Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

lider_

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    83
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez lider_

  1. Zależy od kobity... . Ja miałem szczęście...
  2. Taaaa, musiałbym żonę z pracy wyrzucić, bo tak się składa, że razem pracujemy...
  3. lider_

    Obertauern

    A pierwszy był bez żony...
  4. Racja, pójdę nawet o krok dalej: im brzydsze tym lepsze. To dopiero niezły lansik. Wsiadasz do gągoli: wszyscy patrzą :eek: i myślą: "ale ochidne narty" i zaczynają kombinować: "oho, to jakiś maestro di ski"
  5. To ja bez zabezpieczeń: DUEL 4 WIN SL, albo DUEL CARVING
  6. lider_

    Obertauern

    Mam taką zagwozdkę: Planuję drugi wyjazd w tym roku, ale tym razem z żoną. Żona to jest taka raczej niebiesko-trasowa narciarka, choć i czasem śmignie na niezbyt wymagającej czerwonej... Chciałbym żeby miała przyjemność z jazdy i wydaje mi się, że Obertauern się nieźle do tego nadaje (chyba niezbyt wymagające trasy i można śmignąć prosto z hotelu na trasę), ale zastanawiam się czy reszta ekipy wyjazdowej też będzie miała przyjemność ze śmigania tam. Żeby nie było za łagodnie... Nie że reszta uznaje tylko czarne trasy, wręcz przeciwnie, raczej lubimy technicznie pokręcić carvingiem na czerwonych, ale czy mimo wszystko nie będzie za lajtowo? Kto był, niech się wypowie...
  7. Ja mam identyko problemo. Też mam ochotę na nowe deski. Też mam SL9 i też mi w serwisie mówią, że ta moja SL9 jeszcze pośmiga, że ho ho, że krawędzi dużo, że ślizg spoko, itd. Co prawda w zeszłym roku pękł mi laminat u czubka - wpierw się zmartwiłem, mówię, co za syf, za chwilę się ucieszyłem, bo znalazł się pretekst do zakupu nowych nart, a na końcu się dowiedziałem, że to pęknięcie to nic takiego i że można dalej śmigać ... Pęknięcie zalali mi jakimś dziegciem i wróciłem do punktu wyjścia... Powiem tak: gdyby to były jakieś lipne narty, to pewnie 10 razy już bym śmigał na nowych, ale problem z nimi jest taki, że na nich się tak dobrze jeździ, że jak jest możliwość pomieniania z kolegami na kilka zjazdów, to jakoś nigdy mi się nie chce, bo że wiązania trzeba przestawiać, a bo że te kolegi 5 cm za krótkie, a że za długie... A jak już się pomieniam, to zaraz mówię: "oddawaj już" Więc ja nie kupuję. Zresztą jak kupiłem SL9 obiecałem żonie, że odtąd nie będę mieniał desek dwa razy w sezonie, bo te są wymarzone. I po pierwsze primo: muszę sie tego trzymać, a po drugie primo: TO NAPRAWDĘ FAJNE NARTKI.
  8. Witam, Już po wyjeździe, który odbył się w dniach 17-24 stycznia 2009. Wyjazd z Poznania na dwa auta, jedno start 2.00 rano drugie 5.00 rano. Pierwsze auto ustrzegłoby się korków gdyby nie wypadek przed Monachium (około 1h zwłoki), drugie auto zaliczyło czekanie w okolicach Ingolstadt, Monachium, Insbrucka. Wniosek: lepiej startować niewyspanym, Zakwaterowanie: na marillevie 1400 (rezydencja Sole Alto) - wszyscy co byli wiedzą o co chodzi: 20 metrów z buta i jesteś na stoku, standard: studencko-bezgwiazdkowy, ale za to tanio i wygodnie - 1. blisko do stoku. 2. kantorek na narty ogrzewany, parking (tylko dla pechowców nie pod dachem) Nartowanie: Folgardia/Marilleva - kilka fajnych tras, ale duuuuuuużo ludzi (zwł. Polaków), z czekaniem do wyciągów zero problemu, ale trasach jednak tłok - trzeba uważać żeby nie zrobić nikomu kuku, a zwłaszcza jakiemuś dziecku. Dlatego, od razu spadamy na Madonnę. Tutaj mniej ludzi, więcej i dłuższe trasy, połączenia wyciągami imponujące, kilka tras na które zawsze chcę się wracać (15, 6, 27, 2) Najlepsze Monte Spinale - gondola szybko wyciąga na górę i mało ludzi. Minusy z jazdy: przygotowanie tras duuuuużo gorsze niż w Val di Fiemme (wypad rok temu). Ratrak owszem jechał, ale nie przegarniał zbyt dokładnie, raczej ubijał tylko, dlatego trudno mówić o jeździe po stole od samego rana). Wiele tras czerwonych ma dziwne wypłaszczenia, (trza się niemal odpychać kijami), które wybijają z rytmu. Trasy niebieskie (dla uczących się rewelacja - zero