-
Liczba zawartości
706 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Zawartość dodana przez gregre0
-
No to ekipa na browarka rośnie! Jaca, my to się spotkamy w hotelu, ale Mysiauka trzeba znaleźć na stoku. Mysiauek - nas też nie będzie trudno zlokalizować - porozglądaj się tylko koło jakiś poustawianych bramek. Możesz tez szukać jedynie słusznej nalepki na kasku.
-
No to do zobaczenia na stoku!
-
Właśnie ze strony producenta nie mogłem się doczytać że S.C. to buty damskie/juniorkie. Rachunek nie jest dokładny bo można odkręcić tylko jedną śrubę. Pytanie z mojej strony miało jak najbardziej praktyczne znaczenie. Poszukuję butów o szerokości 97mm (w 100mm czuje wyraźny luz w bucie). Jednocześnie zależy mi na mocnym pochyleniu łydki do przodu (jak w modelach bardziej sportowych). To wszystko nie stanowi jeszcze problemu, ale ja mam przy tym grube łydki. Jeśli but (tak jak moje obecne atomy) jest przeznaczony raczej dla osób o szczupłej łydce, powstaje problem z dopięciem drugiej od góry klamry. Odpowiada ona za dobre trzymanie pięty, ale szeroko rozwarta cholewka w górnej partii nie pozwala dobrze dociągnąć dołu. Próbowałem z butami o szerszej cholewce np. HAWX atomica. Było by fajnie, ale te mają szerokość 100 i zdecydowanie słabsze pochylenie łydki. Stąd mój pomysł i pytanie, czego mógł bym się spodziewać po poluzowanym RS130? Langi mi zawsze nieźle leżały na nogach, choć kiedy w nich jeździłem nie miałem jeszcze tak skrystalizowanych wymagań.
-
Sorry, że nieco zmieniam temat, ale skoro Bobic się odezwał: mógł byś napisać coś o różnicach pomiędzy modelami butów Langa: RS110, RS110SC, RS120SC, RS130? O ile się zdołałem z orientować to 110 i 120 mają różne wkłady HP fit / PRO fit. Natomiast 130 ma Pro fit i dodane kliny. Wszystkie mają śruby regulacji flex. Takie pytanie: jak jest praktyczna różnica pomiędzy RS130 ze zmniejszonym flexem a RS110? Właśnie się doczytałem na stronie skiteam'u że SC to damskie/juniorskie buty - czy tak?
-
Myślę że propozycja Bugiego jest najlepsza/najbezpieczniejsza, ale może się przyda na przyszłość. Regulacja cantingu w Langach opiera się dwu podłużnych otworach i śrubach unieruchamiających skorupę w określonym położeniu. Typowo regulacja taka powinna skorygować wady nóg narciarza. Żeby tego dokonać trzeba poluzować wszystkie 4 śruby cantingu (te po bokach), założyć buty, dopiąć, na podłodze (lepszy dywan) ułożyć narty i wpiąć się w nie. Ustawiamy narty na typową odległość (jak podczas jazdy), przyjmujemy pozycję zjazdową (nogi ugięte). W tej pozycji narty są ułożone płasko na podłodze, a wszelkie ugięcia na boki wynikające z wad naszej postawy, kształtują ustawienie poszczególnych części buta względem siebie. Teraz prosimy kogoś by dokręcił wszystkie śruby do oporu. W ten sposób kiedy na stoku ponownie przyjmiemy pozycję narciarską, uzyskamy równomierny nacisk na obie krawędzie narty. Co do dwu śrub z tyłu to czytałem gdzieś (tylko czytałem, nie miałem okazji sprawdzić), że w zależności które są wkręcone/dokręcone można uzyskać różną sztywność wzdłużną.
-
Jak powinien wyglądać trening zawodnika na rowerze (obciążenie stałe czy zmienne) to nie wiem. Na pewno jednak taki rowerek pozwala dokładniej racjonować obciążenie. Pozwala też powtarzać ćwiczenie niezależnie od miejsca pobytu. To po prostu przyrząd treningowy wykorzystywany przez zawodników (o czym pisał Jacek). Również od zawodników naszej kadry słyszałem że w ramach treningu wykręcili wiele kilometrów. Pewnie że przyjemniej jest pojeździć po prawdziwych górkach (tak spędziłem w tym roku urlop), ale nie każdy na co dzień ma po czym. Sam kręcę na takim "rowerku" i czuje jaki efekt daje taki trening. P.S. To 70% HRmax to chyba podczas odpoczynku?
