Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. przemo_narciarz

    przemo_narciarz

    Użytkownik forum


    • Punkty

      23

    • Liczba zawartości

      2 024


  2. marboru

    marboru

    VIP


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      7 188


  3. marionen

    marionen

    Użytkownik forum


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      4 179


  4. marcinn

    marcinn

    VIP


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      4 836


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 22.07.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Jeszcze jedna rzecz, @marionen pisał o free mniej więcej pod środkową gondolą. Dzień po jego jeżdżeniu obok trasy, przy wyjeździe z free. Powstał potężny krater!!!!! głębokość ok 5m, średnica co najmniej 10m, z rwącym potokiem wewnątrz!!! Jak to zobaczyliśmy z gondoli to aż mi nogi zmiękły, bo już nie raz robiliśmy bardzo "głupie rzeczy" poza trasami w lecie. Jednak to nie są żarty, stwierdziliśmy że jednak nie warto ryzykować. I byliśmy już " prawie😅 grzeczni".
    4 punkty
  2. Ogólnie podsumowując szybki wyjazd na Tuxa. Było super - jak zawsze w lecie na Tuxie. Allllleeee.... trzeba jednoznacznie zaznaczyć, że to super to jest dla takich bardziej skrzywionych nartami, którzy potrafią jeździć w naprawdę ciężkich / miejscami ekstremalnych warunkach. Stanowczo odradzam takich wyjazdów z małymi dziećmi i osób słabo jeżdżących. Zdarzają się często krzywe ratrakowania, dziury, potoki na trasie, szczeliny lodowcowe. Nie piszę tego, żeby kogoś straszyć, po prostu tak jest i kropka. Natomiast tak jak pisałem wyżej, było super. Mi tam czasami wystarczy 2m pasek śniegu, a na Tuxie akurat śniegu jest pod dostatkiem, jak nie ma śniegu to jest lód po którym też można nieźle grzać. My zawsze od wyjazdów letnich mamy jedne wymagania, ma być super koleżeński wyjazd. Bez spiny, bez mocnych oczekiwań. Po nartach pifko wspólny czas i chill. Przy takich założeniach każdy będzie zadowolony. Ważna sprawa ośrodek dla narciarzy czynny 8:15 - 13:30. Później tylko ruch pieszy, i ogólnie wszyscy to respektują.
    4 punkty
  3. Dzisiaj udany dzień pogodowy i narciarski. christMimo oodatniej temperatury z rana twardo. Mnie kusiła jednak inna trasa, latem lubię pojeździć między gondolami, mało osób się tam wybiera... trzeba pokonać trawersem odcinek nad górną stacją gondoli i obok rozłożonych zabezpieczających lodowiec płacht dojechać do grzędy. Dalej już w dół, kierunek na Fernerhaus. Fajny odcinek do przeskoków... Niestety nie da się zjechać na raz, trzeba ściągać narty i 20-30 m przejść po kamieniach Dalej fajny zjazd Trzeba tylko zmieścić się między szczelinami i wyjechać na trasę nr 3 Piątka koło 12 w niezłym stanie natomiast lotnisko nie bardzo do jazdy. Mimo to dzień udany No i najważniejsze, udało się spotkać, coś zjechać i pogadać (plus piwko) w knajpie z @christof, @przemo_narciarz i Marianem. Jutro planowana powtórka. Dzięki za spotkanie. Pozdrawiam.
    4 punkty
  4. 3 dni Kajkowo nad Pilicą Świetne miejsce mogę polecić z czystym sumieniem.Organizacja, wypożyczenie, infrastruktura,czystość 👌 https://maps.app.goo.gl/FkaUuUNU7hKEpaf16 Pare foci
    3 punkty
