Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. marcinn

    marcinn

    VIP


    • Punkty

      11

    • Liczba zawartości

      4 842


  2. nurek1974

    nurek1974

    Użytkownik forum


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      874


  3. Wujot

    Wujot

    Użytkownik forum


    • Punkty

      8

    • Liczba zawartości

      2 777


  4. fafek

    fafek

    Użytkownik forum


    • Punkty

      7

    • Liczba zawartości

      310


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 17.05.2017 uwzględniając wszystkie działy

  1. Rekiny są przereklamowane! Pozostało jeszcze parę spraw, które warto byłoby opisać a które niekoniecznie wchodzą w taką liniową narrację. W tym na pewno jedzenie i ubieranie się na takich wyjazdach. Ale na początek będzie jeszcze coś z Uloyi. Ta wyspa jest bardzo znana wśród wędkarzy blisko do otwartego morza ale akweny są dobrze osłonięte przed wiatrami więc w pobliżu wyspy można pływać bezpiecznie. Sam port jest całkiem sympatyczny. Ale zdecydowanie mniej sympatyczne są rybki, które gdzieś tam czają się na pechowych narciarzy. Wśród suszących się różnych trofeów wędkarskich wypatrzyliśmy takiego oto przyjemniaczka - pysk wielkości wiadra. Reszty nie było - czyli to początek rybki. Przyjrzyjmy się dokładniej ząbkom - ani śladu kamienia. Spróbujcie rozczaić funkcje - jak w podręczniku Ale najbardziej zdziwiły nas te kolce w środku przełyku Czyli rekiny to cieniasy! Pozdro Wiesiek
    7 punktów
  2. Prawdopodobnie ostatnie tury w tym sezonie postanowiliśmy zakończyć z przytupem, padło na Baranie Rogi od Zielonego Stawu. Ruszany z Andrychowa dość późno jak na nas bo o 4 rano w składzie Rafał Z., Filip no i moja skromna osoba, jak się potem okazało uzbierało się nas znacznie więcej. Na parkingu Kieżmarskiej Białej Wody meldujemy się trochę przed 7 rano standardowe gramolenie i ruszamy z buta trekingowego doliną Kieżmarską w stronę Chaty przy Zielonym Stawie. Jak widać towarzyszy na dość młody skiturowiec Alex na razie bez nart ale wkrótce go dogonią, idziemy spokojnym tempem przez około 5,5km. Dwa kilometry przed schroniskiem pojawia się śnieg wysokość około 1400m.n.p.m. część ekipy zaczyna foczyć a ja dalej cisnę z buta bo z doświadczenia wiem że pewnie na ciekach wodnych będą przerwy w śniegu i będzie trzeba ściągać narty lub na żywca po kamolach latać, jak się okazało miałem racje ale nie było aż tak tragicznie. W końcu po około 2,5h-3h docieramy nad staw gdzie posiedzimy z godzinę zbierając siły. Tutaj dość nietypowa niespodzianka nas spotyka mianowicie gospodarze schroniska postanowili odśnieżyć szlak prowadzący do nich używając do tego traktora Jak widać śniegu jeszcze z metr na wysokości 1551 m. przez co odśnieżanie idzie bardzo wolno. Jak wspomniałem wcześniej siedzimy przy schronisku chwile i czekamy na resztę towarzystwa która zadeklarowała chęć wspólnego foczenia w ten sposób uzbierało nas się 8 luda 7 na nartach 1 pieszo Około 10:30 ruszamy w kierunku czoła Dzikiej doliny. Dochodzimy do pierwszego żlebu i tutaj pakujemy narty na plecy i jazda do góry kolega próbował foczyć w żlebie ale po kilku zakosach poddał się za wąsko było. W żlebie mijamy kilka fajnych wodospadów idzie się dobrze śnieg mokry ale nie osuwa się raki kompletnie w tym miejscu zbędne. mijamy żleb i wchodzimy do Doliny Dzikiej, zastajemy tam przeogromne hektary śniegu już na samą myśl o zjeździe gęby cieszą się nam niemiłosiernie. Napotykamy po drodze gapowiczów dolina ma jedno przełamanie a na jej końcu po lewej stronie jest wlot na Baranią Przełęcz gdzie zmierzamy żleb prowadzący na nią jest dość stromy dochodzi do 45 stopni. W końcu docieram na przełęcz gdzie rozdzielamy się Ja, Rafał Z. Filip i Marta postanawiamy wyjść na szczyt a reszta z różnych powodów zostaje na przełęczy i delektuje się widokami ponieważ pogoda była dla nas łaskawa i przegoniła chmurska które jeszcze godzinę wcześniej zalegały na szczycie i niżej czasem opłaca się wolno bez pośpiechu dreptać W kierunku szczytu trzeba zrobić lekki trawers w dość mocno nachylonym zboczu ale trudności nie sprawia przy zachowaniu dużej ostrożności. Po około 20-30 minutach stajemy na szczycie z bananami na twarzy bo za chwile będzie to co lubimy najbardziej czyli zjazd I takim sposobem zrobiliśmy kolejny szczyt do Korony Tatr kończąc sezon Skiturowy . kilka danych odnośnie trasy mniej więcej tak zmieściliśmy się w maksymalnych wartościach czasowych: Trasa: Parking w okolica Kieżmarskich Żłobów (przy żółtym szlaku) - Schroniska nad Zielonym Stawem w Dolinie Kieżmarskiej - Dolina Dzika - Barania Przełęcz (2389 m) - Baranie Rogi (2526 m) Podejście: ok. 1600 metrów. Od schroniska ok. 900 metrów. Zjazd: W lini podejścia. Przy dobrych warunkach śnieżnych da się zjechać do samego parkingu. Trudność: S3-3+ Nachylenie: maksymalnie 45 stopni Zagrożenia: lawiny na podejściu żlebem przez próg Doliny Dzikiej, oraz pod Baranią Przełęczą Czas: podejście ok 5-7h, zjazd ok. 1-2 godz Schroniska: Nad Zielonym Stawem w Dolinie Kieżmarskiej Sprzęt: Raki, Czekan, ABC Lawinowe, ew. Harszle Film z ostatniej tury w tym sezonie. Pozdrawiam Rafał Foty: Ja Rafał Z. Filip Marta Przemek
    6 punktów
  3. Najbardziej to mi imponowało że szedł do góry i ani razu nie stękał że nie może, że za stromo, że już ma dość nic z tego, wyszedł bez problemowo zjechał jak umiał zero stresu Wspomaganie było ale przed tą drogą co ją trzeba było z buta zrobić, chyba bardziej stresująca była niż te 45
