Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 28.04.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Kapitalny dzień dzisiaj. Idealny śnieg, trasy pięknie zrobione, brak tłoku, a w zasadzie pusto. Tylko w krecie przytkane rano, ale później lux. Świetnie pojeżdżone. O 15 się zachmurzyło i zaczęło trochę wiać. Co do jutra to mam obawy czy ruszą bo ma mocno wiać na wysokościach. Także raczej szykuje się dzień pauzy który mamy uwzględniony w skipassie. W takim wypadku będą inne plany na niedzielę.8 punktów
-
6 punktów
-
Tallin kiedyś z pewnością powtórzę. Piękna zabytkowa starówka, ze skandynawską naleciałością. Jedną z tych naleciałości jest bardzo dobra kawa na każdym rogu, oraz piękne kawiarnie. Do jednej z nich, oddalonej nieco od centrum wybrałem się na śniadanie. Niestety, biegówki odpadły. Wybrałem się więc do najstarszej tallińskiej sauny, liczącej sobie prawie 100 lat. Miejsce okazało się być bardziej czymś na kształt typowej ruskiej bani. Niemniej jednak sama sauna była opalana drewnem, więc dało się czuć przyjemny klimat. Jednak sauna na drewno to nie to samo co elektryczna. No i jak przystało na tego typu przybytek, spora część łaźniowa, do mycia. Oczywiście wszędzie walające się liście, którymi ludzie się okładają (witki brzozowe i dębowe). Na duży plus - gość z obsługi mówił po rosyjsku (co w Estonii już nie jest takie powszechne) i rozmawialiśmy bardzo długo. Dzięki temu dowiedziałem się nieco różnych rzeczy. zdjęcia dla zobrazowania z internetu4 punkty
-
W obie strony jechałem przez kraje nadbałtyckie. Jako że zdecydowałem się samolot odpadł (koszt z nartami wyszedł jakieś 1800 zł). Jechałem poc 144 Hańcza rel Kraków główny - Wilno, następnie pociągiem Wilno - Ryga i autobus Ryga - Tallin. Podróż powrotna była taka sama. W drodze na północ zatrzymałem się na jeden dzień w Wilnie, i na niecałe 3 dni w Tallinie. W planie miałem poświęcić 2 dni na zwiedzanie stolicy oraz jeden dzień na biegówki. Estońska stolica ma dużo tras biegowych, oprócz tego sporo jest w okolicach. Jedna z tras przygotowywana jest nad wysokim brzegiem morza. Niestety parę dni przed moim wyjazdem wszystko spłynęło i nic z tego nie wyszło. Pociąg kolei litewski obsługuje trasę Wilno - Ryga. Spalinowy zespół trakcyjny 730 polskiej produkcji PESA.4 punkty
-
Łączą nas dwie deski 🙂 Rejon Otztal jest piękny, i wdzięczny na skitury. Lodowce dość bezpieczne, jeśli się idzie utartymi szlakami. Pobawiłem się zdjęciami i dorysowałem traski. Końcówka podejścia na Wildspitze. Strzałka w dół to zjazd, który rozdziela się w lewo Dalsza część zjazdu po lodowcu Taschachferner w stronę przełęczy Mittelbergjoch. Ten teren widać właśnie ze spodka na Pitztal.4 punkty
-
4 punkty
-
Chyba nigdy nie byłem na środku jeziora zupełnie sam. Do brzegu w każdą stronę jakieś 5 km. Jadę już półtorej godziny. Obok mnie jest kompletna pustka, nie ma nikogo. Tak, jadę. Na łyżwach. Jestem na środku skutego lodem jeziora Saimaa. "Wszystko trzeba odkryć samemu. I również przejść przez to zupełnie samemu."* O muzyka! - nakłada słuchawki. - a ja lubię słuchać odgłosu lodu, świstu przesuwających się metalowych krawędzi łyżew i ciszy na środku jeziora - odpowiadam. Ale dla nas to takie powszednie, ten krajobraz. Więc jak tak jedziesz sam, to jak się nie napijesz alkoholu to można posłuchać muzyki - około czterdziestopięcio letni Fin po krótkiej pogawędce nałożył słuchawki i odjechał w drogę powrotną. Zagaduje do dwójki starszych ludzi. Nurtuje mnie ich sprzęt łyżwiarski. Jest kompletnie odmienny od tego spotykanego w Polsce. Mamy takie płozy z łyżwą wpinane w buty do nart biegowych - odpowiada jeden z nich- Wpina się to w 3 sekundy. Jeśli chcemy tego samego dnia pobiegać na nartach to butów nie zmieniamy. Do tego kije przydają się przy odpychaniu. No to teraz wracamy z wiatrem! - komentują i życzymy sobie nawzajem miłego dnia. Nie przejmuj się, będziesz miał cały dzień. - komentuje jeden z nich na odchodne. Do 18 jest jasno. Odjeżdżają. Ich łyżwy są większe, szybsze i stabilniejsze. Jadą techniką przypominającą tą z nart biegowych. Osiągają na nich prędkość rzędu 30-40 km/h, czyli około dwa razy więcej niż ja. Oprócz tego wszystkie nierówności na lodzie tną jak brzytwa. Mi przejechanie niektórych miejsc sprawia spory kłopot. Jeśli kiedyś słyszeliście doniosłe hasło czyiś podróżniczych celów "będę zwiedzał parki narodowe", no to ja to uczyniłem. Chyba w najbardziej oryginalny sposób. Park Narodowy Linnansaari to obszar ochrony obejmujący szerg małych wysp na jeziorze Saimaa w środkowo-wschodniej Finlandii, w regionie Sawonia. Latem można tutaj czymkolwiek przypłynąć - kajkakem, łódką czy turystycznym stateczkiem. Zimą zostaje skuter śnieżny, rower, narty biegowe, w zależności od warunków samochód, lub.... łyżwy. Przez środek parku narodowego przebiega najdłuższa w Finlandii trasa lodowa na łyżwy, licząca sobie w zależności od warunków do 19 km. Kiedy ja nią przejechałem, było 18 km. W jedną stronę. Przebycie całego 36 km odcinka zajęło mi z przerwą na ognisko na maluteńkiej wyspie ponad 6 godzin. * Tove Jansson "Zima muminków"4 punkty
-
Muikku! Muikku! - starsza kobieta stojąca przede mną w supermarkecie przy kasie pokazuje palcem na małe ryby które kupuję. Uśmiecha się głęboko i bardzo odruchowo na ich widok. Jak dziecko. Muikku czyli sielawa to mała ryba z rodziny łososiowatych występująca w głębokich, czystych i zimnych jeziorach zlewni Morza Bałtyckiego. Wszędzie gdzie występuje, stanowi niezwykły rarytas, lecz nie jest jest dalej eksportowana. W Polsce sielawa występuje w jeziorach środkowo - północnej części kraju. Jest kojarzona z regionem Kaszub czy Mazur. Jej delikatny smak najlepiej wydobyć po kilkuminutowym obsmażeniu w maśle i prostej panierce z mąki, lub tylko obtoczone w soli. W pozostałej części Polski jest prawie w ogóle nieznana. Środkowa Finlandia jest usiana jeziorami. Pojezierze fińskie liczy ich sobie około 55 tysięcy. Od grudnia do marca jest skute grubym lodem wierci się otwory w lodzie aby móc poławiać sielawę. Po lodzie można jechać autem. Jak mieszka się na drugim końcu jeziora, a droga jest na około, gruby lód to zbawienie. Można sobie znacznie skrócić drogę. W Kuopio które jest otoczone olbrzymim jeziorem z każdej strony, stacja benzynowa rozłożyła dwa dystrybutory na jeziorze. Ich widok mocno zadziwia. Po lodzie można oczywiście w zależności od warunków przejechać autem, pobiegać na nartach albo jeździć rowerem. To ostatnie jest w Finlandii jest dosyć popularne bez względu na porę roku. Można też pojeździć na łyżwach. Jest chyba sport z którym w Polsce pożegnaliśmy się już lata temu na dobre, jeśli chodzi o jazdę w takim naturalnym terenie. Zawsze można gdzieś pojeździć na lodowisku, często bardzo zatłoczonym Lub zapisać się do klubu hokejowego. Ale możliwość wielogodzinnej jazdy po naturalnym lodzie w Polsce można odłożyć na półkę "historia". A lód sztuczny i