Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 17.08.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Kilka kolejnych nowości we włoskich ośrodkach na sezon 24/25. Livigno Inwestycje w części Mottolino zostały przyspieszone ze względu na organizację tam konkurencji snowboardowych w ramach Igrzysk Olimpijskich 2026, trwa budowa dwóch nowych wyciągów które zastąpią dotychczasowe. Nowa 10 osobowa gondola (Mottolino) zastąpi wysłużone jajka, oraz nowy wyciąg krzesełkowy 8 osobowy (Monte Sponda) zastąpi dotychczasowe krzesełko 4 osobowe. https://www.dovesciare.it/news/2024-08-07/livigno-aspettando-le-olimpiadi-il-prossimo-inverno-apriranno-due-nuovi-impianti-di Ponte di Legno Nowa 10 osobowa gondola ze stacją pośrednią zastąpi stare 4 osobowe krzesełko (Corno d'Aola oraz orczyk Angelo). https://www.dovesciare.it/news/2024-08-07/pontedilegno-una-nuova-cabionvia-il-corno-daola Są tez plany żeby przebudować trasę i organizować zawody Pucharu Swiata. https://www.dovesciare.it/news/2023-02-01/pontedilegno-tonale-il-sogno-coppa-del-mondo-sul-corno-daola-e-i-progetti-il-futuro Gitschberg Jochtal Nowy wyciąg krzesełkowy 6 osobowy (Steinermandl) zastąpi dotychczasowy 4 osobowy. https://www.neveitalia.it/ski/gitschbergjochtal/news/nuova-seggiovia-steinermandl-nel-comprensorio-gitschberg-jochtal-rio-pusteria Kronplatz Nowy wyciąg krzesełkowy 8 osobowy (Plateau), zastąpi dotychczasowy 6 osobowy (został przeniesiony do Czech do ośrodka Destne w Górach Orlickich) 3 Zinnen Nowy wyciąg krzesełkowy 6 osobowy (Porzen) zastąpi dotychczasowy orczyk. https://www.dovesciare.it/news/2024-05-28/3-cime-dolomiti-la-seggiovia-porzen-e-la-novita-il-prossimo-inverno Duża inwestycja również w ośrodku Pila w Dolinie Aosty, twa budowa 3 segmentowej kolei gondolowej oraz restauracji na szczycie, ale to może wrzucę osobno.3 punkty
-
I to jest w końcu coś mądrego. Narty z gatunku freeride mogą być bardzo różne w swojej charakterystyce jazdy. A jeszcze dochodzi dopasowanie do wagi narciarza.2 punkty
-
Miałem kilka szerokich nart i każda była inna np Kendo volkla 2012 lub coś około tego z jedną blachą 92/185 był rewelacyjny a Kendo z 2021 dwie blachy był dla mnie przeciętny. Kilka lat jeżdżę na Nordi Enforcer 100/185 też dwie blachy i potężne rokery daje mi wiele przyjemności na trasie i przytrasowo. Więc chyba lepiej wcześniej spróbować kilka modeli i świadomie wybrać.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
To widzę,że płacąc 500 zł za narty Armada plus wiązania Armada 12 Strive,nie przepłaciłem...2 punkty
-
Lodowiec jest na końcu doliny, a Neustift jest największym z miast w drodze na lodowiec od zjazdu z autostrady. Za Neustift jest jeszcze kilka mniejszych miejscowości. Ja mieszkałem n.p. w Gasteig, ale to w sumie niewiele bliżej. W Neustift jest większa baza noclegowa.1 punkt
-
Pewnie masz racjęe..nie miałem zbyt wiele wspólnego z tą firmą ... raz w hali kolega dał sie przejechać na jakiejś SC ale szału nie było.. Może i tak Damian ale ja strasznie nie lubie jeździć na cudzych nartach, cudzymi samochodami ..itd ...chyba po prostu wybiorę to co mam sprawdzone..1 punkt
-
Tak, przewidują koniec prac na listopad. Więc w grudniu powinno działać. Zdjęcia z budowy krzesełka Monte Sponda https://www.funivie.org/cantieri/thumbnails.php?album=665 Zdjęcia z budowy gondoli Mottolino https://www.funivie.org/cantieri/thumbnails.php?album=6661 punkt
-
Mantra to głównie dla zaawansowanych narciarzy, patrz np. Marionen. Może dlatego część nie lubi Volkla. 😂1 punkt
-
1 punkt
-
