Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Letnie hasanki po Karyntii i okolicach


tanova

987 wyświetleń

Urlop, urlop – i już po urlopie!

W Villach, gdzie dotarliśmy w ubiegły wtorek i zostaliśmy na trzy noclegi, był słabszy internet i nie ładowały się zdjęcia, więc niestety nie dało rady kontynuować bloga na bieżąco.

Zapraszam więc na wpis retrospekcyjny – przynajmniej wszystko będzie w jednym miejscu.

Dla porządku: piątek, sobota, niedziela, poniedziałek

Wtorek: Doliną Gail - z Hermagoru przez Arnoldstein do Villach

Rano, po pysznym śniadaniu, opuszczamy gościnny pensjonat w Watschig, prowadzony przez rodzinę sympatycznych Węgrów. Może wrócimy tu kiedyś zimą, aby pojeździć w Nassfeld?

Przejeżdżamy jeszcze raz przez Hermagor, kierując się w stronę jeziora Presseger See. Wschodni i zachodni brzeg porastają trzcinowiska, które są siedliskiem ptactwa. Wygląda trochę jak w rezerwacie Świdwie, niedaleko którego mieszkam – ale tylko trochę. Ech, szkoda, że na Pomorzu brak takich wspaniałych gór, które piętrzą się po obu stronach doliny Gail!

IMG_20200825_104930.thumb.jpg.57cfa619b2381d8bba76bad4bdbd54ea.jpg

Brzeg południowy jeziora to piesza ścieżka, nieco wyniesiona nad linię brzegową, a przez to bardzo widokowa. Prowadzimy rowery i podziwiamy krajobraz

IMG_20200825_101832.thumb.jpg.d4d124fd358d1b546ca07ab277e993de.jpg

IMG_20200825_103159.thumb.jpg.c53306ae69440e0108512be565910056.jpg

Do is schön – tu jest pięknie! :)

IMG_20200825_102032_Bokeh.thumb.jpg.15f2acc0f71ff9526fb1058729fe5f4e.jpg

Rzeka Gail po ostatnich opadach przybrała brunatny kolor i płynie szerokim korytem, nie przypominając górskiego potoku z poprzedniego dnia:

IMG_20200825_111423.thumb.jpg.f4c742aca4889d37635be0773f4149f6.jpg

Na szlaku zdarzają się i takie niespodzianki :o:

IMG_20200825_112637.thumb.jpg.9b81594fc7180207b637bc49fa646940.jpg

Mijamy uroczą wioskę Vorderberg, gdzie zatrzymujemy się na radlerka w tamtejszym Gasthofie. Pogoda cudowna – ciepło, ale nie upalnie, świeci słoneczko i piękne krajobrazy dookoła.

IMG_20200825_113336.thumb.jpg.845e11ba1a55bed56fadeef7c18278b9.jpg

IMG_20200825_123435.thumb.jpg.55a5f4dc337a75a3877939369ed0d20e.jpg

IMG_20200825_123508.thumb.jpg.a7d2a8ab83d15f0668563c8d18d5f6df.jpg

Z błogostanu w dolinie Gail wytrąca nas następny odcinek – do Arnoldstein. W miarę płaską ścieżkę rowerową zamieniamy na podjazd mniej lub bardziej ruchliwymi drogami.

W Arnoldstein robimy zakupy na lunch i na chwilkę zatrzymujemy się na moście, nieco zdziwieni górniczymi tradycjami miasteczka. Mianowicie kiedyś istniała tutaj duża huta ołowiu.

IMG_20200825_135931.thumb.jpg.e1f4c5c9819a0397767173d8722fa8a1.jpg

Teraz powyżej miejscowości mieści się niewielki ośrodek narciarski Dreiländerecke, a wyciąg krzesełkowy jest czynny również latem. Aby się tam dostać, trzeba pokonać podjazd – morderczo stromy w początkowym odcinku. To jedyne miejsce, gdzie musiałam zsiadać z roweru i pchać go razem z sakwami pod górę :(, mając nadzieję, że widoki na górze będą warte tego trudu.

Przypinamy rowery w stojaku przy budynku kas, a sakwy zostawiamy na przechowanie u wyciągowego. Trochę archaiczną trzyosobową kanapą wciągamy się na górę. Jest ciepło, słonecznie, więc przyjemnie się nieśpiesznie jedzie podziwiając widoki. Ale pewnie w mroźne, zimowe dni można przymarznąć do krzesełka w czasie takiej długiej jazdy.

IMG_20200825_165131.thumb.jpg.c1ec3874d409d10ccf0bdf13c24755bb.jpg

Narciarskie wrażenia z tego ośrodka opisywał nie dalej jak pół roku temu @marboru. A jak jest w lecie? Też pięknie! Z górnej stacji krzesełka podchodzimy kilka kroków na polanę.

IMG_20200825_154958.thumb.jpg.0d6c499bba89eb4839097c2444875508.jpg

Lunch w takiej scenerii to sama przyjemność – za nami słoweńskie Alpy Julijskie …

IMG_20200825_153836.thumb.jpg.71be41f1b50fa5c0d4c49bff4f1ca76d.jpg

Przed nami austriackie Alpy Gailtalskie i dolina Gail, którą przemierzyliśmy rowerem a na zachodzie – na granicy austriacko-włoskiej – Alpy Karnickie.

IMG_20200825_155353.thumb.jpg.55f553d03d29577d39fec6605944f25f.jpg

Na wschodzie zaś widok na Villach i Kotlina Klagenfurcka z karynckimi jeziorami.

IMG_20200825_161618.thumb.jpg.08b25156996c3abaeb1eac9cfe8f2b1f.jpg

Do trójstyku granic w zimie można podjechać na nartach – orczykiem i trasą, w lecie to niespełna półgodzinny spacerek.

IMG_20200825_155400.thumb.jpg.61debebb3c7e2dd218657471e34938e5.jpg

Po drodze ekspozycje ukazujące, jak granica wyglądała w czasach przed Schengen i przed przystąpieniem Austrii do Unii. Obecnie, gdy znów wisi nad nami widmo zamknięcia granic, a Słowenia poniekąd znów się zamyka, ta ekspozycja napełnia nas trochę smutkiem. Granica ze Słowenią zagrodzona jest kolczastym drutem, tylko przy samym trójstyku – tam skąd odchodzą piesze i rowerowe szlaki do Kranjskiej Gory – jest swobodne przejście.

IMG_20200825_160736.thumb.jpg.e92853a573c59ed5c0029323bca71cce.jpg

IMG_20200825_163704.thumb.jpg.ffdfd490293b212c49827c1ea3e314a2.jpg

IMG_20200825_161855.thumb.jpg.c41b8a4d990d010bb10de110b16d5b9c.jpg

IMG_20200825_162234.thumb.jpg.6b9f6f03b3fa4763f1646811ca28690e.jpg

Chwila odpoczynku przy drewnianym „grzybku” upamiętniającym trójstyk również trzech największych grup językowych Europy – słowiańskiej, germańskiej i romańskiej.

IMG-20200826-WA0000.thumb.jpg.fbb5d5fdacb7cf298de062e9ba50567b.jpg

Trzeba jednak pilnować czasu i zjechać w dół przed siedemnastą, żeby odebrać bagaże z dolnej stacji. Dalej – do Villach – jedziemy fragmentem długodystansowego szlaku Alpe-Adria-Radweg, prowadzącego z Salzburga do Triestu. Kto wie, może kiedyś zrobimy całość?

Znajdujemy nocleg blisko centrum, na tyle wygodny, że postanawiamy zatrzymać się na dwa kolejne i w następne dni pojeździć po okolicy „na lekko”, bez sakw. Dzień kończymy spacerem po starówce i kolacją we włoskiej knajpce o skądinąd również trochę narciarskiej nazwie „La Gondola” ;).

Wieczorne impresje z Villach:

IMG_20200825_203334.thumb.jpg.89a63019deb9160b63e4a9df0a3a5694.jpg 

IMG_20200825_214638.thumb.jpg.6a932d0f6bb2a802afa015c76b0bda2f.jpg

[cdn.]

8 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Środa: dzień na luzie – rowerem dookoła Ossiacher See i Gerlitzen

Po czterech intensywnych dniach zakwasy i „zmęczenie materiału” trochę już dawały się we znaki. Kolejny dzień potraktowaliśmy więc nieco ulgowo i zaplanowaliśmy krótszą, bo około pięćdziesięciokilometrową wycieczkę rowerową wokół jeziora Ossiacher See, znajdującego się blisko Villach oraz letnią eksplorację następnej narciarskiej góry – Gerlitzen, wznoszącej się nad brzegiem jeziora.

Gerlitzen w lecie jest mekką paralotniarzy. Najpierw mieliśmy okazję podziwiać lądowisko u stóp góry.

IMG_20200826_101258.thumb.jpg.5205348d23bcc0d932e3625556e58a9b.jpg

Na jeziorze też sporty wodne wszelkiej maści – żagle, kajaki, sup-y, windsurfingowcy i narciarze. Wodni – oczywiście. A jeziorko bardzo ładne i malowniczo położone w rynnie wśród wzgórz. Szkoda tylko, że praktycznie cała linia brzegowa jest zabudowana – prywatne domy, hotele, płatne kąpieliska, więc dostęp do jeziora jest mocno ograniczony. 

IMG_20200826_102112.thumb.jpg.7a58705e940abfce407ff65a16920c06.jpg

IMG_20200826_104740.thumb.jpg.7ca46a5dda876fd03b7bc4396a554e46.jpg

IMG_20200826_105002.thumb.jpg.75aa0dd4ac56807c60add81389a7aa46.jpg

Bardzo komercyjne miejsce i dość zatłoczone. Ścieżka rowerowa biegnie praktycznie przy samej szosie i linii kolejowej, a nie przy jeziorze, więc wrażenia – takie sobie.

W miejscowości Annenheim zostawiamy rowery w garażu podziemnym przy dolnej stacji wyciągu i malutkimi, czteroosobowymi gondolkami wjeżdżamy na stację pośrednią ośrodka Gerlitzen Alpe. Na peronie dystans społeczny i pandemiczna instrukcja zajmowania miejsc. Do gondolki mogą wejść cztery osoby z jednego gospodarstwa, albo dwie niemieszkające razem i należy cały czas być w maseczce. Pewnie podobnie będzie zimą.

IMG_20200826_112429.thumb.jpg.7cf48930aac6e7647ce3b1e200dd59b7.jpg

IMG_20200826_112657.thumb.jpg.61e8f52368d9454e1c2baa63156c28d0.jpg

Nieco więcej dowolności jest na kanapie Gipfelbahn, wjeżdżającej na szczyt. Zaraz obok górnej stacji startują wspomniani paralotniarze. Można się również zapisać na lot w tandemie. Chyba fajna sprawa, zwłaszcza w takiej okolicy.

IMG_20200826_115158.thumb.jpg.fcdd630ada2dba765bbfc9954b89700d.jpg

IMG_20200826_115150.thumb.jpg.719c6e8ed7e81f583b1c5ec9e12536b8.jpg

IMG_20200826_134737.thumb.jpg.353224b2476cc27fe24de8f8f1790504.jpg

Panorama ze szczytu jest imponująca – i to w każdą stronę. Na północy bielą się Wysokie Taury:

IMG_20200826_115208.thumb.jpg.7797e86139ec232ced3ef7548b99a2ba.jpg

Na południowym zachodzie widać ośrodek Dreiländerecke, który odwiedziliśmy poprzedniego dnia oraz Alpy Julijskie

IMG_20200826_120517.thumb.jpg.c91f7dbf7f17ce2e7c08f61e787e3bea.jpg

IMG_20200826_120739.thumb.jpg.60336b780f68368a3f9aaa1b942345d4.jpg

A na południowym wschodzie – jezioro Wörthersee i Karawanki

IMG_20200826_120942.thumb.jpg.33b7d94c735ffc3f98f53fbe28dd90d7.jpg

Klagenfurt

IMG_20200826_121252.thumb.jpg.6615d7200363811ab55376478bab6eda.jpg

Drawa i jezioro Faaker See

IMG_20200826_121551.thumb.jpg.1d33d82ad7276b4c730044b4552e111d.jpg

Wyciągi rozchodzą się gwiaździście ze szczytu, tylko śniegu brak …

IMG_20200826_122638.thumb.jpg.113e36a072a85240b3eb891680420f49.jpg

Na pocieszenie podskubujemy z krzaczków dojrzałe jagody. Mniam!

