-
Liczba zawartości
7 188 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
597
Zawartość dodana przez marboru
-
Osiągnięcia Zaruskiego były imponujące, biorąc pod uwagę jakość ówczesnego sprzętu. Prawdziwym ukoronowaniem jego działalności było narciarskie wejście i zjazd z Kościelca w 1911 r., który tak opisał we wspomnieniach: "Wiążemy się liną i ruszamy. (...) Asekurowaliśmy się w ten sposób, że gdy jeden z nas stał niżej o długość liny (25 m) mocno w śnieg wkopany, drugi puszczał się na dół i zatoczywszy wielkie półkole, zatrzymywał się o 50 m od miejsca, z którego wyruszył. Tak kolejno wielkimi łukami zjechaliśmy do progu lodowego, ale i tu nart nie odpięliśmy. Jechałem pierwszy. Narty poniosły mię jak wściekłe, panowałem jednak nad niemi, zatoczyłem łuk i obróciwszy się na drugą stronę, zbliżałem się do kresu swego zakosu, gdy narta mi się podwinęła na buli lodowej i upadłem. Od razu z zawrotną szybkością zacząłem spadać. Od razu też, leżąc, miałem już czekan pod pachą i z całej siły nim hamowałem. Czekan szarpał się i zgrzytał po lodzie, czułem jednak, że jestem panem sytuacji i zwalniam biegu. Jakoż po chwili się zatrzymałem. Równocześnie prawie poczułem targnięcie liny, która się skończyła" (fragment tekstu "Kościelec na nartach"). Zjazd ten został wykonany na zakończenie kursu narciarstwa i zimowej turystyki tatrzańskiej dla przewodników, z których czterech - Stanisław Gąsienica-Byrcyn, Jędrzej Marusarz-Jarząbek, Jan Obrochta i Jan Pęksa - wzięło udział w tej wyprawie. Górale, w przeciwieństwie do Zaruskiego i Zdyba, weszli na wierzchołek Kościelca w rakach, związani liną. W sumie Mariusz Zaruski dokonał wielu pierwszych wejść zimowych i narciarskich w Tatrach, a ponadto był narciarzem z "charakterem", jak o nim mówiono w środowisku zakopiańskim. Nie znosił odpinania desek nawet w najtrudniejszych miejscach, czując - jak pisał, "odrazę do pewnego rodzaju partactwa narciarskiego". Stąd jego próby: zjazd z Kościelca, trawersowanie stromizn Siwych Turni od strony Błyszcza i wiele innych przykładów trudnych zjazdów. Ponadto, wzorem znanego instruktora austriackiego Mathiasa Zdarsky'ego, rozpoczął organizację nauczania narciarstwa kursem w 1907 r. na Hali Kalatówki. W 1908 r. wydał wspólnie z Henrykiem Bobkowskim "Podręcznik narciarstwa według zasad alpejskiej szkoły jazdy na nartach", w którym propagował osiągnięcia tej szkoły. Tematyką ściśle tatrzańską zajął się w kolejnej pracy "Przewodnik po terenach narciarskich Zakopanego i Tatr Polskich", wydanym w 1913 r. nakładem Sekcji Narciarskiej TT w Zakopanem. Był to już drugi przewodnik narciarski, który wyszedł spod jego pióra. Zaruski był człowiekiem niesłychanie pomysłowym. Stale medytował nad ekwipunkiem wysokogórskim - co i jak ulepszyć, uprościć, dostosować do potrzeb narciarzy. Wymyślił nowy sposób zakładania sznurowadła, które za jednym pociągnięciem można było zdjąć i równie prędko założyć; nową metodę okręcania nóg owijaczami używanymi powszechnie przez ówczesnych narciarzy, jak nowy i bardziej praktyczny porządek w plecaku. Kiedy minęła moda na bambus i zaczęto używać dwóch kijków, Zaruski wymyślił kijki z odczepianymi talerzykami. Przy zjeździe w ciężkim terenie zdejmowało się talerzyki i łączyło kijki w jeden długi kij, by umożliwić jazdę zgodnie z zasadami "starej szkoły". Wreszcie, nawiązując do sygnalizacji morskiej, wprowadził tatrzański telegraf wzrokowy. Podobnych pomysłów było więcej. Mariusz Zaruski był także wynalazcą "więźlic sznurowych", środków umożliwiających podchodzenie na nartach w górach. Używano wówczas noży, przyczepianych do nart, drewnianych klocków (jak "wirstle" Klemensa Bachledy), fok i właśnie "więźlic sznurowych". Były to sznurki o grubości 1,5-2 cm, związane według pomysłu Zaruskiego na nartach w kształcie krzyży (w 3-4 miejscach), które umożliwiały podchodzenie w stromym, nawet do 40 stopni, terenie wysokogórskim. Także jeśli chodzi o technikę podchodzenia na nartach, Zaruski wykazywał wszechstronną, popartą ogromną praktyką wiedzę. Po powrocie z zesłania w roku 1901 Mariusz Zaruski ożenił się z Izabelą Kietlińską córką znanego odeskiego lekarza. Młoda para wraz z matką zesłańca szybko wyjechała z Rosji i osiedliła się w Krakowie - bliżej ukochanej ojczyzny. Tu Mariusz postanowił ukończyć rozpoczęte w Odessie studia malarskie wstępując do Akademii Sztuk Pięknych, gdzie pobierał nauki m.in. u Mehoffera i Wyczółkowskiego. W Krakowie udało mu się wydać "Sonety morskie". Zaruski jednak nie znalazł swego miejsca w artystycznych sferach tego miasta i po trzech latach przeniósł się wraz z rodziną do Zakopanego. Niech wieść grzmi na morza, lądy, Żem ja Tatry wziął w swe rządy, Jako Herod niech zasłynę, Choć mam dziwną może minę: Zamiast brody - wąsik mierny, Bom ja Herod jest moderny - Miast zasiadać gdzieś na tronie, Po tatrzańskich turniach gonię. Jam jest Tatr gospodarz prawny, Jam taternik, narciarz sławny, Jam marynarz, pejzażysta, Mam talentów chyba trzysta! Takimi słowy pasowano Mariusza Zaruskiego na "króla Tatr" w szopce Stanisława Hirschla, drukowanej w kolejnych numerach "Zakopanego" z przełomu 1912/1913 r. Zaruski przebywał w Zakopanem przez niecałe 10 lat (1904 - 1914). Mieszkał z żoną w istniejącej do dzisiaj willi "Krywań". Jego działalność górska była, obok morskiej, życiowym spełnieniem dla jego pasji społecznikowskich, zdobywczych, marzeń o górskiej wolności, a przede wszystkim umiejętności organizatorskich. Narciarstwo, taternictwo letnie i zimowe, działalność jaskiniowa, praca w Towarzystwie Tatrzańskim, udział w działaniach zmierzających do ochrony przyrody Tatr i powołanie oraz kierowanie przez pięć lat Pogotowiem TOPR pozwalają twierdzić, że góry zajmowały w jego życiu miejsce ogromnie ważne, jeśli nie najważniejsze. Traktował Tatry jako "kuźnię charakterów", odskocznię od "cherlactwa duchowego i fizycznego" i wyznaczał górom ważne miejsce we wzmacnianiu charakteru polskiego społeczeństwa, a także człowieka do jego zapasów z życiem. Były też Tatry dla niego swoistą świątynią przyrody, miejscem sacrum, oazą wolności dla duszy steranej szarą zaborczą rzeczywistością. Jego działalność górska charakteryzowała się wielkim rozmachem i wysokim poziomem wszystkiego, co robił. Nawet góralscy przewodnicy, którym nie zawsze podobał się wojskowy dryl w wydaniu Zaruskiego, nie sprzeciwiali mu się, uznając bez zastrzeżeń jego górski autorytet. Autorytet i szacunek zdobył bardzo szybko, idąc w góry z tymi ludźmi zawsze pierwszy, przy dobrej pogodzie, ale i w kurniawy i burze, pomny słów przysięgi TOPR, w której zobowiązał się do ratowania życia ludzkiego bez względu na wszystko. Sam nieraz ryzykował własne życie idąc na ratunek. Oprócz ratownictwa z dużym znawstwem zajmował się narciarstwem, stając się jednym z niego pionierów, a także taternictwem. Pisał też górskie wiersze, działał w Towarzystwie Tatrzańskim. Pionier "białego szaleństwa". Mariusz Zaruski stał się pionierem narciarstwa w Zakopanem i był jednym z najczynniejszych narciarzy. Już w 1906 r. dokonał z towarzyszami narciarskiego rajdu na trasie: Zakopane - Dolina Tomanowa - Przełęcz Tomanowa - Dolina Tomanowa Liptowska - Wychodna - Orawskie Zamki - Głodówka - Sucha Góra - Zakopane, z wejściem narciarskim na szczyt Osobitej. W 1907 r. przeszedł na nartach wraz z Józefem Borkowskim przez tak trudną przełęcz jak Zawrat (2159 m), a następnego dnia na nartach wspiął się przez Szeroki Żleb na Kozi Wierch (2291 m). Tak później w Na bezdrożach tatrzańskich opisał trudny zjazd z jego wierzchołka: - Śnieg był wyborny do jazdy, zbyt tylko poorany bruzdami, wskutek czego jazda była właściwie bujaniem po śniegowych falach, na które narty wślizgiwały się bez trudu, jeszcze łatwiej z wierzchołków spadały... Zażyliśmy w całej pełni rozkoszy tej długiej i stromej jazdy i tegoż dnia przez Świstówkę dostaliśmy się do Morskiego Oka. Na Opalonem natrafiliśmy na "szreń", twardą skorupę śnieżną - w rodzaju szkła chropawego, która jednolitą warstwą pokrywała całe zbocze od szczytu aż na dół. Nartami kierować na takiej lodowatej powłoce nie masz możności, przebyliśmy też tę cała przestrzeń, jadą "poprzecznie", tj. nie w kierunku końców nart, ale pod kątem prostym do ich długości. Ponadto Zaruski zdobył na nartach wiele innych trudnych szczytów i przełęczy tatrzańskich np. Bystrą - najwyższy szczyt w Tatrach Zachodnich, Żółtą Turnię, jako pierwszy narciarz dokonał z towarzyszami narciarskiego przejścia trasy Szczyrbskie Jezioro - Zakopane przez Przełęcze: Koprową, Zawory i Gładką, przeszedł w zimie jako pierwszy odcinki Orlej Perci. Zdobył też Kasprowy Wierch, Giewont, Skrajną i Pośrednią Turnię. Warto zaznaczyć, że oczyszczał polską terminologię związaną z narciarstwem z obcych naleciałości, wprowadzając od nowa do polskiej literatury słowo "narty". Wywiązała się w tej kwestii wymiana zdań między nim a Romanem Kordysem. Zaruski początkowo chciał wprowadzić słowo "łyże" do krajowej terminologii, gdy jednak Kordys pokazał mu, że słowo "narty" było już wcześniej wykorzystywane w polskich źródłach, przyjął jego argumentację.
-
Narciarskie osiągnięcia Zaruskiego były imponujące, biorąc pod uwagę jakość ówczesnego sprzętu, a ukoronowaniem jego działalności było narciarskie wejście na Kościelec w roku 1911, związane z zakończeniem kursu narciarskiego dla przewodników góralskich. Zjazd z Kościelca tak opisuje Zaruski w swoich wspomnieniach: - Wiążemy się liną i ruszamy. Twardy i stromy śnieg, rozciągający się między dwiema przepaściami a gęsto poprzerywany lodowemi polami, nakazywał nam wielką uwagę i zupełnie usprawiedliwioną ostrożność, upadek na tych płaśniach mógł pociągnąć za sobą fatalne następstwa. Asekurowaliśmy się przeto kolejno w ten sposób, że gdy jeden z nas stał niżej o długość liny (25 metrów) mocno w śnieg wkopany, drugi puszczał się na dół i zatoczywszy wielkie półkole, zatrzymywał się o 50 metrów od miejsca, z którego wyruszył. Tak kolejno wielkimi łukami zjechaliśmy do progu lodowego, ale i tu nart nie odpięliśmy. Jechałem pierwszy. Narty poniosły mię jak wściekłe, panowałem jednak nad niemi, zatoczyłem łuk i obróciwszy się na drugą stronę, zbliżałem się do kresu swego zakosu, gdy narta mi się podwinęła na buli lodowej i upadłem. Od razu z zawrotną szybkością zacząłem spadać. Od razu też, leżąc, miałem już czekan pod pachą i z całej siły nim hamowałem. Czekan szarpał się i zgrzytał po lodzie, czułem jednak, że jestem panem sytuacji i zwalniam biegu. Jakoż po chwili się zatrzymałem. Równocześnie prawie poczułem targnięcie liny, która się skończyła. W sumie Mariusz Zaruski dokonał wielu pierwszych wejść zimowych i narciarskich w Tatrach, a ponadto był narciarzem z "charakterem" i nie znosił odpinania desek nawet w najtrudniejszych miejscach, czując, jak pisał, "odrazę do pewnego rodzaju partactwa narciarskiego". Ponadto wzorem znanego narciarza austriackiego Mathiasa Zdarsky'ego rozpoczął organizację nauczania jazdy na nartach kursem w 1907 r. na Hali Kalatówki. Tematyką ściśle tatrzańską zajmował się kolejny przewodnik narciarski pióra Mariusza Zaruskiego Przewodnik po terenach narciarskich Zakopanego i Tatr Polskich, wydany nakładem Sekcji Narciarskiej TT w Zakopanem (1913). Celem tego przewodnika, celowo zamierzonym przez autora, było propagowanie narciarstwa na terenach Tatr Polskich oraz pokazanie kilkudziesięciu popularnych tras narciarskich. Zaruski wprowadził w tym przewodniku ciekawą skalę trudności narciarskich od 0/10 do 10/10, odpowiadającą podobnej skali trudności używanej przez taterników w skale, przy czym: 0/10 - trudności narciarskie nie występują; 10/10 - trudności narciarskie nie do pokonania. Według swojej znajomości gór poszczególnym szczytom przyznał następujące stopnie trudności: 1. Wierch Walczacki, Żywczańskie - 1/10. 2. Gładkie, Kotelnica - 2/10. 3. Skupniów Upłaz, Kasprowa Czuba - 3/10. 4. Czuba Goryczkowa, Żółta Turnia - 4/10. 5. Giewont (Szczerba), Czerwone Wierchy - 5/10. 6. Zawrat, Bystra - 6/10. 7. Siwe Turnie od Błyszcza do Przeł. Raczkowej - 7/10. 8. Kościelec - 8/10. Raz jeden, podczas wycieczki na Zawrat, zdarzyło mu się spadać w dół i wtedy uratował mu zdrowie, a może i życie poczciwy dwumetrowy "bambus", inaczej "alpenstock", czyli kij alpejski - nieodłączny towarzysz wycieczek narciarskich pionierów "białego szaleństwa" w Tatrach i Karpatach Wschodnich. Zaruski spadał w dół i nie potrafił się zatrzymać, prawdziwie była to "śmiertelna jazda", jak o takich i podobnych chwilach pisał potem, po latach w Na bezdrożach tatrzańskich, książce godnej polecenia każdemu miłośnikowi gór. - Pierwsza myśl, stać, zatrzymać się. Ale jak? Narty leżą na lodzie bezwładnie. Wykręciłem się więc twarzą do lodu i "pazdury" zamknięte w grubych rękawicach wpiłem w podłoże. Skutek był taki, jak gdybym po szkle wodził palcami... Rozpacz. Stój, stać! - krzyczał mi instynkt samozachowawczy do ucha. Jechałem już bardzo szybko... Trzask prask - chmura śniegu, skończyło się. Nie, nie skończyło, bo lecę dalej, wcale nawet wygodnie leżę na śniegu i spadam... A może ta rzecz się dzieje na tamtym świecie? Nie, niedorzeczność, Czarny Staw przede mną, lecę do Czarnego Stawu, niezawodnie już spadłem ze ściany... ale cóż tam szoruje i dzwoni nade mną? Oglądam się, kij, mój własny, wzruszony widocznie moją niedolą popędził za mną, a że był mniejszy i bardziej śliski, więc mnie dogonił... Sięgnąłem ręką po niego, po chwili miałem go już pod pachą i prułem śnieg z całej mocy... uuf dobra była jazda, trochę tylko za prędka! Gorąco!... Uczestnicy wycieczki widzieli mój upadek i ze szczerym przerażeniem stwierdzili, że ze mnie już trup, albo, w najlepszym razie, nieboszczyk. Jakże byli zdziwieni, gdy wyjrzawszy u góry ze ścian progu, spostrzegli owego nieboszczyka, stojącego na nartach i zapalającego papierosa. Zaruski dokonał też zjazdu z Kościelca, który stał się na długo rekordem w polskiej turystyce narciarskiej. Był to początek, jakże modnego obecnie narciarstwa ekstremalnego. Mimo, że zasadniczo nie popierał nurtu zawodniczego i sportowego w narciarstwie, to wziął udział w pierwszych zawodach narciarskich, które odbyły się 28 marca 1910 r. na hali Goryczkowej. Zajął w nich trzecie miejsce w biegu tatrzańskim, poprowadzonym z Goryczkowej Przełęczy. Chodząc w góry, wyruszał podobno na wyprawy z dwudziestokilogramowym plecakiem, wracał z lżejszym, ale złośliwi twierdzili, że dokłada kamieni dla kondycji! Wiele wspinał się w Tatrach jako taternik, miał mnóstwo pierwszych przejść, a także dokonał III. przejścia południowej ściany Zamarłej Turni - najtrudniejszą drogą w tym okresie. Wspinał się też na Ostrym Szczycie, Mięguszowieckich, grani Hrubego, Czarnych Ścianach, Niżnich Rysach, Rohaczach - wszędzie go w Tatrach było pełno. Przypisywał Tatrom znaczenie społeczne, w czym znalazł wielu opozycjonistów, wśród których najmocniej krytykował go Roman Kordys. Warto dodać, że istotnym elementem górskiej działalności Mariusza Zaruskiego była także działalność speleologiczna - czyli penetracja jaskiń. W towarzystwie innych taterników zbadał między innymi Jaskinię Juhaską w Giewoncie, Jaskinię Magurską, gdzie odnalazł szczątki niedźwiedzi jaskiniowych, które przekazał zakopiańskiemu Muzeum, a także Jaskinię Kasprową Wyżnią i Niżnią. Życiowym pomnikiem Mariusza Zaruskiego stało się Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, czwarta tego typu organizacja ratownicza w Europie. Potrzeba jej istnienia, którą rozumiał Zaruski i jego bliski przyjaciel, Mieczysław Karłowicz, wynikała ze zmian w środowisku wspinaczy i taterników, którzy coraz częściej zaglądali samotnie w góry latem i zimą, zdobywając, już bez pomocy góralskiego przewodnika, coraz trudniejsze ściany i szczyty. Zaruski pisał: - Wynik łatwo było przewidzieć. Obok znakomitego, nadzwyczaj szybkiego rozwinięcia się taternictwa, które w ciągu kilku lat stanęło na poziomie zachodnioeuropejskiego, zaczęła w sposób zastraszający wzrastać liczba wypadków. Dlatego już w 1907 r. Zaruski z Mieczysławem Karłowiczem rozpoczęli starania o utworzenie organizacji ratowniczej. Jeszcze przed jej powstaniem zorganizował kilka wypraw, jednak czas potrzebny na zebranie ochotników był według niego stanowczo zbyt długi. Tracono wtedy prawie cały dzień. Wtedy to Zaruski, wraz z Karłowiczem napisali odezwę, która uzasadniała powstanie Straży Górskiej, która została opublikowana w prasie. Ogromny wpływ na przyspieszenie utworzenia tej organizacji miała tragiczna śmierć Mieczysława Karłowicza na stokach Małego Kościelca, gdzie 8 lutego 1909 r. Karłowicz zginął w lawinie podczas samotnej wycieczki narciarskiej. Ostatecznie władze namiestnictwa c.k zatwierdziły statut organizacji ratowniczej w dniu 29 października 1909 r., który to dzień należy uważać za moment założenia Pogotowia. Początki TOPR były trudne, trzon organizacji tworzyło 12. ratowników stałych, pierwszym Naczelnikiem został Zaruski, a jego zastępcą Klemens Bachleda. Zaruski kilkakrotnie proponował popularnemu Klimkowi objęcia kierownictwa Pogotowia, z racji jego wieloletniego górskiego doświadczenia, ale Bachleda odmówił. Do Pogotowia weszli najlepsi przewodnicy góralscy, "pierwsi z pierwszych" oraz taternicy: Klemens Bachleda, Henryk Bednarski, Stanisław Gąsienica-Byrcyn, Jędrzej Marusarz-Jarząbek, Jan Pęksa, Wojciech Tylka-Suleja, Szymon Tatar młodszy, Jakub Wawrytko, Mariusz Zaruski, Henryk Bednarski, Józef Lesiecki, Leon Loria i Stanisław Zdyb. Zaruski pisał jednak z żalem, że do Pogotowia nie garnęli się taternicy "z wybitniejszych zamiejscowych zapisało się zaledwie kilku... ich pomoc była sporadyczna i dowolna, przychodzili kiedy chcieli i odchodzili tak samo". Napisał regulamin Straży Ratunkowej TOPR, którą zorganizował w sposób wojskowy: - Bezwzględny posłuch był jej podstawą. W Straży Ratunkowej obowiązuje posłuch wojskowy, nie wolno nie spełnić rozkazu, ani krytykować zarządzeń Naczelnika i kierowników oddziałów, ani odmówić udania się na wyprawę. Na "baczność" cisza bezwzględna. Członkowie Straży Ratunkowej (czynni) składają uroczyste ślubowanie gorliwej służby na ręce Naczelnika i obowiązani są bez względu na porę roku, dnia i stan pogody, stawić się na jego wezwanie i udać się w góry w celu niesienia pomocy zaginionym lub rannym.
-
Pierwsze wyprawy ratownicze. Zaruski jako Naczelnik wyznaczał moment rozpoczęcia wyprawy w ok. 1,5 godziny od otrzymania wezwania o wypadku, ratownicy zbierali się przy Dworcu Tatrzańskim, a Naczelnik dzielił wtedy "toprowców" na oddziały i wyznaczał ich kierowników. Członkowie TOPR zabierali ze sobą sprzęt ratowniczy, 15-20 minut zajmowało zakupienie prowiantu. Na akcje wyruszano powozami lub furkami góralskimi, a po dotarciu w pobliże miejsca akcji, oddziały, według marszruty opracowanej przez Naczelnika, rozchodziły się w różne strony w poszukiwaniu zaginionych. Akcja ratownicza trwała nieraz kilka dni, z dnia na dzień aż do odnalezienia turysty np. akcja poszukiwawcza po Aldonę Szystowską trwała ponad miesiąc. W czasie wypraw zimowych ratownicy szli na nartach i obowiązywał ekwipunek zimowy. Jeśli chodzi o dyscyplinę, to Zaruski z dumą powiedział kiedyś, że w ciągu pięciu lat jego pracy jako Naczelnika Pogotowia nigdy nie zdarzył się przypadek niesubordynacji lub niestawienia się na wyprawę, a sprawna "maszyna" Pogotowia, stworzona przez niego, działała bez zarzutu. Najcięższą wyprawą tego okresu była akcja poszukiwawcza po Szulakiewicza na północnej ścianie Małego Jaworowego Szczytu w sierpniu 1910 r., w której zginął Klimek Bachleda. Wyprawa ta została przeprowadzona w terminie od 5 do 16 sierpnia 1910 r. Podczas wspinaczki Stanisław Szulakiewicz odpadł od ściany i w wyniku odniesionych ran nie mógł poruszać się o własnych siłach. Po dotarciu do Zakopanego partnera Szulakiewicza, który stwierdził iż zostawił rannego kolegę w ścianie rozpoczęła się akcja ratownicza. Wyprawa była prowadzona w niezwykle ciężkich warunkach pogodowych, w czasie deszczu i burzy, które zmieniły ścianę Małego Jaworowego Szczytu prawie w siklawę (wodospad). Ranny taternik znajdował się w trzech czwartych wysokości ściany i ratownicy wspinając się do góry słyszeli jego głos. Toprowcy wprost zamarzali w ścianie, przemoczeni do nitki. Doszli do Szulakiewicza bardzo blisko, bo brakowało im tylko 80 metrów. Dalej, jak po latach pisał Zaruski - iść nie dali rady. Tylko Klimek Bachleda po wypoczynku poszedł dalej żlebem i jak się potem okazało, znalazł w nim swoją śmierć. Zaruski podjął wtedy niewątpliwie bardzo ciężką dla siebie decyzję o odwrocie, co równało się śmierci Szulakiewicza, ale o poruszaniu się wyżej nie było mowy, gdyż dalsze prowadzenie wyprawy mogło tylko powiększyć liczbę ofiar. Po poprawie pogody odnaleziono ciała Szulakiewicza i Bachledy i zniesiono je w doliny. Po zakończeniu akcji padło oskarżenie Zaruskiego o celowe spowodowanie śmierci "króla przewodników tatrzańskich". Zaruski zażądał wtedy sądu nad sobą i ocenienia jego postępowania - sąd ten w składzie: prof. W. Kulczyński, dr A. Kuczewski prof. M. Smoluchowski oczyścił Naczelnika TOPR ze wszystkich zarzutów, a wyniki jego pracy opublikowano w gazetach zakopiańskich. Trzeba na koniec wyraźnie podkreślić, że Zaruski odcisnął