Wszedłem na aplikację i lista z Europy mi się nie rozwijała. Uznałem, że to jakieś nieporozumienie a dwie kropki to nie może być dużo. Dzisiaj już się rozwija i faktycznie wymienione są te ośrodki o których Jan wspomniał. Na pewno zmienia to mocno atrakcyjność zestawu choć chyba, nie wybierając się do Japonii czy USA, niekoniecznie opłaca się mieć ten zestaw na samą Europę. Ale w każdym razie bardzo ciekawa sprawa. A w kwestii @Jan - starannie oddzielam wiedzę górską jaką posiada od jego światopoglądu.1 punkt
-
To też UTAH trzeba by było polecieć do Salt Lake City1 punkt
-
Tuxa to obejmuje Tirol Snowcard a na cały świat to jest jeszcze nieco tańszy EPIC pass, to ten miał kolega o którym pisałem a IKON miała koleżanka Jana Kovala i przyleciała do Zermatt . Ostatnio w Zermatt to większość narciarzy z USA albo Kanady1 punkt
-
Warto tez posprawdzać na sportbittl i sportconrad w Niemczech, latem bywają wyprzedaże, a wysyłają do PL.1 punkt
-
Nie wiem w jakim rejonie Belgii operujesz, ja najlepiej się czuję w części Walońskiej (zwłaszcza Ardeny i Moza). Dawno jednak nie byłem. Za Antonin u mnie masz zawsze dzięksa (chyba, że nie zauważę posta) @cyniczny jak zwykle świetna relacja i piękne foty. Objechane przez Was tereny często odwiedzam, oczywiście ja nie na rowerze, tylko auto, łażenie z buta i jest tu bardzo dużo tras via ferrata (np Decin). W tym roku sporo dni w okolicy spędziłem na ferratach Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
Poniżej relacja z 4 dniówki rowerowej po kraju libereckim i usteckim z zahaczeniem o Saksonię. Start wycieczki zaplanowany został z Bogatynii, stała brygada czyli Marcin, Sylwek i ja. Na tej wycieczce wyjątkowo poruszałem się rowerem MTB pożyczonym od Sylwka. Niestety w moim Fuji trzasła rama, a dokładnie dolna rurka tylnego widelca blisko mufy suportowej. Dzień pierwszy. Z Piaseczna ruszamy dość późno bo około 7:30. W Bogatynii meldujemy się przed 13:00 i niespełna pół godziny później ruszamy na trasę. Z Bogatyni wyjeżdżamy fajną ścieżką wzdłuż ogrodów działkowych i za chwilę przekraczamy granicę z Czechami. Chwilę później zjeżdżamy z głównej drogi i świetnym bocznym asfaltem jedziemy do Hermanic Za Hermanicami tylko na chwile wjeżdżamy na główną drogę nr 13 by po raptem 2 km zjechać ponownie na boczne drogi. W Chrastavie na rynku pierwsze czeskie piwko. Na całym wyjeździe za piwo wyjdzie nam płacić 48-55 koron, co przy kursie 0,17 za koronę wychodzi poniżej 10 pln za piwo w knajpie. Za Chrastavą pojawia się nasz główny cel dzisiejszego dnia czyli Jested. Podjazd dość długi - Garmin wskazał 11km, Wahoo Sylwka zaczęło już odliczać na 16 km przed celem. Od Liberca do skrętu w lewo (jakieś 4-5km) spory ruch samochodowy i motocyklowy. Po skręcie w lewo ostatnie 2,5km znacznie spokojniejsza droga, ale i stromsza. Z Jested kierujemy się w stronę Osceny. Początkowo główna drogą, ale po kilku kilometrach zjeżdżamy na fantastyczną boczną drogę W Mimon mamy ochotę na jakąś obiadokolację, ale w Restauracji Drevenko dostajemy informację że kuchnia tylko do 19:00. Widząc nasze smętne miny właściciel proponuje nam knedliki z borówkami na ciepło i to jest przysłowiowy strzał w 10. Knedliki są przepyszne, nadziewane jagodami, posypane cynamonem i podlane bitą śmietaną...pycha. Kwaterę na pierwszą noc zaklepaliśmy jeszcze w Polsce 4 km od Mimon. Stąd robimy tylko małe zakupy na wieczór i śniadanie i lecimy na nocleg. Podsumowanie dnia pierwszego. Dzień drugi Nasza kwatera na pierwszą noc. Byliśmy jedynymi gośćmi. W nocy i rano zgodnie z prognozami dość mocno padało, stąd zbytnio nie śpieszymy się. Pani