  5. Niedziela bajkowa. Z rana sztruks, lotnisko nawet prawie ze śniegiem. Zjazd od szczytu do dołu super do 10. Teraz już bardziej miękko ale frajda ba maxa. Orczyk podwójny po drugiej stronie szczytu miękko ale lepiej niż w poprzednich dniach. 8 nie ruszona po wczorajszych tyczkach, zamarznięta na kamień tak jak były tory. Stracikrm tam masę siły żeby zjechać.
    2 punkty
  6. Dzisiaj pogoda siadła ale pomiędzy gondolami da się fajnie pojeździć. Teraz ciśniemy na łorcki zobaczyć.
    2 punkty
  7. Moltek to akurat mały ośrodek. I mając topskipass to raczej do odwedzenia przed lub po sezonie. Ja Moltka najbardziej lubię w maju. @JurekBydjaką dużą macie ekipe? Jakie założenia wyjazdów? Ilość dni, noclegi itd? Miałem teraz ten skipass i chyba powtórzę. Choć decyzji jeszcze nie podjąłem. Topskipass.at polecam z czystym sumieniem.
    1 punkt
  8. Polecam sezonówkę na Karyntię i Tyrol Wschodni , wyjazdy co piątek z Bydgoszczy przez Poznań/Wrocław lub z Warszawy przez Łódź/Gliwice.
    1 punkt
  9. Maso Corto na forum kojarzy się przede wszystkim z nartami… w sumie mi też, choć nigdy na nartach tu nie byłem. Kojarzy się również z lodowcem i górami. Po pobycie na Cyprze (uzupełnię blog) gdzie miałem temperaturę +42 zdecydowanie na drugą odsłonę wakacji wybrałem chłodniejsze, bardziej puste i piękniejsze dla oka miejsce - Maso Corto. Przyjechaliśmy wczoraj o 23 i zaraz jaka odmiana? Temperatura +4 i padający śnieg z deszczem, a w górach śnieg. Co będziemy tu robić? Aktywnie spędzimy 10 dni. Trekkingi, trzytysięcznik, lodowiec, rowery, narty?… będzie się działo. Ponieważ plany są ambitne, a pogoda niepewna, obserwujcie ten wątek by zobaczyć, co udało się zrobić, a czego nie? Oczywiście polecam również swój Kanał na TikToku, gdzie codziennie wrzucam nowe materiały. Dla tych, którzy jeszcze go nie widzieli, wystarczy wpisać: nogi bolo i wcisnąć obserwuj - będziecie na bieżąco. Pochwalę się również, zbudowaną już, w dość krótkim czasie społecznością wokół mnie. To prawie 900 osób… jak nic będę sławnym influenserem jak @JC 😃 Wracając do wątku… …dzień pierwszy nie był szczególnie udany jeśli chodzi o pogodę. Co udało się zrobić? Poznać, tą urokliwą osadę, mały trekking z rzutem oka na ferratę, którą będziemy tu robić. Złapaliśmy okno pogodowe i pojeździliśmy na rowerze szosowym. Zapraszam na krótką fotorelację z pierwszego dnia 😊 Tutejszy Matterhorn: U góry świeży opad - to dobrze, ponieważ w planach tego wypoczynku jest również wyprawa skiturowa ⛷️ Szum potoku i wodospadów przyciąga wzrok: Tu mieszkamy 😊 Aparthotel, którego właścicielem jest Sepp, a samo miejsce jest dość znane na pewnym kanale na You Tube 🤪 Idziemy w górę pomimo siąpiącego delikatnie deszczu. Jest cudownie rześko, górsko i jakże inaczej niż na rozgrzanym Cyprze. Pomimo kontuzji nogi (nadciągnięty mięsień przywodziciel dwugłowego uda) idzie mi się w górę dość sprawnie. To dobrze, bo miałem wiele obaw co do mojego pobytu w górach w tym roku. Myślę, że nie będzie źle 💪 a zdrowie dopisze. Dochodzimy do kaskad… jest ich tu bardzo dużo wzdłuż tras narciarskich. Co chwila kręcimy video na TikToki, cykamy jakieś zdjęcie, kręcimy materiały dla jednego z bardziej znanych tu forumowiczy 🤪 Pięknie, zielono, a powietrze dla płuc jest cudowne. Tego mi było trzeba 👍 Niesamowite miejsce… tym bardziej, że przez wodospad wiedzie via ferrata Larix, którą będziemy szli. Kilkaset metrów w górę i po trasach narciarskich docieramy z powrotem do hotelu. Wychodzi słońce, więc co? Paula ciśnie na rower - idziemy 🚵‍♂️ Mimo, że jest tylko +10, ruszamy lekko ubrani. Zjazd jest chłodny, ale podjazd będzie gorący. Postanawiamy zrobić krótką rundę, 20 km nad jeziorko, a nawet nieco niżej. Na tym odcinku przewyższenie to ok 500 metrów. Cóż? Noga kontuzjowana, nie mogę ryzykować dłuższego zjazdu, a potem wymagającego podjazdu. Delikatnie. Kolory zniewalają 🙂 Lago Di Vernago z bliska: Na tamie i kawałek za, jest asfalt, więc robię tam wycieczkę. Paula gna prawie 70 km/h w dół nie patrząc na moje plany i szwankującą nogę… chyba będzie rozwód 😄 Kontenpluję miejsce… i jednak kusi dalszy zjazd: Skusił… zjeżdżam niżej 2 kilometry, bo noga na to pozwala. Tempo spokojne, a potem pod górę, ostrożne, delikatnie i wolno. Na powrocie zatrzymuję się w tutejszym miasteczku. Bardzo urokliwym, noszącym tą samą nazwę co jezioro, Vernago. Cisnę powolutku w górę… I co? Hardcorowiec mnie dogania 😄 Mija, a potem będzie się wokół mnie kręcić. Oszczędzając się w czasie kontuzji jadę konsekwentnie lekko po tych +10% w górę i często zatrzymuję się na zdjęcia. Przerwy mi dobrze robią. Na kolację udaje się dotrzeć przed ponownymi opadami deszczu. Rekonesans w górach i na rowerze zrobiony mimo słabej pogody. Szczęśliwi kończymy pierwszy dzień pobytu. Co będzie dzisiaj? Zachęcam do śledzenia niniejszego wątku i mojego kanału, nogi bolo na TikToku. Pozdrawiam serdecznie Mariusz, marboru 🙂
    1 punkt
  10. Passo dello Stelvio rowerem szosowym Kiedyś musiał przyjść ten czas… dzisiaj. Kultowa przełęcz dla wszystkich kolarzy - Stelvio. Paula miała chrapkę na tą drogę od dawna, ja byłem sceptyczny - nie wyleczyłem jeszcze kontuzji przywodziciela mięśnia dwugłowego uda. Od rana myślałem, czy dam radę? W sumie to ponad 24 kilometry podjazdu ze średnim nachyleniem 7,6%. Nie byłbym sobą gdybym nie spróbował 💪 Byłem wytrwały i się udało 🙂 Mapa naszej kolarskiej wyrypy: Kółko: podjazd od najbardziej spektakularnej strony Włoskiej, zjazd przez Szwajcarię. Start: Charakterystyczny hotel po drodze: Kościółek z bliska: Przerwa pod wysokością 1900: Harpagan: Na horyzoncie pierwsze zabudowania na samej górze: Oltler 3905 m n.p.m. - piękny 🙂 Odsłonił się na chwilę: I jest ostatnia ścianka przełęczy Stelvio w całej odsłonie: Pod koniec podjazdu oczywiście śnieg: I restauracja, która jest w najwyższym asfaltowym miejscu na przełęczy. Tu podjechaliśmy i tu jedliśmy lunch z Paulą. Na moje oko wysokość coś ok 2780 m n.p.m. Ja w akcji gdzieś zagubiony w serpentynach: Paula czas podjazdu lepszy ode mnie o pół godziny. Ma moc dziewczyna 👍 Widok na przełęcz z naszej „jadłodajni”: I na naszą „drogę krzyżową”: Kultowe miejsce, fotka: I zmarznięci gnamy w dół. Widok na Szwajcarię gdy się już trochę obniżyła wysokość, a podniosła temperatura: Malownicze Swiss… Przekraczamy ponownie granicę i po szybkich odcinkach kończymy naszą przygodę ze Stelvio i Maso Corto. Od jutra dyżur pełni @JC Nagroda za dzisiejsze „fikanie”: Zapraszam do oglądania Tiktoków u mnie na kanale „nogi bolo”… …i do spisania z małym podsumowaniem w Polsce. Mariusz, marboru
    1 punkt
