Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. marboru

    marboru

    VIP


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      7 188


  2. JC

    JC

    Administrator


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      16 028


  3. surfing

    surfing

    Użytkownik forum


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      3 844


  4. marcinn

    marcinn

    VIP


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      4 836


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 10.07.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. A mi dla odmiany i na weekend chce się jechać…jeszcze, a i na dniówkę parę razy się zdarzyło oczywiście max do Tyrolu,tudzież trochę bliżej
    4 punkty
  2. Babia Góra 09.07.2024. Bałwana by jeszcze ulepił :).
    3 punkty
  3. Mój syn startuje więc będziemy
    3 punkty
  4. 2 punkty
  5. Panowie, zgadzam się z Waszymi argumentami, ale... Spotykając się z wieloma osobami planującymi wyjazdy na narty wiem, że wiele z nich nigdy nie było w Alpach na nartach, że dla nich jazda samochodem 1000 km jest nie do przyjęcia. Jest także wiele osób, które cenią sobie czas i wygodę. Zanim jadący samochodem dojedzie z Warszawy do granicy oni samolotem będą już w Innsbrucku. Oczywiście, że zapłacą więcej, ale dla tych osób ważniejsza jest wygoda i oszczędność czasu, niż cena. Przykład - w ubiegłym sezonie byłem w Turcji. Z hotelu wyjechałem po śniadaniu, a ok. 14 byłem w Warszawie. Dodam jeszcze, że sam też preferuję jazdę samochodem, ale mam ku temu powody: mieszkam przy południowej granicy, na lotniska mam min. 1:15 dojazdu, zawsze zabieram więcej rzeczy niż mógłbym zabrać samolotem oraz muszę być mobilny na miejscu. Sam po sobie wiem, że jeszcze parę lat temu jeździłem na noc w Alpy lub wracałem po dniu narciarskim. Aktualnie nie ma takiej opcji, jadę w dzień, zaczynam dzień narciarski wyspany i po śniadaniu. Wracam także wyspany i po śniadaniu. Każdy z nas ma swoje preferencje i te 120 miejsc w samolocie bez problemu się sprzeda, tym bardziej, że część wykupią biura podróży, dla których jest poszerzenie oferty.
    2 punkty
  6. Zapraszam na Bike MTB Maraton 2024 Bielsko-Biała 14/07/2024 https://bikeateliermaraton.pl/sezon-2024/bielsko-biala/
    2 punkty
  7. fajna liter-ówka wyszła😀 W Cevinia najczęściej spotykam polskie grupy zorganizowane, które przylatują samolotem i zawsze słyszałem bardzo pozytywne opinie
    1 punkt
  8. No i podróż samochodem znacznie łatwiej zorganizować z dnia na dzień niż samolotem. Większość moich wyjazdów narciarskich to szukanie i klepanie kwatery środa/czwartek i w piątek po robocie wyjazd na pogodę.
    1 punkt
  9. Cze Takie egzotyczne wypady maja sens góra dla dwóch osób. Cena biletu lotniczego daje popalić. Dochodzi dojazd na lotnisko, niektórzy maja pod nosem, więc ten koszt jest pomijalny, ale w wielu przypadkach już nie. Przy wyjeździe solo, to ma jakiś sens, jeśli grupowy/rodzinny słabo to wychodzi. Ponadto zazwyczaj to relatywnie małe ośrodki (w porównaniu do europejskich) bez żadnych alternatyw. Dla mnie ma to średni sens, w szczególności że w wielu jeszcze nie byłem w Europie. Może kiedyś z ciekawości się wybiorę. Przy europejskich wyprawach narciarskich - samochodem, istotnym kosztem jest dojazd. W transporcie lotniczym opłata jest stała za osobę - dość wysoka. Lot jest dość wygodny ale przy 4 osobowej rodzinie cena biletów wyjdzie zaporowa. Ja teraz mam zabukowane 2 wyjazdy w alpy w