Kowalski leży na łożu śmierci, lekarz twierdzi, że nie dotrwa do rana...
Nagle poczuł zapach swoich ulubionych czekoladowych ciasteczek, pieczonych przez żonę. Kowalski postanowił spróbować ich po raz ostatni, stoczył się więc z łóżka, sturlał ze schodów i doczołgał do kuchni. Żona krzątała się przy kuchence, a na stole stał talerz pełen ciasteczek. Kowalski podczołgał się wiec do stołu i ostatnimi siłami podciągnął się na tyle, by usiąść na krześle. Sięgnął po ciastko, już czuł je w dłoni, świeże, pachnące... gdy nagle żona odwróciła się i zdzieliła go ścierką.
- Zostaw. One są na stypę!!
Żona pewnego faceta, będąc w pierwszej ciąży cały czas jadła kredę. Po prostu nie mogła się powstrzymać! Pewnego dnia facet wraca do domu z pudełkiem kredy, a żona do niego mówi:
- Kochany, wiesz co? Nie mam dziś ochoty na kredę... Ale mam takie dziwne uczucie, że chce mi się gówna...
- Czego!?!?
- Gówna!
Facet zdziwiony i zniesmaczony, ale czego się nie robi dla ukochanej małżonki. Wziął talerz i poszedł do kibelka. Wraca z pełnym talerzem i krzywiąc się podaje go żonie. Ta do niego:
- Soliłeś?
Facet poszedł do kuchni, wziął sól, posolił, podaje żonie...
- Pieprzyłeś?
Jeszcze raz do kuchni, popieprzył, podaje żonie...
- Spróbuj pierwszy - mówi żona. Facet z obrzydzeniem nabiera sobie pełną łyżkę, wkłada sobie do gęby. Jakoś przełknął.
- I jak? - pyta żona
- Obrzydliwe! - mówi facet - Przecież to gówno!
- Wiesz co? To daj mi jednak kredę...