Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 29.03.2009 uwzględniając wszystkie działy
-
Witam Wszystkich Forumowiczow, .... i ja pozazdroscilem coponiektorym wspanialych przezyc na alpejscich trasach. W trzecim tygodniu marca zacumowalem w Ortisei, dolina: Val Gardena. Sam dojazd z Krakowa na miejsce bez zadnych przeszkod i wogole niemeczacy; 11 godzinek z Krakowa, wlasciwie calosc autostradami i drogami szybkiego ruchu, z dwoma kierowcami na pokladzie okazal sie zadnym wyzwaniem. Na miejscu jeszcze wieksze zaskoczneie (pozytywne), a mianowicie kwaterki. Majac nieciekawe doswiadczenia z Wlochami z letnich wakacji nie oczekiwalem niczego szczegolnego .... a tu wielki pozytyw. Swiezo wykonczony, dwu-poziomowy apartament, full wyposazony, z widokiem na Sassolungo. Wydawaloby sie, ze 1,5km to centrum miasta to duzo ale to zaden problem. Jezeli nie spacer to dojazd samochodem bez zadnych problemow z parkowaniem. Pod domem Skibus - 30 metrow, tak wiec zdobywanie szlakow zawsze rozpoczynalismy na przystanku. Pierwszy dzien - rozpoczelismy od Alpe di Siusi. Przywitalo nas cudowne slonce i mocno na plusie temperatura. Trasy raczej latwe a ich ilosc zapewni niezla zabawe. Jak sie pozniej okazalo zagladnelismy tutaj jeszcze dwa razy ... Najbardziej przypadly nam do gustu trasy 30, 33, 19, 20. Ich polnocna ekspozycja pozwolila cieszyc sie super warunkami do poznego popoludnia. Niestety na stokach poludniowych najlepiej konczyc przygodne przed lunchem; potem niestety troche sie zamuldzaly. Drugi dzien - Seceda, i ponownie piekne slonce (ponizej wkleilem likni do dwoch moich galerii, co potwierdzi jak bylo cudnie). Reszte galerii wlasnie sie wgrywa ..... trzeba miec mnostwo cierpliwosci i czasu aby je zaladowac ;-) tutaj juz troche bardziej wymagajace trasy i ludzi tez troche wiecej. Wielu z nich wlasnie tedy udaje sie na Sella Ronde. Zjedzielismy wszystkie trasy wlacznie z Gardenissima i musze przyznac ze ze swoimi srednimi umiejetnosciami nie mialem z tymi trasami najmniejszego problemu i chyba nawet niezle mi to wszystko technicznie wychodzilo. Probowalem znalezc przyczyne tego faktu i chyba to przez ......... jakosc i przygotowanie tras. Poprostu perfekcyjne, do tego niewiele ludzi w porownaniu z obszarem gdzie mozna szalec. Popoludniem juz trasy powoli sie zamuldzaja i trzeba szukac "swoich", gdzie jest malo ludzi i warunki ok. Ja taka znalazlem ale numeru niestety nie pamietam. Trzeci dzien - Sella ronda, wariant pomaranczowy, i kolejny dzien slonecznej pogodny, tak juz bylo do konca.... moze Szefuncio tez tam byl w tym czasie ;-) Udalismy sie tam przez Secede i kolejny raz rozdziewiczalem Gardenissime (sztruks na calej dlugosci). W St. Christina - 5 minut kolejka podziemna i juz stoimy pod meta Susslonga. Wyjezdzamy na Campinoi aby kierowac sie w strone Selly a nie moglem sobie odmowic zjazdu Susslongiem z samego rana ..... warto bylo. Sama Sella Ronda to cudowne widoki ale jezeli chodzi o wrazenia sportowe to tak srednio. Mnostwo ludzi, stoki rozjezdzone, czesc tras troche naciganych, takich plaskich dojazdowek. Troszke dluzej zaczymalilismy sie w Val di Fassa aby nogi zbytnio nie poczuly ze dzisiaj sie tylko wozimy kolejkami. Wracalismy ponownie Susslongiem, jego czerwona wersja i niestety wygladal juz tragicznie, ludzie walczyli z muldami o przetrwanie. Ja rowniez, pierwszy raz w zyciu mialem okazje przetestowac wiazania nart i ich wypiecia. Zawsze jak zaliczylem wywrote koczylo sie tylko na oczepaniu sniegu z kurki .... Czwarty dzien - Campinoi, Val di Fassa. Rano ropoczelismy dzien od Campinoi. Musze przyznac, ze ten dzien dal mi sie najbardziej we znaki. O 12 czulem sie jak gdybym przejezdzil juz caly dzien. Moze to bylo przesilenie po trzech wczesniejszych dniach ciaglej jazdy albo rzeczywiscie stoki bardzo wymagajace. Druga czesc dnia spedzilismy w Val Di Fassa. I to chyba byl optymalny wybor. Dzien Piaty i szosty na zyczenie mojej zonki spedzilismy na Alpe di Siusi na trasach ktore nam najbardziej przypadly do gustu po pierwszym dniu jazdy. W te ostatnie dni zrobilo sie z +10 stopni tylko -8 a dodatkowo zerwal sie mocny wiatr wiec zjezdzalismy dwa razy szybciej. mam wrazenie ze tyle kilometrow na nartach nie pokonalem jeszcze nigdy w ciagu jednego dnia wlasnie w te dwa dni. Siodmy dzien to juz czysta rekreacja. Wybralismy sie do Werony i nad jezioro Garda. Super pomysl aby podsumowac caly tydzien i .... zregenerowac sily witalne na powrot. Sam powrot ponownie 11 godzin jazdy i z racji tego ze wracalismy w niedziele a nie w sobote, ruchu wlasciwie nie bylo. Slonko przestalo nam dopiero towarzyszyc po przekroczeniu granicy czesko polskiej ....... nastala szara rzeczywistosc. Kilka spostrzezen z wyjazdu. - Na miejscu nie spotkalem ani jednego samochodu na austryjackich numerach, to chyba lokalny patriotyzm. - ludzi na slalomkach jak na lekarstwo, wiekszosc to gigantki ... - Spotykane marki nart: 50 % to Volkl, 25% Head, pozostale 25% cala reszta..... dziwi mnie jak bardzo Volkl zdominowal Fischera i Atomica Podsumowywujac .... w 100% udany wyjazd. Planuje spedzic tam jeszcze kiedys letni urlop, mnostwo terenow do jazdy na rowerze czy pieszych wedrowek. Pogoda nam sie udala typowo wloska wiec nastepny zimowy wyjazd rowniez bedzie do Wloch. Ponizej, zalaczam moje dwie galerie. Mam jeszcze troche fotek wiec pewnie skompletuje jeszcze kolejne dwie. Ale na to potrzeba troche czasu ;-) http://www.skionline.pl/forum/album.php?albumid=69 http://www.skionline.pl/forum/album.php?albumid=74 Pozdrawiam pawel5 punktów