Lodowiec Pitztal - kolejna odsłona
Pitztal, to miejsce szczególnie mi bliskie. To tutaj dokładnie 10 kwietnia 2010 roku rozpocząłem swoją alpejską przygodę z nartami. Tym bardziej, że po drodze, gdzieś blisko Salzburga dobiegła nas informacja, bardzo niedobra informacja...
...zostawmy to.
Lodowiec Pitztal odwiedziłem również będąc w podróży, razem z @JC, gdy odwiedzaliśmy pięć tyrolskich lodowców.
Jesienią 2022, to był bardzo burzliwy czas w moim życiu... i? W ferworze walki, z problemami dnia codziennego, trafił mi się darmowy, 4 dniowy pobyt w niemieckim hotelu w GaPa. Grzechem byłoby nie wykorzystać narciarsko tej okazji. Najbliższy ośrodek czynny w listopadzie? W sumie była do wyboru cała wielka, lodowcowa piątka z Tyrolu.
Wybór padł na Pitztal - raz, że sentyment, dwa, że Paula nigdy nie była na tym terenie narciarskim.
Spakowaliśmy narty do bagażnika i w drogę
W zasadzie, można powiedzieć, że był to polski długi weekend listopadowy (trzy dni nartowania od 11 do 13).
Dojazdy z GaPa - ok godzinki jazdy autem w pięknych, górskich okolicznościach przyrody.
Trochę baliśmy się o dużą frekwencję, a jak się okazało nie było tak źle. Parking był w zasadzie pełen, ale jak człowiek się nie spóźnił i był na otwarciu, to nie musiał stać długo w kolejce - zalecam być kilka minut przed startem ON.
Narciarze, to przede wszystkim miejscowi, a potem nacją dominującym Polacy oraz Czesi.
Jak ja lubię to miejsce! Jak ja lubię, jak to nazywa @JC lotniska... moja nazwa, jest nieco bardziej brutalna: trasy - lochy!
O tej porze roku, jak widać na powyższym zdjęciu - niektóre trasy są jednak ograniczone przez rozstawione tyczki i trenujących.
Debiutantka na najwyższym lodowcu w Austrii:
Trzy dni katowania tak małego ośrodka, to przede wszystkim czas na to, by szlifować technikę jazdy i upajać się wysokimi górami i zimą.
No i oczywiście taras widokowy Musieliśmy się tu pojawić na sesji zdjęciowej.
Widok w stronę zjazdu do tras narciarskich:
No i smaczna knajpka niemalże na szczycie
Poniżej, druga góra Austrii - ktoś pamięta nazwę i wysokość?
Tutaj lodowiec jest imponujący...
Z bliska:
Widok z góry na drugą część ośrodka i mega fajną trasę czerwoną:
Jak to mówi Paula: jak nie ma w górach "kloców" (w domyśle Dolomity), to muszą być szpice... są szpice - Pani zadowolona!
Pogoda trafiła nam się wspaniała. Słoneczko, fajna przejrzystość i lekki mróz.
Kapitalna jazda na nartach - stoki trzymały cały dzień, twardo, równo i szybko.
To była druga moja jesień na nartach i powiem Wam, że koniecznie temat jest do powtórki!
Pauli też się podobało - zarówno jesienne nartowanie jak i sam ośrodek.
Coś w sam raz dla narciarskich zakochanych
Trzy dni minęły niesamowicie szybko i jak ktoś by mi wówczas powiedział, że to będą niemalże wszystkie moje narciarskie dni z sezonu 2022/23, to bym nie uwierzył... No ale cóż? Niezbadane są wyroki losu.
Grunt, że wszystko się ułożyło, zdrowie wróciło i można od nowa tępić krawędzie!
Czy kiedyś jeszcze wrócimy na Pitztal?
Również życie pokaże
Z narciarskim pozdrowieniem
Mariusz "marboru"
PS. Pierwsza wizyta na Pitztal - relacja:
PS2. Druga wizyta na Pitztal - wpis na blogu:
Krótkie video:
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia