Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. Victor

    Victor

    Użytkownik forum


    • Punkty

      10

    • Liczba zawartości

      1 343


  2. marekbtl

    marekbtl

    Użytkownik forum


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      1 400


  3. moruniek

    moruniek

    Użytkownik forum


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      2 620


  4. marcinn

    marcinn

    VIP


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      4 836


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 28.05.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Dokładnie tak, hala może dupy nie urywa ale to idealne miejsce na trening . A jak masz ochotę na przerwę to czas się zatrzymuje i możesz rozkoszować sie w słoneczku na tarasie ( oczywiście jeżeli nie pada 😜) popijając dobroci tego świata 😉 Twoje zdrowie 🍻 pozdro
    3 punkty
  2. Dzień dobry z lodówki 🎿 Zabawa przednia, narciarzy solo brak tylko grupka dzieciaków z UK Bajka
    3 punkty
  3. Ja od siebie dodam że w Uk zdecydowanie najmniej idiotów, a jeżdżę po całej Europie sporo Ostatnie 2 dni służbowo przejechałem ok 800 mil i na prawdę tu się przestrzega przepisy…. oczywiście mnogość kamer robi swoje ale kultura jazdy jest wysoka Ps.Pozdrawiam lewostronnie 🙂
    3 punkty
  4. A nie lepiej podjechać do Gorlic i dołączyć do mnie,gdy jadę na Litwę?
    2 punkty
  5. To ja jeszcze dodam taki mały wrzut do tematu jeżeli chodzi o PL oznakowanie którego jest brak albo jest w totalnym nadmiarze Na mojej dzielni w PL jest ulica dosłownie km długości na której jest może ze 100 znaków w każdą stronę-miejsvowi nawet nie patrzą na nie bo to dość spokojna ulica aczkolwiek łącznik i zarządca coś sobie ubzdurał i nastawiał choinkę znakową zawsze brechtam jak jadę z przyjezdnym który dostaje oczopląsu bo nie ma możliwości każdego zauważyć część jest między drzewami a co dopiero odczytać jadąc autem,jest to nie realne nawet przy ograniczeniu prędkości do 40 km/h plus minus tak to wygląda, wyobraźcie sobie co jest na całym km odcinku 🤦‍♂️ czemu ma to służyć?
    2 punkty
  6. Mario, ja jestem zwolennikiem przede wszystkim myślenia i zdroworozsądkowego podejścia do życia mimo iż nie rzadko kłóci się z mniej lub bardziej "mądrymi" przepisami czy też regulacjami. Oznakowanie takiego przejścia nie jest potrzebne żeby stwierdzić zgodność z przepisami że jest to przejście. Oznakowanie służy tylko i wyłącznie bezpieczeństwu. W tym przypadku rowerzysta musi wcześniej wiedzieć, że jego drogę przecina ciąg komunikacyjny pieszych. Bo jednak porusza się sporo szybciej. Po to są znaki pionowe uzupełniające poziome. Nie ma potrzeby tworzyć kocopołów utrudniających życie wszystkim. Moje wypowiedzi od początku są w jednym tonie, nasze odmienne poprzednio zdania wynikały raczej z niezrozumienia, co autor mial na myśli. Ja staram się przy wydawaniu jakichkolwiek opinii "wejść w buty" oponenta aby zrozumieć skąd wynika jego tok rozumowania. Nie boję się przyznać do błędu. Obecne przepisy już są bardzo mocno restrykcyjne, piesi czy też rowerzyści zawsze byli chronieni przepisami, to z wiadomych przyczyn, jednak jedynie kultura osobista wszystkich może poprawić tą sytuację. Ja osobiście będąc rowerzystą przepuściłbym pieszych na takim przejściu (o ile bym te pasy i pieszych zauważył), bo nieomal mam 100% pewność, że wśród zapytanych pieszych losowo