-
Ravick, twoje obserwacje tylko potwierdzają to co napisali Darek i Jacek. Rowerek stacjonarny daje świetną możliwość symulacji podjazdu pod górę (kwestia tylko na ile dokręcimy opór). I to właśnie herminator robił za kotarką. Jak ktoś nie ma za oknem górki jak Juice, to musi sobie radzić inaczej (a i kiepska pogoda mu wtedy nie straszna).
-
To mało powiedziane. Instruktorzy którzy mnie uczyli zgodnie orzekli - mąż żony nie nauczy jazdy!!! Oni swoje panie oddawali koledze na szkolenie i to najlepiej w grupie, żeby zwiększyć presję. Mnie też niewiele z tego wychodziło, dlatego zacząłem ją wywozić do nich na szkolenie - po jednym wyjeździe są efekty. To co jej tłumaczyłem od lat teraz stało się odkryciem sezonu!
-
To prawda, ale i tak taki sprzęt mógłby podpowiedzieć którymi butami się interesować, a które są zdecydowanie przeznaczone na inne stopy/nogi. Dlatego pod koniec ostatniego sezonu pytałem na Karolkowej o ten sprzęt - może bym się dowiedział czegoś nowego o moich nogach. Niestety, powiedzieli ze sprzęt jakiś mają (nie wiem 2D czy 3D), ale nie mają przeszkolonego personelu do jego obsługi. Odesłali mnie na 17 Stycznia, ale tam jakoś było mi nie po drodze.
-
Z tej odpowiedzi wynika że 657 petentów przedstawiło jakieś papiery instruktorskie (nie mam mowy o tym w jakiej formie) i zostało dopuszczonych. Problem pewnie w tym "jakieś".
-
Myślę, że w tym jest sedno problemu. Nawet obecnie nie odważył bym się porównywać swoich umiejętności z instruktorami którzy mnie uczyli (nie ta klasa), a co dopiero jakieś 6-8 lat temu. A z tego właśnie okresu zapamiętałem instruktorów jednej z naszych znanych organizacji szkolących w Dolomitach. Może i bym nie zwrócił na nich baczniejszej uwagi, gdyby nie uwaga mojej pani która popisy w jeździe dowolnej takiego instruktora skomentowała: - to przecież ty jeździsz lepiej od niego! Skoro teraz jeszcze zliberalizowano przepisy to myślę sobie że Włosi występują w naszym narciarskim interesie.
-
Race, nie daj się! Wracaj do zdrowia, w góry i do nas!
-
Jak ewoluował Slalom?
gregre0 odpowiedział marboru → na temat → Zawody, wyniki, kalendarze, sylwetki ...
Masz rację - giganta każdy jakoś przejedzie, a tyczki slalomowe stwarzają barierę psychologiczną. W gigancie jest więcej miejsca (i czasu), przy slalomie trzeba się "zwijać". Takie są odczucia amatorów próbujących swoich sił. Jednak od kilku zawodników słyszałem opinię że to właśnie gigant jest najtrudniejszą technicznie konkurencją. Technicznie jazda jak w slalomie tylko szybkości większe i składać się trzeba mocniej. Oczywiście mieli na myśli jazdę na "odpowiednim" poziomie. -
Już drugi sezon usiłowałem się wybrać do poleconego przez Berrego Innerkrems. W końcu się udało, ale......... Wynajęliśmy pokój w niedużym hoteliku w Rennweg (20 min samochodem on Innerkrems i 10 minut od Katschberg). Pierwszego dnia oczywiście jedziemy do Innerkrems. Pochmurno, wieje, decydujemy się na początek na jazdę po łatwiejszej stronie, ale dającej lepszą osłonę przed wiatrem. Wsiadamy na krzesełko B, (po drodze oglądamy takie zapewnienie dostaw śniegu) zjeżdżamy 9 na dół i...... powtarzamy tak do końca dnia. Trasa nie zachwyca (większość trasy z przechyłem na lewo). Widoczność kiepska cały