stresu, że za stromo), czarnych nie ma zbyt wiele. Kolejny minus: niektóre trasy kompletnie nieprzygotowane (zwłaszcza czarne). Notorycznie nieprzygotowana trasa nr. 10 łącząca Marillevę z Madonną. Trasa jest super (zakrętasy), ale brak przygotowania to minus wielki, do tego tam zawsze kupa ludzi przebijających się na madonnę). Następny mały minus: niektóre wyciągi wypadałoby wymienić, mają ze 20 lat i nie pasują do całości, ale nie narzekajmy, jakby takie były w szczyrku to bym skakał z radości. I jeszcze jeden minus: Zdaje mi się, że osoby odpowiedzialne za funkcjonowanie ośrodka wychodzą czasem z założenia, że turysta głupek i tak przyjedzie !!!. Przykład: Przy opadach nie możesz wjechać na Monte Vigo (żeby dalej na madonnę) bo nie chodzi tam kanapa z powodu dużych opadów. Zamiast być na Madonnie o 9, jesteś o 10.30. Ja rozumiem, że były opady może i rekordowe, ale jest zima, jest zimno, góry, to i śnieg spaść musi. Powrót: Jedno auto start o 20.00 w piątek, fantastyczny pomysł - około 13 godzin do poznania, zero korków po drodze, drugie auto, start 5.00 rano, też niby ok, ale po drodze jakieś tam korki o jazda o 2 godziny dłuższa. Wrażenia ogólne i podsumowanie: Bardzo wygodne zakwaterowanie bezpośrednio na górce, do tego 120 km. tras gwarantuje, że znajdziesz kilka, które szczególnie przypadną Ci do gustu. Dużawo ludzi na niektórych trasach (a to nie był jeszcze sezon !!!) Ogólnie spoko, choć mogłoby być lepiej. Za rok gdzie? Znowu Włochy (jednak więcej słońca dla kobitek) Gdzie dokładnie? Alpe di Sussi? Arabba? Plan de Corones? Czekam na podpowiedzi...
  9. Ręki bym sobie uciąć nie dał, ale wydaje mi się, że w Czechach nie wolno przewozić nart w środku. Chociaż jazda "na Szengenie" wyklucza to, że czeski pogranicznik zwróci na to uwagę podczas kontroli granicznej (bo jej nie ma).
  10. Pięknie, pięknie. Z piątku na sobotę wyjazd. Już się tak nakręciłem, że już bym do roboty mógł nie chodzić. Z drugiej strony, zawsze się obawiam tych pierwszych chwil na nartach. Przeraża mnie wizja, że na początku turnusu coś się stanie i do wyjazdu będę ślęczał przed TV i czytał książki. Dlatego na początku staram się być szczególnie ostrożny i rozkręcić się na łatwiejszych trasach pomału zwiększając prędkość i śmiałość w zjazdach. I innym też to polecam, bo jakoś tak się składa, że znam wielu, którzy w euforii połamali się już w sobotę/niedzielę po przyjeździe.
  11. Marczello, ale wyku.....iste zdjęcia. To Lodowiec Presena jak mniemam?
  12. Otóż to. Ja właśnie napisałem wcześniej, że lubię mieć własne narty, bo lubię wiedzieć, że są moje i sobie mówić, że są w związku z tym super, itd. I argument mniej lub bardziej racjonalny, że wypożyczanie sprzętu umożliwia testowanie najnowszych modeli (nie myślałem tu o wypożyczalniach w Polsce, choć są wyjątki) nie przekonuje mnie na tyle, żeby zrezygnować z posiadania własnych nart. To tak jak jazda swoim autem i autem pożyczonym, to pożyczone może być lepsze, może być wyższe klasą, itd, ale swoje to swoje, mamy do tego sentyment i lubimy się tym chwalić i dbać o to. Oczywiście warunek jest taki, żeby to nasze coś nie było jakimś sztruclem przedpotopowym.
  13. Czyli mam rozumieć, że Paso Tonale taki wypas, że po prostu trzeba tam być? J
  14. fischer Ja tez mam jeszcze żółtą sl9 (chociaż moja jeszcze pojeździ), ale gdybym miał kupować wziąłbym jakiegoś fischera z flowflexem. Dlaczego? Nie ma sensownej odpowiedzi. Kupowanie nart przy jednym tygodniowym wypadzie do włoch/austrii + jeden/dwa weekendy w szpindlu mija się z celem jeśli weźmiemy pod uwagę koszt zakupu nart a ich koszt ich wypożyczenia, kiedy ta druga opcja pozwala na jeżdżenie na czym się chce i kiedy się chce. Ale ja jestem ze starego pokolenia i lubię sobie coś kupić, a potem wmawiać sobie jaki to dobry zakup i oglądać go sobie przed zaśnięciem (odwrotnie do młodzieży - ta ma wszystko, nic nie szanuje i myśli, że wszystko jej się należy). Dlaczego fischer z floweflexem? Marketing, marketing, marketing...
  15. lider_

