Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 26.02.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
15 punktów
-
Dziś pierwszy raz w tym sezonie Szrenica:-D warunki rano ok jak na nocny opad śniegu. Lola niby zamknięta ale ratrakowana, bardzo dużo ludzi się skusiło ją przejechać. Do godziny 10 kolejek do Karkonosze nie było wcale, o 11:30 była ale nieduża ( trzeba dobrze się ustawić i nawet 5 min nie stałem). Ponad 5 min stałem tylko do wyciągu świąteczny kamień. Dużo jeździłem starym krzesłem na szczyt- tam kolejek nigdy nie ma. Sprawdziłem trasę FIS, wydaję mi się że jest na niej więcej śniegu niż rok temu.13 punktów
-
10 punktów
-
Rytro 25.02.2022 Po dłuższej przerwie od Rytra w końcu czas na powrót. W nocy w Sączu było +2, w Rytrze pewnie w okolicach 0 bo stok został delikatnie muśnięty, miękki od rana ale narty zbytnio się nie zapadały. Po godzinie zaczął trochę sypać mokry śnieg a po 12 godzinie zaczęło się przejaśniać. Pojawiają się zabarwione miejsca na stoku ale raczej gdzieś przy obrzeżach, przetarć generalnie nie ma, warunki dobre. Z czasem na stoku mokra kasza i twarde podłoże. Dodatkową odmianą były dzisiaj dwa przeloty grupy amerykańskich śmigłowców bojowych. Załączam krótki filmik z drugiego przelotu. VID_20220225_124843(0).mp49 punktów
-
Dzień dobry z Italii. Niestety słaby internet na kwaterze, ale postaram się zamieszczać choć kilka zdjęć z wyjazdu. Blog uzupełnię z domu. Szykuje się spore skisafari, po najpięknieszych górach do szusowania. Pogoda? Proszę... Legendarne z Giro, Passo 😉 Widok: Team: Rekonesans przed latem... 😀 Teraz odpoczynek. Pozdrowienia marboru7 punktów
-
Wagrain – St. Johann-Alpendorf (Snow Space Salzburg na bis) Ostatni dzień – piątek - to w zasadzie powtórka z zakończenia tournée po Ski Amadé dwa lata temu. Wtedy strartowaliśmy z Alpendorfu na wschód, tym razem zaczęliśmy w Wagrain w odwrotnym kierunku. Zaparkowaliśmy rano pod Grafenbergiem. Klimaty nieco malaryczne – pod grubą warstwą ciemnych chmur leci wagonik G-Link do Flachau. My wsiadamy do gondolki Grafenbergbahn. Pierwszy zjazd czerwoną 22 okazał się nie do końca miłą niespodzianką, bo trasa chyba nie widziała ratraka od poprzedniego dnia. Zakopaliśmy się trochę po drodze w zwałach świeżego śniegu i muldach po kolana. No to jedziemy znów w górę – może dalej będzie lepiej. Było lepiej i nawet widoczność całkiem dobra. Ludzi sporo, ale jakoś rozproszyli się po całym ośrodku, więc nie tworzyły się kolejki. Jeden z charakterystycznych masztów na górze Hirschkogel: Paskudztwa z włókna szklanego przetrwały pandemię bez uszczerbku Długi zjazd do Alpendorfu (wariant niebieski 35-36 prawie 6 km, wariant czerwony nieco krótszy) Przy trasie znajduje się również restauracja Kreistenalm, w której zatrzymaliśmy się na obiad. Wszak wyjazd na narty bez zamówienia Kaiserschmarren się nie liczy ! Po południu pogoda poprawiła się, momentami nawet przedzierało się przez chmury słońce, a na koniec nawet całkiem rozpogodziło się. Wracamy w kierunku Wagrain - widok na czarną skirutę Hexenschuss i zsuwających się amatorów mocnych wrażeń: Można objechać niebieską… … z