grudniu Madonna i koniec stycznia Bormio. Jedziemy 1 samochodem ze znajomymi na oba wypady. W sumie 6 osób. Za oba wyjazdy (7 noclegów, 3 karnety 6-cio dniowe i wyżywienie HB - dla mojej rodziny - 3 osoby) zapłaciłem łącznie 11 tysi. Dojdzie do tego jeszcze 1 koszt przejazdu (drugi płaca znajomi) - jakieś 2500 za 1 wyjazd (paliwo + winiety). Czyli łącznie 13500 po podzieleniu na osobę wyjdzie 2250 za 7 dniowy pobyt z 6-cio dniowym karnetem i wyżywieniem HB oraz przejazdem. Oba te ośrodki to nie popierdółki. Moim zdaniem to taniej niż w PL albo bardzo zbliżona cena. Tylko góry inne. pozdro
    1 punkt
  10. c.d. W dalszej perspektywie nowa trasa nr 15 (2,6km długości), o której planach już było wiadomo - jako objazd czarnej 3-ki z Lukovej na Otupne, wraz z budową 15-osobowej gondoli w miejscu starej kanapy Otupne-Lukova (minimalnie wydłużona zarówno w dół, jak i w górę - nad restaurację Von-Roll). Są też plany nowej, 6-osobowa kanapy (1100m) jako II odcinka niebieskiej kanapy z Luczek, która będzie sięgała nieco nad Równą Holę, skąd będzie prowadzić nowy, niebieski fragment trasy "Turystycznej" (nr 5), ale to mimo wszystko spowoduje jeszcze większy tłok w tej części, bo jedna nowa trasa to i tak za mało (mimo, że zapowiadają też poszerzenie 5-tki). Na południowej stronie drobne zmiany - trawers od hotelu Srdiecko doprowadzający do dotychczasowego trawersu "34", a także nowy wyciąg z Kosodreviny, umożliwiający dostanie się na dolną połowę trasy 33 (gdy górna część Chopoka jest nieczynna z powodu wiatru). To jednak też nie na najbliższy sezon. Pobity zostanie też rekord, jeśli chodzi o najdłuższy, wiszący most na świecie, który obecnie należy do Dolnej Moravy - ten w Jasnej połączy Priehybę z trasą narciarską 11 (840m długości). 160m nad ziemią śmiałkowie będą mogli też "przelecieć" się Tyrolką.
    1 punkt
  11. Maso Corto na forum kojarzy się przede wszystkim z nartami… w sumie mi też, choć nigdy na nartach tu nie byłem. Kojarzy się również z lodowcem i górami. Po pobycie na Cyprze (uzupełnię blog) gdzie miałem temperaturę +42 zdecydowanie na drugą odsłonę wakacji wybrałem chłodniejsze, bardziej puste i piękniejsze dla oka miejsce - Maso Corto. Przyjechaliśmy wczoraj o 23 i zaraz jaka odmiana? Temperatura +4 i padający śnieg z deszczem, a w górach śnieg. Co będziemy tu robić? Aktywnie spędzimy 10 dni. Trekkingi, trzytysięcznik, lodowiec, rowery, narty?… będzie się działo. Ponieważ plany są ambitne, a pogoda niepewna, obserwujcie ten wątek by zobaczyć, co udało się zrobić, a czego nie? Oczywiście polecam również swój Kanał na TikToku, gdzie codziennie wrzucam nowe materiały. Dla tych, którzy jeszcze go nie widzieli, wystarczy wpisać: nogi bolo i wcisnąć obserwuj - będziecie na bieżąco. Pochwalę się również, zbudowaną już, w dość krótkim czasie społecznością wokół mnie. To prawie 900 osób… jak nic będę sławnym influenserem jak @JC 😃 Wracając do wątku… …dzień pierwszy nie był szczególnie udany jeśli chodzi o pogodę. Co udało się zrobić? Poznać, tą urokliwą osadę, mały trekking z rzutem oka na ferratę, którą będziemy tu robić. Złapaliśmy okno pogodowe i pojeździliśmy na rowerze szosowym. Zapraszam na krótką fotorelację z pierwszego dnia 😊 Tutejszy Matterhorn: U góry świeży opad - to dobrze, ponieważ w planach tego wypoczynku jest również wyprawa skiturowa ⛷️ Szum potoku i wodospadów przyciąga wzrok: Tu mieszkamy 😊 Aparthotel, którego właścicielem jest Sepp, a samo miejsce jest dość znane na pewnym kanale na You