się w historii Zakopanego i Tatr niezwykle silnie i pozytywnie - dlatego też w szopce zakopiańskiej Stanisława Hirschla nazwano go nie bez przyczyny "królem Tatr", gdyż w dziejach zdobycia i poznania Tatr zaznaczył się naprawdę po królewsku. -------------------------------------------------------------------------- Na emeryturze poświęcił się całkowicie działalności propagandowej i organizacyjnej na rzecz zrozumienia przez Polaków wartości morza w aspekcie gospodarczym i moralno-politycznym. Propagował sport żeglarski i modę wśród elit gospodarczych i politycznych na jachting morski. W przedwojennej Polsce jednym z najaktywniejszych nurtów żeglarskich było harcerstwo. W 1929 po raz pierwszy spotkał na kursie żeglarskim w Jastarni, na którym był głównym wykładowcą, grupę harcerzy. Odtąd jego losy bardzo silnie związały się z harcerstwem. Zaruski znany był z powiedzenia, że "W twardym trudzie żeglarskim hartują się charaktery". Realizując tę myśl objął w 1935 funkcję kapitana na szkunerze, który pierwotnie nazwano "Harcerz", a który na życzenie generała przemianowano na "Zawisza Czarny". W tym czasie Zaruski zwyciężył w wyborach na prezesa Polskiego Związku Żeglarskiego, co stało się znaczącą cezurą w rozwoju polskiego żeglarstwa – zintegrowany został wielonurtowy ruch żeglarstwa harcerskiego, akademickiego i klubowego, z ukierunkowaniem na żeglarstwo masowe, a szczególnie morskie. Na jachcie "Zawisza" Zaruski był już otaczany tak wielkim szacunkiem, że pomimo jego nalegań aby tytułować go kapitanem, młodzież powszechnie zwracała się do niego "Panie Generale". W latach trzydziestych sumiasty generał był czołową postacią w polskim żeglarstwie, zaczynem wielu inicjatyw i niekwestionowanym autorytetem. Ostatni rejs na "Zawiszy Czarnym" Zaruski kończył w 1939 roku. Generał świadomie zwlekał z wyruszeniem w przygotowany na sierpień 1939 kolejny rejs. Wierny swym zasadom, postanowił nie opuszczać ojczyzny w potrzebie, choć mógł uratować i siebie, i załogę, i statek. Został aresztowany we Lwowie przez NKWD. Zapadł na cholerę i zmarł w 1941, z dala od kraju, w więzieniu NKWD w miejscowości Chersoń. Jesienią 1997 z inicjatywy Związku Harcerstwa Polskiego urnę z ziemią z grobu gen. Zaruskiego sprowadzono do Polski i złożono na Starym Cmentarzu w Zakopanem. Także w 1997 r. pośmiertnie odznaczono go Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Zdjęcie Generała: http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Mariusz_Zaruski.PNG&filetimestamp=20090901155155 Ostatnie zdjęcie z więzienia NKWD: http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Mariusz_Zaruski-zdj%C4%99cie_NKWD.jpg&filetimestamp=20070305190053 STS Generał Zaruski - żaglowiec noszący Jego imię: http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:STS_General_Zaruski.jpg&filetimestamp=20081212214725 Obelisk ku Jego czci w Parku Zaruskiego - Łódź: http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:%C5%81%C3%B3d%C5%BA-park_Zaruskiego_pomnik.jpg&filetimestamp=20091130070252 Dom Turysty PTTK im. Mariusza Zaruskiego w Zakopanem: http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Zakopane-schronisko.jpg&filetimestamp=20080608150109 Żródła: Wikipedia, Muzeum Tatrzańskie, www.z-ne.pl
-
„Bywają w życiu chwile, których ból daje się zmierzyć dopiero po jego przeżyciu, i wówczas dziwi nas, iż zdołaliśmy go znieść.” Maria Kalergis Raceman, najważniejsze, że to co najtrudniejsze już za Tobą (mam nadzieję). Rekonwalescencja dla "Twardego Zawodnika" jakim z pewnością jesteś - to będzie Pikuś. pozdrawiam Mariusz
-
Między Muzyką a Górami
marboru odpowiedział marboru → na temat → Zawody, wyniki, kalendarze, sylwetki ...
Szkoda, że data Festiwalu to wrzesień... ...gdyby to, był Sezon to z pewnością skorzystałbym z tego Atrakcyjnego "Apreski" i zaproszenia. A tak, to niestety muszę wybierać i w tym okresie to raczej oszczędności przed zbliżającą się Zimą na wypady narciarskie. Dzięki Rafale za info. pozdrawiam Mariusz -
W cyklu wspomnień narciarskich Legend, dzisiaj krótkie wspomnienie Narciarza i Artysty... ...wielu Ludzi zna to imię, to nazwisko...a tak naprawdę nie wie nic więcej - stąd Post traktujący o Mieczysławie Karłowiczu, który swoje życie zostawił w Górach pod lawiną. Karłowicz, urodzony na historycznej Litwie jako syn Ireny z Sulistrowskich i Jana Aleksandra Karłowicza, wybitnego etnologa i językoznawcy, spędził na wsi wczesne dzieciństwo do szóstego roku życia. W 1882 rodzina Karłowiczów sprzedała majątek i zamieszkiwała początkowo w Heidelbergu, potem w Pradze i w Dreźnie, by ostatecznie w 1887 osiedlić się w Warszawie. Mieczysław, od dzieciństwa wychowany w muzycznej atmosferze, od siódmego roku życia pobierał naukę gry na skrzypcach. W czasie pobytu w Pradze i Dreźnie miał też okazję zapoznać się z muzyką symfoniczną i operą. Po osiedleniu w Warszawie kontynuował naukę gry na skrzypcach, równocześnie studiując harmonię. Obok nauki gry i kompozycji Karłowicz studiował na Uniwersytecie Warszawskim nauki przyrodnicze, a następnie filozofię w Berlinie. Już w czasie studiów rozpoczął komponowanie. Zajmował się także publicystyką muzyczną. Po powrocie do Warszawy w 1901 ukończył studia. W 1903 w ramach Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego założył orkiestrę smyczkową. Skomponował 33 utwory muzyczne od pieśni po koncert i symfonię. Mieczysław Karłowicz przyjechał po raz pierwszy do Zakopanego jako 13-letni chłopiec w lipcu 1889 r. Zakopane i Tatry zafascynowały go do tego stopnia, że w końcu zamieszkał pod Giewontem, aktywnie angażując się w sprawy górskie. Bez przesady można zaryzykować stwierdzenie, że Mieczysław Karłowicz nie potrafił żyć bez gór. W Tatry chodził bardzo często samotnie, jednak większość trudnych wycieczek skalnych odbył z przyjaciółmi. Zdarzyło mu się też prowadzić wycieczkę panien na szczyt Giewontu. Zimową działalność narciarską Karłowicza charakteryzowały rozmach i chęć zdobywania na nartach coraz trudniejszych szczytów. 