widokami: A tutaj rzut oka na Sonntagskogel i Hirschkogel Ostatnie szusy na Grafenbergu, z widokiem na Wagrain: I koniec przygody . Relację piszę już z podróży powrotnej. Opuszczaliśmy Ziemię Salzburską przy pięknej, zimowej pogodzie – padał śnieg, przeświecało słońce, trzymał lekki mróz. Zazdrościmy następnemu turnusowi. Na granicy w Kiefersfelden stało kilka radiowozów a niemieccy policjanci losowo zatrzymywali auta do kontroli. Przed nami zhaczyli jakichś Czechów – nie wiem co sprawdzali. Pozdrawiam.7 punktów
-
jeszcze nabomkne że jak ktoś jest w okolicy nidzicy to jest tam za domem kultury lodowisko całkowicie za darmo wypo i śmiganie. Polecam, dzieci co dziennie śmigają po nartkach a ludzi co kot napłakał. Widać samorząd nidzicy sie stara. Ponoc jak mieszkasz znaczy w hotelu to karnecik na polane sosny tez ci dadzą. Sympatycznie polecam VID-20220222-WA0003.mp46 punktów
-
5 punktów
-
Dzisiaj na arenie odwalał się jakiś szajs, więc wybór był tylko jeden - Tabaszewski. Ostatni raz jeździłem tam przed pandemią. Oj jak to był wielki błąd, podobnież jak zakup sezonówki na Arenę...😅 Zero ludzi, zero kolejek, piękne słońce, stok wylizany - powiem szczerze; byłem w tym sezonie około 25 razy na Arenie, pół na pół rano i wieczorem - tak przygotowanego stoku w tym sezonie na Arenie nie było. Nie wiem z czego to wynika, ale arena coś ostatnio się nie popisuje z ratrakowaniem. Słotwiny u Tabaszewskiego polecam każdemu kto chce w spokoju pojeździć. Liczyłem na to, że Tabaszewski sprzeda cały ON i że nowy inwestor połączy obydwa wyciągi. Po dzisiejszym dniu robię zwrot i mam nadzieję, że tak się nie stanie. Oby więcej takich miejsc. Lubię Arenę, mam sentyment do tego miejsca, ale ostatnio nie da się tam jeździć; nawet w tygodniu.4 punkty
-
Rytro 26.02.2022 Mrozik w nocy, dobre prognozy. Stok niewyratrakowany w całości, brakło paliwa do ratraka na całość. 🙃 (na jutro już jest) Wzajemnie napędzający się panikarze wpłynęli na warunki na stoku. Z czasem zrobił się cukier na twardym/bardzo twardym podłożu. Sporo ludzi jak na Rytro, bez kolejek ale na stoku czasem się mocno zagęszczało. Jutro ma być ostatni (?) dzień sezonu według ich zapowiedzi... ehhh dziwne. W marcu zawsze jeszcze jeździli, śniegu też jest na tyle żeby pociągnąć... przynajmniej weekendowo jak się boją o frekwencje w tygodniu. A takie Tylicze i Arena w Krynicy będą chodzić dzień w dzień mimo że do jazdy słabiutkie. No to pewnie jutro jeszcze Rytro i znowu wyczekiwać do końca grudnia do jazdy tam...4 punkty
-
4 punkty
-
Może nie polskie stoki, ale prawie polskie. W końcu 15 km od granicy, na jednym karnecie z naszymi stacjami, duża część klientów to Polacy, no i w ogóle Polak Słowak dwa bratanki. Przynajmniej narciarskie. Meander Ski w czwartek i piątek. Krótki wypad z synem, z założeniem trochę nart, trochę basenów. Wygląda to tak, że ja jadę tam żeby pojeździć, a młody żeby pomoczyć tyłek w basenach. Ale przynajmniej obaj jesteśmy zadowoleni;) W czwartek piękne słońce, temperatury w południe już niemal wiosenne i takie też warunki, im niżej tym większa ciapa. U góry trzymało się jeszcze nieźle, bo to w