Tube 🤪 Idziemy w górę pomimo siąpiącego delikatnie deszczu. Jest cudownie rześko, górsko i jakże inaczej niż na rozgrzanym Cyprze. Pomimo kontuzji nogi (nadciągnięty mięsień przywodziciel dwugłowego uda) idzie mi się w górę dość sprawnie. To dobrze, bo miałem wiele obaw co do mojego pobytu w górach w tym roku. Myślę, że nie będzie źle 💪 a zdrowie dopisze. Dochodzimy do kaskad… jest ich tu bardzo dużo wzdłuż tras narciarskich. Co chwila kręcimy video na TikToki, cykamy jakieś zdjęcie, kręcimy materiały dla jednego z bardziej znanych tu forumowiczy 🤪 Pięknie, zielono, a powietrze dla płuc jest cudowne. Tego mi było trzeba 👍 Niesamowite miejsce… tym bardziej, że przez wodospad wiedzie via ferrata Larix, którą będziemy szli. Kilkaset metrów w górę i po trasach narciarskich docieramy z powrotem do hotelu. Wychodzi słońce, więc co? Paula ciśnie na rower - idziemy 🚵‍♂️ Mimo, że jest tylko +10, ruszamy lekko ubrani. Zjazd jest chłodny, ale podjazd będzie gorący. Postanawiamy zrobić krótką rundę, 20 km nad jeziorko, a nawet nieco niżej. Na tym odcinku przewyższenie to ok 500 metrów. Cóż? Noga kontuzjowana, nie mogę ryzykować dłuższego zjazdu, a potem wymagającego podjazdu. Delikatnie. Kolory zniewalają 🙂 Lago Di Vernago z bliska: Na tamie i kawałek za, jest asfalt, więc robię tam wycieczkę. Paula gna prawie 70 km/h w dół nie patrząc na moje plany i szwankującą nogę… chyba będzie rozwód 😄 Kontenpluję miejsce… i jednak kusi dalszy zjazd: Skusił… zjeżdżam niżej 2 kilometry, bo noga na to pozwala. Tempo spokojne, a potem pod górę, ostrożne, delikatnie i wolno. Na powrocie zatrzymuję się w tutejszym miasteczku. Bardzo urokliwym, noszącym tą samą nazwę co jezioro, Vernago. Cisnę powolutku w górę… I co? Hardcorowiec mnie dogania 😄 Mija, a potem będzie się wokół mnie kręcić. Oszczędzając się w czasie kontuzji jadę konsekwentnie lekko po tych +10% w górę i często zatrzymuję się na zdjęcia. Przerwy mi dobrze robią. Na kolację udaje się dotrzeć przed ponownymi opadami deszczu. Rekonesans w górach i na rowerze zrobiony mimo słabej pogody. Szczęśliwi kończymy pierwszy dzień pobytu. Co będzie dzisiaj? Zachęcam do śledzenia niniejszego wątku i mojego kanału, nogi bolo na TikToku. Pozdrawiam serdecznie Mariusz, marboru 🙂
    1 punkt
  12. Mariusz z Paulą wczoraj wyjechali i zostawili mnie z kiepska pogodą... a może to Południowy Tyrol płakał za nimi . Kontynuując mój pobyt w Maso Corto, zaplanowałem kilka aktywności, ale wstrzelenie się w okno pogodowe graniczyło z cudem. Było podejście do gondoli, aby wyjechać jeszcze raz na lodowiec. Był plan wyjścia w kierunku schroniska Bella Vista, ale za każdym razem pogoda skutecznie blokowała moje zapędy. Po południu padła odważna decyzja, aby wyjść na trekking w kierunku schroniska Lazaun. Nie było przebacz 😁. Poniżej możecie obejrzeć na filmie, jaki nagrałem w ubiegłym roku, jak wyglądają trasy do schroniska Bella Vista oraz Lazaun Lekko padało, ale chciałem podtrzymać tradycję aktywności każdego dnia. Wybrałem najkrótszą trasę, drogą, po której w zimie można zjechać na sankach. Czas przejścia do schroniska, wg znaków to 1.40 min. Jako, że nie bardzo było co nagrywać, brak widoków, dotarłem na górę w 50 min. I tu niespodzianka... Schronisko zamknięte - Ruhetag, czyli dzień wolny. 🫣 Był więc w tył zwrot i marsz do Aparthotelu Seppa. Jednak pogoda postanowiła sprawdzić moje poczucie humoru i dołożyła w drodze powrotnej deszcze, towarzyszący mi do samego hotelu. 🏨
    1 punkt
