Dokładnie o to mi chodziło.
Tam gdzie mi się źle jeździło to było powyżej 2000mnpm.Śnieg był tępy,przewiany z nocy.
Poniżej śnieg miał już inną konsystencję choć i tak trzeba było uważać bo w każdej chwili narta stawała się nieobliczalna.
Coś jakby się jechało po płycie styropianowej i jak krawędź złapała to tak jakby chciała ciąć ten styropian ale swoim torem,a nie torem narciarza.
Na drugi dzień już było lepiej a na trzeci problem ustąpił zupełnie.
Nie zrypał tylko solidnie wykonał.
Choć ja miałem w duchu takie same pretensje do serwisanta z B-B.
Ale przypomniałem sobie historię kolegi WITUSIA.