    2 punkty
  4. Na początku marca, w czasie gdy spora grupa z forum walczyła w Zillertalu, my (ja i ok 50 innych, wtedy jeszcze nieznanych osób) wybraliśmy się w kierunku nieco dalszym - do Francji. Cel: region narciarski o nazwie Evasion Mont-Blanc. Dlaczego akurat tam? Bo uwielbiam tamtejsze (francuskie) narciarskie klimaty, a to jeden z większych i ciekawszych ośrodków, w których jeszcze nie byłem. Całość dostępna na karnecie to jakieś 220 tras (450km). Nie jest to jednolity i połączony obszar, ale do większości terenów łatwo się dostać. Tu mapka: http://www.evasionmontblanc.com/images/plan/plan_evasion.jpg Zakwaterowanie w Saint Gervais. Jest to tradycyjna miejscowość, nie zaś jedynie stacja narciarska jakich wiele we Francji. Odległość do wyciągów jednak standardowa – najbliższy możliwy budynek koło gondolki Wcześniej cały ten region raczej średni mi się wydawał i dość ryzykowny w marcu ze względu na niskie, leśne położenie. Był nawet blisko wpisania na "czarną listę" (na góry poniżej 2000m urlop nie przysługuje :>). Uratował go fakt, że jest jeden wyciąg sięgający ponad 2300m (z po prawdzie bezsensowną czerwoną trasą i czarną "Tres difficile - reservee aux tres bon skieurs"). W razie czego był też plan B (Les Contamines – wyżej położone, sięgające 2500m), oraz plan C (Chamonix). O tym jednak później... Cz.1 Evasion Mont-Blanc Na miejscu jednak się okazało, że ośrodek jest znacznie lepszy niż myślałem. Wyjątkowo mi trasy podpasowały. Nie jestem wielkim fanem super-czarnych rzeźni, wolę takie "średnie" i pod tym względem Evasion było świetne. Gdzie nie pojechać, jakaś ciekawa trasa. Nawet te zielone były poprowadzone z sensem Trochę nietypowo jak na Francję, zdecydowana większość czarnych tras była ratrakowana codziennie, na 220 tras, muldowych było mniej niż 10. W pierwszy dzień jeszcze było dość tłumnie, bo niedziela i chyba ostatni dzień francuskich ferii, ale później już jak to we Francji luźno, lub nawet trasy na wyłączność Cały czas było ciepło, w słońcu wręcz upalnie – południowe stoki oczywiście mocno obrywały, północne trzymały fason. Evasion Mont Blanc w pigułce - pagórki po których się jeździ i czuwający nad wszystkim, najwyższy masyw Alp. Ciekawy sposób transportu nart: z powodu braku śniegu na dolnej stacji jednego z wyciągów, obsługa ładuje deski do kosza, następnie na górnej stacji są wyciągane i z powrotem przekazane właścicielowi (czyli mnie). Szkoda, że na taki pomysł nigdy nie wpadną w COSie w Szczyrku Zasadnicza część obszaru, to kilka połączonych miejscowości: Saint Gervais, Megeve i Saint Nicholas de Veroce. W Megeve, po przejechaniu kilku przystanków skibusem było się na drugiej stronie miasteczka skąd startowała gondola Jaillet w kierunku La Giettaz i Combloux. Ta część regionu wydaje się bardziej zapomniana, aż za spokojnie tam... Peryferia - w drodze do La Giettaz. W prawym dolnym rogu widać tabliczkę z liczbą 58. We Francji trasy nie posiadają numerów, tylko nazwy. I na każdej trasie są ustawione słupki z liczbami w malejącym porządku np. 10, 9, 8... itd do słupka z "1" oznaczającego rychły koniec trasy. Praktyczna sprawa, choć jeśli ktoś pierwszy raz nartuje we Francji, może się zdziwić tamtejszymi obyczajami ;-) A w przypadku trasy ze zdjęcia, szykuje się dłuuuuga jazda... Tutaj ja i najwyższy masyw alpejski. cdn...
    1 punkt
  5. Kilka aktualnych zdjęć z SONu Nowa trasa Hala Pośrednia (Juliany) - Solisko
    1 punkt
  6. Raki, czekan musowo rano może być skorupa, ale jak sadzę raczej będzie odpuszczony śnieg i będzie się dało wyjść z buta. Jak chcesz się zabrać gdyby postanowili to robić to mogę ci dać znać, jak tylko masz mocne plecy żeby swój sprzęt z 11km-12km na plecach taszczyć to resztę sprzętu mogę Ci pożyczyć, jest opcja że załatwią podwózkę do Moka ale to nic pewnego
    1 punkt
  7. Teraz to już nawet w nocy jest ciepło , więc raczej jest miękko i pewnie w samych butach też by się dało , ale w górach to nigdy nic nie wiadomo , więc rano może być twardo .Wtedy raki i czekan będą niezbędne . A co do nart to pytaj Nurka , to jakieś Black Diamond-y , ale model .....?
    1 punkt
  8. chłopaki myślą coś o Rysach , więc pewnie będzie mnie kusiło , ale na dzisiaj mówię pass....
    1 punkt
  9. ja już sezon skiturowy zamknąłem ,bo teraz więcej chodzenia z buta niż foczenia , czy też zjazdów , a muszę wykurować kolano , bo lato i kolejna zima za pasem
    1 punkt
  10. Piękne miejsca i super relacja! Podziwiam.
    1 punkt
  11. Chcesz zobaczyć muldy? Pokazał Ci je już Szymonidius i ja też Ci je też pokarze. Oto muldy, a nie "babki z piasku". Widać je z kilku kilometrów. Warunki były określone jako DOBRE! Myślisz, że ktoś z szusujących narzekał? Jeśli już, to wierzyli, że przyjadą do nich ludzie umiejący jeździć na nartach i znających realia marcowego szusowania. Żeby była jasność - nie chodzi tu o jakieś nadzwyczajne umiejętności. Zazwyczaj najwięcej narzekają "narciarze kanapowi", jak to Jasiek określił. Mimo wszystko nie widzę, żeby przeważały głosy krytyczne... Ja na pewno na siłę nikogo nie będę przekonywał, nie mam w tym interesu. Nie podoba się? Nie musisz tam jeździć. Będę miał więcej miejsca na stoku. Oto chodzi! Takie porównania nie mają sensu! To tak jakby porównywać Mercedesa S Klasse do jakiegoś kompaktowego samochodziku. Nawet jak mały samochodzik będzie "luksusowy", nigdy nie zadowoli kogoś, kto oczekuje przestrzeni, wygody czy mocnego, pięknie mruczącego V12. Z drugiej strony znajdą się tacy, co mają inne oczekiwania i będą woleli ten kompakt, bo niemal 100% ich jazdy będzie się odbywać w mieście. A może wymusi na nich dalszy rozwój? Połączenie z Beskidkiem, połączenie z Brenną... Może być ciekawie i wszystko z korzyścią dla nas.
