Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. sstar

    sstar

    Użytkownik forum


    • Punkty

      8

    • Liczba zawartości

      4 271


  2. Capricorn

    Capricorn

    Użytkownik forum


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      79


  3. pawelb91

    pawelb91

    Użytkownik forum


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      3 162


  4. Jeeb

    Jeeb

    Użytkownik forum


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      3 634


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 25.08.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Skipassy na sezon 24/25 Włochy: najbliższy z Polski region Friuli-Venezia Giulia. Skipassy obowiązują w 7 ośrodkach narciarskich: Forni di Sopra, Piancavallo, Ravascletto-Zoncolan, Sappada, Sauris (maleństwo), Sella Nevea, Tarvisio. https://www.turismofvg.it/en/mountain365/rates/winter-skipass-23-24-daily-skipass-and-multiday-ticket/ski-resorts Nie są to jakieś duże ośrodki, ale robiąc sobie po nich tournee np. przez 6-7 dni gdy warunki śniegowe dopisują to może być całkiem ciekawy wyjazd. Cennik wielodniowy: Cennik sezonowy:
    2 punkty
  2. Pobudka o 6 i pętla 50km z rana, Vmax 50km/ godz:
    2 punkty
  3. Maly Kysel. Końcówka trasy robi wrażenie. 20220706_120031.mp4
    2 punkty
  4. att.3kGVQb8qFzFSPFehYsoLqc-Jh4C_ui39WUjZgQJQPfw.mp4
    2 punkty
  5. a ja nawet sobie zapisałem w kajeciku - ostatni raz udało mi się tego dokonać w grudniu 1991 roku. Dojechaliśmy z 2 kumplami ( jeden już nie żyje) autobusem pod Golgotę, obrócili 2 razy i następnie 2 razy Bieńkula potem z buta z Małego Skrzycznego na Skrzyczne i już o zmroku FISem przez Piekiełko i Kanion
    2 punkty
  6. Ja bardzo Cię Kolego przepraszam za negatywne wyrażenie, ale teraz to już majaczysz zupełnie! Idź do biblioteki w swoim mieście i zapytaj o dział z fantastyką! Ja 5 lat miałem tam karnet i straciłem wiarę dopiero po tych 5 latach. Też byłem naiwny, ale nie aż tak: FIS, BIEŃKULA I GOLGOTA
    2 punkty
  7. Dzisiaj się wystroiłem do kościoła- Madonna del Ghisallo "oficjalna" patronka kolarzy a ja jako zwykły rowerzysta też się poczuwam zaopiekowany. W 1949 roku papież Pius 12 tak zdecydował i wszyscy się tego trzymają. Najpierw 3 km do Cadenabbia a stamtąd tylko 10 min. "okrętem" do Bellaggio - najbardziej snobistycznego miejsca nad Como i na pewno jest to też włoska czołówka a może i europejska... Ja całe szczęście od razu na trasę, a było co jechać. Podjazd jest sztywny i na tych szerokich górskich oponach wyglądałem nieco dziwnie. Jest muzeum kolarskie na górze ale w samej kaplicy sporo kolarskich artefaktów z czasów minionych oraz takich, które doskonale pamiętam. Jutro całe szczęście transfer bo "nogi bolo" jak mawia klasyk.
    2 punkty
  8. O Olimpie słyszał chyba każdy, bo któż w dzieciństwie nie czytał greckich mitów o boginiach i bogach zamieszkujących tę legendarną górę, najwyższy szczyt Grecji? Ale pojechać tam - w miejsce, gdzie prawie z linii brzegowej Morza Egejskiego wznosi się potężny masyw górski, na blisko trzy tysiące metrów? Zobaczyć na własne oczy, wspiąć się, doświadczyć jak tam jest? Udało mi się spełnić to marzenie kilka dni temu i spędzić tydzień u stóp (i nie tylko) Olimpu, w czasie którego zrobiliśmy trzy trekkingi po szlakach tamtejszego parku narodowego - najstarszego w Grecji. Na pierwszy ogień - Wąwóz Enipeas Zaczynamy z Litochoro, w którym mieszkamy. Litochoro