sprzątająca wygania nas równo o 10:00 (a właściwie 5 minut przed czasem:-)). O tej porze pogoda mniej więcej się wyklarowała, jest pochmurno, wieje mocny wiatr, ale nie pada, a drogi całkiem nieźle przeschły, no powiedzmy na polach, bo lesie mokro mocno. W okolicy Velenic zachowały się dwa budynki dawnych sklepów lustrzanych. Obiekt w tym miejscu nazywany był zwierciadłem Rabštejna, a drugi, położony około 800 m dalej, zwierciadłem Velenickiej. W tym drugim oprócz sklepu, była również szlifiernia luster. Lustra wykonywano na 8 maszynach polerskich, które napędzane były płynącym w dolinie potokiem Svitavka. W dalszym ciągu mocno pochmurno, ale prognozy mówią, że powinno być coraz lepiej Pierwszy mały popas robimy pod skalnym zamkiem Sloup I to jest świetny pomysł, bo przechodzi jeszcze krótka ulewa i dosłownie chwilę później robi się pięknie - i tak już będzie do końca wyjazdu. Staw Radvanecky przed Nowym Borem Ścieżka rowerowa do Nowego Boru - przepiękna Za Nowym Borem czeka nas 4 km podjazd - kończący się bardzo ładnym punktem widokowym Panska Skala - bardzo charakterystyczna skała z wychodnią bazaltu, zwana też bazaltowymi organami. rzeka Ploucenice W Decinie mamy ochotę na konkretny obiad, znajdujemy dwie restauracje obok siebie, ładujemy się do pierwszej, pani pyta się co podać, słysząc że chcemy coś zjeść proponuje nam piwo:-) Od słówka do słówka okazuje się, że żadnej kuchni w lokalu nie mają, na pytanie o restauracje na przeciwko stwierdza, że tam jest tak samo. Kieruje nas do knajpy w mieście o nazwie Kocanda. Logujemy się tam i zamawiamy karkówkę z pieczonymi warzywami i frytkami. Pałaszujemy wszystko choć mięso smakuje średnio, a warzyw jest tyle co kot napłakał. No nic grunt że najedzeni. Po obiedzie ruszamy na punkt widokowy położony po drugiej stronie Łaby. Podjazd krótki, ale ciężki. Nachylenie praktycznie nie spada poniżej 15% i wchodzi w kolana konkretnie, ale warto było się pomęczyć, bo widoki bardzo ładne. W trakcie obiadu ogarnęliśmy kwaterę kilkanaście kilometrów za Decinem w okolicy Sneznika. Cała droga na kwaterę idzie pod górę. Niepotrzebnie wybieramy początek drogi ulicami Sneznicka i Druzstevni, bo na tej drugiej asfalt kończy się wraz z zabudowaniami i przez ponad 2km jest droga gruntowa z dość luźnych kamieni i ponad 1 km z nachyleniami pod 15%. W końcu droga dobija do asfaltu i dalszą część podjazdu jedzie się całkiem przyjemnie. Na kwaterze szybko rozpakowujemy się, bo wpadliśmy na pomysł wjechania na Sneznik dzisiaj i skorzystania z pięknego zachodu słońca. , Podsumowanie dnia drugiego. Kolejnego dnia ruszamy dość szybko, bo i nie ma co zwlekać. Pogoda piękna i wiele miejsc do odwiedzenia. Większość tego dnia spędzimy po niemieckiej stronie granicy, ale na ostatni nocleg wrócimy do Czech. Po kilku kilometrach wjeżdżamy do Niemiec, niestety nie ma żadnej tabliczki. Nie licząc 2 km podjazdu do zamku Konigstein przez 25 km mamy cały czas w dół z wyjątkiem 2-3 małych hopek niewartych wspomnienia:-) zamek Konigstein I już nad Łabą. Elberadweg, czyli Łabski szlak rowerowy, jedziemy nim tylko 10 km do Stadt Wehlen, ale i te 10 jest bardzo ładne. Most Bastei jedna z najbardziej charakterystycznych budowli Szwajcarii czesko-saksońskiej. Na prom czekamy dosłownie chwilę i przeprawiamy się na drugą stronę Łaby - koszt 3 euro z rowerem. Tylko na chwilę zatrzymujemy sie w miasteczku na kilka fotek i lecimy piekna drogą rowerową położoną w głębokim kanionie do Rathenwalde Hohnstein Z HohnStein jedziemy kawałek bardzo ładna trasa rowerową. I zamknięta drogą dobijamy