  11. Iceman Ötzi Peak 3251 m - start sezonu letniego gondoli i zejście w rakietach śnieżnych. Dokładnie wczoraj był oficjalny start sezonu 2024/25. Oczywiście początek - lato. Nie mogło nas na nim zabraknąć. Przed zimą w Maso Corto prowadzonych jest szereg inwestycji, trwa przebudowa dolnej stacji głównego wyciągu. Mimo placu budowy na dole, ośrodek w pełni otworzył się dla turystów. Ulepszone, o odkryte balkony widokowe, wagoniki ruszyły do pracy. Na górnej stacji wszyscy, lokalni oficjele i drobny poczęstunek. Mała impreza z ubranymi w tradycyjne stroje południowymi tyrolczykami. Szybka kawa i uciekamy stąd. Pierwszy cel, to krótkie podejście na szczyt Iceman Ötzi Peak 3251 m. Wbrew pozorom nie było łatwo. W części gdzie są postawione schody, w zasadzie miejscami ich brak - całe zasypane warstwą mokrego śniegu. Przy zachowaniu dużej ostrożności przedzieramy się na platformę szczytową. Miało być słońce… niestety było go niewiele. Widok z góry: Lodowiec cały przykryty plandekami, które chronią go od topnienia. Na wspomnianym evencie dowiadujemy się, że od kilku lat w Maso Corto przybywa warstwa lodu. To pozytywna informacja. Schodzimy w dół żałując, że widokowo jest dzisiaj średni dzień. Chmur masa i słabe światło. Instalacja artystyczna pod Grawantem… ładne to? Moim zdaniem - wcale. Warstwa śniegu po drodze imponująca: I widok na szczyt wraz z górną częścią lodowca od dołu. Najfajniejszy do obserwacji tego dnia był strumyk lodowcowy (fajne ujęcia na opublikowanym wczoraj przeze mnie Tiktoku, kanał „nogi bolo”): Schodzimy w dół na rakietach śnieżnych. Śniegu masa, jest on niestety brudny, pokryty warstwą piachu, który przyleciał z Sahary. Udajemy się nieco w górę, do schroniska na ciacho i kawkę. Na szlakach bardzo mało turystów, jesteśmy praktycznie sami w górach. Gdy znika śnieg zdecydowanie przyspieszamy idąc w dół bez rakiet. Czas mija nam przyjemnie na wspólnych rozmowach i podglądaniu @JC kręcącego vloga z tej wycieczki. W hotelu czeka na nas nagroda 🙂 Pyszne jedzonko: Pozdrawiam Mariusz, marboru
    1 punkt
  12. Tam gdzie udokumentowano pierwsze morderstwo? Wysokość 3210 m ⛰️ Noc mija bardzo szybko w schronisku. Myślałem, że będą problemy z zaśnięciem i spaniem na tej wysokości, ale nic z tych rzeczy. Podobno chrapałem jak lokomotywa… inni z pokoju się nie wyspali… urok wspólnych pokoi w górskim klimacie. Inny urok, to wspólne toalety, zimna woda i prysznice na żeton. Spokojnie kilka dni byłoby fajnie pozwiedzać kilka takich miejsc w górach. Tym bardziej, że nasze miejsce noclegowe było odnowione, a jedzenie? Super! Śniadanie jemy o 6, pakujemy plecaki, do nich rakiety śnieżne i ruszamy na szlak. Naszym celem jest miejsce znalezienia Ötziego, człowieka lodu - wysokość 3210 metrów. Pogoda widać, że się przeciera. Idziemy w dół i tym samym przechodzimy na austriacką stronę granicy. Po utracie ok 200 metrów w pionie trawersujemy pole śnieżne i skręcamy w lewo, w stronę małej dolinki, która kończy się przełęczką - nasz cel. Śnieg jest grząski, raz po raz zapada się pod nami - później trwa mozolne wydobywanie. Kosztuje to wiele sił i jest mokro. Paula zalicza też kilkumetrowy zjazd w dół. Trzeba bardzo uważać, bo warunki są bardzo trudne. Na szczęście nic się nie stało. Przewodnik prowadzi nas bezpieczną trasą. Mija nieco ponad godzina i jesteśmy na miejscu. W miejscu odnalezienia mumi naszego przodka stoi pamiątkowy obelisk. Swoją drogą, bardzo ciekawa historia… w roku ok 3300 p.n.e. ginie tu w wyniku postrzału od strzały, człowiek. Ponad 5000 lat temu na wysokości 3210 m… a gorateksów nie było 😃 Druga sprawa gonili go i ubili w takich warunkach? Co tu musiało zajść i dlaczego? Mumia do tego stopnia była idealnie