aby wskazali przejście dla pieszych - wskazali by właśnie owa zebrę. Mogę jedynie informacyjnie wspomnieć, aby w przyszłości uważali bo to nie jest tak de facto przejście i tutaj pierwszeństwa nie mają. Przecież to nie ich wina - tylko projektantów, którzy się powinni na tym znać. "Policjantowanie" nie leży w mojej naturze i raczej się tego wystrzegam, oczywiście nie daję przyzwolenia na żadne debilne, chamskie zachowania, ale próby pouczania kogoś zawsze są odbierane jako atak, co zazwyczaj daje skutek odwrotny do zamierzonego. Ponadto nie znając przyczyn takiego czy innego zachowania trudno mi to czasami ocenić w racjonalny sposób. W Twojej wrzutce wyraźnie widać, że owo zdarzenie to nie złośliwość kierowcy, a tylko splot zdarzeń, na szczęście bez poważniejszych konsekwencji. Kierowca nie zauważył pieszej, nie było w tym żadnej złośliwości, czy próby wymuszenia czegokolwiek. Każdy z nas doskonale wie jak wygląda manewr włączania się do ruchu i wie gdzie wówczas patrzy. Kobieta podbiegła i wyrosła kierowcy przed maską (nie odbieraj tego jako choćby cień winy pieszej), pewnie nieco spanikowała, finał znamy. A kto nie miał nigdy w życiu takiej sytuacji, niech rzuci we mnie kamieniem. Ja też osobiście nikogo nigdy w życiu nie potrąciłem, ale zdarzyły się podobne sytuacje w mojej karierze jako kierowcy. Sytuacja stricte życiowa - przykład wydawało by się nieracjonalnego z poziomu obserwatora zachowania kierowcy. Było to 6 lat temu. Godzina 20.00, Żona dostaje telefon od mamy, że się przewróciła, nie może wstać, chyba zawał (bo to był zawał) i chyba za chwilę zemdleje. Bełkoce przez telefon.Mieszka sama - mieszkanie zawsze zamyka, a tylko my mamy klucze. Mieszka od nas ok 15 km - my mieszkamy w centrum, natomiast dojazd mamy dość dobry, na szczęście. Ja tylko porwałem aspirynę z szafki i do samochodu. Jak myślisz - czy jechałem przepisowo? Myślę, że zebrałbym ze 100 punktów jak nie więcej. Klakson - światła, czerwone - nie ważne. Byłem tak skoncentrowany na jeździe, że nie mam pojęcia co Żona w tym czasie robiła. Zadzwoniła po karetkę w międzyczasie. Clou. Wyobraź sobie osobę wchodzącą na przejście z premedytacją chcącego mi udowodnić, że jestem idiotą ......... Oczywiście takich przypadków jest promil, ale skoro są, nie znaczy to że nam się nie mogą przydarzyć. Nie jest to pean w obronie kierowców, tylko staram się wytłumaczyć mój punkt widzenia i czym jest podyktowany. Na motorze/motorowerze/skuterze nie jeżdżę, więc nie będę dywagował na ten temat. Nie mam pojęcia czy coś sugeruję swoim zachowaniem kierowcom, ja tylko dbam o swoje bezpieczeństwo. Oczywiście że jeśli mam bardzo dobry ogląd na sytuację i mój mózg nie widzi przeciwskazań, to jadę normalnie. Natomiast wystarczy sygnał, że istnieje cień szansy na komplikacje, to zwalniam - do takiej prędkości, aby w razie draki bezpiecznie wyhamować. Jak zapytasz jakiej - odpowiem - bezpiecznej w moim mniemaniu. Podobnie jak jadąc za kimś ta bezpieczną odległość staram się zachować, a czy to jest 10 czy też 100m, tego nie wiem - w mojej ocenie jest bezpieczna. Sytuacja, którą opisujesz, czyli jazdę rowerem zgodnie z ruchem pojazdów traktuję szczególnie uważnie, bowiem wiem, że ja nadjeżdżając z tyłu mogę zostać najnormalniej w świecie niezauważony i moje pierwszeństwo sobie mogę w 4 litery wsadzić. Finał będzie taki, że na samochodzie w najgorszym wypadku będą wgniotki, a