23 stycznia 1908 r. wraz z Romanem Kordysem dokonał pierwszego zimowego wejścia na szczyt Kościelca (częściowo w rakach). Następnego dnia, częściowo na nartach, pokonał trasę: Hala Gąsienicowa - Dolina Pańszczycy - Krzyżne - Wołoszyn, gdzie taternicy dotarli w rakach - Krzyżne - Dolina Pańszczycy - Hala Gąsienicowa. Były to jedne z pierwszych w świecie polskich narciarzy i taterników poważne wyprawy, łączące użycie nart i raków w zimowej wspinaczce. 15 lutego tego samego roku, ponownie z Kordysem, Mieczysław Karłowicz stanął po całodniowej wycieczce narciarskiej na wierzchołku Żółtej Turni. Pod koniec lutego 1908 r. wziął udział w prawdziwej "wyrypie" narciarskiej, jak w jego czasach nazywano najpoważniejsze przejścia narciarskie - razem z Kordysem i Mariuszem Zaruskim pokonał na nartach trasę: Hala Gąsienicowa - Liliowe - Dolina Wierchcicha - Zawory - Dolina Hlińska - Koprowa Przełęcz - Popradzki Staw - Szczyrbskie Jezioro. Biorąc pod uwagę trudność tej trasy i jej długość trzeba przyznać, że Karłowicz był dobrym narciarzem i pojętnym uczniem kursów, organizowanych przez Zakopiański Oddział Narciarzy Towarzystwa Tatrzańskiego. Wspólnie z Zaruskim zdobył wiosną 1908 r. też szczyty reglowe Kopieńców, tak że sezon zimowy 1908 r. był dlań niesłychanie udany. Karłowicz nie dzielił Tatr na miejsca ładniejsze czy brzydsze. Starał się poznać i odwiedzić wszystkie ich zakamarki. Jak pisał Świerz: "Nikt też ze współczesnych Karłowiczowi nie dorównał ilością zwiedzonych wierchów i turni w Tatrach". Sporo też w Tatrach fotografował. Jego dwa aparaty fotograficzne znajdują się w zbiorach Muzeum Tatrzańskiego. Zimę 1908/09 r. rozpoczął Karłowicz od wycieczek z kursem narciarskim ZON do Czarnego Stawu Gąsienicowego i na Kasprowy Wierch. 10 stycznia wspólnie z Kordysem wszedł na nartach na Goryczkową Przełęcz. 8 lutego, mimo dużego zagrożenia lawinowego, wybrał się na nartach na Halę Gąsienicową. Po chwili odpoczynku w schronisku wyruszył z aparatem fotograficznym w stronę Czarnego Stawu w swoją, jak się później okazało - ostatnią drogę. Kilkadziesiąt godzin później na Hali Gąsienicowej był z ratownikami góralskimi Mariusz Zaruski. To, co zobaczyli przeraziło ich: ślady nart Karłowicza gubiły się w śnieżnych bruzdach ogromnej lawiny i nie wychodziły z jej drugiej strony! Po wielogodzinnych poszukiwaniach odnaleziono ciało artysty - jako pierwszy znalazł je Jan Pęksa, ratownik TOPR. Ku pamięci tego tragicznego zdarzenia z 8 lutego 1909 r., na głazie granitowym przy ścieżce do Czarnego Stawu, w miejscu, gdzie zginął, wyryto napis: "Non omnis moriar - nie cały umarłem". Pamięć o Mieczysławie Karłowiczu, wielkim romantyku Tatr, wciąż trwa dzięki jego muzyce, fotografiom, artykułom publikowanym na łamach "Taternika". Żył krótko, ale zgodnie z najważniejszymi dla niego wartościami: miłością do muzyki i gór. Kamień Karłowicza foto: http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Kamie%C5%84_Kar%C5%82owicza_a1.jpg&filetimestamp=20060826182021 Pamiątkowa tablica na Symbolicznym Cmentarzu Ofiar Tatr pod Osterwą foto: http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Symboliczny_cmentarz_ofiar_Tatr,_Karlowicz.jpg&filetimestamp=20090927001355 Źródła: Wikipedia oraz www.z-ne.pl
-
Mario straty nie tylko u Ciebie Daszek w wiatrołapie skapitulował...we wszystkich butach powódź więc od rana suszenie. Potem wyszedłem z Psem... ...na działce woda po kostki - jej połowa pływa. Jak tak jeszcze popada ze dwa dni to woda podejdzie pod dom. Ziemia w ogóle nie wchłania wilgoci - jest jak bardzo mokra gąbka, miękka i nasączona. Współczuję Ludziom którzy sąsiadują z jakimiś ciekami wodnymi, rzekami itp u Nich musi być źle skoro u mnie objawy podtopień.
-
Na Kasprowym pół metra puchu. Ponad wszelką wątpliwość Zakopane jest "zimową stolicą Polski". Jak doniosła nam internautka na Kontakt TVN24, w górach, w środku wiosny, od rana pada śnieg. Według meteorologów taka sytuacja może potrwać do środy. Jak informuje TVN Meteo, na Kasprowym Wierchu, do środy ma utrzymywać się niska temperatura. Według najmniej wiosennych prognoz termometry mogą pokazać nawet 4 st. Celsjusza poniżej zera. Oznacza to, że w górach może spaść nawet kilkadziesiąt centymetrów śniegu. Wszystko przez zimne powietrze, które znad Skandynawii napływa nad zachodnią i południową część kraju. Przejaśnień możemy spodziewać się dopiero od czwartku. Wtedy też zrobi się cieplej. http://www.tvn24.pl/-1,1656570,0,1,majowy-snieg-w-zakopanem,wiadomosc.html -------------------------------------------------------------------------- Może ktoś jeszcze skorzysta...?
