Dokładnie 27 lat temu, 30 grudnia 1982 roku, mój przyjaciel, doświadczony przewodnik tatrzański, prowadził grupę turystów z domu wczasowego "Baśka" na Cyrhli. Szli od Włosienicy do M-Oka. Nie było zagrożenia lawinowego, nie było odwilży. Szedł on, grupa wczasowiczów, przerwa, chłopak z dziewczyną, przerwa, reszta grupy. Ze Żlebu Żandarmerii zeszła lawina. Porwała chłopaka i dziewczynę. Chłopak wyszedł bez szwanku, dziewczyna zginęła na miejscu.