ja w najlepszym będę miał obtarcia i siniaki. Sam jadąc do domu mam taki wjazd. Dokładnie taki jak opisujesz, na domiar złego zjazd z głównej jako taki jest czysty, ale tuż przed są wyznaczone miejsca parkingowe a ścieżka rowerowa wraz z chodnikiem biegnie za żywopłotem. Prawoskręt jest powiedzmy banalny osobówką, bo jest przeszklona, ale furgonem to jest dramat. Samochód zatrzymując się przed ścieżką + przejściem staje pod takim kątem - że nic nie widać. Ani w lusterkach, ani przez boczną szybę. Żeby cokolwiek zobaczyć, trzeba ręczny i autentycznie wyjść z fotela i przejść na miejsce pasażera aby cokolwiek zobaczyć. I to, że się zatrzymam, nie znaczy wcale że sygnalizuję wszystkim, że ich widzę. A przecież nie jest jakiś abstrakcyjny przypadek. Pomijam już jakieś wyekranowane przejazdy, gdzie trzeba się czaić jak tygrys, aby przejechać - a są takie w KRK i pewnie nie tylko. To są u mnie zachowania automatyczne i nie jestem w stanie tego kontrolować, podobnie jak mimowolne zerkanie w lusterka wsteczne w samochodzie, a przecież jadę przed siebie. pozdro
    2 punkty
  7. Trochę zazdroszczę Ci tej bliskości hali. Jednak to jest całoroczne i w chwilach przypływu chciejstwa można pojechać i sobie poszurać. pozdro
    2 punkty
  8. Też mi się tak wydaje. Iga musiałaby mieć mocno słabszy dzień żeby Naomi coś ugrała - za dużo popełnia własnych błędów i za mało się rusza, nie jest w stanie dobiegać do bardziej agresywnych piłek. Tak czy inaczej to już przeciwniczka z którą trzeba się liczyć.
    1 punkt
  9. To nie jest tak, że każdy z nas może sobie decydować jakie ma obowiązki na drodze. Te obowiązki określone są w kodeksie drogowym. Problemem jest interpretacja przepisów oraz (psychologiczna) akceptacja tych przepisów. Po pierwsze pierwszeństwo pieszego (wchodzącego na pasy) wymusza przestrzeganie prędkości przez kierowców. Jeśli chcesz jechać zgodnie z przepisami, to musisz jechać prędkością zgodnie z ustaleniami, aby zahamować przed przejściem. Jeśli jedziesz 100km/h to często nie jesteś się w stanie bezpiecznie zatrzymać przed przejściem. Wówczas rozsądny pieszy czeka, a ktoś starszy (który nie umie już ocenić prędkości nadjeżdżajacego auta) może zostać zabity. Po drugie, jeśli ktoś dokładnie czyta przepisy oraz wyroki sądowe, to wie że pieszy powinien przed przejściem nabrać pewności że nadjeżdżający samochód zwalnia prędkość. Jako pieszy, ja się tak zachowuje, bo chcę żyć. Tak też uczę swoje dziecko. Ale jako radykalny obywatel, spotykam takie zachowania, że nadjeżdżające auto nie zwalnia. Jako kierowca jeszcze w sile wieku, potrafię ocenić czy auto da radę się zatrzymać przed przejściem czy nie da rady. Więc jak z daleka widzę że gość nie zwalnia przed przejściem, to wykonuję ruchy typu: wejście jedną nogą na przejście, podniesienie ręki w sygnale stop. I to bardzo często (9 na 10) otrzeźwia kierowcę, który się zatrzymuje zdziwiony. P.S. Doceniam że swój nowy wpis napisałeś w zupełnie innym tonie, niż to było wcześniej. Widać że podjąłeś wysiłek żeby uwzględnić rację obu stron. Dzięki. 🙂
    1 punkt
  10. Moim zdaniem jeszcze za wcześnie dla Naomi by mogło być interesująco. Trzeba jednak złapać rytm meczowy a to przychodzi z czasem.
    1 punkt
