Maria
Użytkownik forum-
Liczba zawartości
1 193 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
17
Zawartość dodana przez Maria
-
No, i o ile przyjemniej . Precz z nadmiarem skrupulatności!
-
Albo oldboy-ów . Jak to ładnie brzmi, np. ja już mogę liczyć tylko na karierę w kategorii oldgirls-ów :eek: . A pewnie, potwierdzam. Wcześniej człowiek jest stanowczo za głupi, niezależnie od poziomu inteligencji - albo nawet odwrotnie proporcjonalnie do owego.
-
Ha, a mnie wystarczyło paru swojskich pagórków, choć wcale nienajgorszych. Ale nie mam specjalnych ambicji rowerowych, chcę tylko popracować trochę nad formą na zimę, no i zabić jakoś czas w lecie .
-
Ech, narobicie człekowi apetytu... Pomyśleć tylko, że parę godzin łatwej i wygodnej jazdy stąd leży śnieg, wielka kupa cudnego, białego, lśniącego śniegu . Zresztą i parę lat temu, kiedy mogłam się tam ostatni raz kopnąć, najgorzej było się dostać do Cieszyna (przez wykopki).
-
Rzeczywiście, to tak jak pralka prababek . Ale ja (czyżby kryzys wieku średniego?) staram się jeździć po śniegu dziewiczym ... Wibracje całkiem inne . PS. Dziś 71 dni do końca lata. To już nieźle
-
:D:D Kupię sobie i siodełko żelowe, i rękawiczki koronkowe - bo łapy po jakimś czasie na rowerze mam jak stary bosman . Na chorobę wibracyjną - tylko narty, reszta to półśrodki .
-
Jak ktoś na widok nart się wkurza zamiast rozmarzyć, to zasługuje na prowokację .
-
Dzięki! Możliwe, że to złe siodełko, rzeczywiście jest dość twarde i wysokie. Drętwieją mi same stopy, a właściwie palce u nich, i dlatego o tym nie pomyślałam. Bo w ogóle wzięłam sobie stary rower z kontrą, bez przerzutek, i zasuwam sobie na nim, co na podjazdach wymaga trochę naciśnięcia na pedały, i to pierwsze mi się narzuciło jako przyczyna. Chyba jednak nie jest prawdopodobne.
-
Przejechałam dziś kawałek trasy po pagórkach, i przekonałam się, że drętwieją mi stopy. Niestety, nawet dość prędko, po kilku km. Czy znacie takie zjawisko? Zdarzyło się wam? (W zeszłych latach też mi się to trafiało). Musiałam gdzieś sobie przytamować obieg krwi, czyżby przez nacisk na pedały ? Kiwałam trochę palcami w butach, i przechodziło, ale w sumie było raczej nieprzyjemne.
-
:D:D Dobre! Może zadziała?
-
Jasne, że tak. Sama tej zimy byłam mocno ograniczona czasowo, i mogłam głównie tylko wyskakiwać na krótko na najbliższe wyciągi. No, a w nadchodzącym sezonie będę się też na nich musiała szkolić (i w dodatku pewnie na takich nie najtrudniejszych . A piszę tak dlatego, że po pierwsze czasem człek musi coś sobie napisać, a przyjemniej pod prąd niż z prądem, po drugie, żeby przypomnieć o takiej możliwości - bo jest ona warta polecenia . PS. Tych pierwszych czterech okoliczności trzeba i do jazdy przywyciągowej. Bez pewnych zasobów siły i kondycji trudno czerpać przyjemność z jakiegokolwiek sportu, umiejętności przychodzą z czasem. A co do odwagi, to nie wiem, czy nie więcej jej trzeba, żeby jeździć na wyciągach, zważywszy, co się tam często dzieje - np. ja mam chyba przesadny zwyczaj przepuszczać wszystkich, którzy są w sąsiedztwie, a następnie odczekiwać, aż oddalą się na tyle, żeby jakiś nieprzewidywalny manewr nie nastąpił mi tuż przed nosem. Nie muszę dodawać, że tracę przez to dużo czasu, ale po prostu nie potrafię jeździć w tłumie...