Kwiatuszki…

IMG_20200826_131009.thumb.jpg.5d29ca99876b4b6368e771db6b40ba3e.jpg

Postanawiamy zejść pieszo do pośredniej stacji, bo jest bardzo widokowo:

IMG_20200826_131631.thumb.jpg.fa0ee96d42ec16e6203f0edce0956583.jpg

IMG_20200826_135745.thumb.jpg.7aa8c086e9940ffc4ea530b61277f910.jpg

Spotykamy szczęśliwe krowy :)

IMG_20200826_132834.thumb.jpg.b5e69f18906f16ec12edd57c3c4f9937.jpg

Pośrednia stacja to również w lecie dość rozrywkowe miejsce – jakieś trampoliny, dmuchane koła, muzyka, gastronomia itp.

IMG_20200826_135621.thumb.jpg.8c563728ec3169dd28c4cd02ad6026cc.jpg

Jeszcze chwila i jesteśmy znów przy jeziorze. Objeżdżamy na drugą stronę w nadziei, że uda nam się znaleźć jakieś mniej skomercjalizowane zejście do wody, ale w końcu lądujemy na trawiastej plaży przy restauracji.

IMG_20200826_163515.thumb.jpg.5b640d18062bca8e51f5a7459f7b71c4.jpg

IMG_20200826_163520.thumb.jpg.f5be24e7f139acc54d4ce9e8f2eff938.jpg

IMG_20200826_165205.thumb.jpg.5a3f8e5a523406e084752e3f97945029.jpg

Kąpiel późnym popołudniem w krystalicznej wodzie górskiego jeziora mimo wszystko przyjemna. Temperatura wody – na pewno wciąż powyżej 20 stopni, a jeszcze kilka dni wcześniej było to 26 stopni.

IMG_20200826_180031.thumb.jpg.cd554b4be8c1a29eaefd1fe8cfb5a501.jpg

Ponownie kończymy dzień na starówce Villach.

IMG_20200826_192315.thumb.jpg.8b7c12c6453e2c47eff87f89633b95fb.jpg

IMG_20200826_195530.thumb.jpg.eaa95b2cd949b8abe82ada1a00dea942.jpg

IMG_20200826_215237.thumb.jpg.e9c30f788ae46147a3f9fa2e42ce0da0.jpg

thumbnail_Screenshot_20200901-150552.jpg.6fa689155416913f031d8a8e8dcdf584.jpg

[cdn.]

Edytowane przez tanova
  • Like 8
Odnośnik do komentarza

Dzięki za pobudzenie wspomnień.

W tej okolicy spędziłem dwa urlopy (stacjonarnie) - łażenie po górach i wycieczki rowerowe po okolicy.

Co do brzegów jezior to wszystkie są prawie całkiem zagospodarowane/zamknięte/prywatne.

Poopalać się/odpocząć można tylko na wyznaczonych miejskich/prywatnych plażach, albo jeśli pensjonat w którym mieszkacie ma własny pomost (raz tak mieliśmy nad Wörthersee).

Na Gerlitza mogliście zabrać rowery (specjalne zaczepy przy gondolach), a potem zjazd!!!

Czekam niecierpliwie na sprawozdanie, gdzie udaliście się dalej?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

@tanova super przygoda, super zdjęcia i relacja :) Miałem okazję śledzić Cię na bieżąco na Stravie i Fejsie. Ehhh wspomnienia ożyły, chęć podróży dalszych wzrosła :) 

Są duże szanse, że w Karyntii będziemy niebawem...i może się być na nartach ;) Ale ciii bo zapeszę, wyjazd jest jeszcze mocno niepewny z różnych powodów.

Dziękuję za relacje - w szczególności z "3 Granic" gdzie z Paulą spędziliśmy ostatni dzień na nartach w zeszłym Ski sezonie :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

@gregre0, @marboru - cieszę się, że przywołałam Wasze miłe wspomnienia z Karyntii :).

16 godzin temu, gregre0 napisał:

W tej okolicy spędziłem dwa urlopy (stacjonarnie) - łażenie po górach i wycieczki rowerowe po okolicy.

Okolice Villach to dobra baza wypadowa, jeśli chce się mieszkać stacjonarnie i robić wycieczki, czy to piesze, czy rowerowe. Choć nie da się ukryć, że nad dużymi jeziorami i na Gerlitzen w sezonie jest jednak trochę komercyjnie. Trochę za bardzo, jak na mój gust, ale pewnie amatorów takiego wypoczynku nie brakuje, szczególnie na wyjazdy rodzinne.

15 godzin temu, marboru napisał:

@tanova super przygoda, super zdjęcia i relacja :) Miałem okazję śledzić Cię na bieżąco na Stravie i Fejsie. Ehhh wspomnienia ożyły, chęć podróży dalszych wzrosła :) 

Są duże szanse, że w Karyntii będziemy niebawem...i może się być na nartach ;) Ale ciii bo zapeszę, wyjazd jest jeszcze mocno niepewny z różnych powodów.

Dziękuję za relacje - w szczególności z "3 Granic" gdzie z Paulą spędziliśmy ostatni dzień na nartach w zeszłym Ski sezonie :) 

Dziękuję za miłe słowa :). O, czyżby szykował się w ramach wyjazdu Mölltaler jesienną porą? Życzę pomyślnej realizacji Waszych zamierzeń, choć obecnie trudno planować coś wiążąco z większym wyprzedzeniem niż tydzień-dwa. Taki dziwny rok.

Odnośnik do komentarza

Czwartek – Wörthersee

Po nieco ulgowej środzie we czwartek czekała nas dość długa pętla rowerowa, bo zrobiliśmy 109 km wzdłuż największego karynckiego jeziora – Wörthersee i wzdłuż Drawy.

Początkowy odcinek naszej trasy biegł wspólnie z Alpe-Adria-Radweg.

IMG_20200827_085909.thumb.jpg.e2441bbf27d3dcb40701b5d07169ee58.jpg

Jezioro postanowiliśmy przejechać wzdłuż południowego brzegu, gdyż po drodze chcieliśmy jeszcze zaliczyć atrakcję w postaci wieży widokowej Pyramidenkogel, którą siedem lat temu wybudowano na wzgórzu na południe od Maria Wörth. Można tam dojechać autobusem z miejscowości Reifnitz nad jeziorem, rowerem bocznymi drogami z Velden albo po serpentynach z Reifnitz.

Wieża z różnych stron wydaje się mieć inny kształt – wrzecionowaty, klepsydrowaty, albo wręcz amorficzny i zdobyła jakieś cenne nagrody architektoniczne. Rdzeniem Pyramidenkogel jest szyb windy, wokół którego owinięta jest metalowa rura, w której można zjechać z zawrotną prędkością na dół oraz kręcone schody. Gdy się schodzi po schodach, to co chwilę słychać krzyki nieszczęśników, pędzących zjeżdżalnią w ciemnościach na złamanie karku.  Można też zjechać z góry na tyrolce.

IMG-20200827-WA0024.thumb.jpg.77278fed5b8429375c513ef3fdc0e695.jpg

Na wieży są trzy platformy widokowe, z których roztacza się wspaniały widok na okolicę.

IMG_20200827_130717.thumb.jpg.ae1bc166187044a42fb6f7abed47a47c.jpg

IMG_20200827_130723.thumb.jpg.9591d230d1f040870c46cb1e852d94fb.jpg

IMG-20200827-WA0016.thumb.jpg.f22379227864f670345302a6e31799e1.jpg

IMG_20200827_131945.thumb.jpg.d6170ae5789092aeb7f9063da3f195ac.jpg

Wracamy nad jezioro. Podobnie jak Ossiacher See, Wörthersee jest mocno zagospodarowane i tylko gdzie nie gdzie da się zejść nad brzeg. Ale jak już, to jest bardzo ładnie – przejrzysta woda ma turkusowy odcień, a nieco śródziemnomorska zabudowa i mnogość wszelkiego rodzaju pływadeł przywodzi skojarzenia z chorwackimi miasteczkami nad Adriatykiem. Szkoda, że tego dnia nie mamy czasu, aby poplażować i popływać.

IMG_20200827_115918.thumb.jpg.6f0ff584c41f875b7e62c26e1c8482d2.jpg

IMG_20200827_120406.thumb.jpg.1f0ef2108f701dd926b4796ea20e47df.jpg

IMG_20200827_151307.thumb.jpg.c87fc7f9568efac7e63511dbb45e21fd.jpg

Trasa wzdłuż południowego brzegu to jazda wąską, ruchliwą szosą, zwykle bez pasa dla rowerów. I choć austriaccy kierowcy jeżdżą raczej w sposób przyjazny dla rowerzystów, to tam jednak zdarzają się różni Sebixowie z Karynami, którzy muszą wyprzedzać „na gazetę” i z rykiem silnika swoich wypasionych gablot :/.

