odnalazła się.... Archiwum X normalnie.
-
...mi w sobotę właśnie w taki sposób złamał się kluczyk do zamka w bagażniku dachowym:(
-
...jak widać na kamerce (link poniżej) na stoku narciarzy bardzo mało...pewnie trwa wyjaśnianie tego wypadku.
-
Własnie przed chwilą - wiadomości RMF FM o 16:30 podano, że na jednym z wyciągów w Polsce doszło do bardzo poważnego wypadku, w którym ucierpiał narciarz i w stanie ciężkim trafił do Szpitala. Na miejsce wypadku już jedzie komisja ds badania tego typu wypadków. ...niestety nie słyszałem całości informacji więc nie wiem jakiej miejscowości to dotyczy. http://www.tygodnikpodhalanski.pl/www/index.php?mod=news&strona=1&kat=&id=&typ=&id=7390 Podgląd na kamerę w Zębie: http://www.zol.pl/webcam5/ Wszysko już wiadomo...
-
Dobierając kije również kierowałem się "Starą metodą" - wysokość taka, by przy oparciu kija o podłoże w łokciu był kąt prosty. W trakcie jazdy jest wszystko ok. Kiedyś, kiedyś mając proste Dynamiki (przed erą carvingu) miałem odrobinę dłuższe kijki i też było ok...no ale kiedyś jeździło się inaczej...przynajmniej ja jeździłem.
-
Mam dwa auta... ...to służbowe jest najlepsze do wszystkiego, na narty, na ryby...wszędzie.:D:D
-
...tak masz rację, zapomniałem o Malince:o ...no...ten...narciarz z miasta Łodzi pochodzi...rozumiem, rozumiem:D
-
Na środku jeziora złapał wędkarz złota rybkę. Ta klasycznie mówi, spełnię twoje 3 życzenia. - Ale ja nie mam życzeń, mam duzy dom, dwa samochody, firmę, świetnie zarabiam, nic mi nie potrzeba... - No wiesz, to może chociaż jedno, żeby nie było! - No dobra... mam prośbę, zrób abym zawsze miał orgazm razem z zona, jednocześnie! - Proszę bardzo!!! Rybka uderzyła ogonem o wodę i zanurzyła sie w głębinie. Nim wędkarz dopłynął do brzegu szczytował 5 razy...!!!
-
Śniegu rzeczywiście u Nas dostatek. Grubo ponad metr oznacza, że sezon w świętokrzyskim powinien być długi - co mnie niezmiernie cieszy. Zapraszamy. Darku - biorąc pod uwagę ilość stoków nizinnych...to umiejscowienie narciarskiej hali w pobliżu Łodzi miało by sens - w zasadzie jest tam jedynie Góra Kamieńsk i nic... No i do Łodzi miałbym nie tak daleko:D:D:D by w środku lata się wybrać na szusy.:D:D
-
No to jest nas trzech Skionlinowców ze Świętokrzyskiego:) W tym sezonie musimy się koniecznie umówić na wspólne nartowanie - nie widzę inaczej.
