Maria
Użytkownik forum-
Liczba zawartości
1 193 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
17
Zawartość dodana przez Maria
-
Witaj Cicio na forum, my tu w ogóle jesteśmy spokojni ludzie i wcale nie spieramy się przesadnie, a jak już, to szybko się to kończy. Ot, wypełnienie profilu to jedna z niewielu rzeczy, za który tu się dostaje...
-
No, sprawa zaczyna nabierać kształtów! Będzie na co czekać przez lato...
-
Olimpiada Vancouver 2010
Maria odpowiedział Bończa → na temat → Zawody, wyniki, kalendarze, sylwetki ...
Ha! Ciekawa byłam zawsze, czemu się ten temat nie pojawiał. Czytałam, że w dawnych, pionierskich czasach kobiety jak najbardziej sobie skakały - choć były to te, które zaczynały jazdę chyba jeszcze w spódnicach - np. Polka Ela Michalewska - Ziętkiewiczowa. A wyniki nie odbiegały zasadniczo od męskich - w 1933 Norweżka Kolastad - 60m. Byłoby super, gdyby ta dyscyplina pojawiła się znowu w wykonaniu kobiet! (Nie wierzę, żeby miało dojść do wykluczenia skoków z Olimpiady z tej przyczyny). -
Bielsko to Bielsko... Jak się mój dziadek przeniósł z Bielska z synami do Krakowa (w 1936), to podobno cała rodzina była zszokowana panującym w ex-stolicy chamstwem!
-
Ja też
-
Właśnie! Mycie okien i w ogóle porządki świąteczne to moim zdaniem sport ekstremalny o dużym czynniku ryzyka, prócz urazów m. in. można dostać też jasnej cholery. Uważam, że ta dziedzina powinna być w pełni sprofesjonalizowana:D! A ta Białka to się całkiem długo trzymała!
-
OK, słuszna inicjatywa. Może w jakichś górkach? Np. w okolicy Bielska? Chyba, że Zakopane - będę tam prawdopodobnie na początku czerwca.
-
Ja też wypełniłam ankietę. W sformułowaniach zawsze każdemu można coś znaleźć, ale całość wydaje mi się wcale rozsądna.
-
Z tymi kolanami i schodami to są schody! Ale Kasprowy jeszcze poczeka, a jak się nie uda, to następny sezon już za pół roku. Może będzie lepszy...
-
Jeśli o to chodzi, to (dla treningów, które mają sens jeśli są w miarę regularne) chyba dobrze byłoby ustalić, skąd jest większość chętnych, i znaleźć coś w rozsądnym zasięgu - żeby odległość nie stała się czynnikiem utrudniającym. Zdaje się, że dominuje Ślunsk? Ja tam jakoś dotychczas w te strony na narty nie zbłądziłam, ale z Krakóffka nie mam daleko... No, i chodzi też o nastawienie kto z grupy trzymającej stacje ma sensowne podejście, to akurat wiedzą tylko niektórzy, choć, oczywiście, można się popytać, nawet udając Greka;).
-
Najlepsze życzenia!
-
Ach, co wy tak z tym kończeniem sezonu? Śnigu koopa, tyle że trochę na pewno miękki. Może tak źle nie będzie? W końcu takie ohydne ciepło nie może trwać bez przerwy, a o ile się nie mylę, na górze temperatura spada nocą poniżej zera.
-
Też uważam, że idea doskonała, ja-stary-zwierz-łażący-własnymi-ścieżkami chętnie w końcu spróbowałabym jazdy na tyczkach... Lepiej późno niż wcale:D. Ale najbardziej podoba mi się pomysł Jarka regularnych treningów! Co o tym sądzicie? To na pewno skutecznie rozwija, a wielu z nas o to chodzi.
-
To i ode mnie przyjmij spóźnione ale szczere życzenia wszystkiego najlepszego. I, oczywiście, śniegu jak na Grenlandii a słoneczka jak we Włoszech;)
-
Tego na stoku jeszcze nie widziałem!