  11. Ja,używam podczas treningu,pakistańskiej przywożą znajomi zawsze z dobrego źródła wynalazków sklepowych nie kupuje bo i po co (tu trzeba szukać dobrego dostawcy-pewnego źródła) szafran mam z Iranu mega dobry do herbaty czy krewetek 😉 oliwę z Maroka itd oczywiście wszystko można kupić w lidu tylko że jakość produktu jak sam wiesz robi różnicę 🤷‍♂️ Nikomu nie bronię pić puszek wynalazków aczkolwiek wiem,ze mam naturalny produkt który nawet po dobrej 💣 % na drugi dzień stawia mnie szybko na nogi . Czyli działa i jest skuteczny czego o dziwnych produktach sklepowych nie mogę powiedzieć . A czy będzie ktoś tego używał czy nie-jego sprawa . Dla jednego woda dla drugiego redbull będzie odpowiedni.
    1 punkt
  12. Iga - szybko poszło. Gratulacje. p.s. U Magdy, niestety też szybko poszło. Samsonowa gra dalej.
    1 punkt
  13. Jeśli trzymałeś konkretne tempo to godzina jazdy to może być nawet 1000 kcal. A 700 to na pewno. Czyli pięciogodzinny wyjazd może spalić 0,5 kg sadła (jeśli je masz). Jak nie masz, to możesz sobie przeliczyć to na batony. Wychodzi 12 - 15 szt. Co do wody mój rekord to 7 litrów. Przy takiej ilości warto lekko ją osolić. Przy mniejszym zużyciu jestem zwolennikiem samej wody (w bidonie) aby nie zostawiały zapachu i smaku. Dodatkowa butelka z izotonikiem też dobre rozwiązanie.
    1 punkt
  14. Kup sól himalajska wymieszaj z wodą dodaj cytrynę jeżeli lubisz kilka listków mięty dla smaku i gotowe . Tanie,naturalne i skuteczne !
    1 punkt
  15. A zamiast tego wszystkiego wystarczyło wypić jedno piwo 😉.
    1 punkt
  16. Pieszym włączyli tym przepisem tryb nieśmiertelności blokując równocześnie instynkt samozachowawczy ..nie mówiąc już o regule ograniczonego zaufania... bardzo niebezpieczna kombinacja.
    1 punkt
  17. Może kupimy i zrobimy nasz forumowy ośrodek narciarski ?
    1 punkt
  18. moja obserwacja jest inna. Po wprowadzeniu tego przepisu kierowcy jeżdżą znacznie bardziej ostrożnie przy przejściach i częściej się zatrzymują. Obserwacja z za kółka i jako pieszy.
    1 punkt
  19. no właśnie dlatego wzrosły że sporo debili za kierownicą uważa ten przepis za głupi.
    1 punkt
  20. Niby codzienność, ale ja osobiście nigdy nie miałem takiego przypadku, abym autem staranował pieszego. 80% wypadków z pieszymi jest z winy kierowcy
    1 punkt
  21. ..no jakbyś jeszcze Jana skasował w markach a nie w jurkach....
    1 punkt
  22. Cze Ja niedawno nabyłem wóz na wypady narciarskie i nie tylko. 6-cio osobowa kolubryna ze stałym napędem na 4 buty. Komfortowo przewiezie 6 osób z całym dobytkiem. Klasa V w wersji długiej, czyli 5,20m długości (jest jeszcze dłuższa ale w wersji 6-cio osobowej praktycznie nie do kupienia). Bez zbędnych pierdół w środku typu stolik i inne tam bzdety uniemożliwiające spakowanie wszystkiego do środka. Każdy z pasażerów ma osobny fotel, między fotelami wejdzie na mój gust 8-10 par nart, może i nawet 12, sprawdzimy w zimie. Za fotelami sporo miejsca na bagaż zostaje, 6 plecaków z butami i 6 toreb podróżnych wejdzie na pewno. Najeść się trzeba w domu na zapas - bo z tym już może być problem. Po demontażu fotela i przy 5ciu osobach to już wejdzie wszystko włącznie z tyczkami na SL . Praktycznie nie ma konkurencji oprócz VW - ale ten jest mniejszy i moim zdaniem bardziej awaryjny (a raczej podatny na awarię) niż V-ka. Skrzynia biegów 9-cio stopniowa klasyczna cały czas walczy o jak najniższe obroty silnika. Realny zakres pracy przy jeździe bez butowania to 1400-1700 obr/min - robi to płynnie i szybko jak na klasyczna skrzynię. Samochód bardzo