    1 punkt
  12. Historia SON Jeśli kogoś ciekawi, jak powstał i jak rozwijał się największy ośrodek narciarski w Polsce, to zachęcam do przeczytania artykułu o jego historii. Jest też kilka starych zdjęć, które niektórzy z Was pewnie widzieli tu na forum. W artykule wypowiada się dwóch forumowiczów, których na pewno znacie. Jest to pierwszy mój artykuł tego typu, ale najprawdopodobniej nie ostatni PS Jeśli macie uwagi do artykułu, to piszcie - przydadzą mi się na przyszłość PS2 Mam nadzieję, że nie jest za dużo informacji technicznych. Nie chciałem z nich rezygnować, ale nie wiem czy nie jest ich za dużo. http://www.szczyrkowski.pl/urlop-w-gorach/aktualnosci/historia-szczyrkowskiego-osrodka-narciarskiego/
    1 punkt
  13. Ja tam Petrę bardzo lubię. A Czechy i Słowacja nie tak dawno to jakby nie było jedno państwo !
    1 punkt
  14. Żeby wrócić do tematu. Zdjęcie wykonane wczoraj z Hali Skrzyczeńskiej w kierunku parkingu U Kowalskiego. Taki widok będą oglądać pasażerowie gondoli.
    1 punkt
  15. Nic z tego. Na wszystko są papiery. Dzisiaj byłem w Szczyrku i rozmawiałem z dyrekcją i kilkoma osobami nadzorującymi prace ze strony słowackiej. Np. uzyskałem informację, że prace są kontrolowane nawet dwa razy w tygodniu, czy wszystko jest wykonywane zgodnie planem pod kątem ochrony środowiska. Oczywiście oszołomów nikt nie powstrzyma.
    1 punkt
  16. Niestety to raczej pożegnanie z turami w tym sezonie, chyba że...się jeszcze zobaczy! Wycieczka mega udana, bo bardzo mnie teren zaskoczył pozytywnie. Jeśli chodzi o narciarstwo to na cztery łapy spadam ponad 50 lat, to się przyzwyczaiłem (inaczej sobie nie wyobrażam). Co do nachylenia to nie mam pojęcia, ale było naprawdę stromo (zwłaszcza na początku żlebu). Moja własna 3 stopniowa skala nachylenia wygląda tak : - podjeżdżam do krawędzi, o stromo i jadę w dół - podjeżdżam do krawędzi, o stromo , zastanawiam się i jadę w dół - podjeżdżam do krawędzi, o stromo , zastanawiam się i wycofuję, niestety nie spotkałem jeszcze takiej trasy, no ale ja z łatwych górek zjeżdżam; pora poszukać coś ambitnego! W Wielkim kotle była kategoria 2. Cieszę się na tego Pradziada w przyszłym sezonie w większym gronie, jest tu kilka fajnych miejsc do zaliczenia. Przy okazji pytanie! Jest jeszcze jakiś kocioł w Karkonoszach na którym dało by się coś zjechać. Tak chociaż 100 - 200 zjazdu.
    1 punkt
  17. Na grzbiecie Karkonoszy nawialo w niektorych miejscach kilka metrów śniegu. Właśnie maszyna odśnieżyła drogę pomiędzy Vyrovka o Loucni Bouda. Robi wrażenie. http://video.idnes.cz/?idvideo=V170508_161820_hradec_jda więcej fot na stronie http://hradec.idnes.cz/snehove-bariery-vyrovka-lucni-bouda-krkonose-fop-/hradec-zpravy.aspx?c=A170508_174540_hradec-zpravy_the
    1 punkt
  18. Dużym zaskoczeniem dla mnie było, że śnieg tak szybko odpłynął z masywu Pradziada, liczyłem na więcej (dłużej), w ten weekend jeszcze mi się po cichu marzyło. Ale największa niespodzianka i to na plus była inna. Od godziny 12 do 20 ( całych 8 godzin) nie spotkałem żywej duszy, ani na szlaku, ani w kotle, ani na szczycie Velka Hole. Ostatnia osoba to Czech który w Karlovie przegonił mnie z drogi na parking. Pora jednak popróbować swych sił w żlebie. Górna krawędź żlebu i od początku stromo, do tego wyprzedzają mnie śnieżne kule. Myślę sobie, że jakby co to zdążę odbić w lewo, bo tam śniegu już nie ma. Pierwszy odcinek do poprzecznych skał najbardziej stromy, muszę odbić w lewo i przekroczyć najwyżej położony ciek wodny (może to zaczątek Moravicy). Od razu orientuję się, że ostatni opad śniegu nie związał się ze starym podłożem, co na tej focie świetnie widać. Dobrze, że większość tej górnej warstwy się wytopiła. Po lewej stronie śniegu więcej, ale dużo bardziej miękki. Z okolicznych skał i całego kotła co kilkanaście metrów kolejny strumień wodny (a na wypłaszczeniu powyżej kotła widziałem również kilka młaków) tworzy już zaczątek Moravicy Teraz znowu w prawo bliżej skał, tam jest bardziej twardo. Potwierdza się teoria o której pisał kiedyś Jasiek i chyba MarioJ lub MajorSki (tego już nie jestem pewien), że najlepszy śnieg to ten brudny. Tutaj tak właśnie jest. Jazda po nim, mimo licznych małych odłamków kamiennych z skał powyżej jest fantastyczna. W kilku miejscach podchodzę jeszcze raz, nie zdejmując nart bo się nie da. Może ulepię bałwana... nie, nie mam już sił Zjeżdżając po prawej stronie małym grzbietem, wywołuję kilka mini lawinek, można wyobrazić sobie jak wygląda prawdziwa Musiałem jeszcze uważać na wystające krzaki, skręty tak dobierać by nie zaczepić dziobami, lub piętkami o nie. Reszta to już sama przyjemność. Mijałem piękne formacje skalne po prawej stronie Jak drzewa muszą walczyć ze śniegiem i lawinami o życie Patrząc na żleb wydaje się, że nie ma po czym zjechać, a jednak dało się Ostatnia przerwa na zregenerowanie sił. Samotna skała, gdzieś na dnie Przejście przez potok i powrót na szlak niebieski, w stronę Karlova. Piękny dzień dobiega końca. Miało być więcej śniegu i gorszy zjazd, a było na odwrót. Bilans dnia zdecydowanie na plus. Pozdrawiam serdecznie! PS MarioJ zjeżdżałem żlebem tym samym co chłopaki na wrzuconym przez Ciebie linku, tylko ja od początku, ale Oni mieli zdecydowanie więcej śniegu (byli w pełni zimy jednak), trzeba by to powtórzyć w sezonie zimowym ? Jak coś to... Dzięki jeszcze raz!
    1 punkt
  19. Do Karlova pod Pradziadem docieram ze sporym opóźnieniem, po drodze mżawka albo mgła, albo jedno i drugie. Przepala mi się żarówka, nigdzie nie ma kantoru otwartego i nie mogę kupić mapy turystycznej, a czas płynie. W Głuchołazach dostaję wreszcie wszystko. Czesi mnie straszą mandatem i muszę zjechać na dół na parking. Mam dodatkowy kilometr do przejścia. Niebieskim szlakiem do Vysoka Hole mam około 8 km. Pierwsze 1.5 godziny lekko pod górkę drogą asfaltową, w turowych butach średnio wygodnie, dalej po kamieniach, ziemi i śniegu zdecydowanie wygodniej. Szlak prowadzi wzdłuż rzeki Moravicy. Moravica to górska rzeka która wpada do Opawy i jest spławna dla kajakarzy, którzy często organizują na niej spływy. Oczywiście nie dotyczy to odcinka w Velka Kotlina. Idąc szlakiem cały czas towarzyszy mi szum potoków Cały szlak, aż do Velky Kotel prowadzi przez mieszany las, bukowo-świerkowy. Po ponad 2 godzinach docieram do granicy dolnej kotła, gdzie wita mnie znana tablica Teraz zdecydowanie robi się bardziej stromo i pojawia się wreszcie śnieg. Docieram do punktu postojowego z tarasem i widokiem na kocioł Skąd ta kotlina i kocioł? Velka Kotlina to jedyne miejsce w Jesionikach gdzie przed setkami tysięcy lat był górski lodowiec i to dzięki jego pracy zawdzięczamy, że powstał piękny kocioł lodowcowy, znany również pod nazwą kar lub cyrk lodowcowy. Widok z tarasu nie napawał mnie optymizmem, śniegu mało, w zasadzie tylko trochę w żlebie tuż przy skałach po lewej stronie. Wchodzić czy wracać, zastanawiam się chwilę, ale wiadomo, że pójdę dalej i pośmigam w ostateczności do przełamania. Wielka Kotlina to jedno z miejsc, gdzie najczęściej w Czechach schodzą lawiny. Trochę zginęło tu narciarzy i snowboardzistów, ostatnio w 2010 r przy 3 stopniu lawinowym 35 letni skialpinista, a rok wcześniej snowboardzista. Trzeba zachować szczególną ostrożność! Lawiny to jednak też pozytyw, bo dzięki nim kotlina nie zarosła gęstym lasem i mamy możliwość pohasać po jej zboczach i żlebach. W dolnej części kotła spotykam ciekawe drzewa-krzewy, to karłowata brzoza, brzoza niska, omszona i brodawkowata, a w zasadzie jej mieszanki. Przypominają mi te z Norwegii. Gdyby skiturowi kozacy zatęsknili za północnymi klimatami, to może w zastępstwie... Trochę śniegu w żlebie dostrzegam Wychodzę wreszcie powyżej linii lasu, śniegu tu zdecydowanie więcej i widać, że będzie po czym poszurać. W końcu zakładam foki i foczę z przyjemnością w kierunku przełamania Po przekroczeniu przełamania i wyjściu na wypłaszczenie niemiła niespodzianka. Brak śniegu, a dodatkowo od południa do kotliny szybko zbliżają się ciemniejące chmury. Postanawiam na Vysoka Hole dojść po trawie na nartach, wydaj mi się, że tak będzie szybciej. Szczyt już blisko... Przed chwilą widziałem Pradziada, ale przykryły go chmury Kotlina znika również Robię kilka zjazdów na płaskiej części, dojeżdżając do granicy kotła, ale w końcu trzeba zmierzyć się z czymś poważniejszym. Kieruję się w stronę żlebu przy skałach. Tylko czemu turlają się koło mnie te śnieżne kulki? Śnieg do jazdy w środę jest o wiele łatwiejszy niż był w niedzielę. Jeszcze wiatr rozwiał gdzieś chmury z doliny i poprawiła się ponownie widoczność. A Wielki kocioł i żleb w czasie zimy wygląda zazwyczaj tak (zdjęcia z netu)... PS i jeszcze news z ostatniej chwili, właśnie otrzymałem wiadomość... Pozdrawiam serdecznie.
    1 punkt
  20. Dzięki namowie MarioJ postanowiłem 3 maja sprawdzić możliwość zjechania z Vyska Hole do Velki Kotel. Jak to wyszło? Początek jechało się super. Śnieg prawie idealny. Po dojechaniu do przełamania, trochę jednak zwątpiłem. Te kulki śniegowe mocno mnie zmartwiły. Do tej pory nie ślizgałem się w takim towarzystwie, a do tego wyglądało za przełamaniem dość stromo.... co robić
    1 punkt
  21. Zanosi się że będzie ekscytująco. Właśnie kupiłem przewodnik po 4-tysięcznikach
    1 punkt
  22. Każdy musi wypracować sobie własną formułę. Dla mnie ten sezon był pierwszym gdzie naprawdę zrozumiałem ile może skiturowiec w normalnym ON. Dotychczas nastawiałem się tam na freeride - w tym roku spróbowałem większych samodzielnych wycieczek wychodząc gdzieś od wyciągów. Po przejściu kilometra jest się w zupełnie innym świecie i to jest niesamowite. Dobrze zaplanowany zjazd i znów można skorzystać z dobrodziejstwa wyciągów. W ten sposób zwiększa się ilość satysfakcjonującej jazdy. Moja strategia jest więc taka - kupuję sezonówkę (jak zawsze) aby można było tanio się poruszać. Jak jest dobry lub bardzo dobry warun to jeżdżę przytrasowo, jak jest gorzej to łażę dalej. Do tego dedykowane wyjazdy turowe. Ten rok będzie o tyle specyficzny, że udało mi się namówić sporą rzeszę kolegów skiturowców na sezonówkę z Saas Fee+ która otwiera wrota na Monte Rosę. W zasięgu łatwych, krótkich (są też dłuższe) spacerów jest parę czterotysięczników. Znika problem z aklimatyzacją, drogimi noclegami i ryzykiem pogodowym. Można zrobić te standardowe 1200-1500 m przewyższenia a mieć zjazd do dołu czyli ze 2500 m. Wniosek jest z tego taki, że uniwersalny sprzęt gdzie można zawsze wziąć zabawki i ruszyć tyłek dalej otwiera wielkie możliwości. Pozdro Wiesiek
