Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 13.03.2009 uwzględniając wszystkie działy

  1. nie chodzi o to że ci co żyją są ok a ci co odeszli tacy nie są, chodzi o zwykłych turystów czy wspinaczy amatorów którzy chcą być jak ci najwięksi ale jeszcze dużo im brakuje....... chodzi o podstawowe zasady bezpieczeństwa, jeśli wybieram się w teren i nie wiem czy dam rade wrócić na czas to moim obowiązkiem jest poinformować innych że tam będę i będę się kontaktował w taki a taki sposób (przy wyjściu nocnym albo zimowym chyba powinno się obowiązkowo poinformować TOPR) jeśli nie ma z mojej strony info o określonej porze to wtedy ktoś próbuje się ze mną skontaktować, tak więc powinno się zabezpieczyć przed na wypadek kłopotów, w parku narodowym poza wyznaczonymi miejscami przecież nie wolno nocować więc ci którzy tam są chyba łamią prawo (dlatego nie ma informacji gdzie będą i dopiero potem jak się coś stanie to jest szybkie szukanie pomocy), to samo dotyczy chodzenia nocą po górach - park jest czynny od 6 do chyba 21 ale nic nie ma tam o nocnym chodzeniu , jeśli ktoś chce wybrać się poza szlaki lub w godzinach gdzie park nie jest ogólniedostępny powinien mieć chyba przewodnika (znowu kłopot bo trzeba zapłacić), jeśli nie będzie to wszystko uregulowane czytelnymi przepisami to będzie wyglądało jak wygląda , wg mnie jeśli jest zakaz to dotyczy on wszystkich i tych początkujacych i tych zaawansowanych a szczególnie ci zaawansowani powinni dawać dobry przykład poszanowania przepisów i tym samym poszanowania innych ludzi (nie ważne czy sprawa dotyczy gór, wody, narciarstwa, jazdy samochodem czy innego wynalazku), większość poszkodowanych ma potem pretensje do ratowników że coś poszło nie tak, z tych lepszych gór to trochę daleko jest
    1 punkt
  2. Witam wielce szanowne, jaśnie oświecone forum. Odświeżam wątek-wyjazd sie odbył, zdjęcia można zobaczyć tu: http://picasaweb.google.pl/jaktokurwadziala/Gruzja (wybaczcie ten nick:D) sprawozdanie z wyjazdu: przylecieliśmy z Kijowa z chyba 3-4 godzinnym opóźnieniem (około 11), z powodu rzekomej mgły w Tbilisi. Noc przespaliśmy na lotnisku, ewentualnie uganialiśmy się za bagażami. Teraz już wiem, że bilet tranzytowy nie działa. Szczęśliwie ukraińscy pogranicznicy nie chcieli bakszyszu za ekspresowe przeprowadzenie nas przez kontrole graniczną, wydanie zezwolenia na wjazd itp. Po przyjeździe do Tbilisi mieliśmy do wyboru 2 rzeczy- albo jechać wprost do Gudauri, albo przenocować w Tbilisi. Demokratycznie wybraliśmy, że jedziemy w góry. To nie było dobre bo: - i tak nie jeździliśmy tego dnia - w Gudauri nie było czasu na szukanie noclegu i musieliśmy wybrać droższą opcję - dodatkowe 2,5 godziny w podrózy tego samego dnia. były plusy- impreza z Piotrem (POZDROWIENIA) i jego znajomymi z Ukrainy, fajny komfort i dobre jedzenie przy chyba najniższej stawce w samym Gudauri(60lari za osobę za dzień, ewentualnie 35$). Rano, 16.2 najpierw wypożyczenie nart/deski (Ci którzy nie mieli)- trochę to trwało, ale w końcu zaczęliśmy jeżdżenie- karnet 25 lari- kolorowa karteczka z wypisaną flamastrem datą kupna karnetu W przyszłym roku chyba kilka sobie wydrukuję Przez około 30 minut od naszego przyjścia nie działał drugi wyciąg w górę, ale tylko pierwszy, ale wystarczyło że raz zjechaliśmy i otworzyli górne wyciągi. Po wjechaniu na 2700 m. npm. widoczność zerowa- nie wiadono co śnieg, a co chmura. Grupka około 20 osób próbowała zjechać razem za tyczkami, które oznaczają tam trasy. Po około 5 minutach takiej jazdy w ciągu PARU sekund (naprawdę momentalnie) wyjechaliśmy z chmury na piękne słoneczko. Jeździliśmy dość długo głównie poza trasami próbując przestawić nasze głowy do tych warunków (świeży głęboki puch, plus ze 2 metry starego śniegu). Teraz odpowiedz na pytanie o ratraki- widziałem co najmniej 2, ale chyba mają ze 4. Trasy z rana nie zawsze są przygotowane, czasem np. pół szerokości było gotowe. Ratrakują w ciągu dnia, co przy szerokości tras, małej liczbie ludzi i przyjemnej pogodzie powoduje, że muld nie było prawie wcale(albo zupełnie wcale- nie wiem bo po trasach zjechałem może ze 4-5 razy). Wyżej warunki idealne, jeśli nie było chmury. Drugi dzień bardo fajny, też jeżdżenie cały dzień, scenariusz podobny. Trzeci dzień przywitał nas mocnym śniegiem. Był plan jechać do Kazbegi, ale droga była zakryta (śniegiem). Jako że już nie chciało się nam płacic 60 lari za dzień pojechaliśmy w dół do Tbilisi. W Tbilisi byliśmy chyba dwa dni (już nie pamiętam). Anyway- było dużo piwa i wina, były łażnie tureckie, katedra i klasztor w Mchcecie, biblioteka na uniwersytecie, dobre jedzonko i bilard oczywiście. W Tbilisi spaliśmy u Iriny (o której wspomniał Adam) za 20 lari za dzień. Chyba 5 dnia, tj. 19 albo 20, po obejrzeniu na necie prognoz pogody, pojechaliśmy rano do Gudauri z powrotem na narty. Jeździliśmy niedługo, od chyba 10 do 15, za to na sam szczyt (ponad 3300)- warunki tam genialne tylko już trochę zimniej,ale pucha głeboki po pas i więcej, co lepsze na tej wysokości śnieg już nie rozmarzał i nie robiła się żadna skorupa. Potem czekaliśmy na marszrute do Kazbegi. Irina dała nam namiary na pokój w Kazbegi u bardzo miłej pani, Nasi (czyt. Nazi). 15 lari za spanie i 10 za jedzonko, same gruzińskie potrawy, czyli chaczapuri, chinkali, kurczak duszony w czosnku, ziołach i chyba orzechach, no i gruzińskie wino. Następnego dnia poszliśmy rano na marszrutę do Gudauri, ale droga znowu była zakryta;/ Spędziliśmy w sumie fajny dzień w Kazbegi, poznaliśmy ładną sąsiadkę (bynajmniej nie w wieku Nasi), byliśmy w cerkwi na górze i drugiej na dłuuuugim nabożeństwie na dole. Następnego dnia zostawiliśmy Kazbegi i szczęśliwie udało się nam dojechać do Gudauri. Po drodze była największa zamieć/śnieżyca, jaką w życiu widziałem, auto ugrzęzło w zaspie, ale wspaniali polscy gieroje je odkopali i pociągneli za hol tak mocno, że mimo nieudolności kierowcy w warunkach zimowych, wyjechaliśmy ze śniegu Jeździło się fajnie, była niedziela, nawet sporo ludzi, tylko w pewnym momencie (na około godzinę, albo trochę więcej) wyłączyli prąd (moim zdaniem z powodu jakiejś głupiej imprezy ze wzmacniaczami itp.). Jako że świeciło słonko zrobiliśmy sobie skocznię i skakaliśmy sobie z niej. Skończyliśmy jeździć chyba o 16.30, w każdym razie za późno, bo ostatnia marszruta do Tbilisi odjechała Musieliśmy łapać stopa, niestety auta były w większości pełne. Na szczęście zatrzymał się w konću Merc chyba e klasa, z 6 osobami na pokładzie Wzięli mnie i Adama, natomiast Dominika i Grzegorza podwieźli inni do posterunku policji na dole doliny, która zaczęła zatrzymywać auta, żeby wzięły 2 biednych Polaków. W tym czasie w mercedesie impreza trwała w najlepsze, krążyła czacza, w sumie jechały 2 osoby z przodu i 6 z tyłu. To niestety spowodowało pękniecie opony, ale dzielni ludzie się tym nie zrazili i po pijanemu wymienili koło (nawet sprawnie nam to poszło). Mniej dzielni ludzie pojechali przygodną marszrutą do Tbilisi. My (4 nas zostało- 2 Polaków i 2 Gruzinów) po około 5 minutach tez ruszyliśmy. Dojechaliśmy do Tbilisi, do Iriny. Tam spaliśmy jeszcze jedną noc (albo gdzieś imprezowali w tureckiej dzielnicy). Rano zdarzyła się pewna nieprzyjemna sytuacja, ale w nieświadomości pijackiej zdążyliśmy o niej szybko zapomnieć Koło południa spotkaliśmy się z ekipą z syberyjsko/gruzińskiego zespołu undergrondowo-punkowo-rockowego Z nimi poszliśmy na piwo do najlepszego miejsca w tym celu stworzonego- do browaru przec całe popołudnie wypiliśmy 13 litrów (chyba) złocistego napoju po około 1-1,5 za litr. Wszysko to w wiosennej aurze i nad brzegiem rzeki. Generalnie super. Wieczorem poszliśmy do Iriny, ale nie spaliśmy tam, tylko o 1 w nocy pojechaliśmy na lotnisko. O 10 rano w Kijowie, w sumie fajne miasto, tylko TAKIE STRASZNE ZIMNO- chyba -15 stopnie przy +15 w Tbilisi. Posłaliśmy Dominika pociągiem do Polski i pojechaliśmy na lotnisko, na samolot do Katowic. Przed północą byłem w Tychach. Koszt to było dużo ponad 2tysiące(myśle że 2300-2500zł), z tym że trwało to 11 dni, biletów nie kupiłem tak tanio jak się dało, no i przepłaciliśmy za 2 pierwsze noclegi. Na przyszły rok planuję to powtórzyć, z tym że na nocleg dam max. 15 lari plus 10 za jedzenie. Przy 7-8 dniach wyjdzie wtedy około 1600-1700 złoty. W tym roku w marcu i pierwszej połowie kwietnia jeszcze spokojnie można tam jechać.
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...