Maria
Użytkownik forum-
Liczba zawartości
1 193 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
17
Zawartość dodana przez Maria
-
Co za rok, cholera. Ale, Mysiauku, do końca sezonu to jeszcze zdążysz zamordować tego drania gronkowca i sobie poszaleć. Teraz i tak jest parszywie, a marzec i kwiecień są jeszcze spokojnie do jazdy. Gdzieś, jednym uchem, słyszałam zapowiedź, że zima prędko się nie skończy...
-
Wypożyczenie biegówek, trasy
Maria odpowiedział Maria → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
Dzięki, faktycznie, Zdiar powinien być OK, to dobra myśl. Ale na pierwszy, rekonesansowy wyjazd myślałam o czymś bliżej. Trzeba tylko załatwić jakieś deski . -
Chciałybyśmy z koleżanką spróbować trochę, zupełnie rekreacyjnie, pobiegać. Mam stareńkie drewniane dechy, ale koleżanka musi sobie coś pożyczyć. Czy ktoś się może orientuje, gdzie w pobliżu Krakowa albo w samym mieście można wypożyczyć biegówki? Może nawet lepiej w samym mieście, bo wtedy wybór miejsca jest mniej ograniczony. Ew., gdzie są dobre tereny dla zupełnie niezaawansowanych w tej dziedzinie? No, właściwe to trasa musi być zupełnie lekka, bo dziewczyna jest rekonwalescentką i czeka ją operacja kolana po wypadku rowerowym - młody dureń wjechał w nią autem swojego tatusia, więc na razie musi zapomnieć o zjazdach. Wydaje mi się, że okolice Zawoji byłyby OK, ale może macie lepszy pomysł?
-
Rok TOPR i Karłowicza
Maria odpowiedział Bończa → na temat → Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
To już 100 lat! A pomyśleć, że znałam (z obozów żeglarskich w Jastarni) kapitana Karola Zielińskiego, który był jeszcze uczniem samego Zaruskiego. Kiedy byłam młodą kursantką, nie był nawet jeszcze staruszkiem. Szkolił młodzież i był niezrównanym mistrzem manewrówki, dużymi jachtami manewrował tak precyzyjnie, jakby to były małe żaglóweczki... Zaruski, jak pewnie wielu (ale nie wszyscy) wiedzą, był nie tylko pionierem narciarstwa, założycielem TOPR-u, ale i wychowawcą polskich żeglarzy. Ośrodek szkoleniowy w Jastarni przetrwał jakoś lata komuny, ale poszedł w rozsypkę w nowych czasach... I żeglarstwo, i narciarstwo są, owszem, domeną zapaleńców, ale też są dostępne dla ludzi powyżej pewnego progu majątkowego. Porządne szkolenia słono kosztują, i roi się od ludzi łamiących wszelkie reguły sztuki - wszystko jest (zaje)fajnie, dopóki nie zdarzy się groźny wypadek - wtedy tylko załamuje się ręce. Od czasów Zaruskiego i Karłowicza nastąpił postęp w rozwoju, ale i regres w rozumieniu sportu (choć dla nich narciarstwo było czymś więcej niż sportem). Jednak w jesieni byłam na pewnym spotkaniu żeglarzy. Opowiadano o rejsach, wspominało się dawne czasy. Ktoś grał na gitarze stareńkie piosenki. Padły słowa: Tutaj wszystko jest dalej jak trzeba, jak za Zaruskiego... Może pamięć, że i góry, i morze są tłem, na którym można zmierzyć się z własnymi słabościami, poznać siebie i wyjść z tego doświadczenia silniejszym i bogatszym, jest jeszcze żywa? Oby. -
I co na to wszystko napisać? Współczuję i życzę Wam cierpliwości... W końcu będzie lepiej, choć widać, że nie prędko. Trzymajcie się!
-
Z ust mi to wyjąłeś! A, przyznam, że i to pojedyncze, zabytkowe krzesełko ma swoje zalety. Nie wjedzie nim tłum . Więc kiedy tak się zdarzy (a zdarza się często), że nie chodzi orczyk do połowy stoku, to jest tam w miarę pusto. Parę razy się zdążyłam w tym sezonie przejechać, rano jest wspaniale. Niestety, orczyk do połowy chodził, i później roiło się od narciarzy z bożej łaski. Jedni wprost wyrażali swoje uczucia: "Po co ja tu się znalazłem" (słyszałam na własne uszy, w dwu różnych językach - pora prawosławnego Bożego Narodzenia), drudzy walili się co dwa skręty, ale najgorsi byli ci, co zdołali się pięknie rozpędzić na tyłach, zanim matka natura zaaplikowała im przyciąganie ziemskie... Wtedy pozostawał już tylko odwrót do karczmy... Co do Kasprowego, faktycznie, raczej spoko. Większość wjeżdżających to natury kontemplacyjne: popatrzyć, napić się herbatki, znowu popatrzyć i zjechać wagonikiem. Narciarzy była mniejszość.