    1 punkt
  23. Ostatni tydzień wakacji spędziliśmy w dwóch ośrodkach lodowcowych położonych na terenie Szwajcari Zermatt i Saas-Fee :smile:Wylot w poniedziałek w godzinach popołudniowych z Warszawy do GenewyOdebranie auta na lotnisku,dzionek w Genewie i w drogę.Wprawdzie w planie był kierunek Zermatt ale moja rodzinka długo nie musiała mnie przekonywać aby urwać dwa dni na ChamonixTak więc krótka relacja z francuskiej stacji Chamonix-Mont-BlancNiestety w sezonie letnim nie ma możliwości pojeżdzić na lodowcu :sorrow:,ewentualnie można się powspinaćCałe szczęście że jest sporo atrakcji dla rodzin Dla samych widoków i wjazdu w masyw Mont Blanc,przejazdu na włoską stronę do Caurmayeur warto poświęcić 2 dni :tongue:
    1 punkt
  24. Saas-FeeOśrodek położony od Zermatt około godziny jazdyPodobnie jak w Zermatt całkowity zakaz jazdy pojazdami spalinowymiTutaj natomiast dojeżdżamy do Bram Miasta i zostawiamy auto w potężnym wielopoziomowym parkingu(10 pięter w głąb ziemi)Z parkingu wchodzimy praktycznie do centrum miasteczka,pięknego alpejskiego miasteczka :smile:Z tego miejsca mamy około 10 min do dolnej stacji kolejki,która to przenosi nas do wiecznego lodu (jeszcze)Na wysokości ok 2900 metrów przechodzimy z gondoli do kreta,6 minut i jesteśmy na lodowcuCo mogę napisać : tylko tyle że śnieg ,przygotowanie tras wygląda tak samo jak w ZermattPodobna kilometrowo ilość tras(ok 20) plus duży snowpark i północna ekspozycja stoków według mnie jest ciut lepszą propozycjąDo tego jeszcze dojdzie większa róznorodność tras,troszkę więcej zjazdów z większym pochyleniem stoku,jak ktoś sobie życzySama infastruktura narciarska zamyka się w jednej dużej resteuracji,jest tam wszystko co potrzeba do chwili odpoczynku,relaksu :tongue:Na koniec jak to powiedziała moja małżonka bajeczne miejsce i ja podpisuję się pod tym dwoma łapami :happy:
    1 punkt
  25. Przeproś,przeproś i to szybko To zdjęcie robiła moja małżonka naszym szkrabom przed zawodnikami :tongue:
    1 punkt
  26. Z Chamonix do Zermatt jedziemy ok 2,5 godz a właściwie do Tasch(ostania miejscowość,gdzie można zostawić auto)Tam też znajduje się nasz hotelikDalej można się już tylko dostać taksówką albo pociągiem,kursującym co 20 min do ZermattZ samego rana wypożyczamy narty i kierujemy się do kolejki,żeby w końcu posmakować letnich nart :smile:Stacja lodowcowa czynna od 9 do 14(oczywiście wszystko zależne od pogody)Co najważniejsze warunki super,w dolinach temperatura na dużym plusie a na górze zmrożony sztruks,naturalny śniegRano beton i narty muszą być dobrze naostrzoneOk godziny 12 robi się przyjażniej (betonik popuszcza) słońce mocno praży(obowiązkowo wysoki filtr) i temperatura wchodzi na mały plusCo do samej infastruktury narciarskiej to mamy dwie resteuracjePierwsza to przy samym wyjściu na lodowiec,dobrze funkcjonującaDruga znajdująca się na granicy grani włoska resteuracja z europejskimi cenami :tongue: i włoskim luzactwem,fajnie Strona Włoska wygląda słabiutko,tu nie da rady pojeżdzić Gdyby nie to że ostatnia kolejka z lodowca do Zermatt żjeżdża o 15 to można by tak leżeć do wieczora :wink: i podziwiać widoki
    1 punkt
  27. Witam Posiedział człowiek troszkę w domu , poczytał relację innych to mu się żal zrobiło więc ..... Lecę znów samolotem do Italii Dolina Aosty region startowy COURMAYEUR Samolot hotel 4* wyżywienie HB = 1159 ZŁ :angel: Mam nadzieję iż pogoda się spisze a i w okolicy jest gdzie pojechać Pozdrawiam gorąco i się pomalutku pakuję :cheerful::angel::cheerful: ps. są jeszcze miejsca więc zapraszam
    1 punkt
  28. Witam serdecznie , obiecane zdjęcia autorstwa kolegi ... Pozdrawiam serdecznie
    1 punkt
  29. Internet katastrofa w hotelu , wiedzą o tym i nic z tym nie robią Podsumowując wyjazd udany narciarsko , nie jest to może region z setkami tras ale swoje plusy ma Hotel położony doskonale , tu widok gondolka - hotel , tak blisko nie mieszkałem nigdy Jedzenie bez uwag , na śniadania jajecznica bekon i wiele innych potraw , obsługa miła pomocna uśmiechnięta Kolacje to wybór z karty , bar salatkowy przystawki danie drugie i deser ( przystawkę i danie. Główne wybieramy z 4 )Miasteczko urokliwe W tej cenie polecam gorąco , w razie pytań pozostaje do dyspozycji Teraz czekamy na autokar Zdjęcia po powrocie
    1 punkt
  30. Cd.Dzień czwarty pogoda zapowiada się słabo zachmurzenie pełne plus opady śniegu , jednak okazało się iż na końcu ośrodka widoczność całkiem całkiem za sprawą drzew i drewnianego płotka . Jeździmy non stop jazda po twardym wyratrakowanym stoku przykrytym warstwą świeżego puchu . Dzień udany Dzień piąty Courmayeur . Prognoza znów się nie sprawdza . Świeci słońce trasy twarde znów pokryte świeżym puchem , bajka .Jazda jazda jazda , o trasach nie chce się wypowiadać , każdy lubi co innego . Centralna cześć ośrodka płynie , cukier masło warunki tu fatalne , do gondolki trasa jak roztopiona rzeka lecz góra rekompensuje wszystko . Widoki bajkoweDzień szósty udajemy się autobusem do La Thuile , pogoda super . Jest chłodnej niż w dniach poprzednich świeci pięknie słońce . Trasy twarde przygotowane idealnie . Bawimy się przednio . Jazda po całym ośrodku tym razem nie jedziemy do Francji gdzie widać chmury . Nasza ulubiona 25 z samej góry jest idealna , długa , pusta . Wjazd dwoma krzeselkami , widoki piękne słońce pięknie świeci non stop.