Maria odpowiedział dkaczmar → na temat → Chcę Wam o tym powiedzieć
Ja też mam nadzieję jeszcze tam w tym roku się zjawić. Mogę już jeździć na rowerze, więc chyba już niedługo noga będzie OK. I Łomnicy bym spróbowała, zwłaszcza po relacji Szymonidiusa! -
No, faktycznie, jestem kobietą powyżej 18 lat:D, jest dla mnie kategoria;), i wygląda na to, że taka będzie do końca w tym miejscu. Czuję się odmłodzona! W ogóle to kiedyś muszę spróbować pojeździć na tyczkach, ale chyba nie teraz jako kulawiec:D.
-
Tego na stoku jeszcze nie widziałem!
Maria odpowiedział dkaczmar → na temat → Chcę Wam o tym powiedzieć
No, i od razu miałbyś dobre towarzystwo do jazdy - szwagier! Dużo namiarów na sprzęt znajdziesz na www.skitury.fora.pl w dziale Sprzęt skiturowy (chyba można to tu umieścić?). Ja kupiłam swoje deski (Hagan Tour Carve Carbon, trochę zjechane ale OK, z Diamirami w dobrym stanie) w Zakopanem, w budynku "Baru Smreki" przy Rondzie, ale w wejście od parkingu przy BP - możesz tam zajrzeć po drodze z Kasprowego. Mieli sporo używek, a z drogi niedaleko. -
No właśnie, co to za jakieś cuda się dzieją?
-
Tego na stoku jeszcze nie widziałem!
Maria odpowiedział dkaczmar → na temat → Chcę Wam o tym powiedzieć
Na portfel (i nie tylko portfel, oczywiście) jest pewna rada - sprzęt turowy. Wprawdzie nie tani, ale np. mnie się udało kupić całkiem rozsądne używane narty z dobrymi wiązaniami, buty raczej jednak trzeba nowe, pojemny plecak (pizza na Kasprowym to jednak przegięcie!), i już góry stoją otworem, nie tylko tych parę tras przy wyciągach... Jedynym ograniczeniem stają się umiejętności, ale trasy można dobierać różne, nie zaczynając od ekstremalnych. Wtedy zima i jazda wyciągowa to tylko wstęp, ćwiczenie przed prawdziwą przygodą (do czerwca;))... Tyle, że żeby zjechać, trzeba najpierw wyleźć, ale i to przyjemność. No, i lepiej nie wybierać się samemu i poczytać trochę o lawinach... -
Tego na stoku jeszcze nie widziałem!
Maria odpowiedział dkaczmar → na temat → Chcę Wam o tym powiedzieć
I chyba nie żałujesz ? To jakoś bardziej płynne i harmonijne;) -
Na pociechę wobec niepokojąco ciepłej pogody, ze strony TOPR: Kronika TOPR 6.04.2009. Nadesłał Adam Marasek poniedziałek, 06 kwiecień 2009 Wreszcie wiosna przypomniała sobie o Podhalu. Dni pełne słońca, ciepło, śnieg znika w oczach ( oczywiście nie w Tatrach, bo tam starczy go z pewnością do czerwca). Każdy kto przyjechał na weekend w Tatry wyjeżdżał opalony, wygrzany przez wiosenne słońce i nasycony pięknymi widokami zaśnieżonych Tatr. Rohacze też się zwykle długo trzymają, sama bym się tam jeszcze wybrała, bo i ślicznie, i na moją dopiero dochodzącą do zdrowia nogę stok byłby w sam raz (oby nie było to w ogóle mówienie: "hop!"). A co to było z ofiarą radosnej tfurczości ratrakującego na Goryczkowej?! Oby nic strasznego!