-
Niestety nie będzie mnie w Kielcach w środę ...wyjazd służbowy. Ale co się odwlecze to nie uciecze:)
-
johnny wyciąg H1 w tym roku czynny na Soszowie? ...pewnie w weekend nie będzie tak pięknie jak na fotach:D:D:D
-
Aniu... ...ja bym Ci polecił Wisłę jako miejscowość ze względu na ilość wyciągów i tras - każdy znajdzie coś dla siebie: http://www.nanarty.info/polska/slaskie/wisla Nocleg dla nawet sporej grupy można spędzić w klimatycznej chacie (byłem i polecam): http://www.kleszczonka.pl/ ...termin Waszego wyjazdy będzie kluczowy... Nieopodal ww miejsca masz do dyspozycji niewielką górkę dla stawiających pierwsze kroki na nartach. Jeśli chodzi o ilość narciarzy i kolejki- to najlepiej spędzić przyjemne chwile na stoku wyłączając z pobytu weekend. pozdrawiam:)
-
...no tak...stuknęło mi 100 postów na forum Skionline... Szybko z "nowego" stałem się "średnio zaawansowanym" członkiem tego Zacnego Towarzystwa. Z czego jestem najbardziej zadowolony? Na pewno z projektu, który jest jeszcze nie skończony - czyli z "Ośrodków narciarskich w "nizinnej" Polsce". Link: http://www.skionline.pl/forum/showthread.php?t=10092 został odwiedzony ponad 1700 razy...to nic, że pewnie sam go odwiedziłem pewnie ze 200 razy...liczba robi na mnie wrażenie. ...w głowie powoli rodzi się forma ostateczna powyższego tematu...chodź ostateczna, chyba nie powstanie nigdy - miejmy nadzieję, że wraz z każdą Zimą - listę będziemy wszyscy uzupełniać o nowe miejsca. Czym bym się chciał pochwalić? ...jeden z moich postów został umieszczony prze JC w Narciarskiej poczcie... Fajnie. http://www.skionline.pl/stacje/?co=newsy&id_txt=3424&start=0&narciarska_poczta=1 ...tu muszę napisać - że tego typu relacje staram się sporządzać rzetelnie. Za co szczególnie chciałbym wszystkim podziękować? Za ciepłe przyjęcie...za rady i wreszcie... ...za 41 podziękowań, które pojawiły się przy 17 postach. To jest naprawdę motywujące...no i świadczy, że nie wszystko co piszę to głupoty:D Dziękuję. Narciarsko... Sezon 2009/2010 w pełni. Formę chyba złapałem - mam za sobą 13 dni spędzonych głównie na świętokrzyskich górkach...to co najlepsze - mam jednak nadzieję, że przede mną. W najbliższy piątek wyprawa 3 dniowa do Wisły, potem może podobny wypad na Podhale?... W marcu na 90% wypad do Austrii na tydzień - miejsce jeszcze nie wybrane. Koniec sezonu planuję w Krynicy oraz na Kasprowym (jak ruszy). Oczywiście wszystkie ww wyjazdy poprzeplatam pewnie regionalnymi wyjazdami za miasto. Target jest jeden - pobić zeszłoroczne 17 dni na nartach... ...jest 25 styczeń i już teraz wiem, że rekord będzie mocno wyśrubowany w tym sezonie... ...może do 35, 40 dni dobiję? Sam sobie tego życzę...a nóż się spełni:D:D:D Pozdrawiam... ...już nie nowy a Śr Zaawansowany Skionlinowiec :p:p marboru
-
...nie za dobrze tam na południu byście mieli?:D:D
-
Z pewnością to zrobię. Jedno mnie martwi - może być zbyt wielu chętnych i wtedy cierpliwości może braknąć w kolejce.
-
No właśnie, to zupełnie nowy pomysł...
-
Karol Wojtyła narciarz.
