-
Liczba zawartości
83 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Zawartość dodana przez lider_
-
Eee. pewnie że tak, ta dziura to bajer. Narty z dziurą wymyślono dawno. Potem ten pomysł zniknął, a teraz go odgrzali. Trzeba przecież coś wymyślać (lub odgrzewać stare pomysły), żeby ludziska sprzęt kupowali. Tak naprawdę, w narcie liczy się to co w środku. Może się błyszczeć, może mieć laminat albo nie, może mieć strukturę piłki golfowej, czy tam rybiej łuski, ale i tak najważniejszy jest środek. To co na zewnątrz (w tym grafika) ma tylko przyciągać kupujących.
-
Witam, zastanawiam się nad wyjazdem do Austrii w przyszłym roku, w styczniu. Dotychczas w styczniu jeździłem do Włoch. Ale moi ludkowie chcą teraz do Austrii. Problem w tym, że ubzdurałem sobie, że Austria w styczniu może być nieciekawa pogodowo (zadymki, śnieżyce, itd). I teraz pytanie, czy to jest prawda? A może to zależy od miejsca? Wszyscy znajomkowie wokół gadają, że jak Austria, to najlepiej w lutym. No dobra, ale od paru lat zawsze wyjeżdżamy w styczniu bo w lutym z różnych przyczyn nie da rady... To jak z tą pogodą? Dzięki za odpowiedź
-
O tym już było w innym miejscu, ale ja lubię sobie przysiąść. Ale robię to świadomie. No ale zależy też na czym. Jak se jadę na Fischerach Wordlcupacch to się raczej za bardzo nie da bo lądujesz na plerach , ale na SL9 jak najbardziej.... No, też kwestia jak jest stromo...
-
Jak i gdzie planujecie zakończyć sezon 08/09
lider_ odpowiedział Torres → na temat → Tematy narciarskie
Ooooooo, to czekamy na opinie tego Kneissla. I pozdrawiamy Roberta, któremu życzymy sukcesów w przekonywaniu polskich narciarzy, że jak narty to nie tylko Fischer i Atomic. A te Kneissl i Duele to nęcą, oj nęcą... -
Z tego co wiem, nie ma możliwości sprawdzenia karnetu SS. Taka opcja jest dla Dolomiti Superski, ale nie dla SS (na 99%). Sam chętnie bym sprawdził i też się interesowałem, ale nie da rady. W zeszłym roku sprawdziłem jak byłem w Val di Fiemme i fajnie to działa (wyszło mi coś około 335 km na 6 dni) więc szkoda, że nie można sprawdzić SS.
-
Kupuj teraz. Kurs złotówki do Euro (i innych walut też) jest niekorzystny, co sprawia, że na jesieni ceny będą na pewno wyższe Nie jestem przekonany, ale wydaje mi się, że zamówienia u producentów sprzętu dystrybutorzy składają na wiosnę (po targach) i te zamówienia są rozliczane według kursów wiosennych. Dlatego, jeśli to co napisałem, to prawda (ale jak mówię pewny nie jestem), to kupować tylko teraz. Ja sam w ostatnim czasie dla siebie i znajomków kupiłem dwie pary nart, jedną parę butów, jeden snowboard i chyba na tym nie koniec, bo zgłaszają się do mnie kolejni (bo lubię wygrzebywać okazje...) Kurna, powinienem jakąś prowizję pobierać...
-
No ja też się zgadzam, ale muszę przyznać, że ostatnio mocno zastanawiałem się nad G-Forcami PRO (nie dla siebie). Wiesz, jak pomykasz na nartach nie tylko we Włoszech i Austrii, ale także w Polsce czy Czechach, to warto pomyśleć o sprzęcie bardziej uniwersalnym (no i takie są też wspomniane RXy FISCHERA), który pojedzie w troszkę gorszych warunkach... A co do slalomek, to fakt. Życie pokazuje, że z czasem każdy chce slalomkę. Czy słusznie? Może i tak, ale jak napisał JC w którymś z postów, warto w bagażniku mieć drugą parę nart allmountain, kiedy przez cały turnus wali śnieg... A te blizzardy G-force są fajne. Miałem je w łapach (PRO), są leciutkie, no i ten system mocowania wiązań na jedną śrubę do mnie przemawia - prostota i praktyczność tego rozwiązania powala. Szkoda właśnie, że tak niewielu z nas może coś więcej powiedzieć na temat Blizzardów poza domysłami...
-
O ! O, zobaczyłem sobie, ... coś tam na Money.pl. Pewno sprawdzałeś po ile frank stoi. Ja mam ratę 28-ego i też tam sprawdzam. A w zasadzie sprawdzałem bo już mi się nie chce.