zakonserwowana, że nawet z niej zdjęto kleszcze przyczepione do jego ciała. Zdumiewające. Ciekawe jest również to, że o Ötziego była walka pomiędzy Włochami i Austrią. Skończyło się w sądzie, w wyniku dochodzenia i pomiarów okazało się, że mumia znajdowała się 3 metry po stronie Italii… i 🇦🇹 musieli oddać znalezisko. Z muzeum w Innsbrucku, Ötzi ostatecznie spoczął w muzeum w Bolzano. Widoczki: I Król okolicy Similaun 3606 m: Z pełną panoramą: Wracamy do schroniska bez większych przygód. Cieszymy się z rakiet śnieżnych i bawimy na śniegu. W schronisku jemy pyszny, wczesny lunch i schodzimy na dół. Pogoda wraźnie zmienia się na plus. Jest pięknie 🙂 W dolinie 21 na plusie - wreszcie trochę lata. Kończymy kolejną przygodę. W hotelu okazuje się, że mam niewiele zdjęć z wyprawy do Ötziego a masę video. Kolejne materiały do Tiktoków na moim kanale „nogi bolo”. Tiktoki nawet są szybciej niż niniejsza relacja, więc zapraszam do obserwowania. Z tej wyprawy będzie ich niezwykle dużo. Pewnie większość powstanie dopiero po powrocie, bo materiałów mam ogrom. Kończę, bo czas pędzi ku kolejnej przygodzie. Pozdrawiam z Maso Corto Mariusz, marboru
    1 punkt
  13. Trekking do Schroniska Similaunhutte na wysokość 3019 m Pogoda diametralnie się odmieniła i po szybkim lunchu ruszamy do miejscowości Vernago skąd mamy rozpocząć podejście na nocleg, do schroniska Similaunhutte. Wczesniej również przepakowanie plecaków, idziemy wysoko i będziemy nocować w górach. Fajnie! Naszą wyrypę zaczynamy w magicznie zielonym miejscu: Jest widokowo 🙂 Pniemy się do góry - ubywa drzew, pojawia się duża ilość wody: Szlak wije się pośród pastwisk. Mijamy krowy, owce i świstaki - całe stada. Po godzinie marszu pojawia się na horyzoncie śnieg i cel naszej wędrówki u góry… jeszcze go nie widać, będzie dokładnie jak dojdziemy. Po krótkim wijącym się odcinku piargowym na końcu doliny wchodzimy w zimową scenerię: Kije się przydają. Paula walczy: Jeziorko Vernago z tej perspektywy jest malutkie: Pola śnieżne poprzecinane są odcinkami kamienistymi. Jest malowniczo. Nie zwlekając pniemy się na górę. Dzień dobiega powoli do końca. Na szlaku ok 6 kilometrów robimy ponad 1300 metrów w górę. Biorąc pod uwagę poranny trekking, w nogach mamy ok 1700 m przewyższenia. Nasz cel: Similaunhutte: Kilka budynków i wyciąg towarowy na przełęczy granicznej z Austrią. Wysokość 3019 m. A za oknem schroniska tutejsza, najwyższa góra Similaun 3606 m. Na poniższej fotce, wierzchołek szczytowy w tle, mniej więcej na środku. Dostajemy pokój 5 osobowy i nim pójdziemy spać jemy pyszną kolację. Smak piwa na koniec tego dnia? Bezcenny. Pozdrawiam Mariusz, marboru
    1 punkt
  14. Trekking pod Lazaunspitze 3313 m Wczorajszy dzień z samego rana nie zwiastował dobrej pogody. Na wszystkich aplikacjach pogodowych miało padać od godziny 10 praktycznie do wieczora. Po śniadaniu postanowiliśmy przejść się dolinką za hotelem na krótki spacer, w razie pojawienia się opadów, mieliśmy zawrócić. Początek naszej wędrówki, to zaskoczenie - tuż za miejscem naszego noclegu, na pobliskiej łące, żyje rodzina świstaków, która chyba bardzo lubi pozować do zdjęć. Widoczek w dół doliny Val Senales: Chmury czarne ale nie pada… idziemy dalej. Jeden lekki plecaczek z bidonami i kurtkami przeciwdeszczowymi. Zielono, potok szumi, pusto - zero ludzi oprócz nas. W tle wierzchołki Punta d’Oberettes ponad 