się do drogi prowadzącej z Bad Schandau do Hinterhermsdorf - 9 lat temu jechaliśmy nią, ale w drugim kierunku. Drogą tą nie jedziemy długo i po chwili skręcamy w las na szlak rowerowy wzdłuż potoku Kirnitzsch i w kierunku granicy z Czechami. Droga jest bardzo przyjemna, w lesie panuje całkiem miły chłodek. Graniczny mostek Od granicy przez 2-3 km jest szuter, miejscami dość mocno luźny, ale widoki przepiękne. Później szuter przechodzi w asfalt W Jetrichovicach stwierdzamy, że mamy bardzo dobry czas, bo na zarezerwowaną kwatera zostało około 4km. Stąd spędzamy ponad 1h na życie chwilą:-) Sam podjazd był po górskiej gruntowej drodze z całkiem konkretnymi nachyleniami, bywało i pod 18%, stąd lekko nie było. W końcu docieramy do noclegu - schronisko na Tokani. Siedzimy chwilę delektując się kolejnym piwem i ciszą, ale to nie trwało długo. Po chwili zajeżdża 10-12 bikerów i od razu zrobił się gwar i harmider. Podsumowanie dnia czwartego Dzień czwarty Ostatni poranek na wyjeździe - pogoda znowu jak drut:-) Z samego rana czeka nas dokończenie wczorajszego podjazdu, początek asfalt, ale za chwilę ślad każe nam zjechać na szuter. Tam w pewnym momencie nachylenia i nawierzchnia robią się bardzo trudne do podjechania - 22% i miejscami łachy piachu. Z trudem docieram na szczyt, później droga już się wypłaszcza i docieram do asfaltu. krótki popas gdzieś za Krasnym Polem. Droga do Krompach, obfituje w piękne widoki Za Krompachami też pieknie Czeka nas ostatni konkretny podjazd na tej wycieczce, około 5km i zjazd do Hradka nad Nisou. Podjazd nie jest zbyt trudny, ale jakość nawierzchni zarówno na podjeździe jak i na zjeździe jest tragiczna. W Hradku jemy jeszcze obiad i tu trafiamy na świetną restaurację o nazwie "K" gdzie każdy z nas zamawia co innego i wszystkie dania są przepyszne. Do końca wycieczki zostało już około 15km, ale została jeszcze jedna atrakcja - trójstyk granic PL/CZ/DE. To mój trzeci objechany na rowerze. Ten jest jednym z ładniejszych, duże trzy flagi narodowe + unii europejskiej. Bardzo ładnie to wygląda. Jeszcze rzut oka na kopalnie odkrywkową i docieramy do samochodu. Podsumowanie dnia czwartek i mapka całości , Podsumowanie Przejechane około 350km i według Garmina zrobione ponad 5600 w pionie. Wycieczka przepiękna, w wielu miejscach byłem po raz pierwszy, wiele widoków zostanie ze mną na zawsze. Pogoda i towarzystwo dopisało i obyło się bez żadnych wypadków czy awarii.1 punkt
-
Mimo braku odzewu na propozycję wspólnego wyjazdu na rower w Karpaty ukraińskie ze strony forumowiczów,udalo mi się go zrealizować.Znalazłem kolegę,który postanowił dotrzymać kroku mojemu elektrykowi o mocy 5500 watt na dobrym MTB,i bez problemu sobie poradził.Przy okazji oglądałem 2 kurorty narciarskie,Sławsko i Pylypets,wokół których odbyła się trzydniówka. Kiedyś kolega @Gerald zamieścił genialną relację z zimowego Sławska,więc nie ma sensu pisać więcej,kto zainteresowany,poszuka sobie. Spaliśmy 2 noce w Sławsku, w pierwszy dzień jeździliśmy po górze Pogar,w drugi dzień wyprawa przez przełęcz do Pylypetsa.Tam o dziwo chodziło długie krzesło,mimo że był dzień powszedni.Mialo nawet haki na rowery,więc można sobie tylko zjechać.Dlugie krzeslo na Trostjanie w Sławsku uruchamiają tylko na weekend,też można sobie zjechać,gdy ktoś nie lubi podjeżdżać. Można też użyć wszechobecnych ludowych pojazdów górali bojkowskich,UAZów i quadów. Z innych aktualnych atrakcji-co noc wyły syreny alarmowe i rozlegał się komunikat z głośników-"Trwoga,trwoga,trwoga..." i wszechobecny barszcz Sosnowskiego...1 punkt
-
1 punkt