  13. Passo dello Stelvio rowerem szosowym Kiedyś musiał przyjść ten czas… dzisiaj. Kultowa przełęcz dla wszystkich kolarzy - Stelvio. Paula miała chrapkę na tą drogę od dawna, ja byłem sceptyczny - nie wyleczyłem jeszcze kontuzji przywodziciela mięśnia dwugłowego uda. Od rana myślałem, czy dam radę? W sumie to ponad 24 kilometry podjazdu ze średnim nachyleniem 7,6%. Nie byłbym sobą gdybym nie spróbował 💪 Byłem wytrwały i się udało 🙂 Mapa naszej kolarskiej wyrypy: Kółko: podjazd od najbardziej spektakularnej strony Włoskiej, zjazd przez Szwajcarię. Start: Charakterystyczny hotel po drodze: Kościółek z bliska: Przerwa pod wysokością 1900: Harpagan: Na horyzoncie pierwsze zabudowania na samej górze: Oltler 3905 m n.p.m. - piękny 🙂 Odsłonił się na chwilę: I jest ostatnia ścianka przełęczy Stelvio w całej odsłonie: Pod koniec podjazdu oczywiście śnieg: I restauracja, która jest w najwyższym asfaltowym miejscu na przełęczy. Tu podjechaliśmy i tu jedliśmy lunch z Paulą. Na moje oko wysokość coś ok 2780 m n.p.m. Ja w akcji gdzieś zagubiony w serpentynach: Paula czas podjazdu lepszy ode mnie o pół godziny. Ma moc dziewczyna 👍 Widok na przełęcz z naszej „jadłodajni”: I na naszą „drogę krzyżową”: Kultowe miejsce, fotka: I zmarznięci gnamy w dół. Widok na Szwajcarię gdy się już trochę obniżyła wysokość, a podniosła temperatura: Malownicze Swiss… Przekraczamy ponownie granicę i po szybkich odcinkach kończymy naszą przygodę ze Stelvio i Maso Corto. Od jutra dyżur pełni @JC Nagroda za dzisiejsze „fikanie”: Zapraszam do oglądania Tiktoków u mnie na kanale „nogi bolo”… …i do spisania z małym podsumowaniem w Polsce. Mariusz, marboru
    1 punkt
  14. Iceman Ötzi Peak 3251 m - start sezonu letniego gondoli i zejście w rakietach śnieżnych. Dokładnie wczoraj był oficjalny start sezonu 2024/25. Oczywiście początek - lato. Nie mogło nas na nim zabraknąć. Przed zimą w Maso Corto prowadzonych jest szereg inwestycji, trwa przebudowa dolnej stacji głównego wyciągu. Mimo placu budowy na dole, ośrodek w pełni otworzył się dla turystów. Ulepszone, o odkryte balkony widokowe, wagoniki ruszyły do pracy. Na górnej stacji wszyscy, lokalni oficjele i drobny poczęstunek. Mała impreza z ubranymi w tradycyjne stroje południowymi tyrolczykami. Szybka kawa i uciekamy stąd. Pierwszy cel, to krótkie podejście na szczyt Iceman Ötzi Peak 3251 m. Wbrew pozorom nie było łatwo. W części gdzie są postawione schody, w zasadzie miejscami ich brak - całe zasypane warstwą mokrego śniegu. Przy zachowaniu dużej ostrożności przedzieramy się na platformę szczytową. Miało być słońce… niestety było go niewiele. Widok z góry: Lodowiec cały przykryty plandekami, które chronią go od topnienia. Na wspomnianym evencie dowiadujemy się, że od kilku lat w Maso Corto przybywa warstwa lodu. To pozytywna informacja. Schodzimy w dół żałując, że widokowo jest dzisiaj średni dzień. Chmur masa i słabe światło. Instalacja artystyczna pod Grawantem… ładne to? Moim zdaniem - wcale. Warstwa śniegu po drodze imponująca: I widok na szczyt wraz z górną częścią lodowca od dołu. Najfajniejszy do obserwacji tego dnia był strumyk lodowcowy (fajne ujęcia na opublikowanym wczoraj przeze mnie Tiktoku, kanał „nogi bolo”): Schodzimy w dół na rakietach śnieżnych. Śniegu masa, jest on niestety brudny, pokryty warstwą piachu, który przyleciał z Sahary. Udajemy się nieco w górę, do schroniska na ciacho i kawkę. Na szlakach bardzo mało turystów, jesteśmy praktycznie sami w górach. Gdy znika śnieg zdecydowanie przyspieszamy idąc w dół bez rakiet. Czas mija nam przyjemnie na wspólnych rozmowach i podglądaniu @JC kręcącego vloga z tej wycieczki. W hotelu czeka na nas nagroda 🙂 Pyszne jedzonko: Pozdrawiam Mariusz, marboru
