Ja mam jakoś chyba normalnie. Ze wzrostem narciarskiego doświadczenia wzrasta poziom świadomości zagrożeń jakie niesie ze sobą bądź co bądź ten ryzykowny sport. Jak mam pusto to jadę tyle ile się czuję na siłach, najwyżej sobie coś zrobię. Wiadomo bez ryzyka nie ma postępu i przekraczania granic.
Jak widzę przed sobą ludka to omijam na 10m, a jak dziecko to mało tego, że zwalniam to omijam na 100 m. I powiem wam, że taką świadomość wyrobiło we mnie czytanie i aktywne uczestnictwo na forum. Bo wielu jest nie tylko na naszym forum narciarzy doświadczonych i rozsądnych od których można się wiele nauczyć, nawet wirtualnie.
Jak zaczynałem zabawę z nartami po długiej przerwie na pewno nie zdawałem sobie sprawy z tych wszystkich zagrożeń.
Pozdrawiam i życzę rozsądku.