    SKIRAMA - fotka

    Dzięki Za Odp
  16. lider_

    SKIRAMA - fotka

    Wyczytałem, że na skipassach SKIRAMY (val do Sole, itd) od 3 dni wzwyż umieszczana jest fotka. Pytanie: Mam zabrać taką fotkę, czy my zeskanują z dowodu, albo co? A może mi jakiś automat naprędce pyknie fotkę.
  17. Witam forumowiczów!!! Mam pytanie czy będąc w Marillevie warto kupić skipass na całą SKIRAMĘ, czy ograniczyć się do "małego" skipassu na Marilleva/Flogarida, ewentualnie Marilleva/Folgarida + 1 dzień na Madonnie, Marilleva/Folgarida + 2 dni na Madonnie? Innymi słowy: czy jazda na Madonnie (trasy, widoki) są tak powalające, że i tak nie będzie się chciało jeździć na Marillevie/Folgaridzie? Dzięki za odpowiedzi.
  18. Translation Ja tu początkujący jestem i zaraz ktoś napisze, że mam cicho siedzieć, ale dla mnie lepiej w całości. Tak czy siak, życzę miłego tłumaczenia z nadzieją że się nie poddasz. Bo niestety trochę Ci to zajmie czasu. Gdybyś miała problemy ze znalezieniem polskich odpowiedników, to chętnie spróbuję pomóc...
  19. lider_

    Dokąd na weekend z Poznania?

    Szpindl Tylko do Szpindla. Tylko trochę drożej niż w innych ośrodkach czeskich, a trasy dużo lepiej przygotowane. Chociaż przy takich temperaturach muldy masz jak w banku. Wówczas lepszy Niedźwiedź (Medvedin) niż Święty Piotr; tam zawsze chłodniej, i można jeździć tylko na górnym odcinku obsługiwanym przez orczyk. Trasa czerwona - w prawo z wyciągu, raczej płaska, ale szeroka. Ty pomykasz orczykiem, a inni grzeją do dołu po muldach i stoją w tej głupiej kolejce. Rok temu tak jeździłem, w dole ciepło i nie dało się jeździć, a na górnym niedźwiedziu warunki naprawdę ok (bo minus, no i płasko).
  20. lider_

    szczyrk........