jest kilkutysięcznym miasteczkiem turystycznym, ok. 90 km na południe od Salonik, przyciągającym głównie amatorów górskich szlaków. Panuje jednak zupełnie inna atmosfera niż w w położonych kilka kilometrów niżej zatłoczonych i hałaśliwych nadmorskich kurortach Riwiery Olimpijskiej. W górnej części miasteczka fragment wąwozu zagospodarowano jako spacerową promenadę do tzw. Wanny Zeusa - skalnej niecki, przez którą przepływa potok Enipeas (nazwany na cześć antycznego rzecznego boga Enipeusa). Niektóre mity podają, że kąpiel w Enipeas odbiera dziewictwo ... Aktualnie w wannie Zeusa się jednak kąpać nie wolno, bo jest tam ujęcie wody pitnej dla Litochoro, a spaceruje się ścieżką poprowadzoną po betonowych belkach bezpośrednio nad akweduktem. Poniżej kilka zdjęć (z późniejszego, wieczornego spaceru) - z widocznym na horyzoncie grzbietem Olimpu. Mniej więcej w połowie promenady odchodzi w górę ścieżka do długodystansowego szlaku E4 przez górny bieg wąwozu i dalej na sam Olimp. Z punktu widokowego podziwiamy Litochoro i wody Zatoki Salonickiej. A w drugą stronę - widoki takie! a Początkowe 6 km idzie się trawersując zbocze ponad korytem rzeki. Górski las czasem daje trochę cienia i ochłody przed grzejącym słońcem. Wkrótce dochodzimy do rzeki - na zdjęciu mój małżonek, Darek, odpoczywający na kamieniu. Woda jest krystaliczna i cudownie chłodna. Tablice informacyjne przy wejściu na szlak informują po angielsku i grecku, że szlak w zasadzie jest zamknięty z powodu zerwanych mostków. Po drodze jednak spotykamy trochę osób, więc postanawiamy zaryzykować i przekonać się, jak to na miejscu wygląda. O ile pierwszy mostek jeszcze jest w całości, to drugi wygląda tak: Pozostaje nam przejście po kamieniach - pierwszym razem udaje się suchą nogą, przy kolejnych mostkach już nie do końca - z sześciu ocalała połowa. Ale jest pięknie. Docieramy do jaskinii św. Dionizego ze świętym źródełkiem: I do klasztoru pod wezwaniem tego samego świętego. Klasztor na zewnątrz bunkrowaty, ale dziedziniec i wnętrze bardzo ładne. Obok budynku spory parking z dojazdem do szosy z Litochoro do Prionii, można więc dojechać tutaj również samochodem. Wokół klasztoru wala się trochę śmieci i wałęsa się kilka bezpańskich psów - bezdomne zwierzęta to niestety częsty widok w Grecji. Na ostatnim odcinku szlaku - między klasztorem a Prionią - ludzi jest sporo. Pewnie to zasługa możliwości dojazdu samochodem. Niektórzy korzystają z możliwości kąpieli w wodospadach. Woda jest tu jednak lodowata - odważyłam się tylko umoczyć nogi. Do parkingu w Prionii docieramy około 17-tej, po 18 km wędrówki. Jest tutaj tawerna z fajnym, greckim jedzonkiem - w wydaniu górskim. Zamawiam zaskakująco smaczną zupę z kozy i decydujemy się, że kierowcy z naszej ekipy pojadą autostopem do Litochoro po auta, a reszta zejdzie w tym czasie kawałek niżej szlakiem. Jako, że zupa była syta, to resztą kanapek podzieliłam się z bezdomną suką spod klasztoru i po przewędrowaniu ponad 22 km i 1300 m przewyższenia wróciliśmy do Litochoro. [cdn.]
    1 punkt
  9. Świetnie się czyta Twoje relacje. My tam byliśmy w zeszłym roku, ale masywu Olimpu nie zdobyliśmy, bo jesteśmy leszcze. Góry robią wrażenie, a spaliśmy u podnóża warowni w Platamonas. Z ciekawostek, to wykorzystanie starego szlaku kolejowego jako drogi do pieszych wędrówek łączące okoliczne miejscowości. Choć początkowo byliśmy przerażeni, bo tory biegły tuż obok hoteliku, w którym mieszkaliśmy, z 5 metrów obok. Najciekawszy był tunel po przejściu którego taki widok. Super knajpka, toalety były w wagonach ustawionych na torach. Ja polecam tamten rejon Grecji, klimatyczne miejsce, butikowy hotel na uboczu z taką restauracją. Morze dosłownie wlewało się czasami do środka. pozdro
    1 punkt
  10. Pozazdrościć - mój jedyny nieco szalony bo przed wyjazdem do Włoch raz w Szczyrku - najpierw góra Skrzycznego potem na szczyt aby zjechać granią do Małego a stamtąd zamkniętą jedynką do samego dołu czyli Czyrna. Takie marcowanie na koniec sezonu, ale popołudnie, zero ludzi, oprócz pewnego pijanego lokalesa, mojego przewodnika w pierwszej części nomen omen... uroczo i wystarczy... wolałbym Pilsko bo... tam jeszcze podobnie jak na Kasprowym nie byłem, zapiszę sobie to wszystko pieczołowicie w kajeciku... to do before die.
    1 punkt
  11. Masz taką listę "coś do zrobienia"?.. to kiedy na MB?
    1 punkt
  12. Ale opowiadacie, byłem tam półtora roku temu w Ferie. Bienkula chodziła, Golgota też, górna część Fisu także, dało się nawet zjechać do Mety.
    1 punkt
  13. jak z wyżywieniem to może nie pojeździsz za wiele ale chociaż pojesz sobie
    1 punkt
  14. Rzeczywiście był taki rok, zapamiętałem go,bo zintensyfikowalo się wtedy bardzo życie sportowe Szczyrku.25go stycznia 2019 jedyny raz rozegrano na Bieńkuli prawie dwuminutowy gigant w ramach Mistrzostw Polski Amatorów,reklamowany jako "najtrudniejszy w PL",a następnego dnia czterominutowy gigant na FiSie,reklamowany jako "najdłuższy w PL".Szumnie zapowiadano,że to już będą imprezy coroczne,ale nic z tego nie wyszło...Kto nie wierzy,może sprawdzić na stronie SiTN archiwum wyników...
    1 punkt
  15. Cennik na sezon 24/25 Włochy: Bormio & Santa Caterina & San Colombano - Isolaccia Sprzedaż online (link poniżej) będzie startować z wyprzedzeniem od zniżki 25% od poniższych cen w kasie, jeszcze nie została uruchomiona. https://shop.bormioski.eu/ Skipassy sezonowe na razie nie ogłoszone - zwykle we wrześniu można było kupić je ze zniżką, później już była stała cena. Porównałem tak na szybko różne typy karnetów, wychodzi wzrost o 8 - 8,2% do zeszłosezonowych cen. Historyczne podwyżki cennika w kasie przez 3 sezony wstecz: Sezon 22/23 droższy od 21/22 o 13% Sezon 23/24 droższy od 22/23 o 8,5% Sezon 24/25 droższy od 23/24 o 8,2% Najbliższy sezon to już będzie 3 sezon gdy kupując online można zbić cenę o 25% (Wyszli z tą akcją właśnie by zrekompensować w jakimś stopniu podwyżki skipassów).
    1 punkt
  16. 1 punkt
  17. Nad wodospady Orlias Trzeci i ostatni trekking był najbardziej ulgowy, tylko 7 km - nazajutrz po Olimpie wszystkim bowiem dokuczały zakwasy i temu podobne sprawy. Wybraliśmy się w wąwóz potoku Orlias (lub Ourlias), nieco na północny zachód od Litochoro. Do szlaku dojeżdża się krętą i stromą szosą z Dion, do parkingu przy kościółku Agios Konstantinos. Większość osób udaje się stamtąd tylko kilkaset metrów nad najbliższe wodospady, koło których można się wykąpać. Można jednak wybrać wariant ścieżką w górę zbocza, oznaczoną jako szlak nr 4 i dostać się do kaskad położonych wyżej i głębiej - a przez to i mniej tłumnie odwiedzanych. Kilka zdjęć z doliny Orlias: VID_20240812_134010.mp4 I na koniec parę impresji pozatrekkingowych z okolic Olimpu. Meteory: Dion Platanamos i Saloniki
    1 punkt
  18. Kolejne dwa dni upłynęły nam bardziej na zwiedzaniu - w pobliżu Litochoro jest park archeologiczny i muzeum starożytnego miasta Dion, wczesnośredniowieczny zamek krzyżowców w Platamonas, a nieco dalej - słynne Meteory. Potem przyszedł czas na drugi trekking, czyli szlak, dla którego tutaj właściwie przyjechaliśmy - Na Olimp Większość wędrowców wybiera szlak z Prionii, w której kończyliśmy pierwszą wycieczkę, przy czym sporo osób dzieli wycieczkę na dwa etapy, nocując po drodze w schronisku Spilios Agapitos. Szlak kilometrowo może nie jest bardzo długi (ok. 20 km w obie strony), ale pokonuje się różnicę wzniesień ponad 1800 metrów, więc jest stromo. My zdecydowaliśmy się zrobić ten trekking w jeden dzień, więc po wczesnej pobudce - jeszcze po ciemku - dojechaliśmy na parking w Prionii przed 6.00 rano, sporo przed wschodem słońca, który w Grecji o tej porze roku jest zdecydowanie później niż w Polsce. Na parkingu i dojazdowej drodze sporo samochodów, ale udaje się bez problemu znaleźć miejsce. Gdy wychodzimy na szlak, zaczyna się rozwidniać, a po 45 minutach możemy podziwiać wschód słońca: Jak widać, na początku idzie się przez las liściasty, który z czasem zaczyna ustępować miejsca iglastemu, a ścieżka staje się kamienista. Droga jest dobrze oznaczona, nie sposób się pogubić. Po jakimś czasie spotykamy karawanę koni, transportujących zaopatrzenie do schroniska. Jak one sobie dają radę na tych stromych podejściach? VID_20240811_081052.mp4 W górze widać już jakby zawieszony na skalnej półce budyneczek schroniska. Jeszcze kilka ostrych zakosów i jesteśmy na miejscu - po 2.40 h wchodzenia. Nasza młodzież już czeka na tarasie od 40 minut, ech ten PESEL! Schronisko jest na wysokości 2.100 m npm. - można coś zjeść, przenocować w zbiorowej sali lub namiocie, warunki raczej spartańskie. Można też za kilka euro wypożyczyć kask, na co się decydujemy. Jak widać na poniższej mapce, Olimp ma kilka wierzchołków dostępnych poprzez szlaki turystyczne. Najwyższym jest Mytikas (2917 m), przed nim jest nieco niższa Skala (2882 m), a nieco na zachód Skolio (2905 m). Nasza ekipa: Ponad schroniskiem ścieżka robi się jeszcze bardziej stroma. Ale wspaniałe widoki wynagradzają trud pokonywania kolejnych metrów. VID_20240811_103352~2.mp4 Mozolnie wdrapujemy się na przełęcz: Kierunek jedynie słuszny ... A za nami tak: My już wysoko, a gdzieś tam morze na horyzoncie ... O 12.00 docieramy z Darkiem na Skalę. Za mną szczyt Mytikas, spowity chmurą: Wejście na Skalę i Skolio jest męczące, ale nie ma tam większych trudności technicznych ani ekspozycji. Czego nie można powiedzieć o ostatnim etapie - na Mytikas. To ok. 40 minut wspinaczki w skale nad przepaścią, bez sztucznych pomocy - poza jednym, krótkim fragmentem z liną. Zdecydowanie nie mój level - nie z moim lękiem wysokości. Reszta ekipy poszła, cztery osoby doszły, jedna zawróciła w trakcie. Na szczytach brak zasięgu komórkowego. Zastanawiałam się mocno, czy nie wyskoczyć sobie solo na Skolio, skoro Mytikas był jednak poza moim zasięgiem, ale ponieważ nie miałam jak zawiadomić reszty grupy, że zmieniam trasę, to dałam sobie spokój. Trochę żałuję, ale może tak jednak było rozsądniej. Posiedziałam trochę na Skali i ruszyłam w dół: Jeszcze spojrzenie na grań Olimpu: I jeszcze jedno, niżej: Spotykamy się w komplecie w schronisku i schodzimy do punktu wyjścia - do Prionii. Cała wycieczka zajęła nam ok. 11 godzin. Było super, cieszę się że to zrobiłam. Wodospad w Prionii: [cdn.]
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...