końcu ponad 1000 mnpm. Frekwencja całkiem spora, pogoda zachęcała i rodaków i Słowaków, którzy też mają teraz ferie. Mimo to bez tragedii, najwyżej 5-7 min. czekania. Szkoda, że nie uruchomiono talerzyka, zawsze to jakieś urozmaicenie. W piątek było już całkowicie inaczej. Chmury i padający momentami intensywnie śnieg, w tym wszystkie jego rodzaje. Śnieg standardowy, krupa, a na końcu grube ciężkie płatki. Warunki miejscami trudne, dużo płatów lodowych, na stromszych odcinkach ciężki dziwny śnieg. U góry jeszcze całkiem fajnie, a z tego wszystkiego najlepiej jeździło się na rodzinnych płaskich trasach i na jednym ze stromych czerwonych łączników między główną trasą i trasami rodzinnymi. Frekwencja znacznie mniejsza niż dzień wcześniej. Wiadomo, jak nie świeci słońce, to i na narty nie ma po co jechać;). Ale nagroda nam się dostała, ostatnie trzy przejazdy około 14 zrobiliśmy już w promieniach słońca.3 punkty
-
Zauchensee mnie zauroczyło Czwartek zapowiadał się rewelacyjnie pogodowo. Czekaliśmy na takie warunki, aby ponartować w Zauchensee, a właściwie Flachauwinkl-Zauchensee, bo wyciągi łączą te dwie miejscowości, stanowiąc najbardziej wysunięty na wschód przyczółek ośrodka Snow Space Salzburg. Jeszcze niedawno Flachauwinkl-Zauchensee było kameralną stacją (45 km tras), trochę na uboczu. Teraz, po połączeniu Flachauwinkl z Flachau to się trochę zmieniło i spowodowało napływ narciarskich turystów. Startujemy z Flachauwinkl, gondolą Highliner I. Do drugiej sekcji Highlinera (kanapa) ustawiła się spora kolejka, więc postanawiamy zjechać czerwoną 14 z powrotem do doliny. Trasa ma ekspozycję zachodnią, więc rano warunki są super – twardo, szybko, szeroko i pusto. Zupełnie odwrotnie niż po południu. Potem transferujemy się w stronę Zauchensee. Cały czas towarzyszą nam przepiękne widoki – prawdziwie wysokogórska sceneria z każdej strony. Wioska Zauchensee z góry – kilka hoteli i pensjonatów na końcu drogi i doliny. Trasy i panoramy Bardzo fajne są trasy po drugiej stronie Zauchensee – czarna 10 i dwie niebieskie 10 i 11 przy orczyku Młodzież dobrze bawiła się w snowparku I jak tu nie pokochać Zauchensee? Początek trasy pucharowej – na wzniesieniu za paskudnym, wypiętym bałwankiem, na które można wjechać wagonikiem po szynach. Dla „gawiedzi” trasa (czerwona nr 6) jest udostępniona nieco niżej. Może popularność tej trasy, a może ekspozycja sprawiły, że dość szybko się zmuldziła – w przeciwieństwie do większości innych, które trzymały się dobrze do końca dnia. Popołudnie lekko już przymglone - w nocy znów ma trochę pośnieżyć. [cdn.]3 punkty
-
No co za tydzień, po świetnej relacji @tanova ze skiamade wchodzisz @marboru Ty, cały na biało😁2 punkty
-
2 punkty
-
królowa beskidów jest tylko jedna i zacna i fajna i pikna...Czantoria, a będzie jeszcze piękniejsza jak skończą inwestycje💪2 punkty
-
2 punkty
-
O, Holender, jakie tłumy w Schladming! Środa. Wyjeżdżaliśmy jeszcze w deszczu, po niezbyt wczesnej pobudce, ale z widokami na poprawę pogody. Postanowiliśmy objechać drugą część ośrodka Schladming-Dachstein, czyli trasy na Planai i Hauser Kaibling. Parkujemy przy gondoli Planai West, bo mamy najbliżej. Za pewien mankament można uznać, że jest tylko jedna trasa (czarna) do pośredniej stacji, a w dolnym odcinku już nie. Ale przy plusowych temperaturach i tak trasy w dolinach są bardzo „zmęczone”, więc w sumie dzisiaj to nie był duży mankament. Transferujemy się na Hauser Kaibling, do najwyżej położonego punktu ośrodka (2.015 m npm.). Tutaj też jest czarna trasa, obsługiwana przez krzesełka Gipfelbahn. A takie widoki ze szczytu: Potem objeżdżamy niebieskie i czerwone trasy na Hauser Kaibling. Choć może nie widać tego tak na zdjęciach, to ludzi było – prawie jak w Szczyrku. Tłumy narciarzy, głównie szwargocących po holendersku, plusowe temperatury i słońce = zmuldzone stoki. Jazda była w pięknych okolicznościach natury, ale bardzo forsowna. Zdjęcia z dziś: Po południu wróciliśmy na Planai, między innymi przy pomocy taśmy w tunelu – jak dla przedszkolaków. Nawet na szczycie było +5 stopni – Darek studiuje mapę ośrodka. Czy to znak z niebios? Tanova doznała jakiejś szczególnej iluminacji? Na dół zjeżdżamy gondolką, podziwiając nowoczesną architekturę dolnej stacji. [cdn.]2 punkty
-
Zimowa wyprawa w okolice Sarajewa od lat była moim marzeniem. Spędziłem w Bośni 6 dni + 2 dni na dojazd. Dzisiaj wracam do Polski. Jeden dzień na wyciągach w ośrodku narciarskim Bjelašnica, 2 dni na wycieczki skiturowe w paśmie Visočica oraz jedna wycieczka skiturowa w paśmie Bjelaśnicy. 2 dni ze względu na fatalną pogodę były na odpoczynek i zwiedzanie Sarajewa. Naszą bazą wypadową była Tušila, nieopodal wsi Sinanovići w paśmie Visočica.1 punkt
-
Żeby nie było, że pies ogrodnika ... co to sam nie zje bo na sterydach ... itd. Daję linka do paru tras z GPX-am w okolicach Baraniej Góry. Teren jeszcze mało eksploatowany a możliwości są (w tym zjazdowe np. klasyk do Złatnej przez Fajkówke). https://przyslop.pl/index.php/nasze-propozycje-tras-sportowych/#narty W spisie figuruje moja ulubiona trasa na wszelkiego rodzaju treningi ze "speed" w nazwie . (te 32 km to tam a nazad). https://przyslop.pl/index.php/trasa-skitur-biegowki-wycieczka-na-bialy-krzyz/ Większość biegnie ppoż nr. 4 i 50% tej trasy to typow stokówka. Trasa fajna do wyrobienia szybkości jak i korzystając z bocznych odnóg można poćwiczyć ciekawe podejścia. Zawsze można też przecinką dostać się na grzbiet i robić warianty. Jest też cisza i spokój a im dalej od Salmopola tym większy Oczywiście teren też do wykorzystania gdy nie ma śniegu. (spacery, wędrówki, rowery, biegi) Fotko okolice 20 lutego (ale niestety 2021) w kolejności grzbiet, ciekawe podejście i główny trakt. Pozdrawiam mirekn1 punkt
-
Pora na podsumowanie. Norweska szklana kula pokazywała słońce i lekki mróz w prognozie. W realu to drugie się spełniło, zamiast lampy nisko wiszące chmury i opady białego o różnej intensywności. Na parkingu, jak na sezon po feriach i koniec lutego - komplet. W planach była jazda po wszystkich trasach, w tym po otwartej E/F. Trzeba było wpaść na Procę po dłuuuugiej przerwie. Na początku warun na stoku: Efka w miarę równo, ale miękko pod nartą. Kolejka do wyciągu 7-15 min w zależności od natężenia ruchu. Trasa