Dojeżdżamy do Klagenfurtu, gdzie odbijamy w stronę przełęczy Loibl – nad Drawę. Długi, ale raczej łagodny podjazd bocznymi drogami do Maria Rain i ostry zjazd szutrowymi serpentynami przez las do Ferlach. A tam – inny świat! Po lewej majestatyczne Karawanki, po prawej jeziora zaporowe i leniwy nurt rzeki. Cisza, spokój, zieleń ...

IMG_20200827_170354.thumb.jpg.461b38c2bfa59b7358508eaa68c0ac81.jpg

IMG_20200827_170404.thumb.jpg.cf1b159a7d7460264fcb23fd13ea0ab6.jpg

Jeszcze bardziej żałujemy, że jest już późno i nie możemy poopalać się na urokliwym kąpielisku w Ferlach, w takiej scenerii :(. Trzeba jechać.

IMG_20200827_171237.thumb.jpg.e3f2d9ae62174eed9d2ac4242e3bf1d6.jpg

Nie zdążymy też tym razem powędrować wąwozem Tscheppaschlucht. Cóż, może kiedy indziej …

Mamy za to piękny szlak Drawy.

IMG_20200827_181723.thumb.jpg.fb593068e01fb6a2fbfa2ec91b517e77.jpg

IMG_20200827_171939.thumb.jpg.51e0e36bc4bc5cd3b21492531620f5af.jpg

IMG_20200827_175157.thumb.jpg.2b7e8f328515f0f1635ae6b56ed77329.jpg

Krajobrazy w dolinie Rosental:

IMG_20200827_182644.thumb.jpg.176aba2ac9cca6ee50775766f2f34011.jpg

IMG_20200827_181742.thumb.jpg.cdc4f46c32808c6f04a912f0d109bf9e.jpg

Moi towarzysze wyprawy:

IMG_20200827_175224.thumb.jpg.e71c917c8c542dd2ff1df9bc290ed74a.jpg

IMG_20200827_185700.thumb.jpg.aaaf5f1812e15f54cd5a76e6615ee0e7.jpg

Wieczorne klimaty:

IMG_20200827_185337.thumb.jpg.d2fe02054afd9b66e82fa1dfbbfab037.jpg

IMG_20200827_191027.thumb.jpg.11b85b2b9e35112a1c2a18d01c182bd1.jpg

Ostatnie kilometry do Villach pokonujemy już o zmierzchu. Dobrze, że rano jechaliśmy już tym odcinkiem i wiadomo, czego się spodziewać. Rzutem na taśmę jeszcze zajeżdżamy na ciepłą kolację w mieście. To był długi dzień.

mapa.jpg.93ac1d08f53afd55d363f88d1dd95eb2.jpg

Edytowane przez tanova
  • Like 4
Odnośnik do komentarza

Piątek: Drauradweg – w górę rzeki

I znów pakujemy cały dobytek i jedziemy z sakwami. Do Lienzu, gdzie stoją nasze auta, mamy prawie 130 km. Powrót zaplanowany na dwa dni – żeby jeszcze coś zobaczyć po drodze i zostawić sobie rezerwę czasową na zapowiadane pogorszenie pogody.

Dziś z Darkiem promujemy Pomorze Zachodnie i klubowe barwy.

IMG_20200828_100600.thumb.jpg.0ca9ac60bf5ca09892959435d67ce1e0.jpg

Na zachód od Villach Drawa płynie szerokim, spokojnym nurtem. To już pani Drawa, a nie jakaś narowista górska młódka ;).

IMG_20200828_095423.thumb.jpg.18a736f16147c0702e4bb90936a04f0e.jpg

Brzegi obficie porasta niecierpek himalajski – inwazyjny, obcy gatunek, ale trudno mu jednak odmówić urody, zwłaszcza o tej porze roku.

IMG_20200828_092459.thumb.jpg.97407f81c86290fc79c3b1607438035e.jpg

Przez uprawy sałaty i niezbyt ciekawe rolnicze wioski dojeżdżamy do Spittal an der Drau. Doprawdy dziwne nazewnictwo – z jednej stron jeden Święty Piotr (St. Peter), z drugiej Święty Piotr w Drewnie (St. Peter in Holz), a pośrodku szpital. Aż strach jechać!

IMG-20200828-WA0034.thumb.jpg.a8aa887d245d037cf9e4d42cb79c9ac1.jpg

Trudno nam było doszukać się jakichś informacji o ciekawych obiektach w Spittalu, a nad kolejne letniskowe jezioro niespecjalnie mamy ochotę jechać, zwłaszcza w pochmurną pogodę. Zamiast zwiedzania wybieramy więc wycieczkę na Goldeck. Ciągnie wilka do lasu!

Skidepot w lecie nieczynny, ale sakwy rowerowe można zostawić w kasie na dolnej stacji Goldeckbahn. No to jedziemy! Ośmioosobowa gondolka wwozi nas do góry – w dole zostaje miasto i wijąca się wstęga Drawy.

IMG_20200828_154511.thumb.jpg.41bae3a4bf4597e360e458e69983f153.jpg

Inne wyciągi w lecie pauzują, chcąc więc dostać się na szczyt Goldeck, decydujemy się na spacer szutrową drogą przez widokową polanę, w zimie służącą narciarzom. Szczególnie, że widoczność nieco się poprawia. Jest jednak zimno i nie da się ukryć, że te chmury nie zwiastują nic dobrego.

IMG-20200828-WA0053.thumb.jpg.c6899d33e473b2c242dbb8d52e6074be.jpg

W gryfusowym outficie:

IMG_20200828_132230_Bokeh.thumb.jpg.29583a941f55e54339ab1c9464ccf156.jpg

Cieszymy oczy górskimi krajobrazami:

IMG_20200828_133105.thumb.jpg.edd6cd7398f7a2ad23bacee16f3220cb.jpg

IMG_20200828_133133.thumb.jpg.e1470024f69eb1c4c22ddce3ebb52212.jpg

Dochodzimy do Panorama-Hütte, pod szczytem, na wysokości 2.100 m npm.

IMG_20200828_133118.thumb.jpg.1e8e159b6c3248de147439079147d3ec.jpg

Darek od dłuższego czasu wzdycha, że napiłby się już wreszcie piwa 9_9. Ale zanim siądziemy na tarasie chaty na zasłużony odpoczynek, to trzeba jeszcze zdobyć szczyt, pilnowany przez urocze, rogate stadko. Taka ciekawostka - w chacie można również zamówić do picia mleko prosto od tych rogatych piękności :P

No kto jest najmilszą krówką na hali :x?

IMG-20200828-WA0026.thumb.jpg.0b0bccb6d5075d1e193c2d1f32b3e1ed.jpg

A kto ma najładniejszą fryzurę B|?

IMG_20200828_133855.thumb.jpg.249d7ceada4456044660a320f6bb9c70.jpg

Przy krzyżu na Goldeck-u, 2.142 m npm.

IMG-20200828-WA0022.thumb.jpg.d77a4cdabb2d482ef8a9e33f17e33de0.jpg

Gdy my pstrykaliśmy sobie fotki, na postumencie siedział sobie starszy pan. Po chwili poprosił o pomoc w założeniu plecaka i o kulach pomaszerował szlakiem w dół. Myślę, że nie znalazł się tu przypadkiem. Szacunek!

IMG-20200828-WA0017.thumb.jpg.cd24150f1d25c58db97021ca88cdf92b.jpg

IMG-20200828-WA0038.thumb.jpg.a677ec6376122e5255384a4a5af78218.jpg

My zaś pomaszerowaliśmy do chaty, gdzie z radością odkryłam w karcie Germknödel w sosie waniliowym z makiem. Mhmhm! Ale pychota :P!

IMG_20200828_142023.thumb.jpg.2891eccc8faf492663f95f48547ea75a.jpg

No dobra, trzeba spalić tę bombę kaloryczną. Idziemy z powrotem do gondolki i do naszych rowerów. Gdzieś po drodze gubimy szlak i dzięki temu mamy nadprogramowy podjazd do Pusarnitz. Hmm, nawet ładnie tu:

IMG_20200828_171859.thumb.jpg.3cabe6e743c8211505246002e446092c.jpg

Chmury gęstnieją, a my mijamy kolejne ładne miasteczka – Möllbrücke, Sachsenburg. Dolina Drawy zwęża się malowniczo. W wiosce Kleblach-Lind dopada nas zapowiadany deszcz. Miało padać od południa, rozpadało się dopiero po osiemnastej. Znajdujemy nocleg na kwaterze u miejscowych starszych państwa i kończymy dzień w wiejskim gasthofie.

mapa.thumb.jpg.aaa22ec238117b4bd1d43370847933ef.jpg

  • Like 2
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza

Sobota – powrót do Lienz

Padało w piątek wieczór i całą noc. W sobotę rano niebo było zaniesione, ale deszcz – pomimo pesymistycznych prognoz – ustał. Więc ruszamy w drogę, przez kukurydziane pola i karynckie wioski.

IMG_20200829_090426.thumb.jpg.66ac6beeb0c4e5b1601867d1cc396a72.jpg

Czasem zza chmur wyłaniają się zarysy gór.

IMG_20200829_092557.thumb.jpg.92c9f5b13f9510e7e1ef3a43ad2c40b6.jpg

IMG_20200829_121018.thumb.jpg.aa254911966c69a2abd16909277e0e4c.jpg

Nieopodal miejscowości Berg im Drautal trafiamy na drogowskazy do dwóch wąwozów – Ochsenschlucht i Geisslochklamm. Zaglądamy do drugiego z nich – wygodna ścieżka zmienia się jednak wkrótce w skakanie po kamieniach w korycie rzeki, a tabliczka oznajmia, że dalej szlaku nie ma. Próbujemy jeszcze kawałek, ale mżawka i śliskie głazy jednak zniechęcają i wkrótce zawracamy.

W wąwozie:

IMG_20200829_105703.thumb.jpg.0ddebecc8e9391852c06d08a6820f9d6.jpg

IMG-20200829-WA0016.thumb.jpg.80de5bae88fe313639dc13be4e15ad62.jpg

Dojeżdżamy do Oberdrauburga.

IMG_20200829_133043.thumb.jpg.cd012c20b5decb4970c9608a6d8892d6.jpg

Tutaj, przy kolarskiej metaloplastyce symbolicznie zamykamy pętlę naszej objazdówki – w lewo odchodzi droga na przełęcz Gailbergsattel, na którą wjeżdżaliśmy w niedzielę, a prosto prowadzi szlak w stronę Lienzu.

IMG-20200829-WA0017.thumb.jpg.ecb1d9638e0fa4bf89ce6c577480567d.jpg

IMG_20200829_140118.thumb.jpg.56f130dfed8ef38bc12344643baf782e.jpg

I znów most graniczny między Karyntią i Tyrolem Wschodnim.

IMG_20200829_140206.thumb.jpg.27449f244630a7fd09bd8ba48cc3de10.jpg

Wiatr wzmaga się, na szczęście mamy go „w plecy”, więc nie przeszkadza.

Nurt Drawy znów robi się bardziej rwący, a wokół wyłaniają się ponownie ostrzejsze kontury Dolomitów Lienzkich.

IMG_20200829_150946.thumb.jpg.3c6111012a01c064be1da8ac686caea3.jpg

50 km do Lienzu - a właściwie do Leisach k/Lienzu - pokonujemy do około piętnastej – dziesięć minut później lunął deszcz i zaczęła się burza, która tłukła się cały wieczór. Ale mamy wyczucie czasu 9_9!

IMG_20200829_151005.thumb.jpg.05d2be1048777506442a29e83514c9ae.jpg

Spacer po lienzkiej starówce – niestety w strugach deszczu.

IMG_20200829_175311.thumb.jpg.9711ec1e816cbcc69cbbfe1cf30ff0ad.jpg

IMG_20200829_175610.thumb.jpg.d80f6d9c5f4b0890c7c248c87902a3f6.jpg

IMG_20200829_175333.thumb.jpg.10cf5bb3324073febca2f2453870f577.jpg

IMG_20200829_170620.thumb.jpg.590ac0093020e4b8edffb81fc3156094.jpg

IMG_20200829_170720.thumb.jpg.abb88b6f1eebe06d6e75015c4034685d.jpg

Ulewa towarzyszyła nam też w drodze powrotnej samochodem, ciężko się jechało 11 godzin w deszczu :o, dopiero przed samym Szczecinem przejaśniło się.

Za nami 520 km rowerowego szlaku oraz kilka krótszych i dłuższych wędrówek po górach. Pod powiekami wciąż obrazy sielankowych dolin z soczystą zielenią, lazurowych jezior i potężnych górskich pasm. W uszach wciąż brzmi szum rzeki i dzwonki alpejskich krów, których zapach też nam towarzyszył, nawet w większych miastach. Cóż, Austria latem zalatuje oborą, taki jej urok :x!

Było pięknie, kiedyś wrócimy, na pewno :)!

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...