    1 punkt
  15. Tam gdzie udokumentowano pierwsze morderstwo? Wysokość 3210 m ⛰️ Noc mija bardzo szybko w schronisku. Myślałem, że będą problemy z zaśnięciem i spaniem na tej wysokości, ale nic z tych rzeczy. Podobno chrapałem jak lokomotywa… inni z pokoju się nie wyspali… urok wspólnych pokoi w górskim klimacie. Inny urok, to wspólne toalety, zimna woda i prysznice na żeton. Spokojnie kilka dni byłoby fajnie pozwiedzać kilka takich miejsc w górach. Tym bardziej, że nasze miejsce noclegowe było odnowione, a jedzenie? Super! Śniadanie jemy o 6, pakujemy plecaki, do nich rakiety śnieżne i ruszamy na szlak. Naszym celem jest miejsce znalezienia Ötziego, człowieka lodu - wysokość 3210 metrów. Pogoda widać, że się przeciera. Idziemy w dół i tym samym przechodzimy na austriacką stronę granicy. Po utracie ok 200 metrów w pionie trawersujemy pole śnieżne i skręcamy w lewo, w stronę małej dolinki, która kończy się przełęczką - nasz cel. Śnieg jest grząski, raz po raz zapada się pod nami - później trwa mozolne wydobywanie. Kosztuje to wiele sił i jest mokro. Paula zalicza też kilkumetrowy zjazd w dół. Trzeba bardzo uważać, bo warunki są bardzo trudne. Na szczęście nic się nie stało. Przewodnik prowadzi nas bezpieczną trasą. Mija nieco ponad godzina i jesteśmy na miejscu. W miejscu odnalezienia mumi naszego przodka stoi pamiątkowy obelisk. Swoją drogą, bardzo ciekawa historia… w roku ok 3300 p.n.e. ginie tu w wyniku postrzału od strzały, człowiek. Ponad 5000 lat temu na wysokości 3210 m… a gorateksów nie było 😃 Druga sprawa gonili go i ubili w takich warunkach? Co tu musiało zajść i dlaczego? Mumia do tego stopnia była idealnie zakonserwowana, że nawet z niej zdjęto kleszcze przyczepione do jego ciała. Zdumiewające. Ciekawe jest również to, że o Ötziego była walka pomiędzy Włochami i Austrią. Skończyło się w sądzie, w wyniku dochodzenia i pomiarów okazało się, że mumia znajdowała się 3 metry po stronie Italii… i 🇦🇹 musieli oddać znalezisko. Z muzeum w Innsbrucku, Ötzi ostatecznie spoczął w muzeum w Bolzano. Widoczki: I Król okolicy Similaun 3606 m: Z pełną panoramą: Wracamy do schroniska bez większych przygód. Cieszymy się z rakiet śnieżnych i bawimy na śniegu. W schronisku jemy pyszny, wczesny lunch i schodzimy na dół. Pogoda wraźnie zmienia się na plus. Jest pięknie 🙂 W dolinie 21 na plusie - wreszcie trochę lata. Kończymy kolejną przygodę. W hotelu okazuje się, że mam niewiele zdjęć z wyprawy do Ötziego a masę video. Kolejne materiały do Tiktoków na moim kanale „nogi bolo”. Tiktoki nawet są szybciej niż niniejsza relacja, więc zapraszam do obserwowania. Z tej wyprawy będzie ich niezwykle dużo. Pewnie większość powstanie dopiero po powrocie, bo materiałów mam ogrom. Kończę, bo czas pędzi ku kolejnej przygodzie. Pozdrawiam z Maso Corto Mariusz, marboru
    1 punkt