A i B: tutaj już więcej wyzwań, tylko na wypłaszczeniach równo. Na ściankach muldy na pół chłopa wysoko, szczególnie pod koniec B. Gdzieniegdzie wystawał spod śniegu podkład - lód. Generalnie miękko pod nartą. Kolejka do Luxtorpedy 5-10 minut czekania. D Fis, z racji późnego otwarcia trasy dla narciarzy [wcześniej były zawody] warunki korzystne, bo równo, ale dalej miękko. Żmija - kolejek raczej brak, szło na bieżąco. No i wisienka na torcie, a więc E-Fis. Tam to tylko naturalny śnieg, ludzi mało. Jeździło się tam najlepiej. Na deser Proca - nie dla miękiszonów. Sama nazwa już dużo mówi, trzeba mieć opanowany orczyk żeby nie zaliczyć gleby na starcie. Byłem tam z 9 letnią córka, pierwsze jej podejście poszło OK. Potem dwa razy z rzędu falstart na początku. Porozmawiałem chwilę z obsługą - dzieją się na Procy cuda. Rodzice zabierają tam małe 3-4 letnie szkraby, co z reguły kończy się nieciekawie. Dzisiaj uwaga - 50% startów na Procy to falstarty, dorośli zaliczali ciekawe gleby. Ja napisałem - Proca nie dla miękiszonów. Sama prędkość Procy wg GPS to 14km/godz, zostawia z tyłu Luxtorpedę 12km/godz, Żmiję 9km/godz i Efkę 5 km/godz.... Poza tym dzisiaj było dużo jazdy we mgle, szczególnie pierwsza połowa tras. Słaby kontrast, no i sporo gleb. Pod koniec GOPR interweniował na A-Fis. Śniegu offpiste sporo, na trasach jeszcze więcej. Główne trasy mają szanse być przejezdne do kwietnia. Dzisiaj widziałem snowboardzistę w jersey Krzysztofa Oliwy z NY Devils. Poniżej kilka fotek i film z Procy. Suma sumarum - wyjazd udany.1 punkt
-
Cena jest taka sama. Kupno w necie ułatwia wiele rzeczy, ale... W styczniu w Campitello próbowałem odebrać bilet w takim automacie na podstawie QR po zakupie w internecie. Były problemy, w efekcie i tak odstałem swoje w kolejce do kasy. Pan w kasie nie wyglądał na specjalnie zdziwionego tym faktem.1 punkt
-
1 punkt
-
Wydłużenie czasu przejścia od Romanki to klasyczny przykład że warto mieć zapas czasu i opcję awaryjnego powrotu do miejsca docelowego, latarkę czołówkę, powerbank. Na tak długi czas drugiej część złożyły się problemy z dotarciem do Sopotni podczas zjazdu , podejście z Sopotni na Uszczawne Wyżne było bardzo ciężkie, bo świeży popołudniowy nasłoneczniony śnieg zaczął obklejać foki, trochę chodzę na skiturach ale pierwszy raz mi się przydarzyło żeby po kilku krokach od wyczyszczenia fok pod butem było kilo śniegu, po kilku bezskutecznych czyszczeniach fok, dotarłem z buta powyżej 1000m i dopiero tam było ok. Doprecyzuję że odcinek z Miziowej na Rysiankę przeszedlem na fokach, zjazdy są tam na tyle małe że nie było potrzeby odklejania fok. Gdyby było twardo, to pewnie od Palenicy cisnął bym bez fok krokiem łyżwowym.1 punkt
-
Tak pomyślałem że jakbyś podał rozmiary i ceny byłoby znacznie łatwiej..1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Trasa 34,9 km, vertical 2335m: Korbielów, Pilsko, Miziowa, Rysianka, Kotarnica, Sopotnia, Uszczawne Wyżne, Miziowa, Korbielów. Pilsko SK Miziowa Rysianka Majcherkowa Zjazd z Kotarnicy do Sopotni, końcówka i w Sopotni 2km z buta. Widok na Sopotnia, Babią i Pilsko z Kotarnicy Podejście przez tereny dawnego orczyk BEFAMA. Śladów wyciągu nie odnaleziono. Hala Jodłowcowa, wiało mocno. Mapa1 punkt