marboru odpowiedział Bończa → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
Jan Paweł II wymykał się z Watykanu Fragment wspomnień kardynała Stanisława Dziwisza na temat potajemnych narciarskich wypraw Jana Pawła II opublikował włoski dziennik "Il Messaggero". Jan Paweł II kochał góry /AFPRozdział pochodzi z książki napisanej przez metropolitę krakowskiego we współpracy z watykanistą Gian Franco Svidercoschim "Życie z Karolem", Polska wersja "Świadectwo". Osobisty papieski sekretarz ujawnia, że Jan Paweł II, który miał kłopoty z przyzwyczajeniem się do "zamknięcia" w Watykanie, około stu razy udawał się ze swymi najbliższymi współpracownikami i przyjaciółmi na sekretne wycieczki w góry, przede wszystkim do Abruzji. "Nikt nic nie wiedział, ani w Watykanie, ani dziennikarze. Pierwszy raz to była prawie ucieczka" - wspomina kardynał Dziwisz. Decyzja o wyjeździe na narty była - jak to ujmuje - "zbiorowa" i zapadła przy stole. Miejsce - Ovindoli w Abruzji, zasugerował ksiądz Tadeusz Rakoczy (obecnie biskup bielsko-żywiecki - PAP), który sam jeździł tam na nartach. "Dla bezpieczeństwa - dodaje kardynał Dziwisz - dwa czy trzy dni wcześniej ksiądz Józef Kowalczyk (obecny nuncjusz apostolski w Warszawie, wówczas pracownik watykańskiego Sekretariatu Stanu-red.) pojechał tam na rekonesans, by uniknąć niespodzianek". Metropolita krakowski opowiada w swej książce, że do pierwszej potajemnej wycieczki na narty doszło - o ile, jak zaznacza, dobrze pamięta - 2 stycznia 1981 roku. "Wyjechaliśmy około godziny dziewiątej z pałacu w Castel Gandolfo samochodem księdza Józefa, by nie rzucić się w oczy Gwardii Szwajcarskiej. Ksiądz Józef prowadził, a obok niego siedział ksiądz Tadeusz i udawał, że czyta gazetę; trzymał ją całą rozłożoną przykrywając w ten sposób Ojca Świętego, który był z tyłu, ja byłem obok niego" - opowiada kard. Dziwisz. Podkreśla, że ksiądz Józef Kowalczyk prowadził samochód niezwykle ostrożnie przestrzegając ograniczeń prędkości i zwalniając na każdych pasach. "Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby doszło do wypadku, albo gdyby samochód się zepsuł" - dodaje kard. Dziwisz. Według jego relacji, papież był zachwycony tym, że mógł jeździć na nartach i bardzo wdzięczny swym współpracownikom za zorganizowanie tej wyprawy. Wracając do Rzymu Jan Paweł II powiedział z uśmiechem: "No to nam się udało!". Papieski sekretarz opowiada, że także podczas następnych wypraw starano się znaleźć miejsca, gdzie było pusto, ale nie zawsze to się udawało: "Ojciec Święty zachowywał się jak najzwyklejszy narciarz. Był ubrany jak wszyscy: kombinezon, czapka, ciemne okulary. Ustawiał się w kolejce razem z innymi ludźmi. Przezornie jednak jeden z nas stawał z przodu, a drugi z tyłu trzymając skipass, by wjechać na górę". "To wyda się niesłychane, ale nikt go nie rozpoznawał. Także dlatego, że nikt nie mógł sobie wyobrazić papieża, jeżdżącego na nartach!" - Dodaje metropolita krakowski. Ujawnia, że podczas jednej z wypraw Jana Pawła II rozpoznał na stoku chłopiec w wieku około 10 lat. Zatrzymał się i krzyknął do swoich kolegów: "Widzieliście? To papież! Papież!". Jak opowiada sekretarz Jana Pawła II, sytuację uratował ksiądz Tadeusz Rakoczy mówiąc do chłopca: "Co ty mówisz, głupku! Pospiesz się, bo zaraz zgubisz kolegów". "My zaś popędziliśmy w dół do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną do Rzymu" - relacjonuje kardynał Stanisław Dziwisz. Za interia.pl/PAP -
http://www.newsweek.pl/narty/artykuly/narty-aktualnosci/poszusuj-na-sucho-,52291,1 Sąsiedzi z zza zachodniej i wschodniej granicy już to mają - jak powyższy artykuł wskazuje...u nas to niedługa przyszłość.:eek: Narty na taśmie...? Ciekawe...
-
http://www.nowaosada.pl/28,bezplatne-testy-nart..html Testy mają być bezpłatne... ...akurat tam wtedy będę, więc może coś potestuję:D:D
-
61 jest Złoty Stok. Ciężkowic szkoda...jak patrzę na różne stare informacje na temat tej górki - to było dosyć ciekawie...aż dziw bierze, że nie ma inwestora... Czekam na następne zgłoszenia.
-
Szklarska Poręba - Szrenica Tak więc, postanowiłem wreszcie odwiedzić większe troszeczkę Góry niż te niedaleko, których mieszkam - tak więc podróż: Świętokrzyskie - Sudety. Z tego względu, że mam znajomych we Wrocławiu, to, to miasto zostało "Bazą". Podróż od późno popołudniowych godzin do ciemnej i zimnej nocy. Gorące przywitanie, piwko i plany gdzie rano jedziemy: Czarna Góra, Szklarska Poręba, Karpacz. Wybór pada na środkową z wymienionych miejscowości. Rano pobudka, śniadanko i po kawce ok 9:30 (szkoda, że tak późno) kierujemy się w stronę autostrady, która wiedzie w pożądany rejon Polski. Docieramy na miejsce ok godziny 11. Część damska pozostaje w Centrum miasteczka, część męska kieruje się ku parkingom przy dolnej stacji krzesła Szrenickiego. Parking bliziutko kas, 3 zł pierwsza godzina, 2 zł każda następna - na pierwszy rzut oka dużo ludzi - więc się cieszymy, że tak blisko mamy wolne miejsce parkingowe. Wysiadamy z auta, wkładam kluczyk do bagażnika by zdjąć narty i... KATASTROFA... - kluczyk łamie się w zamku i w nim pozostaje... Robimy z kumplem zdziwione miny i chwila zastanowienia - co robimy? Na pewno nie wracamy. Decyzja jest jedna musimy się dostać do nart i w miarę szybko znaleźć się na górze... Ponieważ nie mamy żadnych narzędzi, które pozwoliłyby nam na uwolnienie desek - udaję się do znajdującego się nieopodal serwisu i wypożyczalni. Trafiamy w dobre miejsce, gdzie pracuje trzech uczynnych młodych Chłopaków. Nie widząc innego rozwiązania - decyzja jest drastyczna - tniemy brzeszczotem obydwie części bagażnika... ...tutaj zdziwienie, że tak łatwo nam idzie - po dwóch minutach - sprawa załatwiona!!! ...no ochrona przed złodziejami, to to nie była... Narty na ramię i do kasy - w kasie karnet do końca dnia - od ok 12 do zamknięcia - 54 złote. Przy dolnej stacji krzesła...masakra - no tyle ludzi to dawno nie widziałem. Do mojej i kumpla rozmowy na temat takiego stanu rzeczy włącza się bardzo uprzejmy starszy Pan - mówi, że żałuje, że zjechał Puchatkiem do dołu, ponieważ w górnej części trasy - z góry do stacji pośredniej - zero kolejki. Po 25 minutach stania wreszcie siedzimy na nieco "historycznych" krzesełkach, które z zawrotną prędkością mkną w górę. Zimno. Oglądamy dolną część stoku - ludzi "mrowisko". Docieramy do końca części pierwszej i...i jesteśmy pozytywnie zaskoczeni - rzeczywiście do drugiej kolejki nie ma w ogóle narciarzy...podejrzana sprawa. Jedziemy a mróz daje nam popalić. Pod szczytem wiatr powoduje, że temperatura odczuwalna spada drastycznie. Masyw szczytów po naszej lewej stronie spowity chmurami, widok za naszymi plecami - rewelacja. Docieramy na górę. Po chwili - mam odpowiedź dlaczego górna trasa nie ma zbyt wielu amatorów... Jest zwyczajnie bardzo mało śniegu. Wystająca trawa oraz kamienie są wszechobecne. No - będzie ciekawie - myślę. Docieram