    Szczyrk the best Szczyrk the best mógłby być. Tragiczna infrastruktura, pozamykane trasy na Czyrnej-Solisku, płatne parkingi, kolejki, źle przygotowane trasy, itd . - każdy kto choć raz był w Szczyrku wie o czym mowa. Jednak potencjał tego miejsca jest olbrzymi. Nadal dysponuje największą liczbą tras w Polsce, a położenie aż prosi sie o dalsze wykorzystanie gór i na początek na przykład połączenie Skrzycznego z Małym Skrzyczne (w dwie strony), a potem poszerzanie istniejących tras i wytyczanie nowych. Skrzyczne wraz Czyrną-Solisko po kompleksowej modernizacji wyciągów i tras mogłoby pretendować do najlepszego ośrodka w Polsce, Słowacji i Czechach! Pomyślcie tylko: zróżnicowane trasy, nowe krzesła (dużo krzeseł!), armatki. Mój problem polega na tym, że mam do tego miejsca sentyment. Jeździłem do Szczyrku jako dziecko wiele lat temu z rodzicami. Realny Socjalizm, 12 godzin syrenką bez ogrzewania, niemalże w zaspach, trzaskający mróz, snaki, skiboby, nartki polsport, te klimaty. Gorzej, że ten sentyment nie słabnie !!! Nawet teraz lubię to nieprzyjazne narciarzom miejsce, choć znam i doświadczam miejsc oferujących nieporównywalnie lepsze warunki, infrastrukturę, wszystko! Może jest mi łatwiej lubić Szczyrk, bo nocuję po prostu u znajomych, gdzie zawsze jest miejsce i jest miło. Pewnie gdybym musiał wylinić 100 za kwaterę zamówioną 3 miesiące wcześniej, a potem jeździć po kamieniach bo nie ma śniegu, byłoby trudniej. Teraz mogę zadzwonić, zapytać o śnieg, czy chodzi Czyrna, czy ustawili płoty i po prostu wpaść. Niestety w Szczyrku nie byłem już dwa lata - rok temu większość czasu nie było zimy, a potem ważniejsze sprawy, w tym roku Czyrna zamknięta. Wierzę jednak, że to się zmieni. Paradoksalnie im gorzej tym lepiej. Właściciele działek po których przebiegają trasy już dawno odkupiliby infrastrukturę GAT'u (jakby było co...) i pozaciągali kredyty i sukcesywnie rozpoczęli budowę nowoczesnego ośrodka. GAT tego nigdy nie zrobi bo nie jest (i nigdy nie będzie) właścicielem ziemi. GAT i ten drugi na Skrzycznem muszą zakończyć żywot, a ich "majątki" sprywatyzowane !!! I to prędko. W przeciwnym razie Szczyrkowi grozi totalne zapomnienie; ktoś kto był raz, nie chce tam wracać, już teraz właściciele kwater narzekają na coraz mniej gości z każdym rokiem. A tam przecież może być tak pięknie. Powtarzam: nawet teraz przez chwilę może być miło: 8 rano, wjeżdżasz na górkę tym zdezelowanym orczykiem, ciągle mało ludzi, do 11 da się pozjeżdżać bo nawet ratrak wieczorem chodził, potem łykniesz oscypka z grilla , którego w Austrii i we Włoszech nie uświadczysz... A poza tym, jakby nie było, jesteś u siebie, w Polsce. Szczyrk drugim Kronplatzem nigdy nie będzie, ale przyzwoity mógłby być i radość dawać, a nie tylko frustrację i rezygnację. Amen.
  21. speed, speed, speed Prawda taka, że my Polacy mamy speeda do wszystkiego. Żeby mieć porównywalny standard życia do Wlochów, Niemców, Francuzów musimy zasuwać 3 razy szybciej, zostawać po godzinach, rozkręcać własne firmy, itd. I nawet na wakacjach jak stachanowcy wykręcamy minimum 50 km. dziennie. A jak idziemy do baru na górce to po 15 minutach przebieramy nogami, bo już 15 minut nie jeździliśmy na nartach. Cała moja ekipa, z którą jeżdżę już dawno zaakceptowała, że pobudki są najpóźniej o 7 (kiedy wyciągi czynne od 8.30). No trochę niewyżyci jesteśmy. A poza tym analizujemy swój styl jazdy, wymieniamy się spostrzeżeniami i chcemy być lepsi, lepsi, lepsi, jeździć szybciej i szybciej i na tyłach jak Bode. A jak zaliczymy glebę to się cieszymy. Włosi to wszystko mają w D. Jeżdżą jak pokraki, chlają wino i jest luz. Ale co lepsze, mieć luz i dystans, czy ciągle oceniać siebie i innych i się tak spinać?
  22. też zostałem ukarany W tym roku na stokach Alpe Cermis w Val di Fiemme, też miałem przyjemność bycia "nagrodzonym" za niebezpieczną jazdę. I wicie co? Nie obraziłem się na karabiniera za jego decyzje (może dlatego, że tylko 30 Euro). Poinformował mnie, że trasa niebieska nie jest dobra do szybkiej jazdy, uczą się dzieci i nie tylko. Najbardziej wkurzył się o to, że ponoć bym wjechał w innego narciarza. Tu już bym dyskutował, bo miałem prawo jechać skrajem stoku żeby wyminąć tegoż narciarza (który nie pozostawił przepisowych w Dolomitach 2 metrów na tymże skraju, tylko dojechał do końca wytyczonej trasy i dopiero skręcił). W sumie nie chciałem z nim dyskutować, tylko potulnie zgodziłem się z nim, żeby mi nie dowalił większego mandatu. Zresztą chłopina słabo znał angielski. Ale ogólnie karabinier miał rację. Powiedział mi, że jak chce szybko, to proszę bardzo, ale nie na niebieskiej. Powiedział też, że nie kuma czemu z Polakami i Czechami jest zawsze ten sam problem. Jechałem z nim na wyciągu i ten tłumaczył mi, że jazda na nartach polega na: "slow, enjoy, beautiful weather, relax". Po zastanowieniu się nad jego słowami, stwierdziłem, że faktycznie włosi tak do tego podchodzą. Nie żebym był jakimś demonem prędkości, czy coś (przeciwnie: wybieram raczej czerwone trasy bo nie lubię jak mi krawędź odpuszcza na bardziej stromych odcinkach), ale włoska filozofia jazdy po dziadkowemu też mi nie odpowiada.
  23. lider_

