A więc (niestety) powróciłam. A szkoda bo naprawdę pięknie było i za nartkami już tęsknię a tu poczekać trzeba najpewniej do następnego sezonu
No ale od początku. Podróż z małymi przygodami. Za Bad Reichenhall w kierunku Lofer na drogę sobie spadła lawina. Droga zamknięta, żadnych informacji o objazdach:confused:, full samochodów na poboczu i ludzie studiujący mapy papierowe A że my tylko i wyłącznie na Hołku polegaliśmy i głupek nie umiał objazdu wytyczyć udaliśmy się do informacji turystyczniej, a tam miła Pani wyjaśniła żeby przez Bischoshofen jechać. Tak też zrobiliśmy i z małym (2godzinnym) opóźnieniem dotarliśmy na miejsce.
Na jazdę było już za późno więc tylko mały rekonesans po okolicy.. apartament bardzo fajny. Położony 3 przystanki skibussa od centrum Saalbach (jakieś 2km). Poszliśmy na jedzonko (pizza mniam) i zakupić skipassy i tak zakończyła się sobota.
W niedzielę rano pobudka. Przywitała nas piękna pogoda. Na początek troszkę asekuracyjnie wjechaliśmy Schattberg X-Pressem i objechaliśmy lewą stronę doliny.Generalnie nic mi w pamięć nie zapadło poza czarną 14 którą zjeżdżaliśmy w drugiej połowie dnia i która była tak rozjeżdzona i "obmuldzona" że masakra
Drugi dzień pogodowo tragicznie. Mgły, mgły i jeszcze raz mgły więc wszystko pamiętam jak przez mgłę
We wtorek pogoda też bez szału. Udaliśmy się do Leogangu i tam spędziliśmy większość dnia. Bardzo nam przypadł do gustu szczególnie trasa 89a u góry straszne mgły więc jeździliśmy sobie troszkę niżej a tam nawet słońce wyszło.
W środę pogoda znów bajka. Startowaliśmy w Vordeglemm i większość czasu spędziliśmy na trasie 61. Polecam!
W czwartek kryzys. Kolana bolą, kręgosłup, boli, wszystko boli. Pośmigaliśmy na stokach Hinterglemmu, a tam godna polecenia trasa 33a.
W piątek znów pogoda nie dopisała ale jeździło się cudownie. Znów Leogang, znów trasa 89a. Bajka. Szkoda że czas wracać do domu...
Aby podsumować:
Cały okręg super od względem ilości i różnorodności tras. Wszystko ekstra skomunikowane skibussami, nie ma też problemu żeby przedostać się z poszczególnych części regionu na inne. Ludzi troszkę sporo, ale zalegali głównie na niebieskich trasach. Czerwone i czarne były bardziej puste.
Wyciągi nowoczesne. Orczyki sporadycznie. Głównie gondolki z siedzeniami i kanapy (a wśród nich śliczna, pomarańczowa ósemka wygrzewająca "cztery litery" na Asitzu)
Niestety pogoda nam średnio dopisała. 2 i pół dnia słoneczne. reszta mglista i śnieżna. Ale nie ma co narzekać. Zawsze mogłoby być gorzej.
Jeśli chodzi o trasy to dla mnie pierwsze miejsce zajęła czerwono czarna 89+89a. Tuż za nią czerwona 61 i 33a.
to by było na tyle. Fotki niebawem
Szkoda że tak szybko zleciało...