-
No lubię jeździć do Czech, ale wydaje mi się, że w głowach ludzi (pewnie i mojej) pojawił się pewien koncept psychologiczny. Mianowicie, że tam kolejki mniejsze, że trasy lepsze... I przez długi czas była to prawda. Odnoszę wrażenie, że większość narciarzy z Polski ucieka na drugą stronę, a u nas tych narciarzy dzięki temu jakby mniej. Kiedy w tym roku w Rokytnicy stało się 30 minut, w Świeradowie było prawie normalnie... Może potrzeba jakiegoś przełomu, jakiegoś obrażenia się na Polskę i Polskie ośrodki, żeby te ośrodki zaczęły rozwijać się. Ludzie, parę lat temu byłem w Świeradowie latem. Myślałem, że tam czas zatrzymał się... I nadal tak myślę, ale różnica taka, że parę lat temu nie było gondolki, a teraz jest. Gdyby tylko jeszcze w moim ukochanym Szczyrku (sentyment z dzieciństwa) nastąpił przełom. Słyszałem, że od zeszłego roku turystów coraz mniej... Więc może czara goryczy (w nas - narciarzach) przebrała się. Może trzeba dać nam trochę więcej niż tylko to co było tak dawno, kiedy dechy były proste a skiboby w modzie...
-
1973Marcin wybronił mnie. Ja człowiek, wydawało mi się, stokowo kulturalny, wolący przyhamować, i ojciec przewrażliwiony na nierozważnych "zapierdalaczy", którzy samą wagą swego zapiwowanego cielska mogą nawet zabić dziecko, zostałem zaatakowany. No ale już spoko, spoko.
-
A czy ja napisałem gdzieś o wpychaniu się przed kolejkę? Czy tylko o tym, że szedłem bokiem?
-
22 marca z racji, że byłem 40 km na południe od Wrocławia postanowiłem skoczyć na narty. Oczywiście narty, buty i tak dalej miałem w aucie. Ponieważ do Zieleńca miałem dalej, do Czech tym bardziej, czasu raczej mało i słyszałem kilka dobrych opinii na temat Czarnej Góry, postanowiłem się tamże wybrać. I powiem Wam było.... dobrze, a może nawet więcej niż dobrze. Ludzi nie za dużo, trasy szerokie i przygotowane, parking za darmo. No naprawdę fajnie. Nie będę pisał, że tylko jedno podwójne i wolne krzesło, że reszta orczyki bo po co być takim malkontentem? Słuchajta, tam na serio jest fajnie. Oczywiście nie w marcowy weekend nigdy bym się tam nie wybrał bo nienawidzę stać w kolejkach, ale kiedy sezon zbliża się ku końcowi to czemu nie. Co prawda, było kilka momentów kolejkowych, ale bez przesady, nie będę dymał przez pół Europy żeby pojeździć kilka godzin. Poza tym byłem sam i boczkiem, boczkiem i już jechałem w górę... To co najbardziej mi się podobało to: 1. szerokie trasy (wszystkie bez wyjątku). Co prawda trochę krótkie, ale co tam. Najdłuższa miała chyba 1600 więc nie było tak źle. Inne: 1300, 1000 jakoś tak, więc spoko. 2. Trasy przygotowane (za wyjątkiem jednej), w ośrodku widziałem nowe ratraki i chyba wiedzą jak ich używać. Zastanawiam się tylko czy ratrakują też w tygodniu, czy z racji tego, że jest mniej ludzi już im szkoda na paliwo. Gdyby tak było, to pełna załamka. Mam nadzieję, że tak nie jest 3. darmowy parking (na Polskie warunki naprawdę jest się nad czym zachwycać...) 4. tanio - skipassy naprawdę tanie Wady: No nie będę pisał. Nie chcę mi się. Bez sensu jest wymieniać czego tam nie ma, a jest w Austrii czy Włoszech. To wszyscy wiemy. Że tam trasy dłuższe, że to, że śmo. Ale mogę napisać, że goście, którzy zarządzają tym ośrodkiem chyba się starają (nawet obsługa wyciągów miła) i są na dobrej drodze. Jeżeli postawią tam wyciągi z prawdziwego zdarzenia, a może nawet wytyczą nowe trasy (na przykład po południowej stronie masywu) i dołożą jeszcze do tego wyciągi, to będzie super. Jestem dobrej myśli, ośrodki takie jak ten czy Świeradów są chyba na dobrej drodze. Myślę, że na drugi/trzeci wyjazd w roku nadają się. Po sezonie oczywiście.
-
RX rozwarstwienie Też miałem takie rozwarstwienie. Wszystkie RXy z 06/07 to mają Naprawili mi to w SKITEAMie w Poznaniu za 30 dychy. Potem je dobrze sprzedałem... . Na pocieszenie mogę dodać, że słyszałem od serwisanta, że ten wierzchni laminat (który tak lubi się odklejać) można sobie zerwać bo zdaje się i tak nie wpływa na jazdę.
-
Nie mam pojęcia. Ale niech kombinują. Zobaczymy co z tego wyjdzie... Może pójdzie w komin, a może nie...
-
A mi się podoba. To znaczy podoba mi się, że goście siedzą i główkują. Jakby nie było wizjonerów to by nic nie było. Na fiutki byśmy zakładali pęcherze rybie, a do roboty jeździli furmanką. Zresztą, czyż wprowadzenie nart carvingowych i zmiana sposobu myślenia o jeździe na nartach nie była większą rewolucją? Tu tak na prawdę mamy wariację na temat jazdy na krawędzi - udoskonalenie tego co już jest.
-
O właśnie zapomniałem napisać, że Gregre0 wie co mówi, co widać po tym jak wymiata na nartach.
-
Kontynuując chwilkę offa, uważam, że skionline to najlepsze forum w tym kraju. Można najwięcej się dowiedzieć i uzyskana informacja bardzo często pochodzi od osób naprawdę zorientowanych w temacie i jako taka jest cenna. Dotyczy to opinii na temat sprzętu, ośrodków narciarskich, oraz innych spraw. Bardzo podoba mi się niniejszy wątek z naszymi filmikami i komentarze co do techniki, zwłaszcza użytkownika gregre0. Uważam, że facet jest serio zorientowany w temacie. A co do agresji i wycieczek personalnych na forum... W sumie nie wiem, czasem mam takie wrażenie... Może nie jest to agresja, ale chęć udowodnienia i pokazania innym, że jest się mądrzejszym. Chyba najbardziej to widać nie na forum, tylko w sekcji sprzęt gdzie zamieszczane są komentarze. Wracając do tematu filmików, jeszcze raz serdecznie pozdrawiam grege0 i dzięki mu za to co robi.
-
Oj warto, warto, Super relacja, posyłam linka do galerii ziomalom. Za rok wybieramy się na Kronplatz...
-
No dobra, chłopaki, ale ja się z Wami całkowicie zgadzam. Może tylko nie wyraziłem się jasno. Chodzi mi o to, że po opanowaniu podstaw zamiast katować bardzo wymagającą (skądinąd ładnie wyglądającą) technikę klasyczną warto przejść do nauki carvingu. Nie wiem czy to po 3 czy 4 dniach bo nie jestem instruktorem i nie mam o tym pojęcia, ale wiem,że warto. Poza tym nigdzie nie napisałem, że carvingu trzeba uczyć od razu... No co Wy? Ja ze swoim poziomem umiejętności 6 (wg.skali forum) też w trudnych warunkach (np. muldy) uciekam się do ześlizgu, którego nauczyłem się z klasycznym instruktorem... Chodzi mi tylko o to, że kiedy bylem ostatnio w Szczyrku (kilka lat temu) zaobserwowałem, że instruktorzy katują klasyka (dopracowując arkana tej trudnej techniki) u osób, które mogłyby już śmignąć trochę bardziej nowocześnie...
-
beskidek No dobra, nie bądźmy malkontentami: tu masz linka: http://www.beskidek.com.pl/?m=szkola_narciarska. Jak widać chłopaki i dziewczyny czytali Waltera... Tylko się zastanawiam czy oni są do tej górki Beskidka przyklejeni bo jeśli tak, to nie wiem jak oni dają radę tam carvingu uczyć - stromawo z tego co pamiętam...
-
Hm, to zagwozdka. Dawno nie byłem w Szczyrku... Ale ostatnio jak byłem, to widziałem jak te istruktory katują te kolanka, te rączkę, ten kijeczek, ta dupka... Klasyk piękna sprawa, ale czemu by nie uczyć od razu tak jak opisuje Walter Kucher w swoich książkach o carvingu ? Nie wiem, może się nie znam... Ja w każdym razie szukałbym jakiegoś młodzika do nauki, potem poprosił żeby sam zjechał carvingowo i dopiero ewentualnie zdecydował się... Z drugiej strony jak tu uczyć carvingu na tych muldach...
-
Witam forumowiczów! Planuję zakup nart. Właśnie sprzedałem swoje SL9 (jeszcze żółte), byłem z nich bardzo zadowolony, świetnie się nimi kręciło, ale ponieważ mi pękł laminat i mnie to strasznie denerwowało (choć nie wpływało na jazdę), poszukałem kupca i nawet udało mi się je dobrze sprzedać. W sumie to pęknięcie to tylko pretekst... Teraz zastanawiam się nad wyborem kolejnych desek. Umiejętności w skali forum realnie oceniam na 6. Uwielbiam jeździć na krawędzi i dość szybko. Nie interesuje mnie jazda poza trasami. Chciałbym podnosić swoje umiejętności techniczne. Dlatego zastanawiam się nad: Elan SLX 06/07/08/09, Volkl Racetiger SC 07/08/09, Fischer RC4 WC 06/07/08/09i do tego grona ostatnio dołączyły Heady iSL 07/08 (dobra cena w intersporcie) oraz uwaga, uwaga, Blizzard G-Force Pro IQ 08/09. Nie będę ukrywał, że w czasach kryzysowych i ciągle nie wykończonej chałupie cena odgrywa rolę, dlatego ten ELAN SLX z ceną 1650 tak średnio. Volkla ustrzelę nówkę za 1200, Heady widziałem za 1150 i Blizzardy za 1120. Niestety jestem snobem i muszę mieć narty nowe, tylko moje, nie z wypożyczalni. Lub przynajmniej wyglądające jak nowe (w momencie zakupu) Taka słabość.... Aha, wzrost 176, waga 78 kilo. Buty Lange flex 120. Bardzo zależy mi, żeby narta była rozwojowa, wymagająca, podnosząca moje umiejętności, ale jednocześnie nie za trudna. Dlatego Omeglassy sobie z głowy wybiłem. Co doradzicie?
-
Powiem co w tym roku usłyszałem we włoskim szpitalu od polskiego klienta tamtejszej służby zdrowia (ja na szczęście w tymże szpitalu zjawiłem się tylko jako kierowca innego nieszczęśnika) Otóż podobno z piciem na stoku może być tak (nie musi), że nawet jeśli jesteś ofiarą (poszkodowanym) wypadku, spowodowanego przez kogoś innego, to i tak nie masz pewności, że Ci wypłacą odszkodowanie z tytułu OC sprawcy !!! :eek: Anegdota idzie tak: Austriak wjechał w Polaka, mocno go poturbował, tak że Helikopter zabrał delikwenta do szpitala, gdzie przeszedł operacje i spędził 1,5 miesiąca. Rozchodzi się jednak o to, że po przywiezieniu do szpitala, pierwsze co robią to połamańca BADAJĄ ALKOMATEM !!! Gość jest trzeźwy jak gwizdek, ale gdyby nie był... to może zapomnieć o odszkodowaniu z OC tamtego, a nawet, o zgrozo :eek: (choć trudno mi w to uwierzyć) to on byłby obarczony odpowiedzialnością za wypadek i zmuszony do pokrycia kosztów leczenia pirata, który w niegi wjechał !!! Hm, prawda to czy kit? W sumie, jak jedziesz autem po kielichu i ktoś w Ciebie wjedzie, to fakt, że piłeś pozbawia cię JAKICHKOLWIEK praw... Więc na zasadzie analogii i faktu, że ubezpieczalnie zrobią wszystko żeby nie wypłacać odszkodowania, ma to sens... Co myślita?
-
Popieram w całej rozciągłości. A co do Rokietnic, to byłem tam dwa razy (a może trzy) i było raczej fajnie, na pewno bez porównania fajniej niż byłoby po drugiej stronie, czyli na przykład w Karpaczu. Stoki przygotowane, trasy też spoko (nie porównujmy oczywiście do Alp, takie porównania nie mają sensu), a co do liczby ludzi, to ta bardzo zależy od dnia tygodnia. Wiadomo, że w weekend jest oblężenie, a w tygodniu nie. Jeśli na dole przy kanapie jest masakra, wówczas warto pomykać na górę talerzykiem (nieźle wyrywa tyłek w kosmos) - wówczas masz do dyspozycji trzy raczej krótkie trasy (około 1000m) - niebieską i czerwoną (lewy talerzyk), czerwona nawet nawet, lub czarną i czerwoną (prawy talerzyk), czarna spoko spoko. Tam się czeka najkrócej i jest najfajniejszy bar na całej górce. Mi najprzyjemniej jeździło się w Rokietnicach w Marcu któregoś tam roku. Walił deszcz i nie było nikogo na stokach:D. Przemoknięci śmigaliśmy jak wariaty cały dzień nie musząc uważać na nic i na nikogo. I waruny nie ulegały pogorszeniu. Pogoda pod psem, ale szkoda było wyjeżdżać...
-
Nawet o tym nie myśl. Pewien koleś, który się załapał na tegoroczny wyjazd z nami, w sumie zapalony narciarz też eksperymentuje z deską (w sensie sportowo-śniegowym oczywiście). Raz mu tak dobrze szło, że złamał sobie OBIE :eek: ręce (połamane nadgarstki to klasyk u deskarzy). To miły kolega (i jego żona też), ale jeszcze za słabo go znam, żeby zadać mu intymne pytanie typu: "a jak radziłeś sobie w kibelku z podcieraniem". Dlatego właśnie, ja deskom mówię stanowcze nie.