Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 13.08.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
2 punkty
-
Na razie Wenecja, od jutra wchodzi Lido. Trasa ok jak na środek tygodnia, tempomat aktywny daje radę.2 punkty
-
Ja mam zawsze mieszane uczucia gdy słyszę o takich nowych, wydajnych wyciągach. Nie znam kompletnie tego ośrodka, zastanawiam się ile jest (będzie) tras narciarskich z tej kanapy. 3 tysiące na godzinę to dużo. Jak jeżdżę na Hintertuxie to przeważnie jest od kilkuset do 6 tyś. (czasami więcej - rekord przed covidem, w jakimś czeskim tygodniu to było 15 tyś) narciarzy na cały dzień, rozkłada się to (w sezonie) na 62 km tras i kilkadziesiąt wyciągów. Gdy jest powyżej 5 tyś to szukam możliwości freeridowych, bądź skiturowych, a jak się nie da to ograniczam się do dwóch góra trzech wyciągów mniej obleganych. Ja to jednak normalny nie jestem😉. Niech każdy jeździ gdzie mu pasuje...2 punkty
-
2 punkty
-
San Diego nad Oceanem Spokojnym, temperatura wody jak w Bałtyku, tylko 19 stopni Celsiusza1 punkt
-
mam w piwnicy trochę szerokich nart, napisz kiedy będziesz jechać do hali w Holandii to Tobie podrzucę do wypróbowania, wchodzi but 28,51 punkt
-
Podłącze sie pod Zbyszkowego posta z podobnym dylematem - które szerokie wybrać?.... Opcje: 1. Mantra M6 (lub M7 - ale to pewnie tylko nadpłata za nowość) - na + ...chwały do powały gdzie nie zajrzysz..no i @marionen na takich jezdzi ;).. na - rozmiar 177 i następny dopiero 184 (a ja bym wolał coś koło 180), 2. Salomon Stance 96 - na + niezłe opinie, dobra cena nowych, znośna długość 182cm... na - no właśnie ni pies ni wydra... 3. Kastle FX 96Ti - na + długość 180cm, konstrukcja, Kastle... na - cena nowych i niedostępność używanych. Ktoś coś?1 punkt
-
Masz rację,to kwestia kompromisu,bo ileż można mieć nart...Na specjalnie spreparowanych muldach zupelnie przyzwoicie spisywała mi się damska slalomka,w kwietniowych Dolomitach od południa męczyłem się na wszystkim,co wąskie.Długość musiała być do 170,bo będą ze mną latać do Gruzji.Testy zacznę już za tydzień,publiczna część hali po poludniu to już same odsypy z cukru,a jak da się jeszcze zjechać po tyczkowym lodowisku,przygodę uznam za obiecującą.Zdziwił mnie stan całego pakietu freeride,wszystko wyglądało jak nowe,a oczekiwałem historii alpejskich minerałów...1 punkt
-
No właśnie narty perfekcyjnie dobrane do gumy - gratuluję. Czy będą dobre dla Ciebie, uważam że tak, bo potrafisz jeździć i to jest najważniejsze. Teraz dopiero przeczytałem Twój wątek ale się wypowiem🙃. Do prawdziwych muld (wiem co to jest mulda, nie trzeba mi tłumaczyć) alpejskich czyli tras specjalnie preparowanych pod muldy lub na trasach nieratrakowanych cały sezon to narta krótka - 20 cm od wzrostu, nietaliowana i raczej wąska. Te co masz to sprawdzi się na jednodniowych popołudniowych trasach z miękkimi odsypami w Polsce, Czechach czy np. Karyntii w okresie świąteczno noworocznym (pisząc prościej - kiedy jest ciepło i dużo narciarzy napierdziela cały dzień po trasie) i odsypy są od pół metra wzwyż. Na świeży puch to każda narta się nadaje. Te Armady w tej długości też sprawdzą się w wąskich żlebach, zwłaszcza na firnie. Na zleżały puch poza trasami to już braknie im długości. Narty na muldy i off piste to już trochę inna bajka, albo 2 pary lub nie najlepszy kompromis między szerokością, długością i sztywnością. Na muldach przy małych odsypach do 40 cm powinny być dłuższe. To takie moje pierwsze myśli ale co ja się tam znam. Fajnie, że masz coś szerszego w stajni, podkreślam przy Twoich umiejętnościach to jednak narty nie mają wielkiego znaczenia, może polubisz trochę bardziej jazdę po miękkim, dla przyjemności i funu, a nie tylko nastawioną na wyniki sportowe. Pozdrawiam. PS na Armadach to dużo jeździł @johnny_narciarz choć były szersze i dłuższe. Armada w off piste to uznana marka (osobiście nie jeździłem).1 punkt
