On: Sorry, że wczoraj nie wpadłem - kumpel miał wieczór kawalerski...
Ona: Na wieczorach kawalerskich zawsze jest pełno dziwek!
On: No co ty! To wieczór kawalerski! Nie zabiera się dziewczyn!
Ona: Ty chyba myślisz, że ja nigdy na wieczorze kawalerskim nie byłam...
Przemyślenia Wincentego:
Ten Gustaw to taki trochę dziwny gość. Niby facet, ale za dobrze się dogaduje z kobietami (nie, żebym zazdrościł). Chodzi z nimi na zakupy, wymieniają się przepisami, a nigdy się nie chwalił, żeby którąś tryknął. O, właśnie: przepisami! W kuchni przesiaduje całe dni - no który facet lubi gotować?! Albo kompozycje kwiatowe układać?! Że już nie wspomnę, że kosmetyków ma całą półkę w łazience! Tak, sam widziałem! No który facet używa kremu pod oczy?! Nie, z Gustawem jest coś nie tak: on mi podchodzi pod stereotyp geja jak nic. Ale... No przecież nie mogę go osądzać opierając się na wyłącznie własnej opinii, toż to niesprawiedliwe by było. Tylko jak to sprawdzić, żeby mieć pewność? Aha! Wiem! Zapytam go!
- Gustaw, czy ty aby nie jesteś gejem?
- Nie gadaj teraz! Na łokciach niżej zejdź i d..ę rozluźnij, bo cię zaboli.
Zapyziała wiocha, rozmawiają dwie sąsiadki.
- Mój stary poprosił mnie wczoraj wieczorem w łóżku o francuza?
- O! No i co ty na to?!
- A ja mu na to, że jak mu klucz potrzebny, to niech sam po nocy do komórki zap***la!
Polska. Warszawa. Dworzec Zachodni. Przed autobusem turystycznym stoi tłumek ludzi. Wszyscy jadą na wczasy do kurortu pod Bukareszt. Wbiega spóźniony Jerzy i widzi swego kolegę, Wiesława z... żoną.
- Wiesiek, ocipiałeś?! - szepce mu na ucho Jurek. - Drewno do lasu wieziesz? Po kiego wafla zabierasz Grażynkę? Pod Bukaresztem laseczek będzie na pęczki!
- Wiem, wiem... Ale nie mogłem się zmusić do całusa na pożegnanie
- Radio Maryja, słuchamy.
- Niech będzie pochwalona Maryja, najświętsza dziewica.
- Teraz i zawsze i na wieki, wieków - słuchamy...
- Tu Jerzy z Sosnowca, mam jedno pytanie - co za ch... na kaczych łapach wmówił mojej starej, żeby nie dawała Jurkowi.
Siedzi Antek Gąsienica rozparty na siedzeniu w tramwaju. Jedzie se do hotelu, zmęczony po gościnnych występach ludowych, kapelusz z piórkiem na oczy nasunął, kierpce wygodnie wyciągnął, relaks.
Staje nad nim krawaciarz, miejski japiszon, lakierki, garniturek w kant, na mordzie szyderczy uśmiech od ucha do ucha.
- Co tam, gazdo? A cóż to w naszym wielkim mieście robicie, hę? Owieczki jakiejś zagubionej szukacie? Ha-ha-ha-ha...
Antek ziewnął ospale.
- Jo. Pewnikiem dupsko jom na trykanie zaswędziało. Tako i pośród baranów szukom...