3400 wysokości. Malownicze potoki i wszechobecna woda: Przepiękny, podobny do Matterhorna, Hasenkofel 2572 m: Trawersujemy dolinkę i kierujemy się w stronę tras narciarskich. Widok w dół doliny, cudowny! Hasenkofel z innej perspektywy: Po drodze śnieg ze śladami piasku z nad Sahary: Powoli wyłania nam się tutejszy kolos Lazaun 3313 m: W przybliżeniu wygląda zniewalająco! Narciarze wysiadający z gondoli przy Lazaunhutte namiętnie w zimę robią sobie przy nim zdjęcia. Jest piękny! Przy wspomnianym schronisku na 2427 m wchodzimy na trasę saneczkową i schodzimy do dołu. Kończymy spacerek, który zamienia się na fajny 8 kilometrowy trekking z przewyższeniem ok 430 metrów. Deszcz nie spadł, a prognoza odmieniła się o 180 stopni. W hotelu okazało się, że to nie koniec przygód tego dnia. CDN Mariusz, marboru.
    1 punkt
  15. Trekking po dolinie Van Senales 🇮🇹 Pogoda nas nie rozpieszcza. Codziennie deszcz, powyżej 2800 m śnieg. Co chwila słychać schodzące lawiny. Wody z gór spływa bardzo dużo. Wraz z nią kamienie, lawinki kamienne. Na chwilę obecną odkładamy zdobywanie Trójek, modyfikujemy plan wyjazdu w taki sposób, by było bezpiecznie ale przede wszystkim aktywnie i pięknie dla oka. Dzisiaj poszliśmy z Maso Corto, trawersowym szlakiem w dół doliny do miejscowości Vernago. Szlak ok 12 km. Start: Idziemy lasem wzdłuż pastwisk i krówek. Przyjemnie, wesoło podskakujemy na korzeniach omijając placki 😃 Po odcinku leśnym wychodzimy na cudną polanę: Razem 🙂 Obydwoje ubrani 😃 Niezwykle malowniczy potok, a na nim klimatyczny mostek. 🙂 Widok w dół: Kierujemy się w stronę schroniska… jego nazwa? Uwaga - szczegóły u @JC na instagramie 😁 Po drodze miejsce pamięci turysty, który zmarł w pobliżu. Dochodzimy na miejsce naszego lunchu… pojawiają się konie i inne zwierzęta domowe. Jesteśmy. Tyrolsko ♥️ Jemy na słodko, po polsku? kopytka z musem jabłkowym i porzeczkowym… KS 😁 Kilka fotek, ujęć i pędzimy na drugą część szlaku. Pniemy się w górę i dochodzimy do niezwykle widokowych miejsc. Lago di Vernago - turkusowa perła doliny Van Senales. Ścieżka drastycznie opada w dół i jesteśmy na końcu naszej podróży. Trekking łatwy, przyjemny i niezwykle malowniczy. Kończymy dzień jogą w hotelu 👍 Kolejna super przygoda 🙂 Pozdrawiam Mariusz, marboru, na Tiktoku „nogi bolo”
    1 punkt
  16. Ferrata Larix - malownicze C Wyruszamy z hotelu kilkaset metrów wzdłuż strumienia i tras narciarskich. Przysłowiowy rzut beretem od dolnej stacji gondoli w Maso Corto. I po kilku minutach jesteśmy na początku ferraty Larix - nie sposób nie trafić, bo jest ona poprowadzona wzdłuż strumienia i wodospadów. Widać ją z daleka. Jest oznaczona również drogowskazem. Jest radość, jest wspinanie 🙂 Ferrata Larix nie ma nigdzie mapki… próbowałem znaleźć na necie i na miejscu. Bez powodzenia. Wyceniona jest na C, a praktycznie większość wiszących mostków ma obejścia i drogi alternatywne, niekoniecznie łatwiejsze. Miejscami jest pionowo, wymagająco i na moje oko bardziej D. Hopla przez strumień i zaczynamy zabawę. Jak ktoś nie chce być cały mokry, dobrze założyć wodoodporne ciuchy. Ekwilibrystyka na mostku: Jeden z trudniejszych fragmentów: Wiszący mostek: Widoki są oszałamiające. A popołudniu zrobiło się naprawdę ciepło. Przepiękny wodospad: Obejście wodospadu: Ile jest wiszących mostków? 5, 6… plus jedna tyrolka. Tych trudnych fragmentów w zasadzie jest trzy. Drugi z nich: Marboru na mostku 😊 @JC walczy 💪 W górnej części ferraty sporo śniegu. Widokowo bajka 🙂 Tu się oddycha… I ostatnia trudna ścianka 🙂 Czas przejścia, dla wprawnego w ferratowych wspinaczkach Turysty (bez robienia zdjęć) 3 godziny. Mega widowiskowy i fajny szlak. Nagroda? Sałatka z serem 🙂 Zachęcam jak zwykle do mojego Tiktoka „nogi bolo”… tam znajdziecie kilka spektakularnych ujęć 🙂 no i zjazd tyrolką. Pozdrawiam Mariusz, marboru