    1 punkt
  31. Pozdrowienia z Courmayeur Za nami trzeci dzień Objęcałem zdać relacje więc informuje Dzień wylotu ,wszystko sprawnie i o czasie samolot kołuje do startu i kapitan informuje iż mamy usterkę : po kwadransie informacja iż usterka jest duża i tym samolotem nie polecimy :frown:: okazało się iż na lotnisku jest inny samolot tej lini i z przepakowaniem zajęło to 2 godziny Z lotniska do hotelu bez kłopotu w hotelu sprawne zakwaterowanie 50 osób , mieszkamy w budynku przy samej gondolce o podobno niższym standardzie niż budynek główny ale ja się nie czepiam , meble dość stare ale czysto sprzątanie codziennie na cztery gwiazdki nie zasługuje ten obiekt ale nie przyjechałem tu podziwiać hotel . Jedzenie bez uwag , śniadania dla mnie super , kolacja to wybór dań z karty plus bar salatkowy . Cena pokoju w tym hotelu to 124 eu tylko ze śniadaniem więc mocno nie przepłaciłem :smile: Same miasteczko urokliwe i idziemy zorientować się w cenie skipasow i ich rodzajach ( mamy trzy rodzaje ) , pytamy w kasie o zniżki grupowe i te są ale tylko dla zorganizowanych grup nie dla rodzin czy znajomych co się skrzykną . Rezydenta w tym temacie nic nie chciała pomóc więc po kolacji szybko powstała grupa i lista wydrukowania w hotelu razem 43 osoby ! Rano grupa nabyła karnety ze zniżką a ja zanioslem do kasy 9002 eu ! Pierwszy dzień na nartach to dla mnie katastrofa , pogoda masakra nic nie widać kosmiczna mgła a śniegu po ratrakowaniu napadalo 40 cm ale zrobiło się z tego masło , bardzo ciepło i dzień stracony :angry: Wieczorem zapada decyzja iż ruszamy do La Thuile stacja położona blisko i sporo wyżej autobus płatny rusza z miasta naszego 8.45 koszt 4.4 w dwie strony jedziemy w sześć osób tym autobusem Na miejscu pogoda bajka trasy cud miód malina ruszamy do Francji i tez miło jeździmy do 16.10 i szczęśliwi wracamy do hotelu Dzień trzeci , pogoda nie nastraja optymizmem ale o 9.00 startujemy , mgła chmury nic nie widać ale po wjechaniu na sam szczyt jest lepiej , trasy przygotowane dobrze , twardo pada delikatny śnieg , znajdujemy trasę najdalej usytuowaną gdzie drzewa dają kontrast i po jednym zjeździe przejasnilo się cudownie i praktycznie sami na tej doskonałej trasie śmigamy cały dzień :cheerful: Jedziemy do centrum ośrodka a tam masakra , śnieg masło w centralnej części ośrodka wszystko płynie Po trzech dniach wrażenia są mieszane , narciarsko pojeżdzone , widokowo bajka ( jak cos widać ) ale mogło być lepiej Prognozy nie zapowiadają się najlepiej , w planach powtórka la Thuile , dalej nie jedziemy szkoda czasu Zdjęcia po powrocie nie mam jak zgrać na ipada
    1 punkt
  32. Michał już Ci odpowiadam Rezerwacje klepnięte 2 wyjeżdżamy do południowego Tyrolu a potem 2 dni w Szwajcarii :stupid: a co
    1 punkt
  33. OK spoko, to daj znać next time
    1 punkt
  34. Michał ja mam na to rade,przystanek pośredni u mnie ,nie ma problemu :wink:
    1 punkt
  35. Po skończonej wycieczce zostało jeszcze trochę czasu, więc szybkie poszukiwanie ski busa i przerzut na drugą stronę Chamonix, do ośrodka narciarskiego Brevent - Flegere. Tu kilka zjazdów i widoki z drugiej strony na Vallee Blanche: Dojazdówkę (niżej) i linię tramwajową (wyżej): jak również cały masyw górujący nad miasteczkiem: Dzień niesamowitych wrażeń. Vallee Blanche oszałamia pięknem krajobrazu i całą otoczką, klimatem czterotysięczników. Nie należy tego traktować jako jakieś wielkie narciarstwo, ani freeride. Technicznie to będzie łatwa niebiesko-czerwona trasa, zwykle rozjeżdżona. Po drodze mija się przysłowiowe kobiety z dziećmi (serio!). Ci "freeriderzy z przypadku" (żeby nie było - to nic złośliwego, fajnie jak ludzie w bezpiecznych warunkach realizują takie przygody) oczywiście zjeżdżają w asyście przewodników - respekt przed białą doliną jest jednak powszechny. Przy dobrej widoczności jednak trzeba by być bardzo nieostrożnym, żeby wpaść do szczeliny, którymi tak straszą. Przy gorszej pogodzie, lub po świeżych opadach, gdy szczeliny są przysypane - sytuacja się jednak zmienia i chyba sam bym się nie odważył wtedy wybrać bez przewodnika znającego teren. Polecam każdemu kiedyś tam się wybrać THE END Ps. partnerem technicznym wycieczki były stare narty <60mm pod butem, narty FR byłyby tak naprawdę przerostem formy nad treścią... Pps. kilka dodatkowych zdjęć z Vallee Blanche, jak również z obszaru Evasion Mont-Blanc tu.
    1 punkt
  36. Tutaj robi się nieco bardziej stromo, muldziasto, ale nadal bez większych trudności. Równocześnie zbiega się tu kilka wariantów zjazdu, i teren zwęża się więc już jakoś raźniej jest, w towarzystwie innych narciarzy. Trasa prowadzi obok niezliczonej ilości seraków (bloki śnieżno-lodowe, nieraz dość pokaźnych rozmiarów). Po przejechaniu slalomu między serakami i szczelinami (widoczne z daleka, trzeba by bardzo się postarać, żeby do nich wpaść), teren się znów wypłaszcza i następuje długi łagodny zjazd do końca doliny. Z powodu ciągłych postojów na zdjęcia, czas przejażdżki znacznie się wydłuża... Jest już nisko, poniżej 2000m, śnieg miękki, wiosenny. W pewnym momencie pojawia się rozwidlenie: w lewo niebawem kończy się zjazd, a zaczyna wspinaczka schodami do gondolki i tramwaju jadącego