-
1 punkt
-
a wy dwaj wyżej, to przypadkiem nie jesteście jedną osobą? lol1 punkt
-
Na nartach w Radstadt - czyli o sztuce kompromisów Wyjazd z rodziną ma to do siebie, że zwykle trzeba godzić różne preferencje i punkty widzenia, tak, aby wszyscy byli zadowoleni. Dzisiaj był taki dzień. Pogoda miała być we wtorek niespecjalna – sporo opadów śniegu i przebłyski słońca po południu. W sam raz na odwiedziny kameralnego ośrodka Radstadt-Altenmarkt, który mamy na miejscu. Tylko 17 km tras, więc większość narciarzy zazwyczaj go pomija, kierując się do większych konkurentów o bardziej nośnym marketingu. Ale czasem warto rozejrzeć się, co miejsce, w którym mieszkamy na urlopie, ma do zaoferowania. Namówiłam Darka na wczesny wyjazd o 8.30, dzięki czemu byliśmy na trasach tuż po otwarciu, a młodzi dojechali skibusem, jak się wyspali. W nocy spadło 10 cm świeżego śniegu, a rano wciąż sypało, więc spodziewaliśmy się trudnych warunków. Tymczasem ratrak wyjechał również rano i przygotował większość tras – miła niespodzianka. Tak wyglądała czerwona trasa nr 6 pod gondolą do Radstadt: Cały ośrodek ma dość przejrzysty układ – dwie gondole z miejscowości Altenmarkt i Radstadt i dwa krzesła na bocznych trasach, które schodzą się gwiaździście na szczycie Kemadhöhe (1570 m npm.). Do tego dwa orczyki do nauki w dolinach. Zasadniczo sześć tras – czerwonych i niebieskich, z jednym czarnym łącznikiem. Trasy są długie i urozmaicone. Ośrodek do objechania w dwie godziny, ale trasy są na tyle sympatyczne, że można zostać i dłużej. Kilka zdjęć z ośrodka, niestety przeważnie w kolorystyce biało-czarnej: Ja byłam cztery godziny i naprawdę wyjeździłam się. Rodzina została, ja natomiast wróciłam skibusem na kwaterę i odebrałam w Intersporcie zamówione biegówki. Koszt całego kompletu (buty, narty, kije) to 12 euro za dobę, a ponieważ miałam swoje buty – to tylko 8 euro. Radstadt ma świetną ofertę dla miłośników nart biegowych – 180 km przygotowanych tras, w tym trasy wysokogórskie (m.in. do Zauchensee), leśne, oświetlone wieczorem, długodystansowe – jak np. Tauernloipe (70 km) i biathlon. Wejście na trasy jest darmowe, a raz w tygodniu można nawet skorzystać z bezpłatnego instruktora (flying coach). Wybrałam się na trasę do Mandling, wzdłuż rzeki Enns (Anizy), bo ta trasa biegnie tuż przy naszej kwaterze. Cała trasa liczy ponad 20 km, mnie jednak aplikacja pokazała niespełna 17 km. Kończy się pętlą na obrzeżach Mandling i wraca do Radstadt. Gdy szłam po narty akurat ratrak wjeżdżał na trasę – fajny sztruksik, ale gdzie są tory do klasyka? Nie ma? Może będą dalej? Gdy weszłam na trasę, ratrak wracał – wyciskając piękne dwa ślady. Inaczej niż w Polsce, gdzie sztruks dla „łyżwy” jest pomiędzy torami dla klasyka, tutaj tory są po jednej stronie, a miejsce dla nart łyżwowych – po drugiej. Przygotowanie trasy miałam prawie ekskluzywne – spotkałam tylko jedną osobę na biegówkach. Pusto, fajnie – tym niemniej był jeden mankament. Jak to bywa często w terenach górskich – w jednej dolinie trzeba „upchnąć” rzekę, trasę biegową (która w lecie często służy jako rowerowa), linię kolejową i drogę samochodową. Tę ostatnią niestety mocno było słychać cały czas. Tym niemniej wycieczka udana, a do domu wróciłam już o szarówce, po godzinie 18.00. Zdjęcia z trasy: [cdn.]1 punkt