-
1 punkt
-
Wisła: Aug 11 Inwestycje i zmiany w Wiśle Zrobiłem szybki, na ile mi czas pozwalał, raid over Wisła. Co się dzieje w Wiśle przed sezonem narciarskim 2024/25? Już tłumaczę i dokumentuję fotografiami: 1/ BUDOWA WIEŻY A LA KRYNICA NA SKOLNITYM Ośrodek Skolnity buduje tzw. ścieżkę w chmurach – zgodnie z nową modą. O inwestycji można było przeczytać na stronie ośrodka już dawno, ale pewnie procedury, procedury. Nadto reformują tam całe otoczenie górnej stacji wyciągu. Niemniej zaobserwowana liczba dźwigów sugeruje, że prace ruszyły na serio z kopyta. 2/ ON CIEŃKÓW BEZ ZMIAN, ALE JEST ODNOWIONY MOST Nie widziałem żadnych zmian na Cieńkowie, ale ośrodek chyba wielkich zmian nie wymaga: Natomiast wyraźnie odnowiono drewniany most dojazdowy do dolnej stacji wyciągu i do hotelu: 3/ BUDOWA NOWEGO WYCIĄGU (TRAMWAJU) NA SKOCZNI W MALINCE Na skoczni w Malince niemal po cichu zlikwidowano stare krzesło dwuosobowe (zrównano z ziemią) i na jego miejscu powstały – dosłownie – tory. Na tych torach będą jeździły wagoniki dla skoczków, coś pewnie a la zamek w Ljubljanie. Tor już jest praktycznie gotowy, trwają prace przy dolnej, pośredniej (tak!) i górnej stacji: 4/ KOSMETYCZNE PRACE NA KLEPKACH Natomiast jeśli chodzi o Klepki, tutaj widać, że coś (!) się działo. Po pierwsze wyrównano trasę wyciągu talerzykowego, po drugie trwają jakieś prace (niwelacja zjazdu?) przy górnej stacji krzesła. Prawdopodobnie będzie jeszcze łatwiej opuszczać trasę wyciągu krzesełkowego (nie będzie trudnego zakrętu?) i prawdopodobnie zniknęła górka między linią wyciągu talerzykowego a trasą. Tu różnica poziomów sprawiała morze problemów dzieciom, które wypadły z talerzyka: No to czekamy na zimę! Twój instruktor Maciek Link: Inwestycje i zmiany w Wiśle | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)1 punkt
-
Dla mnie bieg po ścianie jest wypaczeniem idei wspinaczki. Rozumiem oczywiście medialność tej konkurencji - 6 s i po zajawce w mediach. I kolejne info. Ale przecież zasadniczo to chodzi bardziej o ciągle nowe drogi i rozwiązywanie problemów.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Poniżej relacja z 4 dniówki rowerowej po kraju libereckim i usteckim z zahaczeniem o Saksonię. Start wycieczki zaplanowany został z Bogatynii, stała brygada czyli Marcin, Sylwek i ja. Na tej wycieczce wyjątkowo poruszałem się rowerem MTB pożyczonym od Sylwka. Niestety w moim Fuji trzasła rama, a dokładnie dolna rurka tylnego widelca blisko mufy suportowej. Dzień pierwszy. Z Piaseczna ruszamy dość późno bo około 7:30. W Bogatynii meldujemy się przed 13:00 i niespełna pół godziny później ruszamy na trasę. Z Bogatyni wyjeżdżamy fajną ścieżką wzdłuż ogrodów działkowych i za chwilę przekraczamy granicę z Czechami. Chwilę później zjeżdżamy z głównej drogi i świetnym bocznym asfaltem jedziemy do Hermanic Za Hermanicami tylko na chwile wjeżdżamy na główną drogę nr 13 by po raptem 2 km zjechać ponownie na boczne drogi. W Chrastavie na rynku pierwsze czeskie piwko. Na całym wyjeździe za piwo wyjdzie nam płacić 48-55 koron, co przy kursie 0,17 za koronę wychodzi poniżej 10 pln za piwo w knajpie. Za Chrastavą pojawia się nasz główny cel dzisiejszego dnia czyli Jested. Podjazd dość długi - Garmin wskazał 11km, Wahoo Sylwka zaczęło już odliczać na 16 km przed celem. Od Liberca do skrętu w lewo (jakieś 4-5km) spory ruch samochodowy i motocyklowy. Po skręcie w lewo ostatnie 2,5km znacznie spokojniejsza droga, ale i stromsza. Z Jested kierujemy się w stronę Osceny. Początkowo główna drogą, ale po kilku kilometrach zjeżdżamy na fantastyczną boczną drogę W Mimon mamy ochotę na jakąś obiadokolację, ale w Restauracji Drevenko dostajemy informację że kuchnia tylko do 19:00. Widząc nasze smętne miny właściciel proponuje nam knedliki