do Chamonix. W prawo natomiast prowadzi trasa, którą w teorii można zjechać na nartach do samego miasteczka. Jako, że grupy przede mną wybierają wersję "w prawo", to ja też tak czynię - widocznie śniegu jeszcze jest na tyle, a zawsze to lepiej jak jest więcej zjazdu... Widoki nadal zacne, tam już zaczyna się lawirowanie wąską ścieżką pomiędzy skałami i lodem. Co mnie bardzo zaskoczyło, fragmenty lodowca sięgają wysokości (niskości) 1700m! Obok jednej z takich ścian lodowych się przejeżdża, można dotknąć tej tafli, która ma dobre kilka metrów wysokości... Chwilę później kończy się zjazd. Ja jeszcze zaliczam bardzo nieplanowaną kąpiel w potoku połączoną z narysowaniem na czole "pamiątki" z wycieczki. Ehh, najgorsze co można zrobić, to rozluźnić się 20 metrów przed końcem, ściągnąć już gogle, nie zauważając że kilka metrów dalej jest uskok w ścieżce po której się dojeżdża... Potem następuje kawał solidnego 20-30 minutowego podejścia z nartami na plecach, by znaleźć się na małej polance z knajpką i początkiem pseudo-nartostrady na dół. Jedzie się wzdłuż i nieco poniżej tramwaju Montevers. W kilku miejscach brakuje śniegu i trzeba odpinać narty, sama końcówka, to cywilny stok z krótkim krzesłem w centrum Chamonix. Cały zjazd licząc od zapięcia nart zajął ok 3 godziny. Można by to zrobić znacznie szybciej, ale jednak ciężko powstrzymać się przed nieustannymi postojami na zdjęcia. Dodatkowo można uważać po czym się jedzie i zaoszczędzić 20 minut na opatrywanie ran :]
    1 punkt
  37. Po krótkim, stromszym odcinku teren się wypłaszcza. Jeszcze ostatnie widoki na Mont Blanc i Aiguille du Midi: W górnej części klasycznego szlaku jest płasko, ale z góry, można więc jechać i rozkoszować się widokami. A te są niesamowite i zdjęcia tego nie mogą oddać w całości W tym miejscu pojawia się też pierwszy problem mojego zjazdu - topograficzny. Co prawda droga jest z pozoru oczywista i intuicyjna, ale bardzo nie chciałbym trafić w jakiś trefny i niebezpieczny wariant. Wiadomo, że nie można się trzymać jadących grup, tylko trzeba z daleka obserwować kto, gdzie jedzie. A w pewnym momencie wszystkie grupki gdzieś znikają. Śnieg rozjeżdżony i przewiany, więc też zbytnio nie pomaga w wybieraniu "lokalnej" trasy przejazdu. A wyobraźnia o szczelinach lodowcowych, mostach śnieżnych itp. działa :wink: Troszkę przesadzone te obawy, bo jednak pierwszy fragment doliny całkiem bezpieczny się okazuje. Po prawie tygodniu od opadów i stabilnej pogodzie, zagrożenie lawinowe też jest nikłe. Jednak respekt górom się należy cały czas! Następnie ta ogromna dolina zakręca w lewo, lodowiec zaczyna prezentować swoje złowrogie kształty. cdn...
    1 punkt
  38. Marcin, dzięki z relację i wielki szacun. Kto jak kto, ale ja podziwiam takie inicjatywy :stupid: Niestety ja mam trochę dalej. :sorrow:
    1 punkt
  39. Cz. 3 Vallee Blanche / Chamonix Wreszcie działo największego kalibru. Od momentu decyzji o wyjeździe w te okolice, po cichu liczyłem, że uda się zjechać słynną „Białą Doliną”. Bo to niesamowita gratka i magnes ciągnący w tamte okolice. W ramach pobytu w rejonie Evasion, zaplanowany był jednodniowy wypad do Chamonix z wyjechaniem kolejką na Aiguille du Midi (3842m). Miał to być dla naszej grupy wyjazd nie-narciarski, ja postanowiłem jednak rozbudować nieco plan dnia. Od dawna marzyło mi się przejechanie tego szlaku i nawet "załatwiony odmownie", kilka dni wcześniej bark nie mógł w tym przeszkodzić. Przeszkodzić mógł jednak zapał innych chętnych do zjazdu. Wszak fajnie i mniej stresowo byłoby mieć małą, kilkuosobową grupkę i wynająć przewodnika, ale jak to często bywa chętni do takiej atrakcji się po drodze wykruszają... jeden z powodu kolana, inny z powodu finansowego/"już tam byłem". A nie jest to tania impreza... Koniec końców zostaję sam na placu boju z dużym dylematem, większym respektem/strachem ale i jeszcze większym pragnieniem przejechania tego Vallee Blanche. Współlokator uspokaja, że był już tam z przewodnikiem, ale w gruncie rzeczy drugi raz już by sam pojechał, trasa ma być łatwa, a zagrożenie wielkie raczej nie powinno być. Lektura opisów trasy, topografii, zasad postępowania na lodowcu i decyzja: raz kozie śmierć Pogoda zapowiada się idealna, ludzi powinno być sporo, więc wariant zjazdu "na sępa" powinien się udać... Jak wspomniałem, nie jest to tania impreza. Na skipass Evasion MB, nie ma niestety żadnych zniżek w Chamonix, więc cóż... płacz i płać... 58,50e za jednodniowy skipass na całe Chamonix. Co ciekawe wariant pt. wyjazd+zjazd kolejką Aiguille du Midi jest tańszy o całe... 1,50e. Najtańszą opcją byłby pewnie jednorazowy wyjazd na górę za 46e, ale miałem zamiar jeszcze pojeździć w tym dniu w Chamonix, poza tym w przypadku małej ilości śniegu, trzeba by było na końcówce Vallee Blanche wsiąść w tramwaj Montevers, jednorazowy bilet - bagatela - 30e. Tak, że jednak całodniowy skipass jest najbezpieczniejszą opcją. W stacji dolnej kolejki, oprócz kas "wagonikowych", jest kasa "przewodnikowa". Dokładnie się nie przyglądałem, ale ceny chyba zaczynały się od 200e/4os grupę. Jak już wspomniałem ja miałem jechać "na sępa". To dziwne uczucie jak się stoi w wagoniku, a 99% narciarzy w uprzężach. Gwoli sprawiedliwości należy jednak dodać, że zdecydowana większość z nich to tacy trochę "turysto-narciarze", z mizernym doświadczeniem w górach i prowadzeni na smyczy przez