-
Flachau i Flachauwinkl - trochę nowości w Ski Amade Poniedziałek spędziliśmy w ośrodku Snow Space Flachau-Wagrain-St. Johann, który od niedawna jest połączony gondolą ze stacją Shuttleberg Flachauwinkl-Kleinarl i właśnie to połączenie - Panorama Link – chcieliśmy wypróbować. Późny poranek we Flachau poczęstował nas bardzo zimowymi warunkami – gęsto sypiącym śniegiem i wiatrem. Pogoda nie przeszkadzała licznym Holendrom – na parkingu aż żółto od niderlandzkich restauracji, a na stokach tłoczno, pełno szkółek. Do tego plątanina wyciągów, trudne warunki i muldy po kolana – nie podobało mi się, więc jak najszybciej ewakuowaliśmy się na Shuttleberg. Na peronie gondoli Panorama-Link (bez panoramy): Shuttleberg przyjemnie nas zaskoczył – Darek i ja doceniliśmy zdecydowanie równiejsze i twardsze trasy niż we Flachau, dobrze wkomponowane w teren. Nasza snowboardowa młodzież natomiast zainstalowała się w snowparkach po stronie Flachauwinkl i Kleinarl. Wszyscy zadowoleni. Dużo jest też atrakcji dla dzieci, niektóre o wątpliwej estetyce, za to w ilościach hurtowych. Opad śniegu zelżał, potem całkiem ustał i pokazały się wysokogórskie kulisy: Powrót również Panoramą-Link, tym razem z widokami. Mieliśmy jeszcze trochę czasu, więc zjechaliśmy na stronę Wagrain – przetestować nowe gondole Flying Mozart. Gdy byliśmy w tym miejscu dwa lata temu, trwała budowa budynku stacji i kursowały jeszcze stare, pstrokate gondolki w papuzich kolorach. Teraz zastąpiły je eleganckie, granatowe wagoniki, ale jednak trochę żal tych starych, trochę hipsterskich. Długi zjazd trasami 7,6 i 5 przy słonecznej pogodzie do Flachau poprawił trochę kiepskie pierwsze wrażenie, choć wciąż było gęsto od ludzi. Czy dać temu ośrodkowi jeszcze jedną szansę? [cdn.]1 punkt
-
Wyciąg narciarski w Libiążu w zachodniej Małopolsce ,przełom lat 80,90...potem przeniesiony do Zawoi Czatoza.Ciekawe czy ktoś kojarzy.1 punkt
-
Jak tylko były warunki to chodziliśmy na Goryczkową - ja i "moje" dziewczynki Danusia i Ewa ..miały 7 i 8 lat ..ja - opiekun pewnie z 10/11 - z zazdrością patrzyliśmy na piękny zachodni sprzęt (to ja)...a dziewczynki na "odwalone" panie wylegujące sie na Kasprowym ..a właściwie na ich ciuchy sprowadzone ze "zgniłego zachodu".1 punkt
-
Coś mi teraz świta, że Ojciec kiedyś pokazywał mi ten teren, mówiąc, że był tam wyciąg, kiedy chodziliśmy tam na spacery. Czyli (o ile mnie w ogóle pamięć nie zawodzi), musiało być to najpóźniej w latach 60-tych. W Lasku Wolskim, na Wesołej Polanie, jeździłam. Bardzo fajnie tam było .1 punkt
-
Przepraszam Cię z góry, ale ze względów ostrożnościowych (tak generalnie) nigdy publicznie nie podaję dokładnie moich osobistych (nie dotyczy zawodowych - te mogę podać) planów podróżniczych. Relacje wrzucam, ale... po fakcie. Odpowiem enigmatycznie: wkrótce! I jeszcze raz przepraszam!0 punktów