  16. Trekking do Schroniska Similaunhutte na wysokość 3019 m Pogoda diametralnie się odmieniła i po szybkim lunchu ruszamy do miejscowości Vernago skąd mamy rozpocząć podejście na nocleg, do schroniska Similaunhutte. Wczesniej również przepakowanie plecaków, idziemy wysoko i będziemy nocować w górach. Fajnie! Naszą wyrypę zaczynamy w magicznie zielonym miejscu: Jest widokowo 🙂 Pniemy się do góry - ubywa drzew, pojawia się duża ilość wody: Szlak wije się pośród pastwisk. Mijamy krowy, owce i świstaki - całe stada. Po godzinie marszu pojawia się na horyzoncie śnieg i cel naszej wędrówki u góry… jeszcze go nie widać, będzie dokładnie jak dojdziemy. Po krótkim wijącym się odcinku piargowym na końcu doliny wchodzimy w zimową scenerię: Kije się przydają. Paula walczy: Jeziorko Vernago z tej perspektywy jest malutkie: Pola śnieżne poprzecinane są odcinkami kamienistymi. Jest malowniczo. Nie zwlekając pniemy się na górę. Dzień dobiega powoli do końca. Na szlaku ok 6 kilometrów robimy ponad 1300 metrów w górę. Biorąc pod uwagę poranny trekking, w nogach mamy ok 1700 m przewyższenia. Nasz cel: Similaunhutte: Kilka budynków i wyciąg towarowy na przełęczy granicznej z Austrią. Wysokość 3019 m. A za oknem schroniska tutejsza, najwyższa góra Similaun 3606 m. Na poniższej fotce, wierzchołek szczytowy w tle, mniej więcej na środku. Dostajemy pokój 5 osobowy i nim pójdziemy spać jemy pyszną kolację. Smak piwa na koniec tego dnia? Bezcenny. Pozdrawiam Mariusz, marboru
    1 punkt
  17. Trekking pod Lazaunspitze 3313 m Wczorajszy dzień z samego rana nie zwiastował dobrej pogody. Na wszystkich aplikacjach pogodowych miało padać od godziny 10 praktycznie do wieczora. Po śniadaniu postanowiliśmy przejść się dolinką za hotelem na krótki spacer, w razie pojawienia się opadów, mieliśmy zawrócić. Początek naszej wędrówki, to zaskoczenie - tuż za miejscem naszego noclegu, na pobliskiej łące, żyje rodzina świstaków, która chyba bardzo lubi pozować do zdjęć. Widoczek w dół doliny Val Senales: Chmury czarne ale nie pada… idziemy dalej. Jeden lekki plecaczek z bidonami i kurtkami przeciwdeszczowymi. Zielono, potok szumi, pusto - zero ludzi oprócz nas. W tle wierzchołki Punta d’Oberettes ponad 3400 wysokości. Malownicze potoki i wszechobecna woda: Przepiękny, podobny do Matterhorna, Hasenkofel 2572 m: Trawersujemy dolinkę i kierujemy się w stronę tras narciarskich. Widok w dół doliny, cudowny! Hasenkofel z innej perspektywy: Po drodze śnieg ze śladami piasku z nad Sahary: Powoli wyłania nam się tutejszy kolos Lazaun 3313 m: W przybliżeniu wygląda zniewalająco! Narciarze wysiadający z gondoli przy Lazaunhutte namiętnie w zimę robią sobie przy nim zdjęcia. Jest piękny! Przy wspomnianym schronisku na 2427 m wchodzimy na trasę saneczkową i schodzimy do dołu. Kończymy spacerek, który zamienia się na fajny 8 kilometrowy trekking z przewyższeniem ok 430 metrów. Deszcz nie spadł, a prognoza odmieniła się o 180 stopni. W hotelu okazało się, że to nie koniec przygód tego dnia. CDN Mariusz, marboru.
    1 punkt
  18. Trekking po dolinie Van Senales 🇮🇹 Pogoda nas nie rozpieszcza. Codziennie deszcz, powyżej 2800 m śnieg. Co chwila słychać schodzące lawiny. Wody z gór spływa bardzo dużo. Wraz z nią kamienie, lawinki kamienne. Na chwilę obecną odkładamy zdobywanie Trójek, modyfikujemy plan wyjazdu w taki sposób, by było bezpiecznie ale przede wszystkim aktywnie i pięknie dla oka. Dzisiaj poszliśmy z Maso Corto, trawersowym szlakiem w dół doliny do miejscowości Vernago. Szlak ok 12 km. Start: Idziemy lasem wzdłuż pastwisk i krówek. Przyjemnie, wesoło podskakujemy na korzeniach omijając placki 😃 Po odcinku leśnym wychodzimy na cudną polanę: Razem 🙂 Obydwoje ubrani 😃 Niezwykle malowniczy potok, a na nim klimatyczny mostek. 🙂 Widok w dół: Kierujemy się w stronę schroniska… jego nazwa? Uwaga - szczegóły u @JC na instagramie 😁 Po drodze miejsce pamięci turysty, który zmarł w pobliżu. Dochodzimy na miejsce naszego lunchu… pojawiają się konie i inne zwierzęta domowe. Jesteśmy. Tyrolsko ♥️ Jemy na słodko, po polsku? kopytka z musem jabłkowym i porzeczkowym… KS 😁 Kilka fotek, ujęć i pędzimy na drugą część szlaku. Pniemy się w górę i dochodzimy do niezwykle widokowych miejsc. Lago di Vernago - turkusowa perła doliny Van Senales. Ścieżka drastycznie opada w dół i jesteśmy na końcu naszej podróży. Trekking łatwy, przyjemny i niezwykle malowniczy. Kończymy dzień jogą w hotelu 👍 Kolejna super przygoda 🙂 Pozdrawiam Mariusz, marboru, na Tiktoku „nogi bolo”
    1 punkt
  19. Ferrata Larix - malownicze C Wyruszamy z hotelu kilkaset metrów wzdłuż strumienia i tras narciarskich. Przysłowiowy rzut beretem od dolnej stacji gondoli w Maso Corto. I po kilku minutach jesteśmy na początku ferraty Larix - nie sposób nie trafić, bo jest ona poprowadzona wzdłuż strumienia i wodospadów. Widać ją z daleka. Jest oznaczona również drogowskazem. Jest radość, jest wspinanie 🙂 Ferrata Larix nie ma nigdzie mapki… próbowałem znaleźć na necie i na miejscu. Bez powodzenia. Wyceniona jest na C, a praktycznie większość wiszących mostków ma obejścia i drogi alternatywne, niekoniecznie łatwiejsze. Miejscami jest pionowo, wymagająco i na moje oko bardziej D. Hopla przez strumień i zaczynamy zabawę. Jak ktoś nie chce być cały mokry, dobrze założyć wodoodporne ciuchy. Ekwilibrystyka na mostku: Jeden z trudniejszych fragmentów: Wiszący mostek: Widoki są oszałamiające. A popołudniu zrobiło się naprawdę ciepło. Przepiękny wodospad: Obejście wodospadu: Ile jest wiszących mostków? 5, 6… plus jedna tyrolka. Tych trudnych fragmentów w zasadzie jest trzy. Drugi z nich: Marboru na mostku 😊 @JC walczy 💪 W górnej części ferraty sporo śniegu. Widokowo bajka 🙂 Tu się oddycha… I ostatnia trudna ścianka 🙂 Czas przejścia, dla wprawnego w ferratowych wspinaczkach Turysty (bez robienia zdjęć) 3 godziny. Mega widowiskowy i fajny szlak. Nagroda? Sałatka z serem 🙂 Zachęcam jak zwykle do mojego Tiktoka „nogi bolo”… tam znajdziecie kilka spektakularnych ujęć 🙂 no i zjazd tyrolką. Pozdrawiam Mariusz, marboru
    1 punkt
  20. Zapowiedź tego, co będzie na forum jutro 😃
    1 punkt
  21. Dzień drugi - wyprawa na E-bike No tak, kiedyś musiał nadejść ten dzień kiedy spróbuję jak to jest pojeździć w górach na rowerze elektrycznym. @JC nie byłby sobą gdyby nie zdradził tego, że po pierwsze wybraliśmy się do Maso Corto razem, a po drugie że zbajerował mnie na rower z szeroką oponą i na dodatek wspomagany z gniazdka. Jak było? W sumie bardzo fajnie. Początki były trudne… bo kop od energii jest taki, że zapomniałem, że są przerzutki i trzeba je zmieniać 😃 Na płaskim rower jechał jak auto sam praktycznie… pod sporą górkę niestety stanąłem, bo jednak trzeba używać zmiany biegów - to nie automat 😃 a szkoda, bo jakby jeszcze taki e-bike miał podobną skrzynię biegów jakie są w autach… to już całkiem byłby skuterem 😉 Dostosowałem się bardzo szybko do nowego sprzętu. I szybkość pokonywania górskich szlaków jest imponująca. Pieszo trzeba by było poświęcić 2/3 dnia, a takim rowerem, wykonując masę przerw i poświęcając czas na masę zdjęć i filmów zajęło to trzy godzinki. Dla osób bez kondycji, z kontuzją takich jak ja teraz, to jest idealne rozwiązanie. Idealny sprzęt również dla ludzi którzy nie są przyzwyczajeni do mocnych, pieszych wyryp w górach. Minusem jest to, że mimo wszystko, na końcu doliny, gdy pojawił się śnieg a szlak zaczął się naprawdę piąć mocno w górę, to trzeba było wycieczkę zakończyć. Z buta poszlibyśmy zdecydowanie dalej. Abstrahując i tak było super fajnie, każdy powinien spróbować. Ja z pewnością pojeżdżę jeszcze na e-bike. Kupić nigdy nie kupię takiego sprzętu, bo jednak tradycyjne zmęczenie na szosie, czy innym, normalnym rowerze bardziej mi odpowiada. Dobra, koniec nudzenia 😉😃 zapraszam na krótką fotorelację z tej wyprawy. Pogoda jak na załączonym obrazku - lekkie przebłyski błękitu na niebie. Chłodno. U wrót doliny przywitała nas Milka 😃 Później droga zaczęła przypominać te mazowieckie, ubite, polne - z jedną różnicą, że tu nie było płasko. Co kilka chwil mijaliśmy knajpki z serwowanym, lokalnym jedzeniem. Wody jest naprawdę dużo w Alpach. Co parę chwil jakiś malutki wodospad. Sielsko, anielsko… Potok na dnie doliny, imponujący. Oprócz krówek były konie i dużo kóz 😃 Marboru kręcący TikToki… Kres wyprawy… Okoliczne szczyty: I… dalej e-bike nie wjedzie. Na wysokości ok 2400 m n.p.m. zwały śniegu i błota uniemożliwiły dalszą jazdę. Po lunchu… wszystko będzie we vlogu @JC zjechaliśmy na dno doliny, i asfaltem pojechaliśmy do naszego hotelu. Po drodze odwiedziliśmy kolejny malowniczy kościółek. Miejscowość Madonna di Senales. No i oczywiście trochę kamiennych dróg wokół jeziorka, przy którym byliśmy w pierwszym dniu. I cały dzień minął niewiadomo kiedy? Na kolację, pyszne, włoskie jedzonko 😃 Nie byłbym sobą gdybym na koniec nie zaprosił Was do mojego kanału na TikToku 😃 Szukajcie „nogi bolo” 😃 z każdego dnia są migawki, co się działo. Pozdrowienia Mariusz, marboru
    1 punkt
  22. Ja też nie odpuściłem nawodnienia butów… też!
    1 punkt
  23. 1 punkt
  24. o dzięki za filmik, akurat w latach 80 jeździłem tam często mimo że nocowałem w chatce Studenckiej w Szczyrku pod Przełęczą Karkoszczonka, jechaliśmy wtedy orczykiem na Beskid, potem kawałek torem saneczkowym i szlakiem turystycznym w dół do Brennej, tam z łyżwy i kija drogą pod wyciągi na Kotarzu, obracaliśmy kilka razy i jechali na przełaj przez las pod szczyrkowskie Solisko, dalej orczykami przez cielętnik na Małe Skrzyczne z buta na Skrzyczne i często o zmroku FISem (którego o tej porze już nikt nie pilnował) do Szczyrku, po ugaszeniu pragnienia w knajpie u śliwy autobusem do Biłej i z buta o północy do naszej chatki.
    1 punkt
  25. A tu coś dla tych, którzy dziś narzekają na "kiepskie warunki" w Szczyrku: około 2 minuty można zobaczyć, jak dawniej jeździło się na Kotarzu w Brennej i jak narciarze komentowali takie warunki:
    1 punkt
  26. Bielsko-Biała stanie się areną zawodów UCI Mountain Bike World Series - to Puchar Świata UCI w kolarstwie górskim (dyscypliny Enduro, E-Enduro i Downhill)! Prestiżowe zawody zawitają do naszego miasta w dniach od 17 do 19 maja 2024 roku. Centrum zawodów Enduro i E-Enduro będą Bielskie Błonia, natomiast Downhill odbędzie się w Szczyrku. https://www.bielsko.info/wiadomosci/37094-wielkie-prestizowe-zawody-zawitaja-do-bielska-bialej-zobacza-je-widzowie-z-calego-swiata-bielsko-biala
    1 punkt
  27. 01.11.2021 zakończenie sezonu pod górą Żar.
    1 punkt
  28. Generalnie teraz szkolenia i egzaminy na patenty to jest śmiech na sali. Chyba dwa lata temu mój syn zdawał na jachtowego sternika morskiego. Egzaminatorzy udawali, że egzaminują i że nie widzą, że kursanci korzystają z różnych źródeł wiedzy, choć i tak wymagania nie są zbyt wysokie w porównaniu z czasami, gdy ja robiłam kursy będąc jeszcze w szkole średniej.
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...