-
Tak a propos shengen jeszcze mi się coś ładnego przypomniało. Przytaczam z pamięci, w ogólnym zarysie, bom daleko od biblioteki. Wańkowicz, na Bliskim Wschodzie podczas wojny toczy się dyskusja, jak długo ta wojna potrwa. Padają różne hipotezy, nie oparte o żadne rozumowanie, raczej postawione dla pocieszenia: rok, dwa lata... Wtedy redaktor (postać do pewnego stopnia będąca samym autorem) rzuca prowokacyjnie: - Sześć lat! - Ale dlaczego? - Poprzednia trwała cztery, a teraz zasoby są przynajmniej o połowę większe, wystarczą na sześć. - A co będzie potem? - Rosja zajmie pół Europy. - Czemu? - Bo gdzie pusto, ciecz się wlewa. - A co nastąpi w końcu? - Cywilizacja ogólnoświatowa oparta o wartości uniwersalne! - wypalił nasz bohater.
-
Eee, najwyraźniej nie udało mi się namieszać . Nikt nie broni niezbywalnego ludzkiego prawa do wożenia tyłka kanapą (najlepiej podgrzewaną) confused: ...
-
:D:D Aleście trafili! Te słowa o "trzeźwych" ludziach pochodziły z komentarza S. Witkiewicza do stosunku Polaków do sporu między Galicją (a właściwie Polską) i Węgrami o Morskie Oko. Otóż takich to nie obchodziło. Ale teraz żaden Hohenlohe nie grodzi swoich terenów łowieckich i nie szczuje żandarmów na polskich turystów, więc chyba można odpuścić Słowakom. Czasem jednak coś się na świecie zmienia na lepsze - każdy może sobie spokojnie łazić po całych Tatrach. A pamiętam jeszcze, jak Ojciec z Wołowca pokazywał mi Rohacze - zupełnie niedostępne, i opowiadał o nich jak o krainie z bajki.
-
Może trochę namieszam na Forum - lato, to trzeba . A po co wam tyle tych wyciągów - przecież jeździć umiecie. Sześcioosobowe krzesło, zaraz będą tłumy. Tłumy, głośniki z muzyczką, cepry, szpanerzy, małe dzieci, więksi gówniarze, bary, parkingi - brrr. Nie lepiej zdobyć odpowiedni sprzęt i powędrować po dowolnych górach, bez tych wszystkich wątpliwych atrakcji ? A zieloni są ignoranci i doktrynerzy, wcale ich nie chwalę .
-
Fajnie. Może i mnie się uda wyskoczyć w Tatry odpocząć od obrzydliwych spraw trzeźwych ludzi - a z mojej bieżącej miejscówki mam bliżej w słowackie Wysokie Tatry niż do Zakopanego .
-
Już coraz bliżej . A z tymi trzeźwymi, to autor miał na myśli ludzi nie zainteresowanych czymkolwiek innym niż praktyczne aspekty bytu. Nie był to z pewnością komplement . I pomyśleć, że to napisano już przeszło sto lat temu...
-
Natknęłam się właśnie na taki tekst: Zima przychodzi w październiku i stacza zażarte walki z halnym wiatrem, który swoim gorącym oddechem niszczy jej pracę i hamuje jej uparte wdzieranie się w Tatry. Lecz siła wiatru prędko się wyczerpuje. [...] Przybywa ta zima, niekiedy jawnie i otwarcie, na skrzydłach zachodniego wichru, którego wilgotny dech, dotknąwszy zimnej pustyni Tatr, marznie i zawala je od razu grubym pokładem śniegu [...] Niekiedy zaś zima skrada się podstępnie i tajemniczo. W chłodnym powietrzu zawisa cicha, gęsta i wilgotna mgła, opada nisko i zalega mrokiem wilgotnym i głuchym [...]. I oto pewnego dnia ten mrok szary, ciężki, beznadziejny rozdziera się o wschodzie i na tle przesiąkniętego blaskiem nieba jaśnieją Tatry białe, jak z jednej bryły marmuru, promieniste, jasne, świetne, olśniewające, rzeźwe i wesołe [...] że się zdają same tylko światłem [...]. Stylistyka młodopolska (trochę jej zresztą wykroiłam gwoli strawności), ale ładne, prawda? PS. I jeszcze jedno ładne: Ludzi trzeźwych, jak wiadomo, rozmnożyło się u nas w ostatnich czterdziestu latach znacznie ponad istotną potrzebę życia. Pisane: 1903-1905
-
Tatry chwilowo wyłoniły się z chmur. Widać śnieg na Beskidzie: http://www.zol.pl/webcam3/. I na dole Gąsienicowej, tylko kosówki wystają. Pewnie zaraz widok się schowa. Oczywiście, trzeba poczekać cierpliwie, ale przyjemnie popatrzyć! Chyba będzie jeszcze po czym jeździć . Zagrożenie lawinowe - ciągle 2, niestety TOPR przestał umieszczać warunki meteo na swojej stronie.