-
...no i tak oto stałem się Starym Wyjadaczem forumowym...:D:D Wszystkim, którzy znoszą moje pisanie...oraz za wszystkie Dzięksy - Dzięks :)
-
W tym roku nie byłem w Krynicy... ...ale jak "wytną" do końca jakąś Nową Trasę, to z pewnością w Zimę się tam znowu pojawię
- 6 411 odpowiedzi
-
- nowe inwestycje
- polska
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
A to Specjalny Koncert dla forumowiczów Skionline: pozdrawiam Ruslana
-
Jak rozumiem zdążyliście się przyzwyczaić do moich postów "poSezonowych"... ...ciekawostek - ciąg dalszy. Tym razem prawie nikomu nieznana sylwetka Narciarza, który pokusił się o pobicie rekordu prędkości w zjeździe na nartach. Andrzej Skurcz, to nie tylko miłośnik dwóch desek - to multisportowiec. Poniższy filmik - to zapis tego narciarskiego wydarzenia :D:D [YOUTUBE] [/YOUTUBE] Najbardziej mi osobiście podobała się jego Guma :D:D
-
O włos od Pole Posytion Robert Kubica, polski kierowca zespołu Renault F1 Racing, zajął drugie miejsce podczas kwalifikacji przed niedzielnym wyścigiem o Grand Prix Monako. Pole position wywalczył Mark Webber (Red Bull). Na starcie kwalifikacji zabrakło Hiszpana Fernando Alonso z Ferrari. W pierwszej części sesji kwalifikacyjnej Kubica bardzo szybko "wykręcił" świetny czas - 1.15,991 i zdecydował się zjechać do boksu. Wydawało się, że nasz rodak, mając pewny awans do Q2 nie pojawi się już na torze. Tak się jednak nie stało. Kubica wyjechał na tor i poprawił czas osiągając wynik 1.15,440 (6). Tuż przed końcem pierwszej sesji Kubica jeszcze raz poprawił czas (1.15,045) i wskoczył na trzecie miejsce. Najszybszy w Q1 był Felipe Massa (Ferrari) z czasem 1.14,757. Ósmy czas uzyskał partner Polaka z francuskiej stajni Witalij Pietrow (1.15,482). Początek drugiej sesji także był udany dla Kubicy. Polak nie czekał w garażu i od razu pojawił się na torze... błyskawicznie uzyskując świetny czas - 1.14,625 i zapewniając sobie awans do Q3. Pomimo tego, że miał piąty czas w Q2 krakowianin ponownie pojawił się na torze - tym razem na miękkich oponach. Poprawiając czas na 1.14,549 utrzymał piątą pozycję. Najszybszy w Q2 był Nico Rosberg (Mercedes), który uzyskał czas lepszy od rekordu toru - 1.14,375. Pecha w Q2 miał Pietrow, który wypadł z toru na zakręcie, uderzył w bandę i uszkodził bolid. Jeśli jazdę Polaka w Q1 i Q2 można było nazwać znakomitą, to co powiedzieć o Q3? Kubica już na początku wykręcił fantastyczny czas - 1.14,284. W tym momencie drugi czas miał Lewis Hamilton (McLaren), ale jego wynik był o 1,1 s gorszy. Wprawdzie chwilę później Hamilton wykręcił lepszy czas, ale tak Kubica jak i Mark Webber (Red Bull) pojechali jeszcze szybciej. Kubica uzyskał czas 1.14,120, a Webber 1.13,826 i ostatecznie to Australijczyk wywalczył pole position, a Polak zajął drugie miejsce. Na starcie kwalifikacji zabrakło Hiszpana Fernando Alonso z Ferrari, który na sobotnim treningu stracił kontrolę nad bolidem i uderzył bokiem o bandę. Sam nie odniósł żadnych obrażeń, ale złamał osie podtrzymujące koła, a technicy nie zdążyli na czas usunąć wszystkich zniszczeń. Oznacza to, że niedzielny wyścig dwukrotny mistrz świata (2005-06) rozpocznie z alei serwisowej. Wyniki kwalifikacji: 1 linia: 1. Mark Webber (Red Bull) 2. Robert Kubica (Renault) 2 linia: 3. Sebastian Vettel (Red Bull) 4. Felipe Massa (Ferrari) 3 linia: 5. Lewis Hamilton (McLaren) 6. Nico Rosberg (Mercedes) 4 linia: 7. Michael Schumacher (Mercedes) 8. Jenson Button (McLaren) 5 linia: 9. Rubens Barrichello (Williams) 10. Vitantonio Liuzzi (Force India) 6 linia: 11. Nico Huelkenberg (Williams) 12. Adrian Sutil (Force India) 7 linia: 13. Sebastien Buemi (Toro Rosso) 14. Witalij Pietrow (Renault) 8 linia: 15. Pedro de la Rosa (Sauber) 16. Kamui Kobayashi (Sauber) 9 linia: 17. Jaime Alguersuari (Toro Rosso) 18. Heikki Kovalainen (Lotus) 10 linia: 19. Jarno Trulli (Lotus) 20. Timo Glock (Virgin) 11 linia: 21. Lucas di Grassi (Virgin) 22. Bruno Senna (HRT) 12 linia: 23. Karun Chandhok (HRT) 24. Fernando Alonso (Ferrari) Źródło: Onet.
-
...no cóż... ...życie na forum zamiera...ciepło, deszcz...czyli totalnie po Sezonie, więc i o nartach mało kto myśli... Są jednak pośród nas tacy, którzy myślą, oraz tacy, którzy wymyślają... "Czubki" no i co? ...i "palą" narty, z nudów wymyślając przeróżne wariactwa. Oto co dzisiaj mi wpadło na monitor komputera. Nazywa się to wg autora filmu: Skimoto, czyli połączenie narciarstwa oraz pasji do Motocykli :) [YOUTUBE] [/YOUTUBE] Iskry idą aż miło :D:D
-
Jestem już coraz większa... ...urosło mi się już kilka kilogramów i wyglądam już troszeczkę jak poważny groźny piesek ...a tak wogóle to jestem niezłą modelką... ...lubię się przytulać do Pani... ...a z Panem to tylko gonitwa i uciekanie :) Ruslana
-
Staram się jak mogę by forum poza Sezonem nie zamarło... ...czasami niestety wydaje mi się, że na to niestety nic się nie poradzi Taka to niezimowa prawidłowość pewnie Na szczęście jak dobrze pójdzie to za jakieś pół roku sytuacja się odmieni bugajson - tytuł filmiku - masz rację - dwuznaczny ...dlatego taki też tytuł nie tylko pierwszej z bajek ale także tytułu posta... W sumie byłoby bardziej dwuznacznie gdyby pojawiła się Tola... -------------------------------------------------------------------------- Uzupełnieniem tematu będzie jeszcze kilka informacji: Bolek i Lolek zadebiutowali w 1963 roku w odcinku zatytułowanym "Kusza". Wszystkie filmy z Bolkiem i Lolkiem powstały w Studio Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej. Przez 23 lata nakręcono ponad 150 odcinków w 10 seriach oraz dwa filmy pełnometrażowe. Najobszerniejsza seria to Przygody Bolka i Lolka, która zawiera 63 odcinki. Pozostałe serie nie są tak obszerne, ale bazują na jednym ściśle określonym temacie, np. podróże po świecie, spędzanie wolnego czasu. Duet bohaterów szybko zdobył sympatię młodych i starszych widzów. Filmy z ich udziałem odniosły wielki sukces w kraju i za granicą. Były nadawane w wielu krajach na wszystkich kontynentach. W 1973 twórcy filmu wprowadzili na życzenie żeńskiej części widowni nową postać – Tolę. Pierwszy raz wystąpiła w odcinku zatytułowanym "Tola". W sumie pojawiła się w 30 odcinkach. Większość odcinków nie posiada dialogów. Wyjątkiem są filmy pełnometrażowe i serie z lat 80., gdzie głównym bohaterom głosu użyczały: Bolkowi – Ewa Złotowska, Ilona Kuśmierska, Lolkowi – Danuta Mancewicz, Danuta Przesmycka. Ostatnie filmy o Bolku i Lolku nakręcono w 1986 roku. Były to dwa filmy montażowe złożone z kilku odcinków z serii Bolek i Lolek na wakacjach i Bajki Bolka i Lolka rozdzielonych komentarzami. Filmy z przygodami niezapomnianego duetu chętnie oglądają kolejne pokolenia. W zorganizowanym przez TVP i Gazetę Wyborczą w 1997 roku plebiscycie "Dobranocka wszech czasów" Bolek i Lolek zajęli pierwsze miejsce przed Smerfami (II miejsce) i Wilkiem i zającem (III miejsce). Więcej na: http://pl.wikipedia.org/wiki/Bolek_i_Lolek
-
Nie wiedziałem w jakiej części Forum zamieścić kolejne wspomnienie... ...wspomnienie, do którego mam olbrzymi sentyment... - postanowiłem tego posta zamieścić w Sylwetkach i Zawodach... :D:D Przez całe niemalże dzieciństwo Oni byli blisko... To może dzięki nim również pokochałem sporty zimowe...? Oczekiwanie na pierwszy śnieg...mróz, lód...radość...czyż nie była taka jak u Nich? Tak była...tak jest. Sentyment jest do dzisiaj...i jak gdzieś widzę te dwie charakterystyczne sylwetki to zatrzymuję się na chwilę by popatrzeć. Bolek i Lolek - Zakochani w Zimie, narciarze. Pierwszy film pt. "Zimowe igraszki": [video=youtube;Zx_hZRZ5BE8]http://www.youtube.com/watch?v=Zx_hZRZ5BE8&feature=related "Zimowe zawody": [video=youtube;vNccqXE7ff4]http://www.youtube.com/watch?v=vNccqXE7ff4&feature=related No i na koniec nieco nowszy filmik...oczywiście, jeśli ktoś wątpił w umiejętności narciarskie Bolka i Lolka...film pt. "Slalom"...to były czasy Olimpiady w Sarajewie 1984... Było trudno znaleźć ten odcinek...ale udało się go zdobyć i wgrać na You Tube: [video=youtube;0c89GDtaZkM]http://www.youtube.com/watch?v=0c89GDtaZkM Czyż nie są to wspaniałe bajki ? pozdrawiam marboru
-
Walka odbyła się wczoraj... [YOUTUBE]http://www.youtube.com/watch?v=3NZqkX3g8ZQ[/YOUTUBE] [YOUTUBE]http://www.youtube.com/watch?v=79ydTSe7EeY[/YOUTUBE] [YOUTUBE]http://www.youtube.com/watch?v=D4t78ke5sFE[/YOUTUBE] Mariuszek, mój imiennik wygrał
-
Chodząc ścieżkami You Tuba natrafiłem na filmik, który nakręcono w Dolinie Goryczkowej a przedstawia wcale niemałą Lawinę... Przysypało 19 Narciarzy a czoło pędzącego śniegu miało 300m... ...na szczęście nikomu nic się nie stało:) Film przedstawia jakie Niebezpieczeństwo może czaić się w naszym jakże skromnym wycinku terenów narciarskich w Tatrach. [YOUTUBE] [/YOUTUBE]
-
Co tam najdroższy rower Świata... ...dużo lepszy jest ten najbardziej innowacyjny z wmontowanym NOSem [YOUTUBE] [/YOUTUBE] A tu mały Zonk... [YOUTUBE] [/YOUTUBE] Niezłe Czubki :D:D
-
80 000 Euro !!!...i to w dodatku bez przerzutek. Fajny artykuł na Pulskie Biznesu. Oczywiście wraz ze zdjęciem "wypasionego" Rowerku :eek: Wyprodukowano je w Kopenhadze i jest ich 10 sztuk...może ktoś się skusi? :D:D http://www.pb.pl/4/a/2010/05/05/Najdrozszy_rower_swiata
-
Dodam może jeszcze dla zainteresowanych filmik z innej wyprawy na tą Górę z roku 2008, w której uczestniczył także Piotr Pustelnik...wtedy niestety nie udało się zdobyć szczytu... W wyprawie uczestniczył również Piotr Morawski, którego niestety już z Nami nie ma - został w Himalajach na zawsze... ...o Piotrze był oddzielny wątek na Forum: http://www.skionline.pl/forum/showthread.php?t=10695 Annapurna moim zdaniem należy to czołówki najpiękniejszych ośmiotysięczników. [YOUTUBE] [/YOUTUBE]
-
Jak ewoluował Slalom?
marboru odpowiedział marboru → na temat → Zawody, wyniki, kalendarze, sylwetki ...
Odgrzewając Stary temacik... ...to jeszcze kilka klimatów z początków Narciarstwa Nauka Slalomu...? [video=youtube;4lno93KyIdM] Kilka wypasionych zdjęć, kilka pięknych Narciarek... [video=youtube;_6Ote8Mn028] Bardzo ciekawy filmik przedstawiający Super Wyciąg z tamtych czasów... Włochy - Val Gardena [video=youtube;TA69twDF1CE] ...no... ...pomysłowi to byli - trzeba im przyznać ) -
Niesamowity filmik... ...cóż nie tylko Narciarstwo to wiekowy Sport [YOUTUBE] [/YOUTUBE]
-
Annapurna Zdobyta !!! Kinga Baranowska, Piotr Pustelnik i Peter Hamor zdobyli Annapurnę! Tym samym Piotr Pustelnik został trzecim Polakiem w historii, który zdobył Koronę Himalajów! Wcześniej tego wyczynmy dokonali: Jerzy Kukuczka (jako drugi na świecie w 1987 r.) i Krzysztof Wielicki (1996 r.). Relacja z wyprawy, zdjęcia na następujących stronach: http://www.piotrpustelnik.pl/ http://www.kingabaranowska.com/ http://www.pza.org.pl/news.acs?id=329714 Wielkie Gratulacje dla Piotra Wielkie Gratulacje dla Kingi za wytrwałe dążenie do celu...czyli podobnie jak Piotr do Korony... Należy również zauważyć, że na Annapurnie Kinga jest 2 Polką po Wandzie Rutkiewicz.