Ponieważ poczatki mojego narciarstwa (co za duże słowo- raczej po prostu uzywania nart przeróżnych) minęły niestety bez sladów materialnych w postaci sprzętu, pokaże tylko co znalazłem w zeszłym roku w czasie remontu magazynku przy garazu. Ponieważ wszystkie inne stare narty poszły kiedyś na przemiał byłem przekonany, że ulubione niegdyś fiszerki również... Przyznam, że to była miła niespodzianka. Obecnie te narty są po fachowym serwisie, kat krawedzi 90st :-) wiązania - 'kultowa' Tyrolia 150, rozebrane i przesmarowane, działają jak nówki (a były skrecone na 3/4 i nie tykane od mniej wiecej 1983 r - 30 lat!). Siły wypiecia w DIN sie nie ustawi, chyba ze na maszynie, bo mają skale 1,2,3,4 i koniec.... (nie jest to odpowiednik DIN) kiedyś jeżdziłem miedzy 2 a 3 - ustawiane 'na wyrwę'.Czyli narty gotowe do jazdy, niestety w zeszłym roku nie było na czym ich wypróbowac... Troche sie boję czy sie nie zabije, po przyzwyczajeniu do obecnych 'samoskretów'.... :-) :-). A jesli ktos ma chęc- zapraszam do Ustronia.
Narty kupione w PRL, chyba 1977(6?) rok, niezbyt twarde, przyjemne na każde warunki.