z borówkami na ciepło i to jest przysłowiowy strzał w 10. Knedliki są przepyszne, nadziewane jagodami, posypane cynamonem i podlane bitą śmietaną...pycha. Kwaterę na pierwszą noc zaklepaliśmy jeszcze w Polsce 4 km od Mimon. Stąd robimy tylko małe zakupy na wieczór i śniadanie i lecimy na nocleg. Podsumowanie dnia pierwszego. Dzień drugi Nasza kwatera na pierwszą noc. Byliśmy jedynymi gośćmi. W nocy i rano zgodnie z prognozami dość mocno padało, stąd zbytnio nie śpieszymy się. Pani sprzątająca wygania nas równo o 10:00 (a właściwie 5 minut przed czasem:-)). O tej porze pogoda mniej więcej się wyklarowała, jest pochmurno, wieje mocny wiatr, ale nie pada, a drogi całkiem nieźle przeschły, no powiedzmy na polach, bo lesie mokro mocno. W okolicy Velenic zachowały się dwa budynki dawnych sklepów lustrzanych. Obiekt w tym miejscu nazywany był zwierciadłem Rabštejna, a drugi, położony około 800 m dalej, zwierciadłem Velenickiej. W tym drugim oprócz sklepu, była również szlifiernia luster. Lustra wykonywano na 8 maszynach polerskich, które napędzane były płynącym w dolinie potokiem Svitavka. W dalszym ciągu mocno pochmurno, ale prognozy mówią, że powinno być coraz lepiej Pierwszy mały popas robimy pod skalnym zamkiem Sloup I to jest świetny pomysł, bo przechodzi jeszcze krótka ulewa i dosłownie chwilę później robi się pięknie - i tak już będzie do końca wyjazdu. Staw Radvanecky przed Nowym Borem Ścieżka rowerowa do Nowego Boru - przepiękna Za Nowym Borem czeka nas 4 km podjazd - kończący się bardzo ładnym punktem widokowym Panska Skala - bardzo charakterystyczna skała z wychodnią bazaltu, zwana też bazaltowymi organami. rzeka Ploucenice W Decinie mamy ochotę na konkretny obiad, znajdujemy dwie restauracje obok siebie, ładujemy się do pierwszej, pani pyta się co podać, słysząc że chcemy coś zjeść proponuje nam piwo:-) Od słówka do słówka okazuje się, że żadnej kuchni w lokalu nie mają, na pytanie o restauracje na przeciwko stwierdza, że tam jest tak samo. Kieruje nas do knajpy w mieście o nazwie Kocanda. Logujemy się tam i zamawiamy karkówkę z pieczonymi warzywami i frytkami. Pałaszujemy wszystko choć mięso smakuje średnio, a warzyw jest tyle co kot napłakał. No nic grunt że najedzeni. Po obiedzie ruszamy na punkt widokowy położony po drugiej stronie Łaby. Podjazd krótki, ale ciężki. Nachylenie praktycznie nie spada poniżej 15% i wchodzi w kolana konkretnie, ale warto było się pomęczyć, bo widoki bardzo ładne. W trakcie obiadu ogarnęliśmy kwaterę kilkanaście kilometrów za Decinem w okolicy Sneznika. Cała droga na kwaterę idzie pod górę. Niepotrzebnie wybieramy początek drogi ulicami Sneznicka i Druzstevni, bo na tej drugiej asfalt kończy się wraz z zabudowaniami i przez ponad 2km jest droga gruntowa z dość luźnych kamieni i ponad 1 km z nachyleniami pod 15%. W końcu droga dobija do asfaltu i dalszą część podjazdu jedzie się całkiem przyjemnie. Na kwaterze szybko rozpakowujemy się, bo wpadliśmy na pomysł wjechania na Sneznik dzisiaj i skorzystania z pięknego zachodu słońca. , Podsumowanie dnia drugiego. Kolejnego dnia ruszamy dość szybko, bo i nie ma co zwlekać. Pogoda piękna i wiele miejsc do odwiedzenia. Większość tego dnia spędzimy po niemieckiej stronie granicy, ale na ostatni nocleg wrócimy do Czech. Po kilku kilometrach wjeżdżamy do Niemiec, niestety nie ma żadnej tabliczki. Nie licząc 2 km podjazdu do zamku Konigstein przez 25 km mamy cały czas w dół z wyjątkiem 2-3 małych hopek niewartych wspomnienia:-) zamek Konigstein I już nad Łabą. Elberadweg, czyli Łabski szlak rowerowy, jedziemy nim tylko 10 km do Stadt Wehlen, ale i te 10 jest bardzo ładne. Most Bastei jedna z najbardziej charakterystycznych budowli Szwajcarii czesko-saksońskiej. Na prom czekamy dosłownie chwilę i przeprawiamy się na drugą stronę Łaby - koszt 3 euro z rowerem. Tylko na