-
No właśnie, wydaje mi się, że żadne przepisy nie pomogą, jeśli nie będzie odpowiedniego wychowania. Kask - OK, może uratować w sytuacji krytycznej. Ale dlaczego do tak często do takich dochodzi, kiedy wystarczyłoby odrobinę: odpowiedzialności, wyobraźni, prosta pamięć o tym, że prócz nas są inni ludzie? I przygotowania fizycznego i mentalnego ludzi, którzy w końcu uprawiają sport, a często nie wiedzą, co to słowo znaczy... Przykre, ale jestem raczej pesymistką. Nie wierzę, żeby jakiekolwiek przepisy spowodowały wzrost bezpieczeństwa na stokach. Pełen ekwipunek będzie dla wielu raczej powodem do popisania się: co ja mam, i jakiej firmy, i rozgrzeszeniem dla nieodpowiedzialnego zachowania. Dodatkowo, łatwość związana z jazdą boiskową (wyciąg mnie zawiezie na górę - najlepiej krzesło, bo po co się męczyć na orczyku, a potem już tylko w dół, jak się da) czyni większość stoków dostępną dla każdego. Sorry, wiem, że piszę rzecz kontrowersyjną, a większości z użytkowników forum to nie dotyczy. Większość z nas stara się doskonalić, a poza sezonem przygotować się do niego jak najlepiej. Niestety, dotyczy to jednak bardzo wielu z ludzi, których spotykamy na stokach. Fajnie, że narciarstwo się rozwija. Szkoda, że w dużej mierze jednak jako moda, nie sport. Dlatego uważam, że tury, to jest to. Tyle, że trzeba opanować technikę, a do tego trzeba też ćwiczyć na wyciągach. Na szczęście, są też mniej uczęszczane.
-
Po prostu moje okulary są bardzo skomplikowane. Można zdaje się mieć gogle ze szkłami korekcyjnymi, ale nie sądzę, by optyka mogła być odpowiednia. Właściwie tylko w jednych moich zwykłych okularach czuję się jako-tako, trudno by to było powtórzyć. No, a nie jeżdżę w nich na nartach - co by to było, gdyby mnie prasło akurat na nie:mad: (nie jeżdżę raczej zbyt powoli)? Albo, po prostu by spadły:rolleyes:? Soczewki są przynajmniej bezpieczne, nie zranią, nie wypadają - można w nich nawet pływać. Co do szkła w obiektywach aparatów, nie znam się na tym. Na mój chłopski rozum - nie wiem, jaka jest, oprócz właściwości optycznych (tu, przy grubszej soczewce, wszelkie drobne różnice właściwości materiału mogą grać większą rolę niż przy cienkich), podatność na odkształcenia - soczewki w okularach są raczej niezbyt grube, i chyba mniej narażone na naprężenia. Tyle wiem, że nad wszelkie soczewki mają wady, i nie darmo chwali się lustrzanki, bo zwierciadła, przy precyzyjnym wykonaniu samej powierzchni, dają znacznie doskonalszy obraz.
-
Chyba rzeczywiście nie, choć może trochę (W sumie oczy mi nie łzawią jakoś przeraźliwie, na ogół jest OK). Nie próbowałam jeździć bez nich, bo nic bym nie widziała. Może ktoś jeździł w okularach, i ma porównanie? Może się kiedyś wybiorę na krótki wypad w okularach, wtedy napiszę.
-
Homar, dzięki, muszę tego poszukać. W sumie z tym łzawieniem nie jest tak najgorzej, może to kwesta przyzwyczajenia. W normalnych warunkach da się wytrzymać, czasami w ogóle nic się nie dzieje, natomiast przy silnym wietrze, a jeszcze kiedy miecie ostrym śniegiem, jest gorzej. Właściwie dlatego jednak potrzebuję gogli. Co do soczewek, Soczku, zgadzam się, że są dobrą rzeczą, w ogóle nie wyobrażam sobie jazdy w okularach.
-
A ja mam pytanko totalnie laickie. Mam, niestety, marny wzrok (duża różnica między jednym okiem a drugim, astygmatyzm). Jeżdżę w soczewkach, które nie są złe, ale nie korygują wady dokładnie (tylko samą krótkowzroczność). Próbowałam na początku gogli, ale w każdych (żółte Salice, nie z najtańszych, potem tanie Reusch) miałam wrażenie, że widzę znacznie mniej plastycznie nierówności terenu. No, i spasowałam, jeżdżę teraz z gołą gębą, co nie zawsze jest komfortowe;), ale mam jakiś opór przed założeniem gogli. Czy ktoś z Was miał podobny problem? A jeżeli tak, czy znalazł jakieś wyjście? Może właśnie jest to kwestia dobrego filtra polaryzacyjnego? Fakt, że mam też niezłe goglo-okulary przeciwsłoneczne z takim filtrem (bez tego na wiosnę murowane porażenie nerwu wzrokowego), i to są jedyne, w których tego efektu nie stwierdzam.
-
Cieszę się, też robiłam tam wypady w ciągu tygodnia, albo na 1 dzień w weekend. A w dodatku zaletą Zawoi jest to, że można do niej z Krakóffka dojechać omijając całkowicie narąbaną Zakopiankę. Kiedyś, po czterogodzinnym powrocie tąże Ojciec kazał mi (żartem, oczywiście): Napisz 100 razy "Rozumny człowiek nie jeździ w niedzielę po Zakopiance", i powieś sobie nad łóżkiem
-
O, też zdążyłam! Wszystkiego najlepszego!
-
Kapitał, to chyba za dużo powiedziane;). Ale może zróbmy nasz zlot, i będzie można trochę wydać.
-
I to jest to co tygryski lubią najbardziej!:D:D Zwłaszcza, że ostatnio odczuwałam nienaturalny nadmiar forsy, i to niepokojące zjawisko pewnie też ma szansę się skończyć.
-
O ile dobrze pamiętam, jako dziecko jeździłam tam na łyżwach. Czyli tor wtedy był, tyle, że mrożony naturalnie...
-
dobry serwis narciarski w krakowie - wanted !
Maria odpowiedział ravick97 → na temat → Tuning sprzętu
W Krakowie, na Zakopiance, przed samą stacją Orlenu po prawej stronie w kierunku gór jest (nie zawsze otwarty) mały sklepik - serwis. Pan ostrzy mi tam narty całkowicie ręcznie, i robi to doskonale. Przypuszczam jednak, że robi to dlatego, że kupiłam rzeczone narty (świetne) właśnie u niego. Ale piszę, co wiem, a nuż wiadomość się przyda:). -
Parę kawałków, żeby Mysiauek nie musiał się sam poświęcać... _____________ W czasie zjazdu absolwentów profesor pyta dawnego ucznia: - A, ty Jasiu, ile masz dzieci? - Ośmioro! - odpowiada z dumą pan Jan. - No tak - mruczy nauczyciel - w klasie też nigdy nie uważałeś... __________________ W domu wybuchł pożar. Żona z mężem wybiegli na ulicę czekając na straż pożarną. - Nie ma tego złego... - Mówi żona. - Po raz pierwszy od dziesięciu lat wreszcie wyszliśmy gdzieś razem... __________________ Na Uniwersytecie Jagiellońskim było czterech bardzo dobrych studentów, radzili sobie świetnie na wszystkich egzaminach i testach. Zbliżał się egzamin z chemii, miał być w poniedziałek o 8.00. Studenci byli tak pewni siebie, że przed egzaminem zdecydowali poimprezować u kolegów z uniwersytetu w Poznaniu. Było super, ale ostro zapili w weekend i jak zasnęli w niedziele wieczorem,to obudzili się w poniedziałek ok. 12.00. Na egzamin oczywiście nie zdążyli, ale postanowili zabajerować profesora. Tłumaczyli się, że w weekend pojechali do kolegów z uniwersytetu do Poznania, aby pogłębić wiedzę i wymienić się doświadczenia, niestety w drodze powrotnej, gdzieś w lasach złapali gumę, nie mieli koła zapasowego i bardzo długo czekali na pomoc. Dlatego niestety wrócili do Krakowa dopiero koło południa. Profesor przemyślał to i mówi: -OK,możecie przystąpić do egzaminu jutro rano. Bardzo zadowoleni z siebie studenci pouczyli się jeszcze trochę wieczorem i na drugi dzień przyszli na egzamin pewni siebie. Profesor posadził ich w czterech osobnych pokojach, a asystenci rozdali pytania. Cały test był za 100 punktów. Na pierwszej stronie było zadanie za 5 punktów, które wszyscy rozwiązali bez wysiłku. Na drugiej stronie było tylko jedno pytanie, ale za to za 95 punktów: "Które koło?" _______________________ Mężczyzna wchodzi wieczorem do lokalu. Spostrzega siedzącą przy barze atrakcyjną kobietę. Podchodzi i zagaja: - Co porabiasz, ślicznotko? Ona patrzy mu w oczy i odpowiada: - Co porabiam? Dymam, kogo popadnie. Wszystkich jak leci! Starannie, na wylot i wszędzie! W domu, w biurze, nawet tutaj dymam. Uwielbiam dymać kogo się da! Od kiedy skończyłam naukę, nie robię nic innego. Na to on: - No proszę, coś podobnego! Bo ja też jestem prawnikiem. A pani w której kancelarii pracuje? _______________ Sędzia do oskarżonego: - Czy przyznaje się pan do winy? - Nie, wysoki sądzie. Mowa mego obrońcy i zeznania świadków przekonały mnie, że jestem niewinny...