-
Stare dobre małżeństwo spędza powtórny miodowy miesiąc, na uczczenie 40-tej rocznicy ślubu. Lecą do Australii. Nagle rozlega się głos pilota: - Drodzy pasażerowie, silniki odmówiły posłuszeństwa. Możemy lądować awaryjnie na wyspie przed nami, ale prawdopodobieństwo że ktoś nas odnajdzie jest równe zeru. Dziękujemy za wyrozumiałość. Mąż drapie się w głowę i mówi do żony: - Kochanie, opłaciłaś rachunki za mieszkanie? - Tak najmilszy, uregulowałam tuz przed wyjazdem. - A za telefony ? - Też zapłaciłam najdroższy. Mąż myśli, myśli, myśli... - A ZUSy nasze popłaciłaś ? - O Boże, kochanie na śmierć zapomniałam! Och, ale dowalą nam karę! On całuje ją tak jak nie całował od lat 30tu, śmieje się, wrzeszczy jak wariat: - Przeżyjemy! Znajdą nas! Te sk....syny znajdą nas, nawet na końcu świata! ______________ Nowy Jork, Central Park. Małą dziewczynkę atakuje pitbull. Podbiega młody mężczyzna i unieszkodliwia psa. Obserwujący całe zajście policjant podchodzi i mówi: - Jest pan bohaterem. W jutrzejszych gazetach napiszą: Nowojorczyk uratował życie dziecku! - Ale ja nie jestem z Nowego Jorku... - Nie szkodzi, będzie: Bohaterski Amerykanin uratował dziecko! - Ale ja nie jestem z Ameryki... - To skąd pan jest?! - Z Palestyny. Nazajutrz w gazetach napisano: Islamski terrorysta zamordował amerykańskiego psa. ________________ Dwóch Anglików w średnim wieku gra w golfa. W pewnej chwili obok pola golfowego przechodzi kondukt żałobny. Jeden z grających odkłada kij i zdejmuje czapkę. - Cóż to - dziwi się drugi - przerywa pan grę? - Proszę mi wybaczyć, ale, bądź co bądź, byliśmy 25 lat małżeństwem.
-
Ładny zjazd!
-
To, co napisałeś, Johnny, to właśnie cały Kasprowy! Dużo może wkurzyć, ale jakoś więcej to miejsce budzi we mnie, i widać nie tylko, emocji, niż wymuskane stoki w Alpach. Tak naprawdę to porządna jazda jest wg mnie tylko na samym zjeździe z Suchej Przełęczy na Gąsienicową, ale i dla tego właśnie jeżdżę tam, kiedy się da... A reszta - ćwiczenie techniki jazdy po muldach - cóż, trzeba to umieć, żeby nie czuć się doopiastym narciarzem - też jakieś wyzwanie... Za to sceneria to bajka! Dantejskie sceny przy dolnej stacji wagonika można olać decydując się na podejście na dolną stację Goryczkowej - nic strasznego, a 30 PLNów zostaje w kieszeni. Parkingi - też granda. Nie wiem, jak robią inni bywalcy, ale ja parkuję w COSie - płaci się ryczałt - kilkanaście zł za cały dzień, może wyjść trochę mniej niż kiedy parkingowcy policzą każdą rozpoczętą godzinę, a przynajmniej z góry wiadomo, ile się zapłaci, choć pociecha to mała. Za to można po podróży wpaść spokojnie do kibelka bez dodatkowych opłat... Teraz tylko czekam, żeby kolano zaczęło mi działać w miarę przyzwoicie i marzę na jawie wyobrażając sobie śmiganie z Suchej Przełęczy. To się nazywa trening mentalny... Góra, chwała jej za to, czeka. Może się doczeka, ona i ja... PS. Szmaty i plecak zostawiam na dole Gąsienicowej na płocie. Jakoś, odpukać, dotychczas zawsze go tam znajdowałam na końcu, ale nie wiem, czy można to polecać. Babina w przechowalni najwyraźniej nie lubi się przepracowywać - kiedyś poprosiłam plecak na chwilę, żeby coś wyjąć, i była ciężko obrażona...
-
Mea, serdecznie współczuję, zdrowiej szybko!