11 grudnia 1981 roku wieczorem wsiadłem do pociągu 1313 relacji Warszawa-Zakopane. Byłem wtedy doktorantem na Politechnice Warszawskiej. Pamiętam, że na początku grudnia chodziło za mną kilku studentów, aby przełożyć im laborkę na inny termin, bo w tygodniu 14-20 grudnia to oni nie mogą. Jakoś tak mętnie tłumaczyli dlaczego. Było mi to na rękę, bo były to w tym tygodniu moje jedyne zajęcia ze studentami.
Wsiadam do pociągu, do wagonu zwanego wtedy kuszetką (przedział z sześcioma miejscami leżącymi). Pakuję się na środkowe wyrko a z góry wychyla się student który chciał przełożyć zajęcia
12 grudnia zainstalowałem się z kolegami w DW Hyrny w Zakopanem. Rozpoznawczo po podróży pojechaliśmy na Gubałówkę. 13 grudnia po śniadaniu pojechaliśmy jakby nigdy nic na Górę. Tam dopiero się dowiedziliśmy o jakimś stanie wojennym. Normalnie do końca jeździliśmy na Górze, na dole w Zakopanem przeczytałem dekret o stanie wojennym. Na 19 poszedłem do kościoła na dolnych Krupówkach (św. Rodziny bodajże)
Wieczorem kieronwnik DW Hyrny zorganizował spotkanie na którym poinformował nas, że możemy przebywać w Zakopanem do końca planowanego pobytu. Pobyt w strefie nadgranicznej (Kasprowy) jest zabroniony. Od 14 do 20 grudnia ujeżdżalismy Gubałówkę przez mostek. Wieczorami spacer przez wyludnioną Grań Krupówek. Turyści w popłochu opuścili Zakopane, sklepy puste (w sensie brak kupujących a nie towaru - Zakopane przygotowało się już na Święta). Spokojnie mogłem pokupować prezenty pod choinkę. 20 grudnia planowy powrót do Warszawy.
Potem wróciłem w Tatry 23 kwietnia 1982 roku. Wizyta w Orbisie, załatwienie przepustki do strefy nadgranicznej. Do 3 maja jeżdżę na Górze. Śniegu było tyle, że do końca zjeżdżało się do Energetyka w Kuźnicach. Poparzyłem sobie wtedy twarz równo. Mama nie mogła mnie poznać po powrocie.
pzdr
misal