    atomic sx7 czy st7

    Sx 7 Nie miałem przyjemności, ale wtajemniczeni mówili, że Atomic SX 7 to najgorszy produkt jaki Atomic wypuścił od początku ery nart carvingowych. na rynku już chyba od 4-5 sezonów, niezmiennie zła. Miękka, nie trzyma krawędzi, nieprzewidywalna. Ale nie wiem, powtarzam tylko za kimś.
  24. lider_

    Val Di Fiemme

    Odpowiadam na pytania admina Jeżeli chodzi o beznadziejne trasy na Latemar, to chodziło mi o trasy niebieskie, po których jeszcze jeździ moja żona i inne żony. Wynudziły się kobitki strasznie, a nawet zmarzły. Zanim zdążyliśmy po nie wrócić z info, że dadzą radę na fajnych czerwonych trasach (które sprawdziliśmy pod kontem początkujących babek), były już totalnie wynudzone i przemarznięte. (akurat wtedy niebieskie trasy nie były nasłonecznione. Także uwaga była tylko na temat niebieskich - cała reszta extra Co do suchego powietrza, info z jakiegoś włoskiego serwisu o dolomitach. Napisano, że suche powietrze, to suchy śnieg, a suchy śnieg się nie lepi, a jak się nie lepi, to się nie robią muldy. Brzmi logicznie, ale może coś pokręciłem, choć wydaje mi się, że raczej dobrze zapamiętałem. Passo Rolle w takim razie muszę odwiedzić inną razą. Zdjęcia zamieszczę w wolnej chwili.
  25. Podczas tegorocznego wypadu narciarskiego pękła mi narta Atomic SL9 przy nosku. Nie jeździłem po kamlotach w Szczyrku czy Szklarskiej, ale po dobrze przygotowanych włoskich trasach. Wiem na 100 %, że w nic nie przywaliłem (dokładnie sprawdziłem miejsce w którym doszło do tego smutnego zdarzenia). Po prostu podczas średnio-szybkiej jazdy nagle odpadł mi nosek, a od czubka narty poszło około 2 cm. pękniecie. Nosek dało się spowrotem wcisnąć. Serwisant powiedział, że nie spotkał się z czymś takim i że to nie miało prawa się zdarzyć. :eek: Ale sie zdarzyło. A teraz kilka pytań: czy mieliście lub słyszeliście o podobnych przypadkach? Czy to prawda, że SL9 lubię pękać przy nosku? Czy to prawda, że na polski rynek idzie gorszy sort nart, drugi a nawet trzeci gatunek? Czy to prawda, że rdzeń w tych gorszych SL9 jest inny niż ten pierwszo-gatunkowy, że nieprawidłowo przenosi drgania i stąd takie problemy? Tak mówi kumpel kumpla, który podobno się zna. Ale chciałbym zweryfikować te rewelacje. I jeszcze jedno: czy to się da naprawić? Ok, wiem, że może nie warto, ale w sumie pęknięcie jest nieduże, nartę zajeżdżę, niech się rozwali do końca, kupię sobie nową, ale już nie w Polsce, tylko w Austrii (jeśli to prawda o gorszym sorcie nart na polski rynek). A jeśli w Polsce, to pewnie będzie to Elan, bo Słowianie nie może nie oszukują Słowian.
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...