naturalny jest tak różny jak jedzenie gotowego filetu rybnego w panierce kupionego w dziale mrożonek w sklepie z logiem małego łąkowego owada, i dajmy na to ościstego okonia. Kiedy zapanują odpowiednie warunki, finowie wyciągają swoje łyżwy i jeżdżą po skutych lodem jeziorach. Mniej obyci z łyżwami, lub mniej sprawni fizycznie wypożyczają sobie specjalne sanki lodowe, przypominające balkoniki dla niepełnosprawnych mających problemy z samoszielnym poruszaniem się na których całkiem szybko można przemieszczać się po lodzie. Jednakże widok ludzi około 70 roku życia na łyżwach jest zupełnie normalny. Finowie pozostają aktywni bardzo długo. Jako że jeziora często przykryte są śniegiem, w parunastu miejscach przygotowywane są trasy. To znaczy odśnieżane regularnie, tak aby dało się jechać. Jednym z takich miejsc jest gigantyczne jezioro Saimaa. W okolicy miejscowości Punkaharju przygotowywane są trasy o długości około 16 km, w zależności od warunków. W jedym miejscu można też przejść kawałek po lądzie, jakiejś 100 m na małe jeziorko Valkialampi, na którym Wytyczono 2 km kółko. W ciągu niecałych 3 godzin pokonuje nieśpiesznie 23 km na łyżwach. Szelest lodu w połączeniu z krajobrazem leśnych jezior daje wyobrażenie bycia na chwilę bohaterem dawnej baśni.4 punkty
-
4 punkty
-
Dziś faktycznie mocno wiało, działał tylko orczyk i krzesełko także odpuściliśmy dzień narciarski, ale było co robić i oglądać więc dzień bardzo udany. Na pierwszy cel dnia wzięty most nad wąwozem między Arzl i Wald - Benni Raich Brucke, zawieszony 94 m nad ziemią. Później przejazd do Imst i wędrówka wąwozem Rosengartenschlucht do Hoch Imst pod stacje narciarską, potem zejście do Imst. Na koniec dnia późnym popołudniem pojechaliśmy do Zams pod via ferrate, jednak okazała się zbyt wymagająca, stromo mocno i siłowa, kawałek przeszliśmy i nastąpił wycof. Fajnie było spróbować ale na razie trzeba coś łatwiejszego. Pierwszą ferrate przeszedłem we wrześniu na Słowacji w Słowackim Raju, ale była łatwa. W tej w Zams brakowało głównie sztucznych ułatwień, bo iść po prawie pionowej gołej skale to trzeba mieć obycie i umiejętności. Czasu także przydałoby się więcej. Widoczki za to ładne na dolinę. Jutro powracamy na śnieżną ścieżkę bo ma być trochę lepiej z wiatrem, chociaż nie idealnie.3 punkty
-
Nieco spóźniona relacja. 🙂 Na przełomie lutego i marca planowałem się wybrać na urlop skiturowo-zjazdowy gdzieś na Bałkany. Niestety plany zweryfikował brak śniegu. Wybrałem się w zamian do środkowej części Finlandii - tydzień w Kuopio i 4 dni w Savonlinnie. Była to moja pierwsza wizyta w tym kraju. Zabrałem ze sobą narty biegowe i łyżwy. Do Tallina dostałem się drogą lądową, dalej statkiem do Helsinek. Zimowy poranek obudził mnie pół godziny przed Helsinkami, ukazując skute lodem Morze Bałtyckie przez które przedzierał się prom. Dalej było już prosto - pociąg do Kuopio.3 punkty
-
Podałem nazwę przełęczy którą ludzie z ośrodka przekraczają aby dostań się do Wildspitze, to jest kluczowe miejsce. Tak, bardzo dużo ludzi idzie z ośrodka na szczyt. Ze schroniska z nami szły 3-4 ekipy, z ośrodka to było dużo, może 20-30 na naszych oczach. Na mapy.cz są trasy skiturowe w tym rejonie, więc tam możesz sobie wszystko policzyć i porównać. Jan, na szczycie byliśmy o 9:30, trochę zmarnowaliśmy czasu pod kopułą, tam było jakieś rozleniwienie. 😉 To jest moje zdjęcie uzupełnione. Tu jest zdjęcie Pawła, które pokazuje ten sam lodowiec. Powinno być wszystko jasne. Lokalizacja szczytu tak na 98%.3 punkty