po kilkunastu metrach płaskiego terenu do początku zjazdu. Slalom pomiędzy skałkami wystającymi spod śniegu a miejscami totalnie przetartymi i pełnymi korzeni i trawy jest emocjonujący... ...mam obawy co do bezpieczeństwa moich Aero X. Pierwszy odcinek czerwonej Śnierzynki (tylko ta trasa jest otwarta) pokonuję z prawej strony i po kilku metrach wiem, że to błędnie wybrany kierunek...jest naprawdę bardzo trudno - co chwilka staję, nie jadę a ześlizguję się i skaczę pomiędzy przeszkodami...ale i to nie chroni mnie przed zetknięciem z dwoma korzeniami - na szczęście było delikatnie. Docieram do "skrzyżowania" Lolobrygida - Śnierzynka. Warunki śniegowe poprawiają się. Stok jest zmrożony, w niektórych miejscach istne lodowisko - mimo to cieszę się, że jest śnieg... W pewnym momencie wjeżdżam w pobliże pracujących armatek...szybko nakładam okulary do tej pory znajdujące się na kasku. Są armaty - będzie śnieg - tak myślę i tak do końca Śnierzynki jest. Pierwszy zjazd rozpoznawczo-rozgrzewający zakończony. Na stacji pośredniej nadal niewielu narciarzy, więc bez kolejki mogę ponownie zasiąść na krześle. Kolejna próba górnego fragmentu odbywa się lewą stroną...jest źle, ale lepiej niż przy pierwszej próbie. Po pokonaniu najtrudniejszego odcinka puszczam narty i mknę w dół uważając na innych "Śmiałków" z górnej części Szrenicy. Jeszcze tylko przy drugim razie funduję sobie dwa krótkie postoje z boku stoku. Trzeci zjazd szczytowego ekstremalnie ciężkiego "czerwieńca" (oraz kolejne) odbywam maksymalnie lewą stroną jadąc po zleżałym puchu. Tam gdzie nie ma lodu krawędzie i ślizgi pracują na całego (charakterystyczny zapach przy wyhamowywaniu prędkości). Po pięciu szybkich "obrotach" na krześle - dostaję telefon, że pora wracać... ...no cóż - ostatni zjazd będzie całą trasą Śnierzynka - Puchatek. Dolna część trasy nie jest już tak zatłoczona. Płasko ale fajny, ubity, twardy śnieg - niewiele zlodowaciałych miejsc. Tutaj nogi nie muszą już pracować z pełną uwagą, narty jadą jak po szynach...mijając bardzo często "niedzielnych" narciarzy (niedzielny narciarz = narciarz w jeansach). Widać, że dzień ma się już ku zmierzchowi...w sumie można byłoby jeszcze ze dwa razy... Przy dolnej stacji o dziwo już bez kolejki. Zdejmuję narty i słyszę, że jednemu z narciarzy dzisiaj skradziono deski jak był coś zjeść... ...no cóż Docieramy do auta, zdejmuję buty i idę jeszcze raz po pomoc. "Zdewastowany" bagażnik trzeba jakoś zamocować by w trakcie jazdy nie sterczał jak głupi. Chłopaki jeszcze raz pomagają użyczając szerokiej taśmy, którą oklejam sterczące części plastikowej konstrukcji. Panowie, bardzo, bardzo Wam Dziękuję!!! Jedziemy do Centrum coś zjeść... Reasumując: - oto Polska właśnie - otwieramy niemalże nieprzejezdny fragment trasy... - krzesełka jeszcze sezon, dwa i trafią prosto do muzeum... - ceny...a ceny to alpejskie... - jak już uratowałeś narty przed kamieniami, to nie znaczy, że ich nie stracisz (bądź czujny), - jak slalom, to tylko pomiędzy "niedzielnymi" narciarzami... Reasumując po wtóre... ...najważniejsze w tym wszystkim są narty... ...trzeba naprawdę to Kochać, by mimo wszystko czuć radość.:) Pozdrawiam marboru