- Panie doktorze, do niedawna nie mogłem nic jeść, a teraz zjadam wszystko!
- Świetnie. A co ze stolcem?
- Też!
Rozbił się samolot nad Pacyfikiem. Na bezludną wyspę dotarli Nowy Ruski, dwaj piloci i stewardessa. Zbudowali szałas, jedzą banany, piją wodę źródlaną. Ale organizm domaga się białka mięsnego. Zwierząt nie ma. Zdecydowali rzucić los. Wypadło na stewardessę i... zjedli dziewczynę.
Po jakimś czasie znów zachciało im się mięsa. Kolejny raz rzucili losy i tym razem padło na Nowego Ruskiego. Piloci zaczęli przygotowywać kocioł. Ruski wyjmuje telefon i dzwoni:
- Wasia? Ok. Wszystko OK. Zrób mi kolego przysługę, wynajmij stateczek i przywieź szynki, wieprzowiny, wołowiny, wódeczki. Pa ka.
Nie minęły dwie godziny i Wasia dostarczył żywność. Piloci, kiedy już najedli się, pytają Ruskiego:
- A po co było biedną stewardessę zjadać, jeżeli tobie wszystko mogli koledzy przywieźć?
- Myślałem, że ona wliczana jest do ceny wycieczki...
Anglia.
Rodzina spożywa śniadanie a głowa rodziny - lord oczywiście, czyta gazetę na głos:
- Wczoraj na przedmieściu Londynu pluton żołnierzy zgwałcił pielęgniarkę..."
Matka (z trwogą):
- Och! Pluton żołnierzy...
Córka (z rozmarzeniem):
- Ach! Pluton żołnierzy...
Służąca (z lekceważeniem):
- Też mi coś, pluton żołnierzy...