-
3 punkty
-
Nie dojdę. Zawrócę przed pierwszą trudnością. A jaką jest pierwsza trudność licząc od on?2 punkty
-
2 punkty
-
Tutaj jest wyprawa chłopaków z KW Kraków, na której pokonywali podejście parking Pitztal do Taschachhaus. I piszą o stromy progu, gdzie kończy się lodowiec. Tam też napisali że przejście przez przełęcz Brochkogeljoch (wejście na Wildspitze) było bardzo trudne. Musieli obejść nawis po skałach. W naszym przypadku szło się stromo po śniegu i bez problemu wychodziło na kolejny lodowiec, bez żadnych nawisów. Więc różnie to bywa w zależności od naśnieżenia. https://crazyalpinist.blogspot.com/2020/01/tour-wildspitze-najpierwbya-wycieczka.html2 punkty
-
Ale z tego wszystkiego najwspanialsze było zobaczyć inny sport - łyżwiarstwo nordyckie. Oni używają innych łyżew, mają do tego osprzęt. Nie powiem, spodobało mi się, i chciałbym kiedyś powtórzyć. warto zajrzeć na ten profil: https://www.instagram.com/nordicskate?utm_source=ig_web_button_share_sheet&igsh=ZDNlZDc0MzIxNw==2 punkty
-
2 punkty
-
Została już tylko końcówka na szczyt, 400m do góry i łagodne podejście do kopuły szczytowej. Na początku łagodny, zasypany dobrze lodowiec, później pojawiło się z boku coś wystającego. Pod kopułą szczytową jest kawałek łagodnego terenu, tam zostawia się narty i plecaki. Na szczyt większość wchodzi z buta po pd-wsch grani. To jest w sumie niewielki kawałek, ale nieco trudniejszy teren częściowo po czystej skale. Chwilami wspinaczka o trudności II. Po doświadczeniach z ferrat, dla mnie to nie było jakoś specjalnie trudne. Lubię zdobywać szczyty ale szczerze mówiąc jakoś to wejście nie wzbudziło we mnie szczególnej euforii i emocji. Było tak normalnie. Chyba brakowało mi zjazdu z samego szczytu. Widoki oczywiście super i cieszyłem się że mamy pełną widoczność. Widoki ze szczytu Tutaj widać naszą trasę podejścia, ta w lewo. W prawo jest ślad w kierunku Pitztal. Do momentu wejścia na szczyt było koło nas mało ludzi, albo wcale. Natomiast podczas schodzenia i dalej zjazdu nagle to się zmieniło. Pojawiły się wręcz tabuny ludzi. To był efekt soboty, szczyt jest dość popularny. I teraz nastał największy problem tego dnia. Mieliśmy zjechać do Vent prosto do aut, które czekały na parkingu. Przewodnik poanalizował sytuację i stwierdził że jesteśmy za późno. Na zjeździe do Vent jest trawers stromego południowego żlebu który może wyjechać. Musieliśmy wybrać trasę alternatywną. Zjechaliśmy lodowcem w stronę Pitztal, podeszliśmy na przełęcz która jest rzut kamieniem od tras narciarskich. I dalej już naturalnie zjazd trasami albo koło tras. To była trudna decyzja. Powodowała że znaleźliśmy się w zupełnie w innej dolinie niż Vent. Trzeba przyznać że ta część lodowca w stronę Pitztal jest bardzo ciekawa i różnorodna. Od razu wyjaśnię że te fajne linie na foto nie są nasze. My zjazd mieliśmy w lekkiej szreni, asekuracyjny. Logistyka dotarcia do Vent nie była taka trudna, ale długa. Autobusem z parkingu Pitztal do Imst. Godzinka z widokami. Tam przyjechała żona przewodnika ich drugim autem, którym my pojechaliśmy do Vent. I dalej już prosto, trzema autami do Innsbrucka, a przewodnik po drodze zbiera rodzinę z Imst. Po drodze gratis wjechaliśmy jednym krzesłem, kretem w dół i autobusem do Imst. Wycieczka się zakończyła, wszyscy zadowoleni, strata jednego harszla.2 punkty
-
2 punkty
-