miękko zestrojony, ale taki ma być - liczy się przede wszystkim komfort podróży pasażerów. Nie zachęca do agresywnej jazdy, a jak dla mnie zbyt mocne wspomaganie daje nikły obraz tego co się dzieje z kołami przednimi. Ponadto silnik przy ostrzejszym traktowaniu niezbyt przyjemnie brzmi, skutecznie zniechęca do szaleństw. Natomiast samo wykończenie wewnątrz samochodu jest prima sort. Wszystko (włącznie z deską) obszyte skóra i wykończone drewnem (albo imitacją drewna). Mimo 120 000 nalotu nic nie stuka i nic nie trzeszczy. Spalanie w mieście na razie nieco powyżej 9-ciu litrów (jak na ponad 2T kloca to nie ma dramatu), na trasie (a miałem ostatnio możliwość go przetestować, bo postanowiłem zawieźć towar do klienta, żeby się przejechać) Kraków - Katowice - Kraków, czyli trochę miasta + autostrada + znowuż trochę miasta + autostrada + trochę miasta wyszło 7,8 l/100km. Uczciwie. Do Katowic 800kg towaru w aucie zapakowane i tempomat zapięty na 140km/h, na powrocie na pusto już 150km/h. Samochód najlepiej się czuje na trasie przy prędkościach 120-150km/h, taki liniowiec. Jest cicho, szumów nadwozia nie słychać - muzyczka gra . Brakuje jednak w nim mnie osobiście 3 -ech rzeczy, jedna już opanowałem, ale dwóch pozostałych chyba się juz nie uda zrobić, za dużo zabawy. 1). - radio z możliwością android auto i apple car, też tego nie rozumiem - kupując wyższej klasy nagłośnienie Burmaster ktoś żałuje parę groszy na tą dodatkowa funkcję (no niestety nic nie jest w Mercedesie za darmo). To akurat już załatwione, najprostsze ze wszystkiego, wymiana ekranu na nowy - dotykowy ze wszytkimi funkcjami. Oryginalny system merca jest zupełnie nieużytkowy w oparciu o kontroler i touchpad. 2). - zbiornik paliwa na 57 litrów - no kto w takim samochodzie trasowym żałuje 3 stówek dopłaty do większego zbiornika przy kwocie zakupu rzędu 400 tysi.? Idiotyzm. 3). Adaptacyjny tempomat - fajna sprawa na trasę - jest zwykły, ale w gęstym ruchu to trzeba nim heblować. Z ciekawostek, to wbudowany interkom, wszyscy mogą ze sobą rozmawiać poprzez system wbudowanych mikrofonów - głosy są wzmacniane przez głośniki. Nie trzeba się przekrzykiwać. Samochód nieźle wyposażony, ale nie po kokardę, to co było dla mnie priorytetem, to wnętrze przypominające osobówkę, nie busa - i tak jest. Ale pewnie za 200 tysi można było doposażyć ten samochód pierwotnie na full wypas, włącznie z super komfortowymi rozkładanymi fotelami dla pasażerów niczym 1-sza klasa w dreamlinerze. Miło jestem zaskoczony serwisem mercedesa z Krk, w którym serwisuję drugi samochód. Zaproponowano mi pakiet przeglądów do wyboru 2, 4 lub 6. Wybrałem 2 za 3200 netto, ale teraz podczas przeglądu przy 120 000 km przy wykorzystaniu jednego z dwóch przeglądów wymieniono olej w silniku + wszystkie filtry włącznie z kabinowym, olej w skrzyni biegów, w skrzyni rozdzielczej i w dyfrach. Toż to ostatnio mnie VW za Polówkę więcej skasował. Jestem mile zaskoczony. Nie rdzewieje - jakby ktoś pytał, bo pierwszą generację (miałem - świetny autobus rodzinny) w nocy, jak się człowiek przysłuchał, to słychać było jak ją rudy zjada . pozdrawiam ps. Relingi założyłem, a hak był. Możliwości transportowe - ogromne.
    1 punkt
  23. Żadna eskapada ot wycieczka Skierniewice Miedniewice Samice śladami przodków wg inwentarza X Lowickiego nie mylić z łowieckim…
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...