dzień. Na wjazd wyżej orczykiem się nie decydujemy (zdjęcie zrobione przy świetnej widoczności jak na ten dzień). Dzień drugi – pogoda nie lepsza – jedziemy do Katshberghohe i wciągamy się krzesełkiem na Aineck’a. Na górze kompletne mleko. Na szczęście udaje się nam znaleźć tablicę z drogowskazami. Niemal na macanego jedziemy w dół autostradą A1. Dopiero po południu (w drodze powrotnej odkrywamy, że przejechaliśmy tuż obok ciekawej, (przezroczystej) niebieskiej górnej stacji gondoli nawet jej nie podejrzewając w tej mgle. Po pokonaniu 6 km docieramy na dół ( po drugiej stronie góry) i tu na trasie 21 pozostajemy do popołudnia. Początkowo nawet tak nisko jest kiepsko z widocznością, ale potem się nieco poprawia i spędzamy kilka naprawdę fajnych godzin, (choć stale na jednej trasie nr 21). Dopiero pod koniec dnia wciągamy się na górę i poznajemy powrotny zjazd 11 do Katshberghohe (11a wygląda na nieprzygotowany). Dzień trzeci – piękne słoneczko – jedziemy poznać drugą stronę ośrodka Katshberghohe. Wciągamy się krzesełkiem na Tschaneck i zwiedzamy kolejno wszystkie trasy w kierunku na Rennweg. Ponieważ ostatnie trasy są obsługiwane przez orczyki, wracamy na początek i spędzamy resztę dnia na 3 , 4 i 6. Świetne, szerokie trasy – ludzi nie za wiele – wyszaleliśmy się, aż nogi zaczęły wysiadać. Czwartego dnia zrobiliśmy wypad do Turracher Hohe (poszukać Mihumor’a). Na początek (przy kiepskawej widoczności) przetestowaliśmy trasy zjazdowe z Kornock’a oraz Panoramę, ale nie zachwyciły mnie – brakowało im charakteru. Potem przenieśliśmy się na drugą stronę doliny. Po dotarciu w pięknym słońcu do krzesła Turrachbachn wiedzieliśmy, że na ten dzień już nic więcej szukać nie potrzebujemy – no może z wyjątkiem jakiejś knajpy. W tej okolicy jedyna knajpka jest przy dolnej stacji krzesła, ale serwuje głównie płyny. Po paru godzinach spędzonych na 34 i 21 (z przerwą na wypad na małą przekąskę) stwierdziliśmy, że TH nam się bardzo podoba. Mihumor’a nie spotkałem, (choć jak się potem okazało przez jakieś 2 godziny jeździliśmy tym samym krzesłem). Kolejny dzień to powrót na Aineck’a. Tym razem w pięknym słońcu na początek 11 i 11a (tym razem przygotowana) a potem zwiedzenie A1 (nareszcie wiem jak wygląda). 6 km wycinania łuków nawet na takiej niebieskiej trasie to można poczuć w nogach. W sumie tego słońca zaczyna się robić za wiele – fajne jest, ale stok rozmięka i po południu to już robi się ciężka jazda. Dzień ostatni w Karyntii - pogoda znów piękna – wracamy do Innerkrems. My jednak mamy pecha do tego miejsca. Tym razem jego przyczyną są jakieś międzynarodowe zawody w SG. Najlepsza trasa 1 – cała zamknięta. Wjeżdżamy na górę, wyciągam aparat i ...... wyświetlacz zgnieciony. Musiałem go ścisnąć nachylając się żeby dopiąć buty. Więcej zdjęć nie będzie. Obracamy parę razy po 2 ale bez zachwytów, potem przenosimy się na 8 (w dolnej części ma całkiem ładne nachylenie i jest jeszcze dobrze twarda). Zawody się kończą koło 13 i wtedy otwierają stok. Obracamy ze 3 razy na 1 i..... niestety musimy kończyć jazdy w Karyntii (do 19 musimy odebrać klucze do kwatery w dolinie Fassy). Szkoda, ale postanawiamy – my jeszcze tu wrócimy. Na połączeniu 1 i 8 to mogę więcej jak jeden dzień spędzić.
-
Wróciłem 28.03. Ciepło było - powyżej 0 nawet nieraz w nocy na 2000. W takich warunkach stok szybko robi się miękki i mokry. Niemniej zazwyczaj do 12-13 mieliśmy już tyle w nogach, że po południu było tylko turystycznie - odpoczynkowo. Na trasach śniegu wystarczy!
-
Wiele butów ma do regulacji cantingu zastosowane rozwiązanie oparte na mimośrodzie. Wtedy trzeba ustawiać tak jak napisał Jarek - po części opierając się na odczuciach. W moich poprzednich Langach było inne rozwiązanie - należało poluzować śrubę, ustawić odpowiednio cholewkę i dokręcić śrubę w tej pozycji. W takim wypadku po poluzowaniu wszystkich śrub cantingu wpinasz się w narty (na płaskim), przyjmujesz pozycję narciarską (odpowiednio rozstawione, równomiernie obciążone i równolegle ustawione nogi) i prosisz kogoś żeby dokręcił Ci śruby.
-
Ja osobiście wolę się trzymać z dala od Selli - za dużo luda. Do wyboru masz całą dolinę Fassy, Gardeny, Okolice Alta Badia. Jest jeszcze pytanie, jakich stoków szukasz? Sella to wyprawa na jeden dzień (lub połowe dla dobrych narciarzy). Są jednak tacy co lubia Belveder i tam spędzają całe dnie. Co kto lubi.
-
Jak popatrzysz na mapę to sama znajdziesz odpowiedź: http://www.dolomitesworld.com/images/sellaronda.jpg http://www.val-gardena.net/winter/deu/sellaronda.htm Bezpośredni wjazd masz z Campitello, Canacei, St Cristina, Alta Badia. Natomiast Arabba czy Carvara leżą "na" Sella Ronda
-
Spoko, zwykłą piłką do metalu (ręcznie). Topi się od temperatury przy wierceniu, no może jak byś jakś elektryczną piłą na wysokich obrotach zaatakował.
-
Arbiter, nie załapałeś! Skoro po świętach w Karyntii będzie JC to śnieg nie masz się co martwić! Tylko się podczepić!
-
Jadę na narty do ...
gregre0 odpowiedział JC → na temat → Wspólne wyjazdy, odstapię kwaterę, szukam kwatery.
Każdy taki wyjazd mi szkodzi. Po powrocie do roboty dłuuuuugo się zastanawiam - co ja tutaj robię?:eek: -
Jadę na narty do ...
gregre0 odpowiedział JC → na temat → Wspólne wyjazdy, odstapię kwaterę, szukam kwatery.
Znając siebie (co nieco), w roli marczella się nie widzę, juz raczej w twojej (czyli tego przyłapanego). Już dwukrotnie natknąłem się na ludzi z firmy w Dolomitach. Z jednym jechałem jedną gondolą a drugiemu nawet udzieliłem wskazówek którędy ma jechać. Od pierwszego dowiedziałem się o tym fakcie dopiero w kraju, drugi był bardziej zdecydowany i "przedstawił" się dziękując za wskazówkę. Dlatego wolę się jakoś umówić/przygotować psychicznie na spotkanie. -
Jadę na narty do ...
gregre0 odpowiedział JC → na temat → Wspólne wyjazdy, odstapię kwaterę, szukam kwatery.
Witajcie, 13 - 20.03 Innerkrems/Katschberg 20 - 27.03 Dolomity dolina Fassy i okolice. Jeśli miałbym okazję spotkać tam kogoś z Was to dajcie znać. Grzegorz -
co wybrać? FISCHER PROGRESOR 7+ czy VIRON 4.4???help!!!
gregre0 odpowiedział motylek → na temat → Dobór sprzętu
Widocznie powinna jeździc na 6'ce. -
marboru, Zwróć uwagę na prowadzenie górnej narty. Szczególnie widać to na stromym początku. Cały ciężar dajesz na nartę zewnętrzną, natomiast kolano wewnętrznej nogi idzie Ci do środka. Przez to górna narta jest słabo za krawędziowana, idzie innym śladem jak dolna. W tej sytuacji dolna narta Ci bardziej odjeżdża łapiąc ześlizg w początkowej fazie łuku.