No i ponownie lampa a ryja mam już spalonego po wczorajszym dniu, trudno jakoś wytrzymam. W Juns standardowo -3 st. Warunki idealne, mróz i słońce, wiatr słaby. Wczoraj 1300 narciarzy, powoli wracają grupy sportowe, wczoraj tyczek nie rozkładali. Bardzo dużo osób jeździ freeride. Śniegu w tym sezonie tak dużo poza trasami jeszcze nie było. Prawie wszystkie kamienie przysypane i w końcu między gondolami można jeździć bez większej obawy o stan ślizgów. Po ostatnich opadach śniegu na górze jest pokrywa 4.70 m. Prawdopodobnie po 5 maja zamkną 2 ( i chyba Tuxerjoch). Jazda będzie już tylko powyżej Fernerhaus. Off piste da się jeszcze zjeżdżać do Sommerbergu. A rano wygląda sytuacja tak... Pozdrawiam. PS Na Pitztalu u @pawelb91 pewno podobnie...2 punkty
-
To jest dla nich zamówienie, na szeroki tor. 🙂 układ wnętrza, fotele, kompletnie inne niż to co jeździ w KD1 punkt
-
Ano właśnie MarioJ miał rozsądnego przewodnika zawrócił zanim ruszył w drogę powrotną oby więcej takich decyzji…1 punkt
-
1 punkt
-
Dzięki za realia logistyczne. Pociąg Pesa, czułbym się jak w naszym KD. U nas większość to Pesa. 🙂 Ale schody w środku Pesy to kiepskie rozwiązanie. To musi być jakiś starszy model, bo w nowszych chyba już nie ma tych schodów.1 punkt
-
1 punkt
-
A tymczasem u nas https://www.onet.pl/turystyka/onetpodroze/kultowe-miejsce-znika-z-mapy-bieszczad-nie-pozegnalismy-tego-z-radoscia/38x9c14,07640b541 punkt
-
A co chcesz robić w tej Finlandii? 🙂 Sielawę jadłem smażoną i wędzoną. Wędzona jest dobra, ale jednak świeża usmażona na maśle jest moim zdaniem najlepsza. Jeszcze słowo o cenach, Finlandia uchodzi za drogi kraj. Tak jest w dużej mierze, ale z produktami spożywczymi bywa różnie. Dobry, żytni chleb na zakwasie, którym szczyci się Finlandia, kupiony na bazarze z małej piekarni kosztuje tyle samo co w Polsce. Sielawa w Finlandii jest za grosze. Wypatroszona sielawa kosztowała przeciętnie 9-10 eur za kg. W Polsce za niewypatroszoną sielawę płaciłem kiedyś jakieś 70-80 zł / kg (czyli dochodzi cena wnętrzności). Patroszenie sielawy to zmora, i syzyfowa praca Tam, kupiłem sobie wręcz gotową do wrzucenia na patelnię. Jest to moja absolutnie ulubiona ryba. W Kuopio jest piękna secesyjna hala targowa, gdzie można kupić świeże produkty. Również na rynku rozkładały się różne stragany z domowymi wypiekami. Nie jadłem nigdy w occie sielawy.....1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Czas zacząć szusy. Dziś pierwszy dzień i od razu super pogoda i zimowe temperatury. Rano we wiosce -1 st., po wyjechaniu kretem -10 st., a na szczycie -18 st. Piękna sprawa i suuuper śnieg. W ciągu dnia się trochę ociepliło tak do -12 st. na szczycie, ale w słońcu nie było to tak odczuwalne, a tam gdzie osłonięte to aż ciepło. Baza lodowcowa w tym roku również założona więc pierwsza część dnia to gigantki a potem przepinka na kory. Dzisiaj nie działała gondola Mittelbergbahn i trasy wokół niej, popołudniu dopiero je ratrakowali więc może jutro uruchomią całość. Ludzi mało, totalna swoboda i przestrzeń. Pojeżdżone od otwarcia do zamknięcia. Idealny start narciarskiej kwietniówko-majówki. Dziś i jutro zamknięty taras widokowy i kawiarnia na górze, ekipa z Hollywood kręci film 🎥... Tytuł jak i fabuła tajne. Może jakiś nowy Bond? Spróbuję się wkręcić jako jego kaskader na nartach... Ekipa filmowa Armatki na lodowcu poza trasami odpalone, wspomagają produkcję śniegu do śnieżnych hałd które będą jako magazyny na jesień.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt