Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 29.08.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Parametry: Aug 28 Parametry nowych kolei linowych dla narciarzy powstałych w 2024 r. Koleje są jeszcze w budowie, ale już dziś możemy podać ich parametry. Dotyczy to raptem 2 inwestycji: w Brennej oraz w Szczyrku. W Brennej powstanie niewyprzęgana kolej czteroosobowa (2,6 m/s), a w Szczyrku wyprzęgana kolej sześcioosobowa (5,0 m/s, przy wsiadaniu: 1,0 m/s). A podstawowe parametry dotyczące długości, wysokości względnej i bezwzględnej prezentują się tak, jak w tabeli i na wykresach niżej: Twój instruktor Maciek Link do mojego tekstu: Parametry nowych kolei linowych dla narciarzy powstałych w 2024 r. | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com) Źródło danych: Ski Dolina, Lanove-Drahy.cz, Lanovky.sk, własne obliczenia3 punkty
-
2 punkty
-
Wracając do tematu lodowców, szybki rzut oka na Molltaler - chyba aktualnie najgorzej wyglądający lodowiec narciarski w Austrii. Dosłownie kilka lat (2-4?) i pewnie nie będzie nic... Zamieni się w ośrodek wysokogórski już bez lodowca (coś jak Solda). Już lodowiec wygląda jak łachy lodu niepołączone ze sobą. Potrzeba bardzo dużo śniegu żeby ruszył ponownie narciarsko. 3 lata temu: Sierpień 20102 punkty
-
Jazda w magazynie nigdy nie dorówna górom, kiedyś może spróbuję ale na razie mnie nie ciągnie. Jakbym miał bliżej do hali to może prędzej bym spróbował. Chętniej to już bym się wybrał na lodowiec latem i połączył narty z innymi aktywnościami górskimi, ale musiałyby dopisywać warunki śniegowe a o to coraz trudniej... Na razie czekam na grudzień i na prawdziwy sezon zimowy.2 punkty
-
1 punkt
-
O Olimpie słyszał chyba każdy, bo któż w dzieciństwie nie czytał greckich mitów o boginiach i bogach zamieszkujących tę legendarną górę, najwyższy szczyt Grecji? Ale pojechać tam - w miejsce, gdzie prawie z linii brzegowej Morza Egejskiego wznosi się potężny masyw górski, na blisko trzy tysiące metrów? Zobaczyć na własne oczy, wspiąć się, doświadczyć jak tam jest? Udało mi się spełnić to marzenie kilka dni temu i spędzić tydzień u stóp (i nie tylko) Olimpu, w czasie którego zrobiliśmy trzy trekkingi po szlakach tamtejszego parku narodowego - najstarszego w Grecji. Na pierwszy ogień - Wąwóz Enipeas Zaczynamy z Litochoro, w którym mieszkamy. Litochoro jest kilkutysięcznym miasteczkiem turystycznym, ok. 90 km na południe od Salonik, przyciągającym głównie amatorów górskich szlaków. Panuje jednak zupełnie inna atmosfera niż w w położonych kilka kilometrów niżej zatłoczonych i hałaśliwych nadmorskich kurortach Riwiery Olimpijskiej. W górnej części miasteczka fragment wąwozu zagospodarowano jako spacerową promenadę do tzw. Wanny Zeusa - skalnej niecki, przez którą przepływa potok Enipeas (nazwany na cześć antycznego rzecznego boga Enipeusa). Niektóre mity podają, że kąpiel w Enipeas odbiera dziewictwo ... Aktualnie w wannie Zeusa się jednak kąpać nie wolno, bo jest tam ujęcie wody pitnej dla Litochoro, a spaceruje się ścieżką poprowadzoną po betonowych belkach bezpośrednio nad akweduktem. Poniżej kilka zdjęć (z późniejszego, wieczornego spaceru) - z widocznym na horyzoncie grzbietem Olimpu. Mniej więcej w połowie promenady odchodzi w górę ścieżka do długodystansowego szlaku E4 przez górny bieg wąwozu i dalej na sam Olimp. Z punktu widokowego podziwiamy Litochoro i wody Zatoki Salonickiej. A w drugą stronę - widoki takie! a Początkowe 6 km idzie się trawersując zbocze ponad korytem rzeki. Górski las czasem daje trochę cienia i ochłody przed grzejącym słońcem. Wkrótce dochodzimy do rzeki - na zdjęciu mój małżonek, Darek, odpoczywający na kamieniu. Woda jest krystaliczna i cudownie chłodna. Tablice informacyjne przy wejściu na szlak informują po angielsku i grecku, że szlak w zasadzie jest zamknięty z powodu zerwanych mostków. Po drodze jednak spotykamy trochę osób, więc postanawiamy zaryzykować i przekonać się, jak to na miejscu wygląda. O ile pierwszy mostek jeszcze jest w całości, to drugi wygląda tak: Pozostaje nam przejście po kamieniach - pierwszym razem udaje się suchą nogą, przy kolejnych mostkach już nie do końca - z sześciu ocalała połowa. Ale jest pięknie. Docieramy do jaskinii św. Dionizego ze świętym źródełkiem: I do klasztoru pod wezwaniem tego samego świętego. Klasztor na zewnątrz bunkrowaty, ale dziedziniec i wnętrze bardzo ładne. Obok budynku spory parking z dojazdem do szosy z Litochoro do Prionii, można więc dojechać tutaj również samochodem. Wokół klasztoru wala się trochę śmieci i wałęsa się kilka bezpańskich psów - bezdomne zwierzęta to niestety częsty widok w Grecji. Na ostatnim odcinku szlaku - między klasztorem a Prionią - ludzi jest sporo. Pewnie to zasługa możliwości dojazdu samochodem. Niektórzy korzystają z możliwości kąpieli w wodospadach. Woda jest tu jednak lodowata - odważyłam się tylko umoczyć nogi. Do parkingu w Prionii docieramy około 17-tej, po 18 km wędrówki. Jest tutaj tawerna z fajnym, greckim jedzonkiem - w wydaniu górskim. Zamawiam zaskakująco smaczną zupę z kozy i decydujemy się, że kierowcy z naszej ekipy pojadą autostopem do Litochoro po auta, a reszta zejdzie w tym czasie kawałek niżej szlakiem. Jako, że zupa była syta, to resztą kanapek podzieliłam się z bezdomną suką spod klasztoru i po przewędrowaniu ponad 22 km i 1300 m przewyższenia wróciliśmy do Litochoro. [cdn.]1 punkt
-
Wolę narty powiesić na ścianie jak jeździć w jakiejś hali.... To już zupełnie nie to. Tak więc będę preferował zimowe warunki, które jeszcze pewnie do końca życia będę mógł zaznac. Na siłę nie będę się pchał, bo to żadna przyjemność. Ale jak ktoś lubi....1 punkt
-
Mogę dopowiedzieć z dwa słowa, generalnie sytuacja jest dość dynamiczna, ale najprawdopodobniej ta linia przejazdu będzie przecinać kolej (kropki na rysunku) i faktycznie, będzie w związku z tym nieznacznie krótsza i stromsza, wypłaszczenie będzie musiało zostać wyprofilowane tak czy siak. Jadąc od drugiej strony, jest już dość ciasno do budynków + docelowo potrzebne jest miejsce na rozbudowanie (wypożyczalnia, szkoła, kasy wyciągu, gastronomia) i dochodzi jeszcze strefa dla początkujących, która ma zostać rozbudowana (taśma, snowtubing, karuzela, itp.) - to wszystko potrzebuje miejsca, a w rejonie dolnej stacji już było ciasno. Z moich informacji wynika, że dolny wyciąg orczykowy nie będzie działał w najbliższym sezonie. Powody jak wyżej + sterówka dolnej stacji krzesła również praktycznie wpada w jego ślad.1 punkt
-
nie wiem czy znajdziesz tylu chętnych aby opłacało się budować, większość hal w Niemczech stoi na skraju bankructwa, jedynie Neuss jako tako wiąże koniec z końcem a największe dochody mają z imprez nie narciarskich.1 punkt
-
1 punkt
-
Ostatnie weekend też troszkę podreptaliśmy rodzinnie w Styri w rejonie jeziora Gruner See Bardzo ładne, urokliwe miejsce z szmaragdową wodą, choć w tym okresie jest już jej stosunkowo mało,najlepiej przyjechać na przełomie maja- czerwca w tym okresie topniejące śniegi z pobliskich gór Hochschwab wypełniają jezioro a okoliczne ścieżki i łąki są zalewane co tworzy niezwykły krajobraz. Sam dostęp do rezerwatu i jeziora jest łatwy,dobrze oznaczone ścieżki turystyczne z których można podziwiać krajobraz z różnych perspektyw1 punkt
-
Kolejne dwa dni upłynęły nam bardziej na zwiedzaniu - w pobliżu Litochoro jest park archeologiczny i muzeum starożytnego miasta Dion, wczesnośredniowieczny zamek krzyżowców w Platamonas, a nieco dalej - słynne Meteory. Potem przyszedł czas na drugi trekking, czyli szlak, dla którego tutaj właściwie przyjechaliśmy - Na Olimp Większość wędrowców wybiera szlak z Prionii, w której kończyliśmy pierwszą wycieczkę, przy czym sporo osób dzieli wycieczkę na dwa etapy, nocując po drodze w schronisku Spilios Agapitos. Szlak kilometrowo może nie jest bardzo długi (ok. 20 km w obie strony), ale pokonuje się różnicę wzniesień ponad 1800 metrów, więc jest stromo. My zdecydowaliśmy się zrobić ten trekking w jeden dzień, więc po wczesnej pobudce - jeszcze po ciemku - dojechaliśmy na parking w Prionii przed 6.00 rano, sporo przed wschodem słońca, który w Grecji o tej porze roku jest zdecydowanie później niż w Polsce. Na parkingu i dojazdowej drodze sporo samochodów, ale udaje się bez problemu znaleźć miejsce. Gdy wychodzimy na szlak, zaczyna się rozwidniać, a po 45 minutach możemy podziwiać wschód słońca: Jak widać, na początku idzie się przez las liściasty, który z czasem zaczyna ustępować miejsca iglastemu, a ścieżka staje się kamienista. Droga jest dobrze oznaczona, nie sposób się pogubić. Po jakimś czasie spotykamy karawanę koni, transportujących zaopatrzenie do schroniska. Jak one sobie dają radę na tych stromych podejściach? VID_20240811_081052.mp4 W górze widać już jakby zawieszony na skalnej półce budyneczek schroniska. Jeszcze kilka ostrych zakosów i jesteśmy na miejscu - po 2.40 h wchodzenia. Nasza młodzież już czeka na tarasie od 40 minut, ech ten PESEL! Schronisko jest na wysokości 2.100 m npm. - można coś zjeść, przenocować w zbiorowej sali lub namiocie, warunki raczej spartańskie. Można też za kilka euro wypożyczyć kask, na co się decydujemy. Jak widać na poniższej mapce, Olimp ma kilka wierzchołków dostępnych poprzez szlaki turystyczne. Najwyższym jest Mytikas (2917 m), przed nim jest nieco niższa Skala (2882 m), a nieco na zachód Skolio (2905 m). Nasza ekipa: Ponad schroniskiem ścieżka robi się jeszcze bardziej stroma. Ale wspaniałe widoki wynagradzają trud pokonywania kolejnych metrów. VID_20240811_103352~2.mp4 Mozolnie wdrapujemy się na przełęcz: Kierunek jedynie słuszny ... A za nami tak: My już wysoko, a gdzieś tam morze na horyzoncie ... O 12.00 docieramy z Darkiem na Skalę. Za mną szczyt Mytikas, spowity chmurą: Wejście na Skalę i Skolio jest męczące, ale nie ma tam większych trudności technicznych ani ekspozycji. Czego nie można powiedzieć o ostatnim etapie - na Mytikas. To ok. 40 minut wspinaczki w skale nad przepaścią, bez sztucznych pomocy - poza jednym, krótkim fragmentem z liną. Zdecydowanie nie mój level - nie z moim lękiem wysokości. Reszta ekipy poszła, cztery osoby doszły, jedna zawróciła w trakcie. Na szczytach brak zasięgu komórkowego. Zastanawiałam się mocno, czy nie wyskoczyć sobie solo na Skolio, skoro Mytikas był jednak poza moim zasięgiem, ale ponieważ nie miałam jak zawiadomić reszty grupy, że zmieniam trasę, to dałam sobie spokój. Trochę żałuję, ale może tak jednak było rozsądniej. Posiedziałam trochę na Skali i ruszyłam w dół: Jeszcze spojrzenie na grań Olimpu: I jeszcze jedno, niżej: Spotykamy się w komplecie w schronisku i schodzimy do punktu wyjścia - do Prionii. Cała wycieczka zajęła nam ok. 11 godzin. Było super, cieszę się że to zrobiłam. Wodospad w Prionii: [cdn.]1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Pralkę byś choć zamknął do zdjęcia 😉. p.s. Ja bym musiał chyba tydzień sprzątać garaż, by nadawał się do pokazania na fotografii.1 punkt
-
1 punkt
-
0 punktów