    1 punkt
  17. Dzień drugi - wyprawa na E-bike No tak, kiedyś musiał nadejść ten dzień kiedy spróbuję jak to jest pojeździć w górach na rowerze elektrycznym. @JC nie byłby sobą gdyby nie zdradził tego, że po pierwsze wybraliśmy się do Maso Corto razem, a po drugie że zbajerował mnie na rower z szeroką oponą i na dodatek wspomagany z gniazdka. Jak było? W sumie bardzo fajnie. Początki były trudne… bo kop od energii jest taki, że zapomniałem, że są przerzutki i trzeba je zmieniać 😃 Na płaskim rower jechał jak auto sam praktycznie… pod sporą górkę niestety stanąłem, bo jednak trzeba używać zmiany biegów - to nie automat 😃 a szkoda, bo jakby jeszcze taki e-bike miał podobną skrzynię biegów jakie są w autach… to już całkiem byłby skuterem 😉 Dostosowałem się bardzo szybko do nowego sprzętu. I szybkość pokonywania górskich szlaków jest imponująca. Pieszo trzeba by było poświęcić 2/3 dnia, a takim rowerem, wykonując masę przerw i poświęcając czas na masę zdjęć i filmów zajęło to trzy godzinki. Dla osób bez kondycji, z kontuzją takich jak ja teraz, to jest idealne rozwiązanie. Idealny sprzęt również dla ludzi którzy nie są przyzwyczajeni do mocnych, pieszych wyryp w górach. Minusem jest to, że mimo wszystko, na końcu doliny, gdy pojawił się śnieg a szlak zaczął się naprawdę piąć mocno w górę, to trzeba było wycieczkę zakończyć. Z buta poszlibyśmy zdecydowanie dalej. Abstrahując i tak było super fajnie, każdy powinien spróbować. Ja z pewnością pojeżdżę jeszcze na e-bike. Kupić nigdy nie kupię takiego sprzętu, bo jednak tradycyjne zmęczenie na szosie, czy innym, normalnym rowerze bardziej mi odpowiada. Dobra, koniec nudzenia 😉😃 zapraszam na krótką fotorelację z tej wyprawy. Pogoda jak na załączonym obrazku - lekkie przebłyski błękitu na niebie. Chłodno. U wrót doliny przywitała nas Milka 😃 Później droga zaczęła przypominać te mazowieckie, ubite, polne - z jedną różnicą, że tu nie było płasko. Co kilka chwil mijaliśmy knajpki z serwowanym, lokalnym jedzeniem. Wody jest naprawdę dużo w Alpach. Co parę chwil jakiś malutki wodospad. Sielsko, anielsko… Potok na dnie doliny, imponujący. Oprócz krówek były konie i dużo kóz 😃 Marboru kręcący TikToki… Kres wyprawy… Okoliczne szczyty: I… dalej e-bike nie wjedzie. Na wysokości ok 2400 m n.p.m. zwały śniegu i błota uniemożliwiły dalszą jazdę. Po lunchu… wszystko będzie we vlogu @JC zjechaliśmy na dno doliny, i asfaltem pojechaliśmy do naszego hotelu. Po drodze odwiedziliśmy kolejny malowniczy kościółek. Miejscowość Madonna di Senales. No i oczywiście trochę kamiennych dróg wokół jeziorka, przy którym byliśmy w pierwszym dniu. I cały dzień minął niewiadomo kiedy? Na kolację, pyszne, włoskie jedzonko 😃 Nie byłbym sobą gdybym na koniec nie zaprosił Was do mojego kanału na TikToku 😃 Szukajcie „nogi bolo” 😃 z każdego dnia są migawki, co się działo. Pozdrowienia Mariusz, marboru
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...