-
Dzięki, SB. Białka lepsza niż nic, ale szczerze mówiąc, trochę nudne trasy. A ze stronki wynika, że czerwona trasa nieczynna. Tak, że myślałam raczej o Szczyrbskim Plesie, tam chociaż na Interski można trochę pojeździć. Tyle, że z kolei trzeba się wlec straszny kawał drogi, a wypadałoby coś jeszcze konstruktywnego zdziałać w poniedziałek prócz nart:). Dlatego pomyślałam o Jurgowie, przynajmniej coś nowego, a przy tym orczyku trasa figuruje jako czerwona. Ano, zobaczymy.
-
Luceks, a może byłeś tam i możesz napisać coś o warunkach? Mam nieodpartą ochotę pojechać tam jutro na pół dnia...
-
Dostałam właśnie:) kurtkę Active w pięknym pomarańczowym kolorze. Nie mam pojęcia, jaki to model i co z membraną, na razie byłam w niej raz na Rohaczach. Wygląda na to, że to najlepsza z moich kurtek! Doskonale chroniła przed naprawdę silnym, lodowatym wiatrem, ma dobrze skonstruowany kaptur, z małym jakby daszkiem po ściągnięciu, lekka, mięciutka i ciepła. Kieszeniasta tak, że wszystko się wygodnie upchnie. Naprawdę, nie widzę nie tylko jej wad, ale nawet co można by w niej poprawić!
-
Nie byłam jeszcze teraz w Szczyrbskim, ale z doświadczenia z lat poprzednich wiem, że to miejsce ma tę miłą cechę, że warunki tam są prawie zawsze dobre, niezależnie od tego, co dzieje się z pogodą w innych miejscach. Myślę, że obraz z holidayinfo.sk jest miarodajny - utrzymuje się tam chłodek. Natomiast ciągle nie otwarli najwyżej położonej trasy na Solisku. Największą zaletą tej trasy są moim zdaniem walory widokowe, bo jest płaskawa i narciarsko nie najciekawsza. Najfajniejsza - Interski - fajnie nachylona, tyle, że krótka, jest czynna. I jest alternatywny zjazd Esiczkiem. Wydaje mi się, że na takie warunki, jakie mamy, to całkiem niezłe. Mam nadzieję wyskoczyć tam w poniedziałek i też się wyszaleć. Pozdrawiam Maria
-
To smutne:(. Fajna górka była (w każdym razie przy solidnej zimie), może ktoś sensowny to przejmie, ale kiedy? Trudno być optymistą - moment b. niestosowny.
-
Powoli, panie i panowie! Górale, czy ich pewne cechy, to jedno, a Tatry - co innego! Stanowczo życzę sobie porządnej zimy w Tatrach! A Nosal, gdzie można się wyjeździć do syta:confused:?! Serio, wolicie jakieś płaskie górki, gdzie, jeśli nie w Zakopanem, to i tak zimy nie będzie?! Mysiauku, proszę, odszczekaj, bo, jak zima zawiedzie, to pomyślę, że zapeszyłeś:eek: Górali nie musisz żałować, ale mnie pożałuj;) No, a co z naszym 13 grudnia? Robimy zlot? Jeśli tak, to jednak chyba w Szczyrbskim? Albo tydzień później?