przewodnika... Podróż na górę (po doczekaniu się swojego wagonika - przy kasach wydawane są miejscówki) jest dość szybka. Pierwszy odcinek kolejki prowadzi z wysokości 1030m na Plan d'Aiguille (2300m). W oczekiwaniu na wagon na drugim odcinku... Wjazd na samą górę (jakieś 1500m przewyższenia) odbywa się już bez żadnych podpór i jest dość "lotny", jednak jakoś tak zagadaliśmy się z koleżanką turystką, że nawet nie zauważyliśmy, jak już byliśmy na górze. Potem zostawienie nart w tunelu lodowym i czas na zwiedzanie tarasów widokowych. A widoki są nieprzeciętne... Zacznijmy może od najwyższego szczytu Alp - Mont Blanc (4810m) Nie robi on z tej perspektywy może aż takiego wrażenia, jednak "nasza" wysokość też jest niebagatelna. Tu już widać częściowo, co czeka śmiałków... Chamonix z lotu ptaka Po odbyciu rundki po tarasach, nadchodzi godzina "0". Czas się zabrać do zjeżdżania. Początek należy zejść po zaporęczowanej, ale wyjątkowo wrednej tego dnia grani. Temperatura na górze ok -10, bardzo silny wiatr, szczególnie mocno odczuwalny na tej wąskiej i wyślizganej śnieżce. Zejście w tłumie ślamazarnie poruszających się narciarzy zajmuje prawie pół godziny. Najlepiej mają Ci, którzy zaopatrzyli się w raki - wtedy zejście jest szybkie i bezproblemowe, jednak potem muszą cały czas wieźć to żelastwo... Po przejściu najgorszego fragmentu, jest już mała polanka, gdzie można odpiąć narty i zacząć właściwy zjazd. Nie ma co się ociągać, bo duje jak jasna cholera... Ja wybieram łatwy wariant, tzw. Route Classique, początek wygląda tak: cdn...
    1 punkt
  40. Cz. 2 Les Contamines W skład karnetu Evasion Mont-Blanc wchodzi także ośrodek Les Contamines. Jest to zupełnie oddzielny ośrodek, choć przy pewnych inwestycjach w kolejki i przemodelowaniu nieco zboczy góry Mont Joly (najwyższa część od strony Saint Gervais/Saint Nicholas) pewnie dałoby się całość połączyć... ale raczej nie ma póki co takich planów. Les Contamines znacznie odbiega charakterem od pozostałych ośrodków. Jest wyżej, trasy w większości prowadzą w otwartym terenie, widoki zaś są bardziej wysokogórskie. Byłem tam tylko 1 dzień, choć myślę, że stacja spokojnie mogłaby wystarczyć na 2-3 dni jazdy bez nudzenia się. Całość to 40-kilka tras, położone po dwóch stronach grzbietu – z jednej strony stoki opadające do Les Contamines, z drugiej do miejscowości Hauteluce, należącej już do innego departamentu. Stoki od niespełna 1200m do 2500m, więc różnica wysokości dość solidna, jest gdzie śmigać. Pomijając 10 minutowy korek rano pod gondolką, luźno na trasach, można szaleć Oczywiście tu też nad wszystkim góruje masyw Mont Blanc'u i trudno się powstrzymać od zrobienia kolejnego ujęcia w jego kierunku... cdn...
    1 punkt
  41. Okolica Mont Roset w Saint Gervais - ciekawe puste trasy, wygodny wyciąg A poniżej coś, za co nie da się nie kochać Francji... turbo-poma i 2 bezludne trasy Najwyższy punkt zasadniczego obszaru EMB – Mont Joly (2350m) Skrajna część Megeve – ciekawe formacje skalne i... ….przygotowania do finału PŚ w ski-crossie i jeździe po muldach. Niestety jakoś nie po drodze mi było na oglądanie tych zawodów. Mont Blanc widać zewsząd, a jest to kawał góry, toteż trudno powstrzymać się od kolejnej fotki Ładne widoki, ciekawe i urozmaicone trasy, śmiało polecam... ale nie na pierwszy raz we Francji. Na pierwszy rzut należy wybrać coś z topowych ośrodków (3 Doliny, Espace Killy, Paradiski). I jeśli tam się spodoba, to można iść w kierunku bardziej niszowych. Bo nartowanie w tym kraju jest nieco specyficzne i nie każdemu może podejść do gustu. Np. ktoś jeżdżący głównie w Austrii zaraz zapyta: „Jak to – nie ma osłon w kanapach?”. Ano nie ma – taki już tam obyczaj, że nie ma bublin w kanapach, ani ogrzewanych poddupników. Bywają też stare i wolne wyciągi, zwłaszcza w tych drugoligowych ośrodkach, do których Evasion się jednak zalicza. Nie każdemu spodoba się, że część czarnych tras jest z założenia nieratrakowana, a zamiast numeracji tras są nazwy, których osoby nieobeznane z językiem na bank nie wymówią poprawnie Ale tamtejsze ośrodki mają też walory, które rekompensują różne niedogodności, np. rozległość terenów, ilość tras i mniejsze zatłoczenie. A do tego często można wyhaczyć oferty wyjazdów bardzo konkurencyjnych cenowo... cdn...
    1 punkt
  42. No właśnie . Jak porównać własną michę ( prawie zawsze tak mam jak jadę autem ) do hotelu z jedzeniem podanym pod nos ? Nie da się Skipassy to również sprawa nie do wyceny bo za 6 dni zapłacisz 260eu a znajdziesz ośrodki gdzie 130eu Jak dla mnie pomyliłeś wątek , aż strach pomyśleć co byś napisał w poście gdzie ludzie za nartowanie samolotem płacą 2500-3500 zł : I do Aosty bym się autem nie wybierał
    1 punkt
  43. Dzieciaki do 8 lat free skipas,do 14 spora zniżka Poza tym nie ma co porównywać,dla mnie tanio
    1 punkt
  44. No to udanego lotu i białego :smile: Ps.Wprawdzie ja przed świętami się nigdzie nie wybieram :chyba ale wstaw ofertę tu albo wyślij mi na priv
    1 punkt
  45. Wierz mi że przy mocy 313 km to autko ma licznik skalkulowany poprawnie
    1 punkt
  46. Maciek w sumie to tylko 3 godziny jazdy więcej :biggrin:
    1 punkt
  47. Fajny wypad, gdybym ja nie miał tak daleko to chyba robiłbym tak co tydzień. Ale z Łodzi już się nie kalkuluje tak jeździć. 3.0 tdi 313 km? w tej wersji to jest ogień.
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...