chwilę zatrzymujemy sie w miasteczku na kilka fotek i lecimy piekna drogą rowerową położoną w głębokim kanionie do Rathenwalde Hohnstein Z HohnStein jedziemy kawałek bardzo ładna trasa rowerową. I zamknięta drogą dobijamy się do drogi prowadzącej z Bad Schandau do Hinterhermsdorf - 9 lat temu jechaliśmy nią, ale w drugim kierunku. Drogą tą nie jedziemy długo i po chwili skręcamy w las na szlak rowerowy wzdłuż potoku Kirnitzsch i w kierunku granicy z Czechami. Droga jest bardzo przyjemna, w lesie panuje całkiem miły chłodek. Graniczny mostek Od granicy przez 2-3 km jest szuter, miejscami dość mocno luźny, ale widoki przepiękne. Później szuter przechodzi w asfalt W Jetrichovicach stwierdzamy, że mamy bardzo dobry czas, bo na zarezerwowaną kwatera zostało około 4km. Stąd spędzamy ponad 1h na życie chwilą:-) Sam podjazd był po górskiej gruntowej drodze z całkiem konkretnymi nachyleniami, bywało i pod 18%, stąd lekko nie było. W końcu docieramy do noclegu - schronisko na Tokani. Siedzimy chwilę delektując się kolejnym piwem i ciszą, ale to nie trwało długo. Po chwili zajeżdża 10-12 bikerów i od razu zrobił się gwar i harmider. Podsumowanie dnia czwartego Dzień czwarty Ostatni poranek na wyjeździe - pogoda znowu jak drut:-) Z samego rana czeka nas dokończenie wczorajszego podjazdu, początek asfalt, ale za chwilę ślad każe nam zjechać na szuter. Tam w pewnym momencie nachylenia i nawierzchnia robią się bardzo trudne do podjechania - 22% i miejscami łachy piachu. Z trudem docieram na szczyt, później droga już się wypłaszcza i docieram do asfaltu. krótki popas gdzieś za Krasnym Polem. Droga do Krompach, obfituje w piękne widoki Za Krompachami też pieknie Czeka nas ostatni konkretny podjazd na tej wycieczce, około 5km i zjazd do Hradka nad Nisou. Podjazd nie jest zbyt trudny, ale jakość nawierzchni zarówno na podjeździe jak i na zjeździe jest tragiczna. W Hradku jemy jeszcze obiad i tu trafiamy na świetną restaurację o nazwie "K" gdzie każdy z nas zamawia co innego i wszystkie dania są przepyszne. Do końca wycieczki zostało już około 15km, ale została jeszcze jedna atrakcja - trójstyk granic PL/CZ/DE. To mój trzeci objechany na rowerze. Ten jest jednym z ładniejszych, duże trzy flagi narodowe + unii europejskiej. Bardzo ładnie to wygląda. Jeszcze rzut oka na kopalnie odkrywkową i docieramy do samochodu. Podsumowanie dnia czwartek i mapka całości , Podsumowanie Przejechane około 350km i według Garmina zrobione ponad 5600 w pionie. Wycieczka przepiękna, w wielu miejscach byłem po raz pierwszy, wiele widoków zostanie ze mną na zawsze. Pogoda i towarzystwo dopisało i obyło się bez żadnych wypadków czy awarii.1 punkt
-
Mimo braku odzewu na propozycję wspólnego wyjazdu na rower w Karpaty ukraińskie ze strony forumowiczów,udalo mi się go zrealizować.Znalazłem kolegę,który postanowił dotrzymać kroku mojemu elektrykowi o mocy 5500 watt na dobrym MTB,i bez problemu sobie poradził.Przy okazji oglądałem 2 kurorty narciarskie,Sławsko i Pylypets,wokół których odbyła się trzydniówka. Kiedyś kolega @Gerald zamieścił genialną relację z zimowego Sławska,więc nie ma sensu pisać więcej,kto zainteresowany,poszuka sobie. Spaliśmy 2 noce w Sławsku, w pierwszy dzień jeździliśmy po górze Pogar,w drugi dzień wyprawa przez przełęcz do Pylypetsa.Tam o dziwo chodziło długie krzesło,mimo że był dzień powszedni.Mialo nawet haki na rowery,więc można sobie tylko zjechać.Dlugie krzeslo na Trostjanie w Sławsku uruchamiają tylko na weekend,też można sobie zjechać,gdy ktoś nie lubi podjeżdżać. Można też użyć wszechobecnych ludowych pojazdów górali bojkowskich,UAZów i quadów. Z innych aktualnych atrakcji-co noc wyły syreny alarmowe i rozlegał się komunikat z głośników-"Trwoga,trwoga,trwoga..." i wszechobecny barszcz Sosnowskiego...1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt