Z Wierchomli Małej na Jaworzynę Krynicką
Kolejny dzień, gdy budzi mnie słońce i brzęk dzwonków pasących się na łące obok domu krów i owiec. Jesteśmy od soboty w Beskidzie Sądeckim, w ślicznej wiosce Wierchomla Mała, znanej zapewne niektórym z Was ze stacji narciarskiej, szumnie nazwanej Dwie Doliny Muszyna-Wierchomla Mała.
Widok na kolej krzesełkową i stok mam z okna.
Będziemy tutaj tydzień, w większym gronie rodzinno-towarzyskim, z nastawieniem na chodzenie po górach. Pierwsze dwa trekkingi już za nami.
Rozpoczęliśmy od dwóch wycieczek z punktem startowym w Wierchomli. W niedzielę ruszyliśmy czarnym - krótkim ale stromym - szlakiem do Bacówki nad Wierchomlą. A ze schroniska - takie widoki. Na horyzoncie majaczył nawet niewyraźny kontur Tatr - gdzieś tam zapewne wędrują @marboru z Paulą.
Idziemy dalej szlakiem niebieskim na Runek 1080 m npm., który w zimie jest też szlakiem narciarskim.
Dalej czerwonym szlakiem na Jaworzynę Krynicką. Im dalej, tym więcej burzowych chmur zbiera się wokół nas i nawet grzmi gdzieś w oddali.
Postanawiamy przeczekać gdzieś w knajpce na szczycie, przy obiedzie, ale chmury idą bokiem i nie spada ani kropla deszczu.
W drodze powrotnej zaglądamy jeszcze do schroniska pod Jaworzyną, przy którym kapliczka papieska wątpliwej urody.
Dużo bardziej urokliwa jest szopka w drzewie ponad Bacówką nad Wierchomlą.
Ostatni odcinek to wędrówka bardzo widokową polaną Wyżne Młaki i zejście do Wierchomli ścieżką wzdłuż wyciągu.
3 komentarze
Rekomendowane komentarze