-
To, co napiszę, nie jest związane z górami, lecz z morzem. Mimo to wydaje mi się, że warto o tym wspomnieć. Wydaje się, że działalność Zaruskiego to już odległa historia - mniej więcej 100 lat temu! A jednak miałam jeszcze okazję spotkać żeglarza, kapitana Karola Zielińskiego, który był bezpośrednim uczniem samego Zaruskiego. Było to w latach 70-tych we wspomnianej Jastarni, gdzie założony przez Zaruskiego ośrodek szkolenia morskiego działał, i co roku prowadzono tam kursy na różne stopnie żeglarskie (Dużo by o tym pisać... Nie przetrwał dopiero przejścia do gospodarki wolnorynkowej). Kapitan Zieliński był z tym ośrodkiem związany przez długie lata. Widać było po nim szkołę Zaruskiego - perfekcję w sztuce żeglarskiej, doskonale opanowaną manewrówkę pod żaglami nawet na największych jednostkach (zdjęcie nart - ostateczność i dyshonor, użycie silnika - takoż), no i dyscyplinę, której bardzo przestrzegał. Duch Zaruskiego wydawał się być tam obecny.Dołączam jedyne zdjęcie "Generała Zaruskiego" jakie przypadkiem miałam wskanowane (bo skaner muszę naprawić). Postaram się znaleźć zdjęcie jachtu pod pełnymi żaglami (z topslami - rzadko stawianymi).
-
Słyszałam w radio, że zamknięty też objazd w Wadowicach. Czyli większość głównych dróg z Bielska albo nieprzejezdna, albo mocne utrudnienia! W Krakowie też widoki napawają pewnym niepokojem. Wisła wzbiera b. szybko, podchodzi już pod mosty, zalała ścieżkę rowerową do Tyńca i jest na wysokości asfaltu ulicy, którą dziś jechałam. Wciąż jeżdżą wozy strażackie, wycie słychać prawie bez przerwy. PS. Drugi raz już tą ulicą nie przejechałam, zalało. Widziałam już ładniejsze wiosny...
-
Tak myślałam, że w górach pada. Jeśli ktoś, to pewnie ja... Ale strach wierzyć w rzeczy zbyt piękne!`
-
Ludzie, jeśli zżera Was wiosenna depresja, pogoda przyprawia o najgorsze myśli, obawiacie się że wyrosną Wam płetwy, i że jeśli nawet dożyjecie zimy, to trzeba będzie z tego powodu kupować nowe buty, to pomyślcie: zawsze może być gorzej ! Mnie nad ranem zbudził dziwny dźwięk . Wody (a nie jestem na jachcie). Na pierwszym piętrze (dom ma 2) normalnie: kap, kap, kap z sufitu. No, i rzuciłam się po czerpak, przepraszam, miednicę ;-). Kap, kap, a lać ma jeszcze do wtorku. 3majcie się, jw.! Za tych, co na morzu!
-
Projekcja filmów narciarskich w Bielsku-Białej
Maria odpowiedział SlawekPS → na temat → Tematy narciarskie
O kaligrafii. Deską na stoku. Jedno pociągnięcie pędzla, którego nie można już zmienić . O całości w tej tu małej chwili. I zdjęcia, świetne. A na egzaminy nie ma rady... -
Projekcja filmów narciarskich w Bielsku-Białej
Maria odpowiedział SlawekPS → na temat → Tematy narciarskie
Ups, biję się w piersi .